Małe cienie wielkich czarnoksiężników. Zarejestrowane w paśmie cyfr od 797 do 7777

13/09/2012 liryka

Karpowicz jest nie tylko mistrzem poetyckich tropów i konstruktorem wersów, ale i specjalistą w tworzeniu krótkich anegdotek. To intrygujący aforysta, potrafiący uderzyć w czytelnika jednym zdaniem.

Wydawca
Biuro Literackie
Miejsce
Wrocław
Wydanie
1
Data wydania
2007-04-23
Gatunek
Liryka
Seria
Poezje
Ilość stron
44
Format
162 x 215 mm
Oprawa
miękka
Papier
Munken Print Cream 1.5 90g
Projekt okładki
Artur Burszta
Projekt opracowania graficznego
Artur Burszta
ISBN
978-83-60602-23-2
spis treści

[Moje serce]
[Wynaleźliśmy tu]
[Gdybym miał malować słowami]
[Zanim zapalisz światło]
[Nie mów po imieniu]
[Są zdziwienia]
[Pustynia]
[Wielcy odnowiciele]
[Knoty]
[Liczba łotrów obok nas]
[Bał się włożyć rękę]
[Nawet w najbardziej otwartej przestrzeni]
[Profile iskier]
[Ptasie mleko]
[W cyrografach diabelskich]
[Zmusił różę]
[Jeżeli miłość]
[Zanim zbudujesz bramę]
[Najkrótszy żywot]
[Tyle przygotowań]
[Gdyby szczekanie psów]
[Najzabawniej]
[Czasem lepiej]
[Wcale nie jest powiedziane]
[Kto połyka]
[Słońce]
[Dobry magik]
[Na każdym kroku]
[Zaręczyć się można]
[Wiewiórka]
[Olśnienia]
[Nie zgorszysz mnie]

 

DZIADY CHICAGOWSKIE
AFORYZMY I PARADOKSY

 

DZIADY MONACHIJSKIE
AFORYZMY I PARADOKSY

 

Z KSIĘGI AFORYZMÓW I PARADOKSÓW

 

MAŁE CIENIE WIELKICH CZARNOKSIĘŻNIKÓW

7.
25.
31.
38.
111.
146.
149.
226.
235.
294.
316.
325.
417.
486.
754.
791.
794.
795.
796.

 

NAJGĘSTSZA Z WSZYSTKICH MASEK

 

SZTUKA JAKO RYZYKO

 

Andrzej Falkiewicz
Jak wszedłem w posiadanie tych tekstów

opinie o książce

Czy największym poetyckim marzeniem Tymoteusza Karpowicza było: nie pisać wierszy? Nie pisać, ale układać; układać je ze sobą, układać się z nimi. W sprawie zawsze ważniejszej niż poezja. To tylko na pozór jest efektownym paradoksem. Pamiętam, jak opowiadał kiedyś o Chińczyku układającym wiersz z drewien. Zachwycał się nieraz Norwidowskim obrazem trumien trących o siebie i prześwistującego między nimi wiatru. Przybosiowe hasło “najmniej słów” przyjął radykalnie. I gdyby, zgodnie z intencją Karpowicza, czytać Odwrócone światło, należałoby ułożyć sobie tom “oryginałów”, które nawykowo bywają czytane jako tytuły lustrzanych całości poetyckich podzielonych na “kopie artystyczne” i “kalki logiczne”. Te kopie i kalki są ujawnionymi operacjami intelektualnymi i wyobraźniowymi, prowadzącymi do wykrystalizowania “oryginału”. Zaraz po ukazaniu się książki wskazywał na te “oryginały” i mówił: to jest ważne! Osiągnął w nich największą możliwą (i niemożliwą) kompresję poetycką. Teraz, kiedy mamy przed oczami ten jego nieoczekiwany zbiór pod tytułem Małe cienie wielkich czarnoksiężników, warto pamiętać, że w gruncie rzeczy nie jest to antologia jego aforystycznej twórczości, lecz próby ujęć takiego myślenia poetyckiego, które opiera się na przekonaniu, że wyobraźnia ludzka jest o wiele doskonalsza niż doświadczenie. I że tak zwane zdanie poetyckie jest tylko cieniem wielkiego czarnoksiężnika. Według cienia możemy się domyślić zarówno wielkości Czarnoksiężnika, jak i jego usytuowania wobec źródła światła. Intelektualnego – dopowiedziałby Karpowicz. 

Bogusław Kierc

Cień rzucany przez niewielką rozmiarami książeczkę Karpowicza nie jest duży, a jednak znowu udaje się mu zaciemnić podejrzanie bezchmurną pogodę języka. W świetle królestw, regencji i rejentur należałoby uznać go za winnego; w królestwie poezji kierunek (regio), w jaki się zwraca, jest jak najbardziej słuszny. Nie na darmo jeden z bohaterów “Dziadów Monachijskich”, Caravaggio II, wyznaje nie bez dumy: “ścigało mnie prawo za zabicie człowieka i światło z powodu narodzin ciemności”.

Piotr Bogalecki

inne książki autora