debaty / KSIĄŻKI I AUTORZY

Jak pisać o kraju, który nie ocalił jeszcze nikogo – nieoczywiste zaangażowanie literatury antyojczyźnianej

Emilia Gałczyńska

Głos Emilii Gałczyńskiej w debacie "Męska, żeńska, nieobojętna".

strona debaty

Żeńska, męska, nieobojętna

I. Archipelag wysp

Wiek XXI należy do epoki podziałów. Dzielą ludzi wydarzenia polityczne, społeczne, problemy terytorialne, ale też kultura oraz sztuka. Słowem-kluczem naszych czasów stał się obcy,  i n n y,  n i e p r z y s t o s o w a n y  – ten, który jest elementem niekompletnym, wybrakowanym i niepotrzebnym. Dyskusja i polemika stały się ulubionymi formami quasi „dialogu”, który paradoksalnie jest jedynie impulsem do budowania kolejnych bram i murów zamiast mostów. Brakuje połączenia i możliwości przepływu idei między jedną wyspą a drugą – między jednym człowiekiem a drugim. Stawiamy sobie wiele pytań, na które nie potrafimy lub niekoniecznie chcemy odpowiedzieć. Mamy wrażenie, że wydarzenia z poprzedniego wieku nauczyły nas tolerancji i możemy pozwolić sobie na społeczny letarg, marazm, zblazowanie. I jeszcze raz brak odpowiedzi.

Literatura zaangażowana XXI w. postanawia przerwać milczenie. Wychodzi naprzeciw. Jest graniczna, ponieważ balansuje na równi pochyłej: wymaga nieskonkretyzowanego (i niemożliwego do skonkretyzowania)  p a k t u  z a u f a n i a  i  z a a n g a ż o w a n i a  między nadawcą a odbiorcą. Pragnie łączyć, pozwalać na identyfikację tożsamościową, która nie wyklucza. Chce być pozatekstową siłą sprawczą, niekoniecznie wskazując konkretne rozwiązania. To nauka, która wierzy w potencjał ucznia.  L i t e r a t u r ę  „w i r u”  reprezentuje książka-lustro, zaangażowanie wyraża się w chęci poszerzenia kręgu ludzi, którzy chcą wiedzieć, zrozumieć i zmieniać.

Problemy tożsamościowe są w ostatnich latach zagadnieniem chętnie eksploatowanym. Coraz więcej mówi się o pamięci tożsamościowej, o poczuciu własnej przynależności do kręgu kulturowego, społeczeństwa, rodziny. Tożsamość ulega często manipulacji, staje się kategorią wykluczenia, etykietką, której trudno się pozbyć. Człowieka łatwo zaszufladkować, często robimy to sami sobie z lęku przed „innością”, która byłaby jedynie aktem akceptacji siebie i tym samym drugiej osoby. Posługujemy się prostymi schematami, niesłusznymi dookreśleniami. Należy zaakceptować „wielokoloryt” naszej tożsamości i jej mozaikowość. Pozbyć się złudzenia, iż określa nas jedynie miejsce urodzenia, wyznawana wiara, pochodzenie rodziców. Tożsamość to nasze codzienne wybory, postanowienia, marzenia. Jest budowana nie tylko od wewnątrz, ale i od zewnątrz: przez ludzi, z którymi chcemy lub musimy przebywać.

Węzeł tożsamościowy zostaje jeszcze bardziej zasupłany jeśli odniesiemy się do literatury Antiheimatliteratur. Miejsce urodzenia jawi się jako antyarkadia, którą jednak należy pamiętać i opisać – często w sposób paradoksalnie bardzo piękny. Literatura antyojczyźniana przewartościowuje pojęcie ojczyzny i powiązaną z nią jednostkę. Zaangażowanie utworów, które desakralizują i demitologizują przestrzeń dzieciństwa, jest budowane na wielu płaszczyznach struktury tekstu. W przypadku twórczości Herty Müller wymagany jest kontekst biograficzny i wiedza „zewnątrztekstowa”. Noblistka nie tyle broni się przed ujawnieniem swojego pochodzenia, ile w sposób wyczerpujący opisuje powiązane z nią problemy. Ojczyzna nie jest tylko korelatem niezmiennych elementów geograficznych, ale zwierciadłem, które pozwala na duchową identyfikację. Jest przestrzenią wiecznie w ruchu, którą reprezentują niestabilne wspomnienia autorki oraz odczucie pewnej utraty. Arkadia to kraina przedmiotów, elementów powiązanych ze sobą w sposób nieoczywisty i zaskakujący, charakterystyczny dla każdego z osobna: dźwięk zatrzaskiwanych drzwi, kształt dziurki od klucza, tekstura poszewki na poduszkę, kolor kubka, w którym piło się wieczorem mleko. Müller opisuje swoje wspomnienia w detaliczny sposób, co chwilę zatrzymuje się i patrzy głębiej i jeszcze głębiej. Nie tylko na kolor kubka, ale na jego właściciela, na jego przeznaczenie, skąd pochodzi i czy jest jedynie przeznaczony do picia mleka?

Użycie kontekstu biograficznego jest nieprzypadkowe. Nie możemy traktować biografii jak kalki, która nałożona na tekst ujawnia magiczne szyfry i pozwala odkryć ukryte treści. Chcąc korzystać z wielowymiarowego i nieskonkretyzowanego kontekstu, musimy zdać się na naszą intuicję. Powinniśmy wiedzieć, czemu miałoby to służyć. Każdy kontekst realizowany jest w szerszej sytuacji komunikacyjnej, uwarunkowanej sytuacją polityczną, etniczną, religijną, kulturową. W przypadku twórczości Müller to chęć ujęcia i przekazania prawd historycznych oraz uniwersalnych. To literatura zaangażowana: osoba autorki i jej biografia ma być czynnikiem pośrednim, dzięki któremu twórczość nie jest jedynie fikcją literacką, posiadającą jedynie walory estetyczne i poetyckie. Opisane są prawdziwe zdarzenia, o których powinien wiedzieć współczesny, świadomy czytelnik. Według Czesława Miłosza związek słów z rzeczywistością stwarza sztukę poetycką, która zyskuje moc trwałego oddziaływania i jest odczuwana przez pokolenia, jako coś naturalnego i koniecznego – jest to warunek sztuki silnej, zaangażowanej.

Już w procesie twórczym  p a k t  z a a n g a ż o w a n i a  wymaga od autora pewnej deklaracji. Dzięki tekstom, które umownie możemy nazwać „zewnątrztekstowymi” (wywiady, wypowiedzi autorki), poznajemy jej literackie atelier. Świadomie „wykorzystuje” literaturę do ukazania prawdy o totalitarnej Rumunii za czasów Nicolae Ceaușescu. Opowiada o swojej przeszłości i świadomie kontrastuje ją ze swoją twórczością. Próbuje zbudować i kontrolować relację między nią a odbiorcą tekstów. Pisanie nazywa wędrówką po ostrzu noża, między ujawnieniem a zachowaniem tajemnicy.

II. Posklejana przeszłość

W procesie twórczym Müller wykazuje się niesamowitą precyzją, tworząc kolaże doprowadza do zaskakującej symbiozy słów i obrazu. Wycina/wydziera fragmenty gazet – wszystko ma znaczenie – faktura papieru, czcionka, kolor tła i barwa liter. Układanie wierszy to w jej przypadku porządkowanie wspomnień. Na pytanie dotyczące wyboru formy/strategii tworzenia wierszy odpowiada, że na początku używała tylko pism, potem wszelakich katalogów: meblowych, modowych. Argumentuje, że gdy zaczął pojawiać się kolor, pojawiły się dodatkowe kryteria. Bardzo duża część decyzji dotyczy dobrania kolorów do słów oraz dodatkowych upodobań autorki np. do koloru żółtego. Każda barwa to inne doświadczenie semantyczne. Żółty to kolor żałoby.

Posklejane wiersze stają się polifonicznym (sic!) echem wielu przemilczanych spraw, które zostały wymazane z akt. Niezbywalnym dowodem, który potwierdza zaangażowanie literatury w sprawy społeczne, historyczne i ludzkie stało się przemówienie wygłoszone na bankiecie noblowskim:

Literatura nie może […] wszystkiego zmienić. Ale może – nawet jeśli po fakcie – wynaleźć w języku prawdę, która pokaże, co dzieje się w nas i wokół nas, gdy wykolejają się wartości

Jej twórczość to wieczne poszukiwanie odpowiednich słów do opisu prawdy. Stwarza własny słownik, do którego ma dostęp każdy czytelnik. Pojawiające się we wszystkich utworach słowa klucze np. bażant, biel, brzuch otwierają poszczególne bramy do ogrodów wspomnień, które są zarośnięte, zaniedbane i pilnowane przez  s t r a ż n i k ó w.

W myśl słów niemieckiego filozofa Wilhelma Diltheya, który uważał, że humanistyka powinna unikać schematów, natomiast trzymać się życia, możemy wyróżnić trzy cechy twórczości Müller, które świadczą o jej zaangażowaniu. Pierwsza cecha to świadome i publiczne oświadczenie, że zaangażowanie w jej twórczości istnieje, drugi to autoterapeutyczny charakter utworu, tym samym wiersze zawierają „przeżycia życia”, oraz trzeci: chęć dawania świadectwa poprzez słowa, nieustanne budowanie dialogu:

Język pisarstwa Müller to język dialogu odrzucający chcące go sobie podporządkować monologi. Jego prawda jest prawdą rozmowy, jest prawdą otwarcia na to, co stanowi niewyrażalną tajemnicę osoby […][1].


[1] H. Müller, Kolaże, przeł. L. Szaruga, Biuro Literackie, Wrocław 2013, s. 124.