Podsumowanie Stacji Literatura 26

Dlaczego najstarszy metrykalnie festiwal literacki w Polsce jest najmłodszy duchem i dla wielu najważniejszy ze wszystkich? Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w poniższym tekście, w specjalnym podcaście, na zamieszczonych tutaj zdjęciach oraz w filmach. Proszę wsiadać, drzwi zamykać, słuchać, oglądać i czytać. Bo warto! 

 

 

„Ostatnia Stacja” – pod takim hasłem odbyła się 26. edycja Stacji Literatura, najstarszego metrykalnie, ale najmłodszego duchem festiwalu literackiego w Polsce. Choć do ostatniej chwili nie było pewności, czy uda się doprowadzić do realizacji wydarzenia (festiwal dostał dofinansowanie ministerialne dopiero w maju w trybie odwoławczym i o połowę mniejsze niż wnioskowana kwota), to dzięki wspólnej determinacji organizatorów, uczestniczek i uczestników (którzy zainicjowali petycję i wspierali zrzutkę na rzecz realizacji projektu) oraz zagranicznych partnerów Biura Literackiego (ponad trzydziestu festiwali i instytucji literackich, które przygotowały list do Ministra Kultury) udało się raz jeszcze doprowadzić do zawiązania w Stroniu Śląskim i Siennej „czterodniowej wspólnoty ludzi podobnie zainteresowanych literaturą i słowem”. W ramach festiwalu między 23 a 26 czerwca, czyli dokładnie w dwudziestą piątą rocznicę pierwszej edycji imprezy, podczas dwudziestu czterech wydarzeń zaprezentowano twórczość czterdziestki piątki twórczyń i twórców, swoją premierę miały dwadzieścia trzy książki, odbyły się trzy koncerty i sześćdziesiąt sesji warsztatowych.

 

„Ostatnia Stacja” dla wielu uczestników i uczestniczek tegorocznej edycji okazała się „Pierwszą Stacją”, co było widać już na etapie naborów do Pracowni Stacji Literatura. W ramach wszystkich projektów nadesłano 371 zgłoszeń, z czego aż 80% wysłały osoby, które nie uczestniczyły dotąd w festiwalu Biura Literackiego. Ostatecznie do udziału w zajęciach warsztatowych zaproszonych zostało 181 twórców. Taki napływ nowych osób wynikał między innymi z faktu, że zostały uruchomione nowe projekty wydawnicze (jak Pracownia książki zaangażowanej społecznie), a także z większego otwarcia na debiutujących prozaików i prozaiczki (w tym roku po raz pierwszy został uruchomiony Połów dla osób zajmujących się prozą). Czerwcowy termin festiwalu i ograniczony budżet były wyzwaniem dla organizatorów, partnerów, ale też samych uczestniczek i uczestników, którzy musieli w krótkim czasie zaplanować sobie ten „literacki urlop”. Wydaje się jednak, że było warto, a w festiwalowych wspomnieniach powraca opinia, że Stacji „dobrze zrobił czerwiec, czyli miesiąc, w którym nastroje są jeszcze nie schyłkowe”.

 

Tradycją stała się już pofestiwalowa ankieta, która jest realnym narzędziem wpływu gości i uczestników Stacji na kształt kolejnych edycji wydarzenia. Przy okazji Stacji Literatura 26 odpowiedzi przesłało blisko 100 osób. Jaki obraz festiwalu wyłania się z tych głosów? Przede wszystkim dominuje radość z możliwości spotkania po czasie pandemicznej izolacji. „Na tle innych festiwali bardzo zaskakuje wysoki poziom organizacyjny, mnogość wydarzeń. Cudowna atmosfera, możliwość nawiązania fajnych znajomości i poprawienia warsztatu” – czytamy w jednej z ankiet. Cieszą entuzjastyczne głosy tych, którzy do Stronia Śląskiego i Siennej jechali z obawami, ponieważ udział w Stacji był dla nich pierwszym kontaktem ze środowiskiem literackim: „To moja pierwsza tego typu impreza i bardzo oczarowała mnie atmosfera. Z pewnością pojawię się również w przyszłym roku”. „To mój pierwszy festiwal literacki, w którym wziąłem udział. Nie miałem większych oczekiwań i nie wiedziałem, czego się spodziewać, a jestem zachwycony”. „Nie mam porównania z innymi festiwalami, ale spędziłam w Stroniu jedne z najlepszych chwil w życiu” – to tylko pojedyncze z przesłanych głosów.

 

Czego możemy dowiedzieć się z festiwalowych ankiet o samych uczestnikach i uczestniczkach festiwalu? Wydaje się, że słowem, które mogłoby najlepiej ująć bogactwo tej grupy, jest „różnorodność” rozumiana w bardzo wielu wymiarach: od wieku (najmłodsi festiwalowicze dopiero uczą się chodzić, najstarsi od dawna piszą już na emeryturze) po reprezentowane dykcje poetyckie i prozatorskie. Świetnie ujął to w podsumowującym festiwal podcaście „Strona A, strona B” Jerzy Jarniewicz, który tak opisywał fenomen czytających autorów, ale też zebranej publiczności (festiwal skutecznie zaciera podziały między twórcami i odbiorcami): „Kiedy uczestniczyłem w spotkaniach autorskich, uderzyło mnie to, że prawie każdy mówił innym głosem – swoim głosem, że to nie był chór. Były to już indywidualności w bardzo wielu wymiarach. Zastanawiałem się, na czym polega istota Stacji Literatura: na stworzeniu wspólnoty czy na kreowaniu tych indywidualności, stwarzaniu warunków do zaistnienia tych poszczególnych głosów. Ale przecież tego pierwszego (wspólnoty) nie byłoby bez tego drugiego (indywidualności), a to drugie zależy od tego pierwszego. I kto wie, czy nie na tym polegała szczególna magia ‘Ostatniej Stacji’”.

 

Szczególna wspólnotowość, która wytworzyła się po raz kolejny w Stroniu Śląskim i Siennej, zdaje się decydować o tożsamości festiwalu, i jeśli już szukać wspólnego mianownika w przesłanych ankietach, to byłby to właśnie najczęściej wymieniany walor wydarzenia. „Pomysł na odcięcie się i wspólną, skupioną pracę jest jednym z najmocniejszych elementów imprezy” – deklaruje jedna z uczestniczek. „Możliwość spotkania fascynujących ludzi, wymiana doświadczeń, poglądów, współtworzenie mikroświatów – to największe atuty Stacji”. „Najważniejsze jest to, że zanika wiek i status uczestników imprezy, i na te cztery dni można z każdym swobodnie rozmawiać i poczuć wspólnotowość”. „Atmosfera otwartej rozmowy! Poza tym – koncentracja na poezji współczesnej jak nigdzie indziej”. „Doceniam możliwość poznania zupełnie innych ode mnie ludzi, którzy są otwarci na inność”. Takie i podobne opinie znajdujemy w przesłanych ankietach.

 

Zwykle w przypadku pytania o najważniejsze festiwalowe wydarzenie jedno czytanie czy spotkanie okazywało się punktem centralnym Stacji. Tym razem było inaczej, a głosy rozkładały się niemalże po równo na wszystkie spotkania. Cieszyć może fakt tak dużego zainteresowania debiutantami i ich czytaniami – bo jeśli już wskazywać na jakiś punkt programu, który cieszył się szczególnym zainteresowaniem, to było to właśnie czytanie laureatów Połowu. Należy jednak odnotować, że zarówno niezobowiązujące w formie, ale także świetnie poprowadzone przez Antoninę Tosiek i Jakuba Skurtysa „Rozmowy na torach” były dla wielu osób ważnym, nowym punktem programu. „Najmocniejszy punkt programu? ‘Rozmowy na torach’ – bez zadęcia, z humorem, nie według schematu. Można było w pozycji leżącej, na trawie, słuchać i kontemplować” – wspomina jedna z uczestniczek. Para prowadzących była też gospodarzami „Rozmów na koniec” zamykających każdy festiwalowy dzień. Dużym zainteresowaniem cieszyły się spotkania z zagranicznymi autorkami („fantastycznie, że technologia umożliwiła nam spotkanie, a autorki mówiły o swoich książkach bardzo swobodnie, bez akademickich wtrętów” – napisała jedna z uczestniczek).

 

W centrum Stacji Literatura były jak zawsze czytania z premierowych książek. Świadomie wybrana formuła spotkania twórców o odmiennych dykcjach, na różnych etapach kariery literackiej – zarówno mistrzów/mistrzyń, jak i debiutantów/debiutantek, poetów/poetek i prozaików/prozaiczek – gdzie wszyscy czytają na równych zasadach, spotkała się z dobrym przyjęciem ze strony uczestników i uczestniczek. Choć nie było takiej prezentacji, której nikt nie wskazałby jako „tej najważniejszej”, to wśród najbardziej zapadających w pamięć autorów i autorek znaleźli się: Agata Jabłońska („jej sposób czytania i przeżywania tekstów na żywo z towarzyszącą przy tym muzyką robił piorunujące wrażenie”), Anna Adamowicz („jest w jej czytaniu jakiś przyciągający magnetyzm, coś, co intryguje”), Michał Mytnik („emocje, szczerość, autentyczność, słuch”), Joanna Mueller („sprawne wykonanie misternie skonstruowanych utworów”), Agata Puwalska i Antonina Tosiek („napięcie, jakie potrafią wytworzyć, to przecież był kosmos”), Jerzy Jarniewicz („cenię osobisty ton jego poezji”), Marta Sokołowska („przemawiała przez nią pewność siebie, po prostu była tu i teraz”) i Bohdan Zadura („czytania bardzo aktualne, społecznie istotne i potrzebne”). Po raz pierwszy wskazywano też na indywidualnych autorów z Połowu, doceniając ich świadomość sceniczną i profesjonalne podejście, które nie wyklucza jednak nonszalancji i indywidualnej charyzmy.

 

Uczestnicy ankiety mają własne literackie gusta, sami szukają swoich ulubionych twórców i książek. Na jubileuszową edycję festiwalu Biuro Literackie przygotowało aż dwadzieścia trzy premiery – zróżnicowane stylistycznie i formalnie – z których wszystkie znalazły na Stacji swoich czytelników. Spośród festiwalowych premier będących efektem poprzednich Pracowni Stacji Literatura szczególnym zainteresowaniem cieszył się „Bestiariusz nowohucki” Elżbiety Łapczyńskiej, a z książek poetyckich „Bosorka” Katarzyny Szwedy. Nie było jednak takiego tytułu, który pozostałby bez wskazania (bez czytelnika). Stało się już tradycją, że festiwalowa publiczność ceni sobie spotkania z tłumaczami i nowe książki przekładowe. Tu prawdziwymi hitami okazały się: tom Jána Ondruša „Przełykanie włosa” w tłumaczeniu Zbigniewa Macheja i festiwalowa prapremiera „Zegary w pokoju matki” Tanji Stupar-Trifunović, którą przełożył Miłosz Waligórski. Nie zabrakło jednak osób, które wskazywały na przekłady Bogusławy Sochańskiej jako te wyjątkowe i dodatkowo świetnie zaprezentowane na scenie. Leszek Engelking także miał na Stacji swoich wiernych fanów. Natomiast spośród innych książek z serii Poezje i Proza największą popularnością cieszyły się: „Utrata” Adama Kaczanowskiego, która po czytaniu autora błyskawicznie zniknęła z festiwalowej księgarni, ale także prapremierowy „Czeski zeszyt” Kiry Pietrek. Jednym z najchętniej kupowanych tomów był też almanach „Połów. Poetyckie debiuty 2019”.

 

Na artystyczny wymiar Stacji Literatura złożyła się doceniona przez publiczność „pociągowa” scenografia autorstwa Damiana Banasza. „Scenografia była bardzo dobra i świetnie korespondowała z tym, co działo się na scenie” – deklaruje jeden z uczestników. „Jeżeli wyświetlanie teaserów na suficie to pomysł Pana Banasza – to wielkie ukłony” – czytamy w innej ankiecie, choć należy dodać, że dla części osób świecenie na suficie było momentami rozpraszające. Cenne jest też zwrócenie uwagi, że takie projekcje mogą być niebezpieczne dla osób z padaczką. Za oprawę graficzną odpowiadał w tym roku Jakub Pszoniak. „Graficznie jest to najlepszy visual key imprezy od wielu lat” – czytamy w nadesłanych ankietach, choć należy też odnotować głosy zachęcające do bardziej odważnych realizacji. Muzykę do wszystkich wydarzeń przygotował Wacław Zimpel, który wyrósł na prawdziwą gwiazdę festiwalu, co przypieczętował finałowym koncertem w magicznej górskiej scenerii Czarnej Góry Resort. Uczestnicy zgodnie pisali: „Wacław Zimpel to mistrz”. „Muzyka Wacława Zimpla to klasa sama w sobie, nadawała czytaniom specyficznego, mrocznego charakteru”. „Zimpel najlepszy z dotychczasowych soundtrackerów” – to jedynie wybrane z pochwał pod adresem muzyka.

 

Nie byłoby Stacji Literatura bez Pracowni, które na dobre zrosły się z imprezą Biura Literackiego. W tym roku uczestnicy i uczestniczki pracowali w aż czternastu grupach warsztatowych. Jak co roku w ankietach powracało pytanie, czy zajęcia w ramach Pracowni nie mogłyby trwać dłużej. Taki niedosyt to dowód na to, jak duża jest potrzeba tego typu pracy nad tekstem, i potwierdzenie dobrego doboru prowadzących. „Jedyne, co można zarzucić zajęciom, to fakt, że było ich za mało” – pisze jeden z uczestników. W zależności od charakteru grupy i zaawansowania pracy nad tekstami uczestników w ankietach pojawiają się też propozycje na przyszłość. „Świetnie byłoby, gdyby znalazło się więcej czasu na zajęcia teoretyczne czy ogólne rozważania warsztatowe” – zauważa uczestnik Pracowni otwartej. „Fajnie byłoby mieć indywidualną sesję z prowadzącym” – dodaje uczestniczka jednego z Połowów. Co także istotne, zajęcia w ramach Pracowni były po prostu dobrym, twórczym czasem: „Pracownia bardzo pomogła mi w moim projekcie, ale także przewietrzyła głowę i sprawiła dużo radości”.

 

Pochwały zebrali właściwie wszyscy prowadzący, finaliści projektów wydawniczych potrafili docenić wykonaną przez nich pracę, również na etapie zajęć online, które były wprowadzeniem do spotkań w Siennej. „Anna Adamowicz i Radosław Jurczak byli bardzo pomocni, chętnie dawali nam swoje rady, a z rozmów dało się wyciągnąć dużo nauki”. „Karol Maliszewski – człowiek z energią, pasją, konkretny, właśnie tak wyobrażałam sobie warsztaty. Trochę nostalgiczne, trochę szalone”. „Aleksandra Grzemska robiła wszystko, co możliwe, żeby omówić jak najwięcej zagadnień; była również chętna na rozmowę w kuluarach”. „Bardzo dużo wyciągnęłam z zajęć z Martą Sokołowską, świetnie zagospodarowaliśmy czas, a atmosfera była bardzo otwarta”. „Ela Łapczyńska jest cudowną osobą i stworzyła miła atmosferę w czasie warsztatu”. „Adam Kaczanowski świetnie to wymyślił: najpierw każdy dostał feedback pozytywny, a w kolejnych dniach konstruktywną krytykę”. „Zajęcia z Jakubem Kornhauserem były bardzo stymulujące”. „Dawid Mateusz jest dużym wsparciem dla swoich podopiecznych, jego sugestie są trafne i szczere”. „Jakub Skurtys był bardzo zaangażowany, cenne były też jego uwagi dotyczące rynku wydawniczego”. „Joanna Mueller jest cudowną osobą, potrafi być zarówno konkretna i szczegółowa, jeśli chodzi o pracę nad książką, jak i wyrozumiała i empatyczna”. „Dariusz Sośnicki – kompetentny i wychwytujący wszystko, co istotne, redaktor”. „Kacper Bartczak jest niesamowitym prowadzącym, mimo ogromnego dorobku nie stwarza dystansu pomiędzy nim oraz uczestnikami Pracowni”. „Dawid Kujawa był super”. „Doceniam troskę okazaną tekstom, pozytywne nastawienie innych uczestniczek, ich świeże spojrzenie, trzeźwe i troskliwe podejście Kiry Pietrek”.

 

Stacja Literatura 26 powstawała w ekspresowym tempie i przy znacznie ograniczonym budżecie, ale – tak przynajmniej wynika z ankiet – udało się zachować dobry poziom organizacyjny festiwalu. Niedogodnością dla części uczestników było przesunięcie imprezy o jeden dzień, w związku z czym festiwal rozpoczynał się już w środę. Kłopotów z wyjazdem (a dla części osób także z przyjazdem na ostatnie zajęcia) przysporzył organizowany w Czarnej Górze Resort rajd samochodowy. Nowym kanałem informacyjnym, przybliżającym festiwalowiczom specyfikę działalności Biura Literackiego oraz ideę Stacji Literatura w połączeniu z porcją dobrej muzyki, była w tym roku prowadzona przez Artura Bursztę audycja „Strona A, strona B”. Dla niektórych podcast był źródłem muzycznych odkryć, zdarzało się, że „uratował życie w pracy”, jednak dla części osób jest to narzędzie komunikacji wymagające zbyt wiele czasu (niektóre z odcinków trwają dwie godziny) i specjalnych warunków do odsłuchu. Przeważają głosy zachęcające do kontynuowania tej inicjatywy jako „nowatorskiej formy komunikacji organizatorów wydarzenia z uczestnikami”, gdzie „poprzez opowiedzenie, emocje, można lepiej przybliżyć to, czego nie da się oddać w słowach spisanych”.

 

Stacja Literatura po raz kolejny skorzystała z gościnnych progów CETiK-u, który ponownie musiał sprostać nie tylko literackiemu oblężeniu, ale także wymogom sanitarno-epidemiologicznym. Nie byłoby festiwalu, gdyby nie współpraca z lokalnymi firmami i inicjatywami, dla których zaangażowanie w Stację Literatura również wiązało się z dodatkowymi przygotowaniami i ryzykiem: Dworkiem Galosa czy zapewniającą wszystkim transport firmą Manikar. Zaangażowanie Czarnej Góry Resort również znacznie przekroczyło zwykłą biznesową współpracę. Po raz kolejny Stacji Literatura towarzyszył znakomity Grzegorz Wołoszyn – fotograf i autor świetnie czujący specyfikę takich wydarzeń. Materiał filmowy z całego festiwalu przygotowuje Tomasz Piechnik – to dzięki jego pracy już niebawem ci, którzy nie mogli przyjechać do Stronia, będą mieli okazję zobaczyć, co działo się na tegorocznej Stacji. Za nagłośnienie i obsługę techniczną odpowiadała kołobrzeska firma DG LIGHT & SOUND Dawid Grabowski.

Czy Stacja Literatura 26 okaże się faktycznie „Ostatnią Stacją”? Odmowa przyznania trzyletniej dotacji oznacza brak stabilizacji dla całorocznego projektu, uniemożliwia też uczestnictwo w międzynarodowych projektach, kooperacjach i platformach, które Biuro Literackie inicjowało. Może się więc zdarzyć, że „Ostatnia Stacja” zamknie jedną z najważniejszych literackich historii minionych trzech dekad. Co może uratować festiwal? Nowy partner samorządowy, który uzna, że zamiast tworzyć od podstaw kolejne wydarzenie, lepiej skorzystać z okazji i pozyskać zarazem „jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich kulturalnych marek”, jak i „jedno z najczęściej nagradzanych polskich wydawnictw”. A może znajdzie się mecenas, który będzie chciał być wizerunkowo łączony z unikatowym w wymiarze międzynarodowym projektem pracy z początkującymi autorami? A może jednak Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu przywróci w nowym roku trzyletnie finansowanie?

 

Trudna sytuacja finansowa skłoniła organizatorów do zapytania uczestników i uczestniczki Stacji Literatura, czy byliby gotowi ponosić opłaty z tytułu udziału w festiwalowych wydarzeniach oraz w samych Pracowniach. 77% osób, które wypełniły ankietę, deklaruje gotowość dla takiego rozwiązania, które na Zachodzie jest już normą, podobnie jak odpłatne są wszelkiego rodzaju wydarzenia artystyczne. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości więcej festiwali w kraju stanie przed takim dylematem. Co jednak najważniejsze, aż 97% uczestników festiwalu, którzy wypełnili ankietę, deklaruje chęć i gotowość przyjazdu na festiwal w przyszłym roku. Nic więc dziwnego, że na pytanie o największą wartość Stacji najczęściej pojawiająca się odpowiedź to „Ludzie”. Lub w bardziej rozwiniętej wersji: „Piękni, otwarci, różni, dziwni, zaskakujący, ciekawi, zainteresowani, uważni ludzie. I ich książki”.

 

W 2003 roku Biuro Literackie zdecydowało się na przeprowadzkę z Legnicy do Wrocławia, co dało imprezie i działalności wydawniczej nowy impuls. W 2016 roku, po dwudziestu latach funkcjonowania, inicjatywa przeniosła się do Stronia Śląskiego. Festiwal potrzebował resetu i nowego startu. Niewiele osób wierzyło, że bez środków, po rezygnacji ze współpracy z wieloma autorami, uda się niemal od zera zbudować w takim miejscu festiwal. A jednak się udało, co świetnie rok temu w książce „Ludzie ze Stacji” podsumowała Aleksandra Büchler z Literature Across Frontiers: „Festiwal Biura Literackiego oddaje pasję do literatury, ale także świadomość, że nie może ona wzrastać w próżni – wymaga redakcji, publikacji, przekładu, dyskusji, analizy, krytycznego komentarza. Wszystko łączy się tu w jedno wielkie święto literatury: panele dyskusyjne, prezentacja młodych talentów i pracownie, w których już teraz można szukać kolejnej polskiej generacji literackiej”.

 

Miejmy nadzieję, że „ciąg dalszy” nastąpi.

 

Zobacz wybrane zdjęcia z festiwalu

STACJA LITERATURA 26 W OBIEKTYWIE GRZEGORZA WOŁOSZYNA

 

Posłuchaj, jak goście i uczestnicy oceniają festiwal

PODSUMOWANIE STACJI LITERATURA 26

 

Zobacz filmowe fragmenty festiwalu  

RÓŻNI AUTORZY: ROZMOWY NA TORACH

ANNA ADAMOWICZ: OSTATNIA PIEŚŃ RELIKTOWCA MAŁEGO

KATARZYNA SZWEDA: BOSORKA

MICHAŁ MYTNIK: OGIEŃ, ZIEMIA, WODA, POWIETRZE… 

RADOSŁAW JURCZAK: TRZECIE POKOLENIE KOMPUTERÓW IBM WATSON UCZY SIĘ MÓWIĆ

ALICJA SAWICKA: OPOWIADANIE O STARYCH KOBIETACH

WACŁAW ZIMPEL: KONCERT NA CZARNEJ GÓRZE

 

inne wiadomości z kategorii