recenzje / IMPRESJE

Tyłem do poezji polskiej odwrócony

Grzegorz Tomicki

Szkic Grzegorza Tomickiego towarzyszący premierze nowej książki Zbigniewa Macheja Mroczny przedmiot podążania, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 czerwca 2014 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

O ile tytuł nowej książki Zbigniewa Macheja jest co najmniej zgrabny, o tyle tytułowy poemat jest po prostu zjawiskowy: Mroczny przedmiot podążania. Zjawiskowy i chyba jedyny w swoim rodzaju, jeśli chodzi o tego akurat autora. Prawdę mówiąc, czegoś takiego się nie spodziewałem, a ja lubię poetyckie niespodzianki. Rozmach, długa fraza, strumień cudownie wybujałej mowy, co ja mówię: rwąca rzeka, która unosi ze sobą wszystko, co napotka po drodze.

„Człowiek jest niestrudzonym poszukiwaczem rozkoszy”, mawiał Freud. Jeżeli wierzę w jakąkolwiek mitologię – a mitologią jest wszystko, co nadaje znaczenia i sensy ludzkiej egzystencji – to chyba właśnie w tę. Człowiek przede wszystkim pożąda, a jego życie jest nieustannym podążaniem za tym pożądaniem. Machej opisuje jego ciemną stronę: „Najpierw kadzidła krwawych liturgii, potem łuny / imperialnych eksterminacji, konwoje niewolników, / piramidy z kości, cuda nie widy, wyprawy krzyżowe, / przyprawy ogniowe, konkwisty, reformacje, kontrrewolucje, / oświecenia, błyskawice gilotyn, siódme poty, / gwiazdki w oczach, bagnety, zasieki, transkontynentalny / ubój, iperyt, krematoria” itd. Aż się chce i nie chce zarazem cytować dalej. Zbyt dosłowne, zbyt okrutne, chciałoby się rzec: nie-Machejowe. I bardzo dobrze, że nie.

Oczywiście, podążanie za pożądaniem nie musi przybierać takiej apokaliptycznej formy. I właśnie autor Legend praskiego metra kojarzy się raczej z jaśniejszą stroną tego podążania. Typowe dla niego są raczej frazy idylliczne: „Słodko jest usiąść z dziećmi / na ławce przy Wehlheider Platz / i popijać colę. Mamy tu przyjemny skwer, / kawiarnię, aptekę oraz sklep z zabawkami / i innymi miłymi bzdurami / przeznaczonymi na prezenty”. Przyznam, że miałem z tym zawsze niejaki kłopot. Bo owszem, rozumiem: „słodko”, „przyjemny skwer” i „inne miłe bzdury” to bardzo klawo i nawet osobiście bardzo lubię, ale po co o tym pisać? Ja wolę raczej ostro, pod włos i z nutką szaleństwa. I koniecznie musi być o czymś ważnym. A jednak ciągle mnie coś do tych lekkich wierszy Macheja ciągnęło.

Aż nagle małe olśnienie (nie wierzę w inne) – w jednym z wierszy poeta parodiuje dąsy krytyków: „katarynkowate rymowanie / zmienić się w poezję nie jest w stanie. / Wiersze fraszkowate i jałowe, / projekt wydumany i chybiony, / tyłem do poezji polskiej odwrócony. / Nie ma w tym projekcie, w tych wierszykach nic. / Po co ma to czytać kulturalny widz?”. Otóż to. Wiersze Macheja konsternują. A przecież ja tego właśnie chcę od poezji, tego pożądam. Chcę być zbijany z tropu, zaskakiwany, konfundowany, zmuszany do fundamentalnych – zwłaszcza co do literatury – refleksji: Czy „katarynkowate rymowanie” naprawdę nie jest w stanie zmienić się w poezję? Czy „wiersze fraszkowate” muszą być koniecznie jałowe? Czy odwracanie się tyłem do poezji nie jest najlepszym sposobem na to, aby ją ożywiać? Nie ma po co czytać tego „kulturalny widz”? A no to właśnie ja sobie chętnie poczytam. I jeżeli miałem z tymi wierszami niejako kłopot, to był mój kłopot. Wynikający z moich ograniczeń i uwarunkowań, z których nie do końca potrafiłem się wyzwolić. Chciałem być zaskakiwany, ale w pewnych ściśle określonych ramach. Tfu, że tak splunę. Co za grube, niezgrabne samo oszustwo, co  za haniebna hipokryzja.

Aby zatem czerpać radość z czytania tych wierszy trzeba umieć wykrzesać z siebie odrobinę heroizmu i wyzwolić się z aktualnych trybów myślenia o poezji. Powrócić do jej źródeł. Do czasów niewinności. Najlepiej wprost do Kochanowskiego. Bo Machej – taki wyniosłem heretycki wniosek z lektury Mrocznego przedmiotu podążania – to Kochanowski naszych czasów. Tyle, że będący w nieporównanie niewygodnej sytuacji, bo przecież zupełnie niepasujący do swoich współczesnych. Ale czy niewygodna sytuacja nie jest dla poety sytuacją idealną? Cóż po poecie opływającym w wygody i pieszczonym przez krytyków? „To, co w nowej poezji najciekawsze, i tak tworzone jest rzez outsiderów”, powiedział przy jakiejś okazji poeta. I ja się z tym zgadzam.

Wypada też chyba napomknąć, że to, co w polskiej poezji uchodzi obecnie za outsiderstwo, w literaturze innych krajów bynajmniej nim być nie musi. I faktycznie nie jest. Na przykład w Czechach Machej za „odwróconego od poezji” na pewno by nie uchodził. Podejrzewam, że w kilku innych krajach także, ale za mało się na tym znam, aby się w tej kwestii wymądrzać. Jeżeli zaś rzucić tę poezję na tło polskiej tradycji literackiej, nagle objawiłaby się ona jako naturalna kontynuacja pewnych od zarania istniejących w niej nurtów.

Gdybym miał skrótowo – a jakoś tak się zawsze dzieje, że inaczej nie ma okazji – scharakteryzować tę twórczość, powiedziałbym mniej więcej tak: prostota, zmysłowość, radość pisania, lekkość pióra, dystans, subtelna ironia, humor, rytmy i rymy, piosenkowość, idylliczność wymieszana z melancholią, erotyka, „rozluźniona dykcja uwolnionej wyobraźni” (Maliszewski), rozmaite tradycje literackie, z akcentem na te najwcześniejsze, przede wszystkim renesans (Kochanowski), ale i barok (koncepty), Baka, ale i Tuwim, i Gałczyński, i Słowacki, i Szymborska i wiele, wiele więcej.

Dużo też mówi o tej poezji samo wyliczenie używanych – przeważnie ironicznie, co nie znaczy, że koniecznie kpiarsko – w niej gatunków: wiersze, poematy, krótkie prozy, piosenki, przyśpiewki, ballady, fraszki, pieśni, lamenty, aforyzmy, apokryfy, gawędy, modlitwy, nawet fragmenty epopei. A jeszcze więcej chyba same „gatunkowe” tytuły: „Aforyzmy o dziwności życia”, „Pijany polski wiersz transgraniczny”, „Ballada o trumnie z podsłuchem”, „Ballada polskiego żołnierza w Iraku jesienią 2007 roku”, „Dwie fraszki o żałobie”, „Lament 48-letniego rencisty po upadku na schodach w domu jego ojca, 74-letniego emeryta”, „Sceny pasyjne i wielkanocne z Budapesztu”, „Apokryf naddunajski”, „ułamek zaginionej epopei” itp.

Osobiście cenię Macheja właśnie za tę jego wspaniałą nieprzystawalność do mainstreamu, nawet tego pojętego zupełnie niszowo, awangardowo-poetycko. Rzeczywiście, w polskiej poezji Machej nie pasuje do nikogo i do niczego. W tym sensie jest poetą, którego nie da się nikim i niczym zastąpić. Gdyby go zatem nie było, byłoby po prostu mniej polskiej poezji. A nam, czytelnikom, byłoby w niej dużo ciaśniej.

O AUTORZE

Grzegorz Tomicki

Urodzony w 1965 roku. Doktor nauk humanistycznych. Krytyk literacki, poeta, publicysta, wykładowca. Stale współpracuje z miesięcznikami „Odra” i „Twórczość” oraz kwartalnikiem „FA-art”. Prowadzi blog literacki Szkice ciurkiem. Mieszka w Legnicy.

powiązania

Panie i panowie, powtarzamy

wywiady / O KSIĄŻCE Darek Foks Grzegorz Tomicki

Rozmowa Grzegorza Tomickiego z Darkiem Foksem, towarzysząca premierze książki Historia kina polskiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 7 grudnia 2015 roku.

WIĘCEJ

Rekonstrukcja podmiotu

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Tomicki

Esej Grzegorza Tomickiego towarzyszący premierze książki Woda na Marsie Jerzego Jarniewicza, która ukazała się 25 maja 2015 roku nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

Literacka przygoda z formą. O zyskach i stratach poety Jacka Dehnela

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Rubryki strat i zysków Jacka Dehnela.

WIĘCEJ

Myśli o powrocie do domu

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.

WIĘCEJ

Teraźniejszość jest sprawą otwartą

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Trop w trop. Rozmowy z Andrzejem Sosnowskim Grzegorza Jankowicza.

WIĘCEJ

Life Is A Long Song

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Piosenki dla martwego koguta Jurija Andruchowycza.

WIĘCEJ

Wnuk rezuna, syn banderówki

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.

WIĘCEJ

O Somie

recenzje / Agnieszka Wolny-Hamkało Artur Nowaczewski Bohdan Zadura Grzegorz Tomicki Inga Iwasiów Maciej Robert Marcin Orliński Mariusz Grzebalski Piotr Kępiński

Komentarze Bohdana Zadury, Agnieszki Wolny-Hamkało, Ingi Iwasiów, Pawła Lekszyckiego, Mariusza Grzebalskiego, Macieja Roberta, Marcina Orlińskiego, Artura Nowaczewskiego, Grzegorza Tomickiego, Piotra Kępińskiego.

WIĘCEJ

Liczby się liczą

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego towarzysząca premierze Kraina wiecznych zer Zbigniewa Macheja.

WIĘCEJ

Ludzki sposób na przetrwanie

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Listopad nad Narwią Julii Fiedorczuk. .

WIĘCEJ

Ciche wnioski

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recenzja Grzegorza Tomickiego z książki Opium i Lament Marty Podgórnik.

WIĘCEJ

Dom z samych balkonów

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Szkic Grzegorza Tomickiego towarzyszący premierze ksiażki Wte i nazad Anny Podczaszy, która ukazała się nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

Tom Cruise pisze, a potem drze na strzępy następny list do Nicole Kidman

dzwieki / RECYTACJE Zbigniew Machej

Wiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.

WIĘCEJ

[ty co jesteś łaskawa]

dzwieki / RECYTACJE Zbigniew Machej

Wiersz zarejestrowany podczas spotkania “Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.

WIĘCEJ

Machej o jednym wierszu

recenzje / KOMENTARZE Zbigniew Machej

Komentarz do wiersza z nowej książki Zbigniewa Macheja Mroczny przedmiot podążania

WIĘCEJ

Teraz w Polsce właściwie wszyscy poeci mają szansę być zapomniani

wywiady / O KSIĄŻCE Marcin Baran Zbigniew Machej

Ze Zbigniewem Machejem o jego nowym tomie wierszy Mroczny przedmiot podążania i kilku innych sprawach rozmawia Marcin Baran.

WIĘCEJ