debaty / WYDARZENIA I INICJATYWY

Zupełnie nie wierzę w przypadki

Joanna Proszowska-Starkowska

Głos Joanny Proszowskiej-Starkowskiej w debacie "20. edycja Warsztatów literackich".

strona debaty

20. edycja Warsztatów literackich

Zupełnie nie wierzę w przypadki.

Gdy więc 10 października 2009 roku dostałam najpierw maila z Biura Literackiego, a niecałą godzinę później maila ze Służewskiego Domu Kultury o nagrodzie w kwocie równej tyle, ile przedpłata za warsztaty, nie mogłam nie skorzystać z okazji. Nie ufać intuicji. Złożyłam nawet tomik, pięknie wydrukowałam – z tytułem, spisem treści, ponumerowanymi stronami i całą resztą. Nazywał się Wylinka.

Warsztaty we Wrocławiu odbyły się dokładnie rok temu. Wykładali (a może opowiadali?) Artur Burszta, Roman Honet i Karol Maliszewski. Nie były to cudne wykłady. Raczej uświadamiające, zastanawiające. Raczej rozrywające i zakopujące marzenia o chwale, nagrodach, pieniądzach i (o zgrozo!) czytelnikach. Oj, próbowano zawrócić nas, poetów przed debiutem, z tej wymarzonej drogi ku pomnikach ze spiżu. I słusznie.

Zanim pojechałam do Wrocławia, wiele osób pytało, czemu jeszcze nie mam tomiku. Znajomi poeci już zaczęli się wydawać, już chodzili po wydawnictwach. Wyczuwałam pewną presję. Ja, dwudziestodwuletnia, pisząca już jakiś czas, wygrywająca od czasu do czasu jakiś konkurs, nie wydałam  n i c  swojego. Żadnej samodzielnej książki. Wylinka miała więc być przepustką do krainy Poetów.

Wepchnęłam cudne dzieło Romanowi Honetowi i Karolowi Maliszewskiemu w ostatnim dniu warsztatów. Jechałam do domu pełna nadziei.

Roman Honet litościwie przemilczał Wylinkę, natomiast Karol Maliszewski napisał mi kilka zdań. Że jeszcze nie pora, żebym dała sobie rok czasu, dojrzała do wydania czegokolwiek. Miał cholerną rację.

Jednak ucierpiała moja duma. Przez pół roku nie napisałam nic, potem jeden wiersz, potem znów nic, aż wreszcie znów zaczęłam tworzyć. Lepiej, może dojrzalej.

Najważniejszą zmianą okazało się jednak co innego. Pewien dystans, brak parcia, żeby zadebiutować. Bo wprawdzie mam nowe pomysły, ale mogę poczekać.

Nie chcę się potem wstydzić, że wypuściłam na rynek gniota.