recenzje / ESEJE

Poezje Brechta

Leszek Szaruga

Recenzja Leszka Szarugi z książki Ten cały Brecht Bertolta Brechta.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Tom wier­szy Ber­tol­ta Brech­ta w czte­rech blo­kach prze­kła­do­wych opa­trzo­nych ese­istycz­ny­mi komen­ta­rza­mi zasłu­gu­je na osob­ne i szer­sze omó­wie­nie, niż to jest moż­li­we w niniej­szej recen­zji.

Ten cały Brecht. Prze­kła­dy i szki­ce autor­stwa Jac­ka St. Bura­sa, Jaku­ba Ekie­ra, Andrze­ja Kopac­kie­go i Pio­tra Som­me­ra przy­no­si potęż­ną por­cję wier­szy, któ­rych dobór i poety­ki prze­kła­du u każ­de­go z wymie­nio­nych tłu­ma­czy poka­zu­ją inne obli­cze nie­miec­kie­go pisa­rza, przy czym pod­kre­ślić nale­ży, iż o ile trzej pierw­si spo­śród auto­rów są cenio­ny­mi tłu­ma­cza­mi poezji nie­miec­kiej, o tyle Som­mer para się przede wszyst­kim prze­kła­da­mi liry­ki angiel­sko­ję­zycz­nej i jego obec­ność w tym gro­nie wyda­je się szcze­gól­nie inte­re­su­ją­ca.

Ber­tolt Brecht zna­ny jest szer­sze­mu gro­nu publicz­no­ści jako dra­ma­turg, autor Ope­ry za trzy gro­sze czy Karie­ry Artu­ra Ui, jako poeta zaś – głów­nie z son­gów do swych sztuk teatral­nych, z naj­po­pu­lar­niej­szym bodaj tek­stem, spo­lsz­czo­nym przed laty przez Wła­dy­sła­wa Bro­niew­skie­go, a w nowym tomie zapre­zen­to­wa­nym w prze­kła­dzie Jac­ka St. Bura­sa „Strasz­na histo­ria o Mac­kie­’m Maj­chrze”. Nie zna­czy to oczy­wi­ście, iż wier­sze Brech­ta nie były wcze­śniej prze­kła­da­ne, jed­nak­że, przy­naj­mniej w Pol­sce, nie był ich autor trak­to­wa­ny jako peł­no­praw­ny liryk, któ­ry uzna­wa­ny był­by, obok Got­t­frie­da Ben­na, za twór­cę współ­cze­sne­go idio­mu nie­miec­ko­ję­zycz­nej poezji (w zasa­dzie nale­ża­ło­by tu dodać przy­naj­mniej Augu­sta Stram­ma, zapo­mnia­ne­go, lecz nała­do­wa­ne­go nie­zwy­kłą ener­gią eks­pre­sjo­ni­stę). W nie­wiel­kim tyl­ko stop­niu zmie­ni­ła tę per­spek­ty­wę publi­ka­cja (wów­czas pół­ofi­cjal­na) zbio­ru Ele­gii bukow­skich w tłu­ma­cze­niu Ryszar­da Kry­nic­kie­go, któ­ry też prze­ło­żył po raz pierw­szy słyn­ny wiersz „Roz­wią­za­nie” (chy­ba do 1989 r. dru­ko­wa­ny ofi­cjal­nie – co było małą sen­sa­cją w ówcze­snych oko­licz­no­ściach – jedy­nie w Pol­sce), powsta­ły po bun­cie ener­dow­skich robot­ni­ków w 1953 r.; utwór ten w oma­wia­nym zbio­rze docze­kał się inter­pre­ta­cji Pio­tra Som­me­ra.

Som­mer zresz­tą w ese­ju poświę­co­nym poezji Brech­ta zwra­ca uwa­gę na jego rolę w kształ­to­wa­niu tego, co w kry­ty­ce bywa nazy­wa­ne poety­ką Nowej Fali, pisząc, iż może nie­miec­ki autor być widzia­ny „jako współ­twór­ca pew­ne­go typu języ­ka ‘nowo­fa­lo­we­go’, skąd­inąd dziar­sko oswo­jo­ne­go w pol­sz­czyź­nie przez Korn­hau­se­ra (z jego pogod­nie prze­ję­tą od Brech­ta figu­rą ‘pań­stwa’ jako ‘naj­wy­bit­niej­sze­go pol­skie­go poety’), przez Lip­ską (w tra­we­stu­ją­cym Brech­to­we „Roz­wią­za­nie” wier­szu „Egza­min”, gdzie kró­lo­wi ‘wrę­cza się’ naród ‘opra­wio­ny w skó­rę’) czy też przez nie­mal całą ‘po-lin­gwi­stycz­ną’ twór­czość Kry­nic­kie­go (któ­ry chy­ba nie doce­nił nie­bez­pie­czeń­stwa i tak sobie Brech­tem skró­cił oddech, że pozo­sta­ło mu nie­wie­le wię­cej, jak tyl­ko zre­wan­żo­wać się Niem­co­wi wier­szem ‘Ad homi­nem’)”.

Jak wspo­mnia­łem, tłu­ma­cze­nia Pio­tra Som­me­ra sta­no­wią w tomie zja­wi­sko osob­ne. Pisze bowiem: „Wstęp­ną zna­jo­mość z wier­sza­mi Brech­ta nawią­za­łem po pol­sku, a zaprzy­jaź­ni­li­śmy się (one ze mną, ja z nimi) po angiel­sku”. To pośred­nic­two spra­wi­ło, iż ma Som­mer wobec tego poety dystans umoż­li­wia­ją­cy czy­ta­nie go w szer­szym kon­tek­ście niż tyl­ko nie­miec­ki czy nie­miec­ko-pol­ski – „w swo­iście mię­dzy­ję­zy­ko­wym związ­ku”. Być może też wła­śnie owa „angiel­ska” per­spek­ty­wa spo­wo­do­wa­ła, iż tak istot­ną spra­wą w lek­tu­rze nie­miec­kie­go pisa­rza sta­ła się struk­tu­ra jego wier­szy, pozwa­la­ją­ca go okre­ślić jako „poetę zda­nia”, co zbli­ża go raczej do pol­skiej awan­gar­dy, przede wszyst­kim Tade­usza Peipe­ra, niż do liry­ki „magii sło­wa”, któ­rej admi­ra­to­rem był u nas m.in. Bole­sław Leśmian. Tym samym naj­istot­niej­szą spra­wą sta­je się tutaj skład­nia poetyc­kiej nar­ra­cji, a zatem tak­że two­rzo­na przez nią posta­wa histo­rio­zo­ficz­na tej liry­ki.

Inne­go Brech­ta uka­zu­je Jacek St. Buras, sku­pia­ją­cy się na son­gach i wydo­by­wa­ją­cy z poezji Brech­ta przede wszyst­kim ładu­nek bun­tu i spo­łecz­nej kry­ty­ki. Przy­znam, że w przy­pad­ku „Maj­chra” – muzy­ka tu sama pod­cho­dzi do ucha. Ina­czej przy popu­lar­no­ści tej pio­sen­ki dziać się nie może, a prze­kła­dy Bura­sa ści­śle prze­strze­ga­ją linii melo­dycz­nej tek­stu – tro­chę żal się roz­sta­wać z utrwa­lo­ną od lat wer­sją, ale to nowe tłu­ma­cze­nie, gdy znaj­dzie dobre­go wyko­naw­cę, ma szan­sę takie się w pol­sz­czyź­nie zado­mo­wić. Może też zresz­tą tra­fić obec­nie na swój dobry czas – dla tych samych powo­dów, dla któ­rych te wła­śnie tek­sty spodo­ba­ły się tłu­ma­czo­wi. „Bez wąt­pie­nia – pisze – byłem zafa­scy­no­wa­ny tym mło­dym Brech­tem, mora­li­zu­ją­cym anar­chi­stą, w któ­re­go wcze­snych wier­szach, a przede wszyst­kim pio­sen­kach i son­gach patos sąsia­do­wał z iro­nią, liryzm z bru­tal­no­ścią, powa­ga i, nie­kie­dy, głę­bia gło­szo­nych tez i non­sza­lan­cją towa­rzy­szą­cych im gestów”. Zapew­ne, gdy­by nie odmien­ność losów obu pisa­rzy, takie­go Brech­ta moż­na by sto­wa­rzy­szyć z pokrew­nym mu pol­skim poetą – Bru­no Jasień­skim, szcze­gól­nie z okre­su Buta w buto­nier­ce. Taki Brecht jest zresz­tą chy­ba w Pol­sce naj­bar­dziej zna­ny, a w tłu­ma­cze­niach Bura­sa może zostać na swój spo­sób na nowo odkry­ty i spo­żyt­ko­wa­ny.

Andrzej Kopac­ki sta­ra się poka­zać Brech­ta jako, jak pisze, „dru­gie­go (obok Ben­na) ojca-zało­ży­cie­la naj­now­szej poezji nie­miec­kiej”. Czy sąd ten, prze­ję­ty od nie­miec­kich lite­ra­tu­ro­znaw­ców, da się do koń­ca obro­nić, to osob­na spra­wa. Nie ule­ga jed­nak wąt­pli­wo­ści, iż rela­cjo­nu­jąc poszu­ki­wa­nia mistrzów w okre­sie powo­jen­nym, pisał Gün­ter Grass, odnaj­dy­wa­no ich wła­śnie w Brech­cie, Ben­nie czy wcze­snych eks­pre­sjo­ni­stach. I nie ule­ga też wąt­pli­wo­ści, że wpływ Brech­ta, nie tyl­ko zresz­tą lite­rac­ki, na mło­dych pisa­rzy nie­miec­kich po woj­nie był zna­czą­cy. Kopac­ki sta­ra się zapre­zen­to­wać przede wszyst­kim swe­go rodza­ju meta­po­etyc­kość tych wier­szy, ich samo­wy­star­czal­ność – w tym wybo­rze uza­sad­nio­ną, lecz prze­cież nie jest to „cały Brecht”. Jest rów­nież inny, któ­ry, co w towa­rzy­szą­cym ese­ju zosta­ło wyra­żo­ne dość dobit­nie, odpy­cha swo­ją posta­wą poli­tycz­ną, sta­no­wią­cą orzech trud­ny do zgry­zie­nia (nie tyl­ko zresz­tą o same­go Brech­ta tu cho­dzi, w nie­miec­kich realiach zaś nale­ża­ło­by w tym kon­tek­ście przy­wo­łać tak­że nazi­stow­ski epi­zod Ben­na): „Skąd­inąd zagad­ka czy, jak kto woli, feno­men wiel­kie­go poety zain­fe­ko­wa­ne­go zbrod­ni­czą ide­olo­gią, a sze­rzej: poza- lub ponad­li­te­rac­ki poko­le­nio­wy, histo­rycz­ny, filo­zo­ficz­ny kon­tekst jego zaan­ga­żo­wa­nia, doma­ga­ją się zapew­ne kon­fron­ta­cji z reflek­sją nie tyl­ko czy­sto filo­lo­gicz­ną”. Zapew­ne…

Wresz­cie Brecht Jaku­ba Ekie­ra, uka­zu­ją­ce­go poetę wie­lo­po­sta­cio­we­go, migo­tli­we­go, trud­ne­go do pochwy­ce­nia w sta­tycz­ny por­tret, ale też wciąż żywe­go, wciąż oddzia­łu­ją­ce­go na następ­ców, swo­iste­go poetę poetów, potra­fią­ce­go z drob­nych spo­strze­żeń uczy­nić wiel­ką nar­ra­cję o wła­snym świe­cie. Bowiem fik­cja wier­sza nasy­co­na jest zawsze realia­mi świa­ta lub tyl­ko w nich zaha­czo­na. Mię­dzy kre­owa­nym kosmo­sem a doj­mu­ją­cą rze­czy­wi­sto­ścią poja­wia się jakaś osmo­tycz­na, płyn­na gra­ni­ca, prze­ni­kli­wa mem­bra­na. W osta­tecz­no­ści zatem trze­ba przy­znać rację tłu­ma­czo­wi, gdy pisze: „I obo­jęt­ne, jaki był ten naj­rze­czy­wist­szy, nie­ży­ją­cy Brecht – ten jeden. Czy w wier­szach zga­dzał się na sie­bie, a one czy się zga­dza­ły z praw­dą o nim. To nie­waż­ne, bo poetyc­kość ska­za­ła je na auto­no­mię”. W tym wybo­rze, w tej pre­zen­ta­cji – tak, tu wszyst­ko się zga­dza. Ale jest tych wier­szy nie dwa tuzi­ny, lecz ponad dwa tysią­ce. I pro­blem wybo­ru, tak u Ekie­ra, jak u pozo­sta­łych auto­rów, jest zagad­nie­niem fun­da­men­tal­nym. Czy chce­my takie­go Brech­ta, jakim był, czy takie­go, jakie­go chce­my?


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Nowych Ksią­żek” (11/2012). Dzię­ku­je­my auto­ro­wi i redak­cji za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Leszek Szaruga

(właść. Aleksander Wirpsza) Urodzony 28 lutego 1946 roku w Krakowie. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz i krytyk literacki. Współtwórca Nowej Fali. Jest redaktorem „Przeglądu Politycznego” i miesięcznika „Nowaja Polsza”. Laureat Nagrody Kościelskich (1986) oraz nagrody literackiej paryskiej Kultury (1999). Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Czytać bez litości

recenzje / IMPRESJE Leszek Szaruga

Esej Lesz­ka Sza­ru­gi towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wnie­bo­wstą­pie­nie Zie­mi Zuzan­ny Gin­czan­ki w wybo­rze Tade­usza Dąbrow­skie­go.

Więcej

Na progu milczenia

recenzje / ESEJE Leszek Szaruga

Recen­zja Lesz­ka Sza­ru­gi z książ­ki Mój zie­lo­ny osioł. Opo­wia­da­nia, wier­sze, słu­cho­wi­ska Ilse Aichin­ger.

Więcej

Kolaże – fragment posłowia

recenzje / KOMENTARZE Leszek Szaruga

Frag­ment posło­wia Lesz­ka Sza­ru­gi z książ­ki Kola­że Her­ta Mül­ler, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 18 kwiet­nia 2013 roku.

Więcej

Dochodzenie do wiersza

recenzje / ESEJE Leszek Szaruga

Recen­zja Lesz­ka Sza­ru­gi z książ­ki zbie­ra­ne, gubio­ne Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Samotność

recenzje / ESEJE Leszek Szaruga

Recen­zja Lesz­ka Sza­ru­gi z książ­ki Nigdy samot­niej i inne wier­sze (1912–1955) Got­t­frie­da Ben­na.

Więcej

„ ‘Mężowie’ odpowiedzialni za losy świata nie dorośli do swoich zadań”

debaty / książki i autorzy Leszek Szaruga

Głos Lesz­ka Sza­ru­gi w deba­cie „Czy Nobel zasłu­żył na Róże­wi­cza?”.

Więcej

Rozdwojony w sobie*

recenzje / ESEJE Leszek Szaruga

Recen­zja Lesz­ka Sza­ru­gi z tomu Nawró­ce­nie Maxa Jaco­ba Pio­tra Maty­wiec­kie­go.

Więcej

Pieśń o daremności ludzkich wysiłków (przekład czyta Jacek St. Buras)

dzwieki / RECYTACJE Bertolt Brecht

Wiersz Ber­tol­ta Brech­ta z tomu Cały ten Brecht.

Więcej

Ballada o przyjemnym życiu [przekład czyta Jacek St. Buras]

dzwieki / RECYTACJE Bertolt Brecht

Wiersz z książ­ki Ten cały Brecht, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Got­t­fried Benn i Ber­tolt Brecht” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2012. Prze­kład czy­ta Jacek St. Buras.

Więcej

Ten cały Brecht, on to jednak jest

recenzje / ESEJE Marcin Sierszyński

Recen­zja Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go z książ­ki Ten cały Brecht Ber­tol­ta Brech­ta.

Więcej

Nie tylko „Oda do Stalina”

recenzje / ESEJE Paweł Mościcki

Recen­zja Paw­ła Mościc­kie­go z książ­ki Ten cały Brecht Ber­tol­ta Brech­ta.

Więcej

Komentarz do „Legendy o powstaniu księgi Tao-Te-Ching w drodze Lao-tse na emigrację”

recenzje / IMPRESJE Maciej Boenisch

Komen­tarz Macie­ja Boeni­scha do wier­sza Legen­dy o powsta­niu księ­gi Tao-Te-Ching w dro­dze Lao-tse na emi­gra­cję Ber­tol­ta Brech­ta z ksiaż­ki Ten cały Brecht, któ­ra uka­za­ła się 29 mar­ca 2012 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Zanim…

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Kopacki

Komen­tarz Andrze­ja Kopac­kie­go do ksiaż­ki Ten cały Brecht Ber­tol­ta Brech­ta, któ­ra uka­za­ła się 29 mar­ca 2012 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej