recenzje / ESEJE

Z czego wyrosłem

Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Wszystko Bohdana Zadury, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Bohdana Zadury nie trzeba przedstawiać wytrwałym czytelnikom poezji współczesnej. Ale tym młodszym być może trudno będzie uwierzyć, że puławski poeta, który w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych stał się ikoną odwrotu od patosu, powagi i mitu, swoją przygodę z poezją rozpoczął od neoklasycyzmu, czerpiąc z tygla poetyk modernistycznych, a chwilami nawet barokowych. Zwracając się ku codzienności, konkretowi egzystencjalnemu, lekkości i banałowi, autor Prześwietlonych zdjęć idealnie wpisał się w przemiany świadomości literackiej w latach dziewięćdziesiątych. Jak zauważył kiedyś Karol Maliszewski, nowy wiersz Zadury cechowały: naturalność, bliskość, otwartość, „zaś bohater tych utworów sprawia wrażenie kogoś, kto otworzył się na codzienność, traktując ją niczym skarbnicę nieskończonych doznań” .

Wszystko to pierwszy od sześciu lat samodzielny tom wierszy Bohdana Zadury, jeśli nie liczyć wydanych przez Biuro Literackie Wierszy zebranych (Wrocław 2005, 2006). Gdybyśmy nie wiedzieli o lekkości, z jaką autor Ciszy podchodzi do słowa pisanego, moglibyśmy pomyśleć, że książka o takim tytule to projekt totalny, aspirujący do wielkich podsumowań lub syntez. Oczywiście jest inaczej. Poeta decyduje się na dystans krótki, ale pokonuje go tak szybko i lekko, że – jeśli przywołać słynną frazę z Gałczyńskiego – mogą „zatrząść się portki pętakom”. Bo na przestrzeni zaledwie kilku słów dzieją się tu rzeczy niebywałe. Prostota wyrazu wyzwala w tej książce, podobnie zresztą jak w innych tomikach z ostatnich lat, figlarny ruch znaczeń, co pozwala Zadurze w tej samej chwili kreślić najnowszą historię Polski, rejestrować strzępy codziennych spraw i zastanawiać się nad sensem poezji.

Skąd tytuł tomu? Strategię przedsięwziętą w tej książce doskonale odzwierciedla autokomentarz poety zamieszczony na stronie internetowej wydawcy. Towarzyszący luźnym zapiskom humor zdaje się odsłaniać znany już czytelnikom Zadury zamysł, który można opisać jako otwarcie tematu przez subtelną sugestię: „Poczynając od jesieni 2004 roku, wiersze mi się nie pisały, co miało pewnie związek z nowymi obowiązkami, jakie nieoczekiwanie na mnie spadły. Kiedy się trochę odblokowałem, zapisywałem je w komputerze w katalogu, który nazwałem «wszystko». Gdy troszkę się ich uzbierało, zacząłem się zastanawiać nad tytułem nowego tomiku. I nic mi nie przyszło do głowy poza nazwą tego katalogu. Czyż taki tytuł cieniutkiego tomiku ukazującego się po siedmiu grubych tomach utworów zebranych nie jest wdzięcznym żartem? Pewnie byłby wdzięczniejszym, gdyby ta książeczka dość nieoczekiwanie w końcowej fazie nie przytyła”.

Czy jednak nowy Zadura, i mam tu na myśli także wiersze z poprzednich kilku tomików, nie ma nic wspólnego z Zadurą starym (stare wiersze, pisane za młodu)? Otóż wydaje mi się, że lekkości, a chwilami nawet popkulturowej wulgarności nowych wierszy, wciąż towarzyszy pewien rodzaj modernistycznej nostalgii. Nie są to tęsknoty wielkie, nie ma tu bowiem mitów przeszłości czy początku. A jednak sposób, w jaki Zadura zapatruje się na czas, a zwłaszcza na możliwości, jakie stwarza konwencja, pozwala dostrzec w twórczości autora W krajobrazie z amfor pewną ciągłość. Piotr Śliwiński zauważa na przykład, że poezję tę właściwie od początku cechowała pewna palimpsestowość i stwierdza: „Czy droga Zadury, przebiegająca od godności i powagi sonetu, którym chciał posługiwać się po mistrzowsku, do humoru, ironii i autoironii, do własnej dykcji, rzeczywiście pozwala mówić o przełomie, czy też jej przebieg jest bardziej integralny?” .

Nie wszystek klasyczny zatem. I nie wszystek o’harystyczny. Czy to już Wszystko? Zadura jak zwykle wymyka się jednoznacznym podziałom. Jak pisała niedawno Anna Kałuża, choć „bardzo istotnym składnikiem poezji autora Małych muzeów jest właśnie ów świat popu, bardzo różnie sfunkcjonalizowany”, to autor Ptasiej grypy używa „raczej subtelnej stylizacji niż neutralnego pastiszu”. Przyjrzyjmy się więc jego najnowszym tekstom. Już w pierwszych wierszach poeta starannie waży słowa, zwraca uwagę na drobne różnice znaczeniowe i wynikające z nich konsekwencje dla języka. Nie po raz pierwszy zresztą codziennym zapiskom towarzyszy, niby przy okazji, na marginesie, namysł nad poezją, lub szerzej – nad językiem. Zadura szuka prostoty wyrazu i znajduje ją w zagęszczeniu znaczeń. W tomiku Wszystko nierzadko można znaleźć na przykład wersy składające się z jednego tylko słowa.

W codzienną rzeczywistość, którą już tak dobrze znamy, rzeczywistość zamyślonego, tajemniczo uśmiechniętego poety z papierosem carmen, wkrada się polityka. Ale nie polityka wielka, raczej luźna, kawiarniana, sprowadzająca się do kilku sugestii i ironicznych uwag o najnowszych wydarzeniach w Polsce. Pojawiają się więc bracia Kaczyńscy, ze swoimi niefrasobliwymi wypowiedziami, które raptownie, za sprawą słynnej sentencji Gertrudy Stein („róża jest różą jest różą”), przemieniają się w literaturę: „dzisiaj w Wolsce / bardziej potrzeba wierszy / o tym / że białe jest białe / czarne jest czarne / krowa jest krową jest krową”. Pojawia się więc także IPN, który poeta porównuje do zbiorowej mogiły. Ale, w kontekście wierszy poświęconych namysłowi nad językiem, „archiwistów w gazowych maseczkach i gumowych rękawiczkach” można odczytać jako tych, z którymi Zadura od dawna prowadzi swoje pogawędki: klasyków obwarowanych ideami, uniwersalnymi sensami, którzy nieustannie zwracają się ku przeszłości.

Interesujący w związku z tym może się też wydać wiersz Co mi zostało ze studiów, który odczytuję poprzez utwór Nasza klasa Jacka Kaczmarskiego. Poeta wymieniając kolegów i profesorów z lat studenckich nie tylko rezygnuje z patosu, ale także ukazuje ich jako zwykłych ludzi, którym nie przydarzały się ani rzeczy wielkie, ani doniosłe z punktu widzenia historii. Kropkę nad i stawia Zadura w ostatniej części wiersza. Przedstawione są tu nazwiska wielkich myślicieli (przypomnijmy, że Zadura studiował filozofię) jako niewiele znaczące, które „przewalają się po pustej głowie / jak zeschłe liście”. „Problem nazwiska”, by tak rzec, przewija się zresztą przez wiele wierszy w tym tomie. Mam wrażenie, że nie chodzi tu jednak o zwyczajne napiętnowanie instytucji autorytetu, ale o zjawisko dużo głębsze, sięgające filozofii języka, które nazwałbym pozorem trafności. Zadura zdaje się zwracać uwagę, że nazwa trafia w swój przedmiot tylko pozornie, w rzeczywistości zaś – jest zupełnie przygodna i nie musi znaczyć (ani oznaczać) nic.

Przeszłość to ważny temat w całej twórczości autora W krajobrazie z amfor. Ale w kilku utworach tomu Wszystko czas odgrywa chyba dużo większą rolę niż wtedy, kiedy umożliwia jedynie dialog z przeszłością – to także istotny z punktu widzenia pokolenia „bruLionu” i post-bruLionu przedmiot refleksji, w którym istotną rangę zyskuje chwila teraźniejsza. Doraźność, tymczasowość egzystencji wpisuje się w krótką chwilę, przed którą (ani za którą) nie stoją inne uprzywilejowane momenty. Na przykład wiersz Era łączy ludzi składa się z jednego tylko wersu: „i rejestruje połączenia”. Warto zauważyć, że czas teraźniejszy zarejestrowany jest tutaj jako coś, co kształtuje sposób funkcjonowania współczesnego świata. Krótkie „teraz”, rozszerzone na wieczność, to domena rzeczywistości cyfrowej, wirtualnej i odnawialnej w serii nieskończonych powtórzeń. Jak powie poeta w innym wierszu, „cała prawda / całą dobę”.

Jasne wydaje się zatem przesłanie kolejnego utworu (Ekran), który zdaje się wyrażać epistemologiczne przekonanie o wyższości chwili teraźniejszej nad chwilami przeszłymi. Przeszłość nie tylko okazuje się mitem, ale także przestrzenią nieosiągalną z powodu wiecznego i nieusuwalnego związku z teraźniejszością:

to sprzed kilkudziesięciu lat
to sprzed kilkunastu lat
i to sprzed kilku

co było tam i tu
gdzieś gdziekolwiek
co przeszło minęło znikło

wszystko teraz
trwa jednocześnie.

Ekran to zatem obraz wydestylowanego czasu i jednocześnie namacalne (anty)medium komunikacji, o czym przekonuje nas Zadura w wierszu Outlook express. Komunikacja z drugim człowiekiem, jedna z podstawowych funkcji programu pocztowego, zostaje tutaj skompromitowana i przedstawiona w sposób nie tylko zabawny, ale i gorzki. Z jednej strony komunikacja nierozerwalnie związana jest z konwencją („gdybym nie miał żadnej / wiedzy o spamach / a miał kochankę / myślałbym że to wiadomość od niej”), z drugiej zaś – język jawi się, by tak rzec, jako „trzecia instancja” (obok dwóch rozmówców), która narzuca nowe sensy, zwraca uwagę na styk przekazów i zaskakuje zwrotami znaczeniowymi. Aby rozjaśnić ten nieco pokrętny wywód, przywołam motto omawianego wiersza: „hi, zadura, enlarge your penis”.

Z tego względu także odniesienia historyczne musi cechować pewne ironiczne zawieszenie. Mit zastępuje sugestia: na pół osobiste, na pół literackie wyznanie, naznaczone dystansem i raczej nie roszczące pretensji metafizycznych, uniwersalnych. Polska Ludowa, Mieczysław Rakowski, Lech Kaczyński pojawiają się jedynie jako duchy, figury niezbędne tylko o tyle, o ile nadają się do powiedzenia czegoś o sobie i o języku.

Zainteresowanie rzeczywistością jest u Zadury powierzchowne tylko z pozoru. Poeta zdaje sobie po prostu sprawę, że to, co rzeczywiste, nie jest oczywiste. Być może dlatego zatrzymuje się często na początku słowa, śledzi możliwe konsekwencje obranej semantyki, dopatruje się innych znaczeń niż te podsuwane przez codzienną praktykę językową. Historia, która w tomie Wszystko często powraca, nie tylko sprowadza się do konwencjonalnej gry, ale także odsłania semantyczną pustkę, która zarasta obecne dyskursy polityczne. Podobnie jak np. ostatnio u Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego czy u Jacka Dehnela, dyskurs historyczny sprowadza się do wyliczanki, a biografia staje się nic nie znaczącym zbiorem zapamiętanych nazwisk. Właśnie w utworze Nazwiska Zadura pokpiwa: „jak wyjść z tego puławskiego kosmopolitycznego tygla / kiedy nawet nazwisko mojej prababki / Groch gdyby z niego wyjąć przedostatnią literę / brzmiałoby z węgierska?”. Podobne rozważania prowadzi w wierszu Gwiazdki belki wężyki: „zastanawiać się / czemu to nazwisko przeczytał / pan prezydent / to Maja Komorowska / a nazwisko tamtego Jan Pietrzak / i kto miał więcej alfabetycznego / szczęścia”. Nazwami własnymi, które przecież z punktu widzenia semiotyki logicznej są puste znaczeniowo, bawi się też Zadura w utworze Kościelisko: „czy w Radości wszyscy się cieszą / czy w Wesołej wszystkim jest wesoło”. Słowa po raz kolejny przyłapane zostają na swojej nietrafności.

Ale przygody z czasem, w których przyszło Zadurze uczestniczyć, nie są jednoznaczne. Karol Maliszewski zwraca uwagę na pozainstytucjonalny charakter tej poezji. Zadura, jak każdy dobry poeta, wymyka się bowiem podziałom i prostym rozstrzygnięciom. Widać u tego autora „zażenowanie poezją, opór wobec poezji wyrażony w języku poezji”. Trudno się nie zgodzić z tą uwagą, kiedy czyta się wiersz Dosłownie: „patrząc na młode / opalikowane drzewka / pomyślałem / oto martwi wspierają żywych”. Takie nagłe, choć krótkie wolty z kierunku egzystencjalnego przeżycia, możemy zaobserwować w kilku innych wierszach. Na przykład „w lustrze / u fryzjera / spojrzał na mnie ojciec / jak umarły”.

Może zatem rozdarcie w stosunku do tego, co przeszłe, i tego, co teraźniejsze, jest tylko pozorne? Może czas nie respektuje żadnego wariantu w sposób jednoznaczny i ostateczny? Może jego antyinstytucjonalna natura sprawia, że „Paradoks świata // stoi otworem”? Przeciwko instytucjonalizowaniu czasu Zadura występował już zresztą w wielu innych książkach. Na przykład w utworze Przygotowuje się ich do życia (z tomu Kaszel w lipcu, 2000): „Jakby nie żyli / a ono właśnie mija”. Natomiast w wierszu Antygona z Prištiny (z tomu Ptasia grypa, 2002): „Chciałbym żyć raz / a długo / żeby zdążyć // zapomnieć / raz / a dobrze (…) // Tylko choć myli mi się // Kreon Charon i Chronos / chyba nic już nie jest / możliwe”.

Po co są wiersze? – zdaje się więc pytać Zadura, którego długa i barwna podróż poetycka wskazuje na tak różne i odległe fascynacje. Na pewno wiersze „nie są od spraw oczywistych”. Na pewno nie powinny być również „sztuką dla sztuki”. Ich sens nie może się też sprowadzać do podglądania języka. Nie ma z nich przyjemności. A tym bardziej – nie ma ocalenia. Po co zatem?… Być może za wiążącą należy uznać odpowiedź-sugestię z ostatniego wiersza z najnowszej książki: „nie żeby się podobały / ale żeby ktoś coś z nich miał” (Takie proste, tak późno).


Recenzja ukazała się na stronie marcinorlinski.pl. Dziękujemy Autorowi za wyrażenie zgody na przedruk.

O AUTORZE

Marcin Orliński

Urodzony w 1980 roku. Poeta, krytyk literacki, publicysta. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów doktoranckich w Instytucie Badań Literackich PAN. Redagował rubrykę „Wiersz Przekroju” w tygodniku „Przekrój” i serię wydawniczą „Biblioteka Debiutów” przy „Zeszytach Poetyckich”. Mieszka w Warszawie.

powiązania

Malowane nie działa

wywiady / O KSIĄŻCE Marcin Orliński Szymon Słomczyński

Rozmowa Marcina Orlińskiego z Szymonem Słomczyńskim, towarzysząca premierze książki Latakia, wydanej w Biurze Literackim 12 grudnia 2016 roku.

WIĘCEJ

Świat w kawałkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego, towarzyszące premierze książki Naraz Julii Szychowiak, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2016 roku.

WIĘCEJ

Marcin Orliński: Jednak modernizm

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Zawsze Marty Podgórnik.

WIĘCEJ

Zmienne kadry

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Jerzego Jarniewicza Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

WIĘCEJ

Cena cukru, jesionka i kot

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Dariusza Sośnickiego Państwo P., która ukazała się na stronie marcinorliński.pl

WIĘCEJ

Zagrywka wobec cierpienia

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Krzysztofa Jaworskiego Do szpiku kości, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

WIĘCEJ

Kamień schron

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książek Zima w małym mieście na granicy i Przygody przyrody, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

WIĘCEJ

Miasto, którego nie ma

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki moja Romana Honeta, która ukazała się na stronie marcinorlinski.pl.

WIĘCEJ

Mikser Podgórnik

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Rezydencja surykatek Marty Podgórnik, która ukazała na stronie marcinorlinski.pl.

WIĘCEJ

Przełamywanie samotności

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Esej Marcina Orlińskiego towarzyszący premierze książki Gdybym wiedział. Rozmowy z Ryszardem Krynickim Ryszarda Krynickiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

Czas w probówkach

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Preparaty Przemysława Witkowskiego.

WIĘCEJ

Pomyśleć nic

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki zbierane Krystyny Miłobędzkiej.

WIĘCEJ

Puste łóżko

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Po sobie Julii Szychowiak, która ukazała się w “Tygodniku Powszechnym”.

WIĘCEJ

Sto tysięcy uderzeń. O debiucie poetyckim Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Soma Łukasza Jarosza.

WIĘCEJ

Pomiędzy kamienicą i światem zewnętrznym

recenzje / ESEJE Marcin Orliński Tomasz Pułka

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Poeci na nowy wiek

WIĘCEJ

Świat zrobił się za mały

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego towarzyszące premierze książki Jacka Dehnela Ekran kontrolny, wydaje w Biurze Literackim 19 października 2009 roku.

WIĘCEJ

Cierpliwy tropiciel

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Wieża myśliwych Mariusza Partyki.

WIĘCEJ

Miłość i żądanie śmierci

recenzje / IMPRESJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Tomasz Mroczny. Szaleństwo dnia Maurice’a Blanchota.

WIĘCEJ

In progress

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego z książki Kup kota w worku Tadeusza Różewicza.

WIĘCEJ

Konkretna nadrealina

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recenzja Jacka Gutorowa z książki Po tęczy Andrzeja Sosnowskiego.

WIĘCEJ

O Somie

recenzje / Agnieszka Wolny-Hamkało Artur Nowaczewski Bohdan Zadura Grzegorz Tomicki Inga Iwasiów Maciej Robert Marcin Orliński Mariusz Grzebalski Piotr Kępiński

Komentarze Bohdana Zadury, Agnieszki Wolny-Hamkało, Ingi Iwasiów, Pawła Lekszyckiego, Mariusza Grzebalskiego, Macieja Roberta, Marcina Orlińskiego, Artura Nowaczewskiego, Grzegorza Tomickiego, Piotra Kępińskiego.

WIĘCEJ

Trampolina

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania “Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.

WIĘCEJ

Wszystko

nagrania / Między wierszami Bohdan Zadura Marcin Świetlicki

W rejs z Bohdanem Zadurą wyruszyli Marta Podgórnik i Krzysztof Siwczyk. Filmowa etiuda do wiersza „Z czego wyrosłem” w reżyserii Anny Jadowskiej.

WIĘCEJ

Zgryz

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania “Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.

WIĘCEJ

BEZ KOMENTARZA

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Wszystko, która ukazała się w Biurze Literackim 1 września 2008 roku.

WIĘCEJ

O Wszystko

recenzje / NOTKI I OPINIE Karol Maliszewski Maciej Melecki Maciej Robert Zbigniew Machej

Komentarze Karola Maliszewskiego, Macieja Meleckiego, Zbigniewa Macheja, Macieja Roberta.

WIĘCEJ