debaty / książki i autorzy

Berek wierszem: Nina Voytala

Michał Mytnik

Głos Michała Mytnika w debacie „Berek wierszem”.

strona debaty

Berek wierszem: wprowadzenie

No mam noc taką, że każ­dy, nawet naj­mniej­szy bodziec (wcho­dzą­cy nie­pew­nie w rolę począt­ko­wej war­to­ści) eska­lu­je w roz­mia­no­wa­nej funk­cji i odda­la się od punk­tu (mat­ni) jak wariat. No ale chwy­tam, co mogę:

Zgod­nie ze współ­cze­sną wie­dzą doty­czą­cą prze­twa­rza­nia sygna­łów dowol­ny dźwię­ko­wy zapis ana­lo­go­wy da się prze­two­rzyć na zapis cyfro­wy, oczy­wi­ście w danym zakre­sie czę­sto­tli­wo­ści oraz z okre­ślo­ną dyna­mi­ką – para­me­trem SNR [ang. signal to noise ratio], a następ­nie odtwo­rzyć ana­lo­go­wo bez utra­ty jako­ści moż­li­wej do stwier­dze­nia słu­chem czło­wie­ka. W skró­cie:

Z sygna­łu dys­kret­ne­go x*(t) zło­żo­ne­go z pró­bek dane­go sygna­łu cią­głe­go x(t) moż­na wier­nie odtwo­rzyć sygnał x(t). W roz­wi­nię­ciu:

Ken jest nie­udol­nym, tchórz­li­wym i czę­sto pani­ku­ją­cym praw­ni­kiem. Kent Paul mówi o nim: „Tani adwo­ka­ci­na, któ­ry nie­win­ne­go pośle na krze­sło elek­trycz­ne”.

Obszar 1 łana odpo­wia­dał powierzch­ni śred­niej wiel­ko­ści piz­zy, któ­rą mógł­bym teraz pochło­nąć, gdy­bym nie był pły­nem. Rey­nolds sta­bil­ny, wyczu­wal­ne war­stwy, lek­kie wiry w osi, ale tak to pokój jak sta­ra kamie­ni­ca (wyso­kie sufi­ty), ogrze­wa­nie miej­skie, a bal­ko­ny wszel­kie (byle nie fran­cu­skie). Sie­dzi­my i roz­ma­wia­my o sta­rych cza­sach, któ­re upły­nę­ły 5 minut temu (cięż­ko jest o temat, kie­dy skle­pie­nia to już tyl­ko wiot­kie gra­ni­ce Wiel­kiej Bry­ta­nii i nas – plank­to­nu, któ­ry wziął w dło­nie gąb­ki, bo już nie było co brać).

Gałąz­ka hyzo­pu ma naj­wy­żej 50 cm, a więc żoł­nierz, poda­jąc ocet, mógł się­gnąć do 2 m 40 cm. Więk­sze daw­ki powo­du­ją deper­so­na­li­za­cję, zakło­po­ta­nie, trud­no­ści lub cał­ko­wi­tą nie­moż­ność poru­sza­nia się. Co praw­da w Pol­sce docho­dzi do nie­zbyt czę­stych udo­ku­men­to­wa­nych przy­pad­ków, ale jed­nak.

Orto­go­nal­ny plan mia­sta grec­kie­go i ital­skie­go (począt­ko­wo dość swo­bod­ny) sto­so­wa­ny był od VII wie­ku p.n.e. w mia­stach kolo­nial­nych. Jego doj­rza­łą for­mę z V wie­ku p.n.e. (mają­cą inspi­ro­wać Pla­to­na) przy­pi­su­je się archi­tek­to­wi Hip­po­da­mo­so­wi (według Ary­sto­te­le­sa – twór­cy Pireu­su, Turioj, Rodos i Mile­tu). Geo­me­trycz­ną dys­cy­pli­nę ukła­du dosto­so­wy­wa­no do spe­cy­ficz­nych warun­ków ota­cza­ją­ce­go kra­jo­bra­zu. Na tere­nie mia­sta dzia­ła­ło kil­ka gan­gów. Naj­więk­sze z nich to Rodzi­ny z Cham­ber­la­in Hills, Bal­las oraz Los San­tos Vagos mają­ce swo­je sie­dzi­by głów­nie w połu­dnio­wym i wschod­nim Los San­tos. W mie­ście dzia­ła­ły rów­nież Rodzi­ny z Gro­ve Stre­et, ale wsku­tek prze­ję­cia Gro­ve Stre­et przez Bal­la­sów gang prze­stał ist­nieć.

Mój kuzyn, Sit­chin, twier­dził, że ist­nie­ją sume­ryj­skie tek­sty opo­wia­da­ją­ce histo­rię rasy Anun­na­ki, miesz­kań­ców pla­ne­ty Nibi­ru, któ­rzy mie­li przy­być na Zie­mię oko­ło 400 000 lat temu z zamia­rem wydo­by­cia surow­ców, zwłasz­cza zło­ta. Ze wzglę­du na ich małą licz­bę szyb­ko zmę­czy­li się tym zada­niem i po wie­lu pró­bach, z pomo­cą inży­nie­rii gene­tycz­nej, osta­tecz­nie stwo­rzy­li czło­wie­ka. Sit­chin twier­dził, że Anun­na­ki byli aktyw­ni w spra­wach ludz­kich, dopó­ki ich kul­tu­ra nie zosta­ła znisz­czo­na przez glo­bal­ne kata­stro­fy, spo­wo­do­wa­ne nagłym koń­cem ostat­niej epo­ki lodow­co­wej oko­ło 12 000 lat temu. Ujrzaw­szy, że ludzie prze­ży­li, a wszyst­ko, co zbu­do­wa­li, zosta­ło znisz­czo­ne, Anun­na­ki opu­ści­li Zie­mię, dając ludziom moż­li­wość i środ­ki rzą­dze­nia sobą.

Urzą­dze­nie w kształ­cie sze­ro­kiej miski nie posia­da żad­nych fizycz­nych przy­ci­sków. Gadżet dzia­ła w opar­ciu o sen­so­ry kie­run­ko­we oraz sen­so­ry naci­sko­we, któ­re prze­kła­da­ją ruch stóp na zacho­wa­nie boha­te­ra. Im moc­niej prze­chy­li­my przed­nią część sto­py do przo­du, tym szyb­ciej awa­tar będzie szedł przed sie­bie. Jeśli wbi­je­my pię­ty w misę, boha­ter zatrzy­ma się albo zacznie się cofać. Do tego docho­dzi ruch w lewo i pra­wo. Cie­ka­wi mnie, czy urzą­dze­nie umoż­li­wia rów­nież czyn­no­ści tak natu­ral­ne, jak skrę­ca­nie.

O AUTORZE

Michał Mytnik

ur. w 1997 r. w Tarnowie. Poeta, freeganin, redaktor pisma „Rzyrador”. Debiutował w „Stonerze Polskim”, publikował również w „Wakacie”, „Tlenie Literackim”, „Helikopterze”, „MULTImediach”. Członek Krakowskiej Szkoły Poezji im. A. Fredry. W marcu 2019 r. namalował wiersz na ścianach Otwartej Pracowni w ramach Wernisażu Jednego Wiersza. Studiuje inżynierię chemiczną na Politechnice Krakowskiej. Laureat 14. edycji „Połowu” Biura Literackiego. Uczy chemii. Mieszka w Krakowie.