
Fuksy, zbiegi
debaty / ankiety i podsumowania Anna AdamowiczGłos Anny Adamowicz w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRozmowa Martyny Szypiło z Anną Adamowicz, towarzysząca premierze książki Laury Osińskiej Jaw, wydanej w Biurze Literackim 24 lutego 2025 roku.
Martyna Szypiło: Jednym z centralnych tematów zmyśl[ ]zmysł była kwestia widoczności lesbijek – i tym samym problem (nie)istnienia języka opisu kobieco-kobiecej miłości. Nie chciałabym rozmawiać o Jawie jedynie w perspektywie swojej poprzedniczki, ale zagadnienie ograniczeń języka i widoczności lesbijek zostaje wywołane do tablicy przez pierwszy wiersz z tomiku – i zdaje się odgrywać w książce jedną z najważniejszych ról. Czy zechciałabyś opowiedzieć trochę o tym, jak widzisz ewolucję tych tematów w drugim tomiku Laury?
Anna Adamowicz: Ten pierwszy wiersz jest dla mnie w sumie mniej o szukaniu języka (chociaż oczywiście też), a bardziej o spięciu na linii moje pragnienie mówienia w imieniu jakiegoś podmiotu zbiorowego vs. niezaprzeczalny fakt, że mam dostęp tylko do własnego doświadczenia i tylko o nim jestem w stanie mówić.
Natomiast jak najbardziej ciągle marzy mi się język, którym mogłabym wyrazić niewyrażalne, pod tym względem dużej ewolucji nie ma. Ciągle zmagam się z językiem i jego ograniczeniami, i ciągle mam poczucie porażki. Podstawowa różnica między Laurą z pierwszej i z drugiej książki jest taka, że pierwsza Laura ukrywała się ze swoim nieszczęśliwym związkiem i później rozstaniem, a cała książka rozgrywała się między dwiema osobami. Druga Laura jest ujawniona, więc do jej szczęśliwej relacji wdziera się świat zewnętrzny. Ale wydaje mi się, że pomimo tych przesunięć język jest tak samo bezradny, albo może nawet bardziej, bo mam poczucie, że do opowiadania o szczęśliwej miłości pomiędzy kobietami jest dostępnych jeszcze mniej narzędzi niż do opowiadania o nieszczęśliwej.
A właśnie – mówisz, że „druga Laura jest ujawniona”. Jakie znaczenie wobec tego ma tytuł książki? Co tutaj robi ten osobliwy „jaw”?
Szczerze – nie jestem królową tytułów książek, zawsze mam z tym problem i żadnego tytułu nie uważam za szczególnie udany, ale robię, co mogę. W słowie „jaw” podoba mi się, że generalnie nie funkcjonuje samodzielnie, a jedynie w związkach frazeologicznych: „wyjść na jaw”, „wydobyć na jaw”, „wyciągnąć na jaw”. Wyrwane z kontekstu tych związków i postawione na piedestale tytułu automatycznie odsyła do nich, ale też do „jawności” i „jawy”. Klei mi się to „ujawnianie” związku z „jawą” związku, w sensie – związek, który jest publicznie widoczny, który jest rozpoznany przez społeczeństwo jako związek, jest bardziej prawdziwy, silniej umocowany w rzeczywistości. Wbrew bzdurze, że „związek to sprawa dwóch osób”, której to bzdury używa się często w kontekście odsyłania osób niehetero z powrotem do szafy.
Gdy Ty i Laura rozmawiałyście z Agatą Puwalską o zmyśl[ ]zmysł, mówiłaś sporo o tym, jak zmyślenie stanowi podstawę tej książki. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Jaw, jako coś bardzo zbliżonego rzeczywistości, odbiega od pierwszego tomiku wręcz na przeciwległy biegun. A może to tylko pozory?
Jakkolwiek to zabrzmi: od napisania z[ ]z bardzo mało czasu poświęcałam na myślenie o tym tytule czy wręcz w ogóle na zauważanie go, w sensie bardzo szybko doszłam do wniosku, że go nie lubię, i autentycznie myślałam o tej książce po prostu „książka Laury” (teraz: „pierwsza książka Laury”). Przez to zupełnie nie wyłapałam dualizmu zmyślenie–jawa, ale tak, myślę, że to nie pozory, że ten dualizm istnieje i że gdzieś z tyłu głowy go miałam po prostu jako część wcześniej wspomnianej opozycji „nieszczęśliwy ukryty związek” vs. „szczęśliwy jawny związek”.
Czy Laura przestaje w takim razie być szacherką i mąciwodą?
Mój kolega po przeczytaniu roboczej wersji Jawu wyraził wątpliwość, czy w ogóle potrzebuję jeszcze do czegoś tej Laury. Miał poczucie, że w pierwszej książce ta postać była bardziej wbudowana w historię niż tutaj. Myślę teraz o tym, że podczas redagowania z[ ]z zostawiałam w spokoju niektóre fragmenty, które wydawały mi się odrobinę ckliwe czy sentymentalne, usprawiedliwiając to podejściem „to nie ja, to Laura, Laura by tak napisała”. Teraz już tak nie robiłam, prawdopodobnie z dwóch powodów: po pierwsze, tamta Laura miała dwadzieścia lat, a aktualna ma trzydzieści, to jednak wymaga innego podejścia. Po drugie, materiału wyjściowego było dużo więcej, więc przy selekcji mogłam bezlitośnie wyrzucać wszystko, co pobrzmiewało choć trochę niewłaściwie. (Oczywiście bezczelnie mówię w liczbie pojedynczej, a powinnam w mnogiej – nad z[ ]z pracowałam z Radosławem Jurczakiem, nad Jawem – z Karoliną Kapustą).
Odpowiadając na pytanie: Laura dalej jest szacherką i mąciwodą, w sensie – dalej jest poręczną maską, którą przykrywam twarzyczkę, żeby zaznaczyć, że to pisanie jest czymś innym niż pisanie Anny Adamowicz. Uważam też, że gest zapośredniczonego przez awatar pisania o miłości jest istotny i dużo mówi i o miłości, i o pisaniu.
Jaw w ogóle sporo mówi o pisaniu. Jest tu czytanie czeskim lesbijkom wierszy o byłej, jest lęk o to, czy związek przetrwa książkę. Jest w końcu wiersz ostatni, z dwuwersem: “powiedz jak pisałabyś tę książkę / gdzie ubrudziłabyś się tuszem”. Czemu w opowieści o szczęśliwej relacji tak zajmująca jest dla Laury kwestia tworzenia?
Widzę to jako przedłużenie rozterek językowych, o których mówiłam wcześniej. Wieczne zadręczanie się tym, jak pisać, jak opowiedzieć relację dwóch kobiet, jak opowiedzieć ten konkretny związek, w jaki sposób opisać coś nieopisywalnego.
Chodzi też o metapoziom, który się tymi fragmentami rysuje, a który daje nieco dystansu. Nie wyobrażam sobie pisania o miłości bez nieustannych prób łapania dystansu.
W ostatnim wierszu chodzi dodatkowo o relację artystka–muza/podmiot–przedmiot, bo dużo też myślałam o tym, co mogę zrobić, żeby moja dziewczyna – czy, precyzyjniej: moje wyobrażenie o mojej dziewczynie przefiltrowane przez moje wyobrażenie o robieniu literaturki – była w tej książce nie tylko bierną figurą, ale postacią posiadającą jakąś sprawczość (z braku lepszego słowa). Widzę tę sprawczość np. u adresatki 21 wierszy miłosnych Rich. O relacji osoby opisującej i opisywanej (ściślej: malującej i malowanej) gadają też dużo bohaterki Portretu kobiety w ogniu. Chciałam choć minimalnie zasygnalizować w książce te moje dociekania.
Przypominasz Portret kobiety w ogniu i 21 wierszy miłosnych, teksty, które były dla zmyśl[ ]zmysł bardzo ważne. W ogóle pierwsza książka Laury była niezwykle multitekstualna, wiele w niej było obrazów, wiele ekfraz, odwołań muzycznych i filmowych. Jaw jest pod tym względem dużo bardziej oszczędny – skąd taka zmiana?
Również zadaję sobie to pytanie!
Może zacznę od tego, w jaki właściwie sposób pisały się obie książki.
z[ ]z: teksty były tworzone już po rozstaniu, zaczynały jako arteterapia i musiały być przerobione na literaturę. W związku z tym (prócz solidnej redakcji) potrzebowałam jakiejś zewnętrznej walidacji oraz umocowania wierszy w historii, w tekstach kultury, na zasadzie uprawomocnienia moich uczuć i sposobu, w jaki próbowałam je wyrazić. No i to też książka trochę coming-of-age, trochę o stawaniu-się-lesbijką, dorastaniu do tego, więc musiały tam mignąć i Dziewczęta w mundurkach, i Colette.
Jaw: teksty zaczynały jako notatki klepane pośpiesznie na telefonie, niezobowiązująco, bez podziału na wersy i często bez interpunkcji, łapiące moment. Byłam też już dużo mniej spięta i zmartwiona przyszłą recepcją książki, bo widziałam, że pierwsza książka Laury zrobiła robotę, którą miała zrobić, więc czemu druga książka miałaby sobie nie poradzić. Nie potrzebowałam podpórek, więc ich nie robiłam.
Osobną sprawą jest to, że niezręcznie byłoby mi powtarzać gesty z pierwszej książki, które nie wniosłyby już niczego nowego. Na przykład rozważałam dwa motta – na początek i na koniec – ale redaktorka przekonała mnie, że nie są konieczne, więc zrezygnowałam.
Co oczywiście nie znaczy, że nie podpierałam się mnóstwem rzeczy podczas pisania i redagowania. Obejrzałam Portret kobiety w ogniu kolejnych pięć razy, czytałam Rich, Miłobędzką, Bargielską, Gałczyńskiego, Bielickiego, Foksa (Hegel i ty jest super) Białoszewskiego, Poświatowską (jak dziwnie było wrócić do niej po latach!), Jakubowską-Fijałkowską, chyba nawet Dehnela, słuchałam Maanamu etc. Intensywnie szukałam przede wszystkim dróg, którymi można pisać o codzienności związku.
Gdy tak o tym mówisz, to przypominam sobie uwagę, którą zostawiłam na jednym z marginesów – że w widzę w Jawie w sumie więcej nawiązań do zmyśl[ ]zmysł, niż jakiejkolwiek (pop)kultury. Wydało mi się to jakimś dowodem nabierania dojrzałości artystycznej przez Laurę, a z drugiej strony, tak jak mówisz, przejawem tego, że nie trzeba już zewnętrznej walidacji, zezwolenia na pisanie o lesbijstwie.
Chyba też po części dlatego codzienność – taka, której nie trzeba ubierać w konteksty – urosła w moim odczytaniu w Jawie do rozmiarów osobnej bohaterki. Wiele z tych wierszy ma strukturę jakichś pocztówek, migawek: jest na przykład ten, w którym Ola planuje dekorację ścian, ten, w którym powraca motyw pustostanu, teraz już „ogarniętego”; jest złość na heteronormatywność nad meblami z Ikei. Mniej więcej w połowie książki pojawia się też jeden z tekstów o poważniejszym tonie — „najpewniej to złudzenie potężnie smukłe…”, w którym rozkmina kręci się wokół iluzji tego, że w relacji romantycznej można znać się od podszewki, na pamięć. To jak to jest z tą codziennością?
Bardzo podoba mi się wizja codzienności jako osobnej bohaterki!
Chciałam napisać książkę o codzienności, bo w sumie właśnie codzienność dostaje się w nagrodę po tym, jak już człowiek się zdobędzie na przesiadkę z rollercoastera toksycznego związku do wycieczkowca normalnego związku. Można przestać się skupiać na gaszeniu pożarów albo rozpamiętywaniu rozstania, zacząć poświęcać uwagę po prostu wspólnemu codziennemu życiu. A z tej codzienności po destylacji zostają właśnie takie drobne migawki, które – wyobrażam sobie – zainteresują kogokolwiek poza mną. Jeden z wierszy w ogóle miał w tytule „pocztówkę” – w fazie, w której część tekstów w ogóle tytuły miała.
Ikea akurat ma całkiem fajne instrukcje do mebli, moje drugie ulubione po Jysku, tamto to był jakiś no-name z Allegro.
(Przebacz, Ikeo, to oszczerstwo!). Skoro o tytułach mowa – dlaczego Laura zupełnie z nich rezygnuje? W pierwszej książce jeszcze się coś zdarzało: nawiązania, seria o Pornhubie, chemical mechanical, wyjątkowy na tle całości wiersz.
Mam trochę problem z tytułami, od jakiegoś czasu mnie uwierają, jakoś niepotrzebnie odstają od bloku tekstu, nie mam na nie pomysłu, wydają mi się zbędne. Już przy z[ ]z było to widać, teraz zwyczajnie poszłam o krok dalej (i chyba doszłam do ściany, nie wiem, co wymyślę następnym razem).
W Jawie też jest jeden tekst pornuhubowy, ale w pewnym momencie został jako jedyny z tytułem, więc tytuł poleciał.
Zahaczyłyśmy o migawkowość i pocztówki – i chociaż większość wierszy z Jawu rozgrywa się w zaciszu czterech ścian, to niektóre wychodzą jednak z akcją na zewnątrz: są wakacje, jest niechęć do Berlina i niedoszły wiersz o Adriatyku. Czy miłość na zewnątrz to inna miłość niż wewnątrz?
Wewnątrz jest miło, bo można spędzać czas we wnętrzu własnej głowy i ogólnie wolę nie wychodzić niż wychodzić, ale na zewnątrz dzieją się lepsze przygody. A przygody dużo wspanialej przeżywa się w parze niż w pojedynkę. Nawet jeśli są one tak niepokaźne jak zachód słońca widoczny przez okno pociągu czy roztopione gelato brudzące sukienkę.
Na zewnątrz oczywiście są też ludzie, ale przyznaję, że albo nie miałyśmy jeszcze żadnych bezpośrednich interakcji godnych opisania, albo wszystkie ekspresowo wypieram. (W sumie wręcz przeciwnie – jest wiersz o tym, że „nikt nie zwraca uwagi”).
Część z tych wierszy – tych o podróżach i zwiedzaniu – zahacza o świątynie i elementy obrzędów religijnych. Te obrazy nieraz pęcznieją, rozrastają się, tak jak w trzecim wierszu, gdzie stają się nośnikiem zapachu ukochanej kobiety. Co stanowi inspirację do takiego spojrzenia? Podniosłość, queerowy dialog z „catholic guilt”, a może coś jeszcze innego?
Do mniej więcej końca gimnazjum byłam bardzo religijną osobą, ale nawet gdybym nie była, to i tak Kościół Katolicki byłby nachalnie obecny w moim życiu. Chociaż staram się być oddzielona od katolicyzmu grubą kreską, to nie walczę jakoś przesadnie z tą wszechobecnością sakralnych otoczek, staram się raczej „wygrzebywać okrawki mięsa spomiędzy kostek”, wybierać sobie rzeczy, które są atrakcyjne np. estetycznie. Podczas pobytu w Wenecji weszłam do chyba dziesięciu kościołów i każdym byłam zachwycona.
Odpowiadając prościej: inspirację do takiego spojrzenia stanowi zwyczajnie to, że to była/jest część mojego życia, która na stałe się w nie wryła.
A trochę obok tego – jest coś ekscytującego w tej drobnej perwersji zderzania nieheteronormatywności z katolickością, nie powiem, że nie. Jako taki, nie wiem, akt nieposłuszeństwa, transgresja, cokolwiek.
Jest chyba w ogóle taki topos „lesbijka z epizodem dewocyjnej religijności”, a jeśli nie ma, to powinien być, bo występuje też np. w prozie Olgi Górskiej i pewnie w wielu innych miejscach.
Też mi się wydaje, że jest; generalnie mam takie wrażenie, że z miejsc styku queeru z religijnością, szczególnie z katolicyzmem, wyrasta dużo ciekawej sztuki. Pewnie przez tę transgresyjność, o której mówisz. A tak w ogóle, z wierszy czerpiących inspirację z bardzo różnych miejsc, zwrócił moją uwagę jeszcze ten: „myślę o innych ścieżkach”. Jak to się dzieje, że w jednym tekście spotykają się popielice, burza piaskowa na Marsie i Minecraft?
Zdaje się, że nie mam dobrej odpowiedzi na to pytanie. Siedziałam akurat na jakimś spotkaniu autorskim, które było bardzo ciekawe, ale i tak nie byłam w stanie skupić uwagi. Po kilkunastu minutach moje myśli zaczęły błądzić w losowych kierunkach. Ostatecznie zabłądziły w tych kilka obrazków, które stwierdziłam, że spinają się ze sobą na tyle, żeby je zlepić w wiersz. W ogóle zdaje się, że dosyć często piszę coś, siedząc na jakimś evencie. W taki sposób powstał też choćby jeden z dwóch wierszy o Włoszech. Nieraz jest tak, że jakieś pojedyncze zdanie, które powie ktoś na spotkaniu, uruchamia we mnie lawinę, którą muszę od razu zapisać, i z której czasami potem coś robię.
Pytałam już o autotematyczność – więc wróćmy jeszcze na chwilę do sprawy samego pisania. Jest w Jawie jeden taki wiersz, który zaczyna się od wyznania: „myślałam, żeby ubierać historie w sonety”. Czym jest dla Laury to symboliczne odcięcie od chyba najbardziej utrwalonego w historii sposobu lirycznego opisywania miłości?
Nie powiedziałabym, że to odcięcie, bardziej drobny gest bezradności. Drobny, bo później pojawia się drugi z dwóch wierszy o Włoszech, który jest luźno potraktowanym sonetem z modyfikacjami.
Częścią mojego impostor syndrom jest przekonanie, że jestem słabą poetką, bo nie umiem pisać w formach. Nie umiem pisać w formach, bo mało próbowałam. Mało próbowałam, bo mam poczucie, że wszystkie formy (z wyjątkiem haiku) wymagają ogromnej liczby wersów (sonet 14, vilanella 19, sestyna 39!, pantum można ciągnąć w nieskończoność, ale żeby się sensownie rozkręcił, to podejrzewam minimum kilkanaście etc.). Dla mnie to straszne gadulstwo, rzadko mam do powiedzenia w wierszu więcej niż dziesięć wersów. Wypełnienie takiej objętości treścią stresuje mnie na samym wstępie. Vilanellę udało mi się napisać jedną, zresztą o Potrecie kobiety w ogniu, ostatecznie nie weszła do książki. Swoją drogą, dużo przyzwoitych tekstów zatrzymało się na redaktorskim sicie, ale myślę, że ze znaczną korzyścią dla tego tomu.
Pozwolę sobie więc zapytać na sam koniec – czy jest taki wiersz z Jawu, z którego jesteś szczególnie zadowolona? Albo taki, do którego masz większy sentyment? Jeśli tak, to czy twój wybór różniłby się od wyboru Laury?
Na ten moment lubię dużo wierszy z tej książki, każdego dnia inny jest ulubionym, więc przyjmijmy, że na dzień 17 stycznia 2025 ja powiem, że “{ }”, a Laura, że “{ }”.
Urodziła się w 1993 roku w Lubinie, mieszka i pracuje we Wrocławiu. Diagnostka laboratoryjna, poetka, autorka pięciu książek, z których najnowsza to Stłuc. Kręgosłup Tytanii Skrzydło. Nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia oraz międzynarodowej Nagrody Václava Buriana. Wyróżniona Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej. Tłumaczona na języki i obrazy.
Ur. 2002, studentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Redaktorka naczelna „Niewinnych Czarodziejów”, jeden z boków Kwadratu Poezji Najnowszej UW.
Głos Anny Adamowicz w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRozmowa Anny Adamowicz z Karoliną Kapustą, towarzysząca premierze książki fuzja bordo Karoliny Kapusty, wydanej w Biurze Literackim 23 stycznia 2023 roku.
WięcejCzwarty odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejCzytanie z książki Zmysł [] Zmyśl z udziałem Laury Osińskiej (Anny Adamowicz) w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejOdpowiedzi Anny Adamowicz na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejAutorski komentarz Laury Osińskiej w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki zmyśl[ ]zmysł, wydanej w Biurze Literackim 10 stycznia 2022 roku.
WięcejRozmowa Agaty Puwalskiej z Laurą Osińską i Anną Adamowicz, towarzysząca premierze książki zmyśl[ ]zmysł, wydanej w Biurze Literackim 10 stycznia 2022 roku.
WięcejTrzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejCzytanie z książki Nebula z udziałem Anny Adamowicz w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Laury Osińskiej zmyśl [] zmysł w wyborze i z redakcją Anny Adamowicz, która ukaże się w Biurze Literackim 10 stycznia 2022 roku.
WięcejRozmowa Anny Adamowicz i Patryka Kosendy towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie debiuty 2020, która ukazała się w Biurze Literackim 26 lipca 2021 roku.
WięcejAutorski komentarz Anny Adamowicz, towarzyszący wydaniu książki Anny Adamowicz Nebula, która ukazała się w Biurze Literackim 31 grudnia 2020 roku.
WięcejRozmowa Karoliny Kapusty z Anną Adamowicz, towrzysząca wydaniu książki Anny Adamowicz Nebula, która ukazała się w Biurze Literackim 31 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Anny Adamowicz Nebula, która ukaże się w Biurze Literackim 30 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Anny Adamowicz Nebula, która ukaże się w Biurze Literackim 21 grudnia 2020 roku.
WięcejCzytanie z książki Animalia z udziałem Anny Adamowicz w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
Więcej11. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
WięcejSpotkanie wokół książki „Waruj Joanny Mueller i Joanny Łańcuckiej z udziałem Joanny Mueller, Joanny Łańcuckiej, Anny Adamowicz oraz Dawida Mateusza w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.
Więcej10. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej9. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej8. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej7. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej6. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej5. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej4. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej3. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej2. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
Więcej1. odcinek cyklu „Chrupiące oko” autorstwa Anny Adamowicz.
WięcejRozmowa Anny Adamowicz z Konradem Górą, towarzysząca wydaniu książki Kalendarz majów Konrada Góry, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 14 maja 2019 roku.
WięcejRozmowa Dawida Mateusza z Anną Adamowicz, towarzysząca wydaniu książki Animalia, która ukazała się w Biurze Literackim 28 stycznia 2019 roku.
WięcejAutorski komentarz Anny Adamowicz do książki Animalia, która ukazała się w Biurze Literackim 28 stycznia 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Animalia Anny Adamowicz, która ukaże się w Biurze Literackim 28 stycznia 2019 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Animalia Anny Adamowicz, która ukaże się w Biurze Literackim 28 stycznia 2019 roku.
WięcejRozmowa Anny Adamowicz z Jackiem Dehnelem towarzysząca wydaniu książki Serce Chopina, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 11 czerwca 2018 roku.
WięcejRozmowa Anny Adamowicz z Jerzym Jarniewiczem, towarzysząca premierze książki Puste noce, wydanej nakładem Biura Literackiego 4 grudnia 2017 roku.
WięcejGłos Anny Adamowicz w debacie „Czytam naturalnie 2017”.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Anny Adamowicz.
WięcejTrzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejCzytanie z książki Nebula z udziałem Anny Adamowicz w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejRecenzja Dawida Kujawy, towarzyszący wydaniu książki Anny Adamowicz Nebula, która ukazała się w Biurze Literackim 31 grudnia 2020 roku.
WięcejRecenzja Jakuba Skurtysa książki Animalia Anny Adamowicz, która ukazała się w Biurze Literackim 28 stycznia 2019 roku.
Więcej