debaty / KSIĄŻKI I AUTORZY

Berek wierszem: Michał Mytnik

Agata Puwalska

Głos Agaty Puwalskiej w debacie „Berek wierszem”.

strona debaty

Berek wierszem: wprowadzenie

zostałam złapana przez Joannę Mueller jej tęsknotę do „zbieżności – (…) styków, z których bierze się zapierający dech flow literatury tęsknotę do fraz wyrwanych z dyszli i ram do fraz unoszących się nieważko w czasoprzestrzeni” i teraz sama muszę gonić szukać nieważkiej frazy wyłapać zbieżności i styki

i przypominam sobie rozmowę na Stacji – z Asią z Kasią Szwedą i z Michałem Mytnikiem, a potem przychodzi mi do głowy wiersz Michała, który ma kształt fali, zapowiada meandr, wznoszenie się, opadanie emocji i tekstu, w którym wreszcie fraza jest rwana jak fala, ale po kolei:

najpierw tytuł zakręcony zarys historii, więc Luna Amica i Rhei szarpiące się za włosy w przebieralni na plaży – imiona, które gdzieś tam coś tam się kojarzą z „Czarodziejką z Księżyca”? z księżycami Saturna? z włoskim przebojem muzyki popularnej?

bo w tym wierszu Mytnik – podobnie jak w swoich wierszach Patryk Kosenda – świadomie  wszczepia implanty w pozornie znajomej przestrzeni języka, umieszcza elementy z różnych sfer językowych, instaluje odpalone artefakty-zmyłki

więc nic nie na pewno wszystko niedokładnie – jedno z imion „płynie” (Rhei), drugie jest księżycem (Luna)

i nie wiadomo, co tu jest ukryte – bohaterki czy morze, a może obserwator, który je kukurydzę i gapi się jak głupi, więc przypomina się „obserwatorka” Bishop, która w swoim wierszu („Ryba” tłum. A. Sosnowski) pisze: „Gapiłam się tak i gapiłam,/ a triumf powoli napełniał / (…) łódź”

u Mytnika triumf to meandr to flow (tak intensywny, że mi się udziela) – konflikt w przebieralni jest katalizatorem, więc obserwator już nie patrzy, a „widzi tę czerwień, już czuje żelazo”

motyw i kolory podobne są u Honeta w wierszu „morze” – „kobieta wstaje znad brzegu,/ za nią pożar, zmierzch – / morze zwija się w okrąg”podobne zapętlenie, intensywne napięcie, ale efekt nieco inny, bo w wierszu Honeta podmiot pozostaje obserwatorem, celebruje dystans, u Mytnika z kolei nie chce obserwować, zaczyna uczestniczyć

w końcu „wykluczenie to akcyza” (podatek od luksusu), coś się zyskuje, lecz za coś się płaci za luksus dystansu (perspektywy) płaci się doświadczeniem, bo obserwator ze swej natury z reguły jest wykluczony

więc u Mytnika obserwator „nabiera meandr”, bo jeśli „nikt się nie kwapi, by to upłynnić”, to on to upłynni, poczuje, przeżyje i nieważne są „wpływy i wypływy”, nieważne „coś tam coś tam”, ważne jest doświadczanie zrodzone z konfliktu

konfliktu, którym nie jest już szarpanina w przebieralni między Luną Amicą a Rhei (czy one w ogóle są istotne?), lecz szarpanina między patrzeniem a widzeniem, między uczestniczeniem w życiu a obserwowaniem z dystansu, między emocją a asekuracją (ten konflikt jest mi również bliski, a niektóre wiersze w „hace!” są nim inspirowane)

więc może jednak spróbować doświadczać – czuć i widzieć rozmawiać („ze ślicznymi studentkami”), zażywać („komfortu”), dać się ponieść fali, postawić na nieważkość, przynajmniej przez chwilę – w końcu hel jest najlżejszym gazem niepalnym unoszącym balony sterowce

wiersz działa i ja też daję się ponieść, łapię flow, o którym pisała Joanna, bawię się i rozpoznaję styki, znajduję zbliżenia, czytając Mueller-Liczner, przechodzę do Mytnika, następnie do Bishop, potem do Honeta, w końcu rozpoczynam surf wśród smerfów i innych hunterów w stadium nieważkości, eksploruję frazę z wiersza Kosendy „wolałbym tak”: „przygotować się do abordażu” ja też stosuję abordaż, więc sczepiam za pomocą haków i wchodzę na pokład, czytając, hakuję i staję na fali

ale każda fala załamuje się, opada – podobnie wiersz-fala Mytnika, więc strofy się powtarzają, meandr wycofuje, wiersz wraca do punktu wyjścia, a podmiot do pierwotnej roli obserwatora  (i ja się wycofuję)

bo w końcu „Vasco da Gama jest innym wędrowcem / wyczuwa wodę za pomocą lunety” (Gellu Naum „Vasco da Gama” tłum. Jakub Kornhauser), więc bywa, że trzeba jednak się oddalić, żeby zobaczyć i poczuć, trzeba użyć lunety i skorzystać z dystansu – wtedy nabiera się meandr, wtedy pisze się tekst