Nieczyste kompozycje
recenzje / ESEJE Łukasz ŻurekRecenzja Łukasza Żurka, towarzysząca premierze książki Czas kompost Kacpra Bartczaka, wydanej w Biurze Literackim 28 sierpnia 2023 roku.
WięcejRecenzja Łukasza Żurka, towarzysząca premierze książki Alis Ubbo Agaty Puwalskiej, wydanej w Biurze Literackim 2 grudnia 2025 roku.
Biuro Literackie
kup książkę na poezjem.pl
Nasza epoka historyczna charakteryzuje się sceptycyzmem wobec rewolucyjnej idei, że świadomość jest aktywną zasadą, a nie czymś, co można spójnie wyjaśnić opisem ograniczonym do porządku przyczyny i skutku. Samo przekonanie, że ludzie aktywnie angażują się w tworzenie świata, w którym żyjemy – krótko mówiąc, idea polityki – implikuje tę zasadę. [1]
„Alis Ubbo” to po fenicku tyle, co „bezpieczna przystań”, ale piąta książka poetycka Agaty Puwalskiej nosząca tytuł Alis Ubbo to przede wszystkim książka opowiadająca o samej sobie za pomocą samej siebie. Taka opinia może u części czytelników wywołać niepożądane skojarzenia z nudnawym autotematyzmem, ale nie powinna. W najnowszym tomie Puwalska porusza bardzo wiele tematów, ale pisanie o nich niejako wymusza pisanie za pomocą figur, fraz czy kluczowych słów pojawiających się w samej książce. I nie chodzi w tym o utopię maksymalnego zbliżenia komentarza do tekstu, lecz o to, że Puwalskiej udaje się najpierw wytworzyć podstawową dla książki problematykę, by następnie „opowiedzieć o niej” poprzez tę książkę, w tej książce. Czytając Alis Ubbo po raz pierwszy i próbując sporządzić notatki na potrzeby tego tekstu, co chwila orientowałem się, że to, co wydawało mi się zrozumiałe samo przez się w trakcie lektury, przestawało takie być w momencie, w którym trzeba było to „coś” sformułować w moim języku, języku krytyka literackiego. Kolejnym lekturom również towarzyszyło wrażenie ścisłego podążania za (pełną napięć, zapętleń i wirów) wewnętrzną logiką trzech części książki, która jednak umykała mi, jak tylko odrywałem się od czytania i zaczynałem pisać kawałek komentarza.
Sądzę, że do napisania książki, która wymagałaby od czytelnika odczuwania jej, mówienia i myślenia o niej nią samą, Puwalska robiła już wcześniej przymiarki, ale dopiero w Alis Ubbo osiągnęła w tej kwestii coś w rodzaju mistrzostwa. Począwszy od PARANOIA BEBOP przez Funky Forest i otwarte światy poetka testowała bardzo różne wersje tomu, który podkreśla swoją całościowość i niejako wciąga czytelnika do swojego wnętrza: każdej z tych książek bliżej było do poematu niż zbioru oddzielnych wierszy, każda z nich miała swoich (naszkicowanych, pretekstowych, rozmytych, ale jednak) bohaterów, podróżujących po światach/miejscach tworzonych wewnątrz tych książek. I właśnie z tego powodu Alis Ubbo, jako najlepsza realizacja tego specyficznego dla pisarstwa Puwalskiej modelu książki poetyckiej, wydaje się zapowiadać przełom w jej pisarstwie. Być może przyszłość brutalnie zweryfikuje moje przypuszczenie, ale po prostu nie wiem, co jeszcze poetka może zrobić w tym modelu – w którym już zrobiła sporo! – aby nie popaść w epigoństwo względem samej siebie.
Oczywiście znacznie istotniejsze od punktów wspólnych z wcześniejszymi książkami Puwalskiej jest to, czym Alis Ubbo wyróżnia się na ich tle. Poetka zahacza o to zagadnienie w rozmowie z Arturem Bursztą:
Zdarzało się, że chciałam przebodźcować czytelnika, na przykład w hace!, bo był to jeden z wątków tej książki. W Alis Ubbo dążę do czegoś innego, o czymś innym chcę opowiedzieć, dlatego równie ważne, co wyraziste obrazy, było dla mnie, by czytelnika nimi nie zmęczyć, by utrzymać jego uwagę, a obrazom dać oddech i przestrzeń, żeby wybrzmiały. W Alis Ubbo obraz jest więc raczej pulsujący(m) punkt(em) za którym podąża oko.
I faktycznie: o ile w przypadku Funky Forest i otwartych światów czytelnik również był konfrontowany z nadmiarem bodźców (choć nie aż tak, jak w hace!), o tyle wewnętrzny rytm Alis Ubbo jest znacznie spokojniejszy, a cała książka – bardziej skupiona. Język Puwalskiej w najnowszej książce faktycznie próbuje być „igłą/ która dotyka/ kroplą w próżni (…)”. A zatem o ile w przypadku otwartych światów Agnieszka Sokołowska mogła twierdzić, że „Puwalska próbuje przełożyć koncepcję sandboxu na strukturę wiersza” (z czym polemizowała Barbara Rojek), o tyle kierunek podróży po Alis Ubbo jest dość ściśle wytyczony. Ale co go właściwie wyznacza? Na najogólniejszym poziomie: różnice w graficznym układzie tekstów tworzących każdą z trzech części książki. W otwierającym tom utworze „dziennik pokładowy: jestem miastem kilku miast” mamy do czynienia z kilkuwersowymi, falującymi „wpisami” w quasi-dzienniku spoza czasu, o czym informują puste miejsca po datach. W utworze „lekkość odniesień: wędka sięga w ocean” wersy/części wersów są nierównomiernie rozrzucone na stronie, której biała przestrzeń stanowi znaczący element utworu. (Graficzna organizacja oraz akwatyczne obrazowanie zachęcają do odczytania utworu w kontekście Rzutu kośćmi… Stéphane’a Mallarmégo, ale nie wiem, ile paliwa dla interpretacji całej książki dostarczyłaby taka porównawcza lektura.) Wreszcie w „zagubionych narracjach” wyśrodkowane wiersze, które w ten sposób otrzymują coś w rodzaju konturów rzeźb (w trzech tytułach wierszy z tej części pojawia się słowo „rzeźba”), kontrastują z partiami chóru umieszczanymi w dolnym lewym lub prawym rogu strony. Każda z części książka wymaga dostosowania się do wpisanego w konkretny układ graficzny rytmu lektury. Kształt tekstów składających się na trzy części Alis Ubbo jest oczywiście znaczący dla poruszanych w książce tematów – o czym za chwilę. Warto jednak zaznaczyć, że koniec końców „graficzność” nie dominuje nad tym, o czym chce opowiedzieć Puwalska. O co zatem jej chodzi? Spośród kilku splotu wątków, jakie organizują książkę, wybieram jeden, który postaram się prześledzić w miarę konsekwentnie.
***
Takie słowa, jak „narracja”, „opowieść” czy „historia” prawie zawsze u autorki PARANOIA Bebop mają znaczenie autotematyczne i antropologiczno-psychologiczne. Chodzi w nich jednocześnie o wiersz/poemat Puwalskiej oraz o akt usensawniania naszej egzystencji, opowiadania historii o sobie i o świecie (a także – o rozmaite problemy z oboma tymi działaniami). Nie inaczej jest w Alis Ubbo. Np. gdy w „dzienniku pokładowym…” czytamy:
kiedy słowa układam
nieoczekiwanie
siebie układam
to intuicyjnie łapiemy, że mowa zarówno o narratywizowaniu swojego życia tak, aby zaskoczyć samego siebie, jak i o pisaniu wiersza, który wydaje się w tym momencie zdobywać samoświadomość (może tak jak Pinokio, pojawiający się w motcie do całej książki dzięki cytatowi z Giorgia Agambena?). W obu przypadkach układanie słów po swojemu wydaje się aktem oporu wobec dość przygnębiającej rzeczywistości „dziennika pokładowego…”, w której „na smyczy chodzą (…) ludzie zwierzęta”, zaś słów używa się „tylko po to by zmusić/ innych do milczenia”. Alis Ubbo rozpoczyna się bowiem w ciasnej, stałej, bezalternatywnej przestrzeni, gdzie życie, myśli, gesty tężeją w kształt posągów, gdzie trzeba „schować ten entuzjazm przed światem pochylić/ głowę w skupieniu włożyć ciało do formy”. Można dopatrywać się w lękowych, depresyjnych fragmentach „dziennika pokładowego…” zapisów doświadczeń jakiegoś podmiotu (może samej autorki?), jednak takie odczytanie musiałoby zignorować to, że cały utwór wydaje się przede wszystkim opowiadać nam historię fikcyjnego „świata miasta wnętrza” („siedmioro bogów szczęścia”) rodem z Niewidzialnych miast Italo Calvino, z których Puwalska wzięła motto dla swojego utworu.
Inną wersję figurę o podwójnym – autotematycznym i antropologiczno-psychologicznym – znaczeniu widać również pod koniec „dziennika pokładowego…”, w którym „stawiam miejsce do ukrycia rzeźbię opowieść jak kształt (…) jestem miastem kilku miast” buduje napięcie z wcześniejszym „samemu sobie być miejscem” (o etymologicznym związku między słowami „miasto” i „miejsce” wspominać chyba nie muszę). Albo gdy bohater „lekkości odniesień…”, czyli hamletyzujący „obserwator”, porzuca własną opowieść, co „wymaga odwagi/ oddzielenia się”, to wiemy, że chodzi jednocześnie o opowieść o sobie, jak i o ciągłe prucie się opowieści, którą czytamy (wątek ten powraca w zamykającym książkę wierszu „siedmiu bogów szczęścia”). Interesujące jest jednak to, że w Alis Ubbo Puwalska wydaje się wracać do wspomnianej figury szczególnie często, poszerzając ją o kolejne elementy i pozwalając jej obejmować coraz większe obszary książki. W „lekkości odniesień…” czytamy: „regułą jest nieprzewidywalność w tym świecie/ stworzonym z ruchu i światła”, a charakterystyka „tego świata” pasuje zarówno do świata-świata, jak i do świata stworzonego w tym wierszu (przypominam o typograficznym świetle na stronie). Z kolei „oko wpatrzone w mózg” to jednocześnie wyrazisty wiersz introspekcyjny i metapoetycki, na co naprowadza już pierwsza strofa, w której odbija się fragment z „dziennika pokładowego…” („porządkowanie wstawianie do głowy pasów po których można rozdzielnie/ myśleć”):
walka o wyeliminowanie obrazów i logiczny ciąg
zachowanie połączeń korytarzy
pomiędzy jedną a drugą planetą
Podobnie „podwójny” charakter ma wiersz „kiedy człowiek staje się lotem”, będący apoteozą przeobrażeń ludzkiego ciała w sztuce awangardowej (znajdziemy w nim niemalże ekfrazę kubistycznego obrazu: „ciało skręcone jak sznur/ z załamań eksploduje ruch wygięcie/ opuszcza ramiona”) oraz możliwości dokonania zmiany w sobie, w świecie („niemożliwe/ rozpada się w dłoniach”). Być może przestrzeliwuję interpretacyjnie, ale przynajmniej po części z podobnym problemem mierzy się wiersz „na czym polega umiejętność feniksa”, który na postawione w tytule pytanie udziela dwóch odpowiedzi:
na wzroście z popiołu czy raczej na zamianie
surowej skały w tętno
zwielokrotniony ruch
Tam, gdzie w Alis Ubbo pojawia się bezruch, coś stojącego w miejscu, skończonego – pomnik, skała, beton, kamień, popiół, akwarela… – tam wiemy, że mamy do czynienia z czymś niepokojącym. I m.in. dlatego Puwalska każe nam pomyśleć o Feniksie jako o artyście zamieniającym jakiś materiał w „zwielokrotniony ruch”, wyobrazić sobie – w ślad za patronem książki Mieczysławem Szczuką – rzeźbę napędzaną powietrzem („rzeźba napędzana powietrzem robi pierwszy krok”), rzeźbę z pary („rzeźba z pary i zatrute rośliny”). Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, najnowsza książka Puwalskiej wydaje mi się więc na różne sposoby zainteresowana tym, że ludzie tworzą – siebie samych, wspólnoty, opowieści o swoim życiu, świat, w którym żyją, kategorie formatujące postrzeganie tego świata, a także dzieła sztuki i rzeczy zapełniające ten świat – i że z tym, co stworzyli, muszą się zderzać. W tym kontekście bardzo mocno wybrzmiewa zakończenie wiersza „dziecię portu”:
kiedy do skóry
zbliża się meduza kiedy wolność
to odnalezienie w wodzie parzy powolutku
w ręce rozchodzi się toksyna żywy prąd
ale to chwila
doświadczenie życia
człowiek nigdy nieukończony dziecię
portu poraża intensywnością
W tym miejscu lektury Alis Ubbo wiemy już, że tytułowy „bezpieczny port” to jednocześnie coś ograniczającego, stopującego oraz miejsce uosabiające wzmożoną ruchliwość, napięcia, potencjał zmiany. Tytułowemu dziecięciu portu, czyli człowiekowi, zdecydowanie bliżej do tego drugiego znaczenia. Wolność to dla niego umiejętność „odnalezienia” w wodzie, a pojemność tego niedookreślonego zaimkami słowa jest zawrotna, skoro z jednej strony obejmuje kontakt ze środowiskiem, w którym trzeba nauczyć się poruszać (odnalezienie się w wodzie), z drugiej doświadczenie egzystencjalne (odnalezienie siebie w wodzie), a z trzeciej: porażenie przez meduzę jako witalistyczne pobudzenie (odnalezienie meduzy w wodzie). Istotne wydaje się jednak to, że dzięki ciągłemu „odnajdywaniu” człowiek ciągle tworzy i nigdy się nie kończy. Chociaż jasne jest, że „nie ma świadomości/ że się jest/ na zawsze”, to właśnie dzięki temu „nie można znużyć się/ wiecznością” („lekkość odniesień…”), o czym najpełniej mówi wers zamykający książkę: „wyobraźnia biegnie daleko” („siedmioro bogów szczęścia”).
Ur. 1991, krytyk literacki, filolog, pracownik Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki Filologia lokalna – lokalność filologa. Praktyki literacko-naukowe Stefana Szymutki (Warszawa 2022).
Recenzja Łukasza Żurka, towarzysząca premierze książki Czas kompost Kacpra Bartczaka, wydanej w Biurze Literackim 28 sierpnia 2023 roku.
Więcej
Głos Łukasza Żurka w debacie „Nowe języki poezji”.
Więcej
Głos Łukasza Żurka w debacie „Na scenie czy w polu?”.
Więcej
Odpowiedź Łukasza Żurka na polemikę Pawła Kaczmarskiego z głosem autora w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się w Biurze Literackim.
Więcej
Głos Łukasza Żurka w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się niebawem w Biurze Literackim.
Więcej
Głos Łukasza Żurka w debacie „Wielki kanion”.
Więcej
Głos Łukasza Żurka w debacie „Krytyka krytyki”.
Więcej