debaty / książki i autorzy

Żeńska, męska, nieobojętna: podsumowanie

Przemysław Rojek

Podsumowanie debaty "Męska, żeńska, nieobojętna".

strona debaty

Żeńska, męska, nieobojętna

Pomysł tej deba­ty poja­wił się jako natu­ral­ne w pew­nym sen­sie prze­dłu­że­nie tego, czym w pierw­szym rzę­dzie będzie żyła tego­rocz­na, dzie­więt­na­sta edy­cja festi­wa­lu Euro­pej­ski Port Lite­rac­ki Wro­cław. Bo co łączy ze sobą bru­tal­ny, bar­dziej niż mrocz­ny świat powie­ści Kil­ler Andri­ja Lub­ki i poru­sza­ją­ce swym pięk­nym napię­ciem mię­dzy eru­dy­cją a soma­tycz­no­ścią ese­je Joan­ny Muel­ler ze zbio­ru Powle­kać rosną­ce? Gdzie zna­leźć punkt stycz­ny mię­dzy kobie­cy­mi histo­ria­mi z opo­wia­dań Car­me Rie­ry i Mari­ny May­oral a napię­tym, zje­żo­nym, nie­po­kor­nym świa­tem poezji Jac­ka Pod­sia­dły? W czym mogą być podob­ne liry­ka Anny Świrsz­czyń­skiej i auto­bio­gra­ficz­na pro­za Krzysz­to­fa Jawor­skie­go? Odpo­wiedź brzmi: tym, co łączy to wszyst­ko, jest głę­bo­ka samo­świa­do­mość tego, że lite­ra­tu­ra powsta­je czę­sto (a może zawsze?) w tym miej­scu, w któ­rym musi wyjść z sie­bie i zmie­rzyć się z tym, co inne: z poli­ty­ką, spo­łe­czeń­stwem, płcią (zwłasz­cza tą kul­tu­ro­wo, cywi­li­za­cyj­nie i eko­no­micz­nie for­ma­to­wa­ną), cho­ro­bą… Przy­wra­ca­jąc god­ność dość sta­ro­świec­kie­mu języ­ko­wi mówie­nia o lite­ra­tu­rze, pisa­nie takie moż­na by nazwać – bar­dzo z ostroż­na i ze świa­do­mo­ścią, że nie jest to gestem nie­win­nym – zaan­ga­żo­wa­nym. Albo też – jesz­cze ostroż­niej – tak jak w tema­cie naszej deba­ty: nie­obo­jęt­nym.

Posta­no­wi­li­śmy, żeby do tej deba­ty zapro­sić oso­by, któ­re jesz­cze do tej pory nicze­go i w żaden spo­sób w Biu­rze nie publi­ko­wa­ły, a dodat­ko­wo zało­ży­li­śmy, że powin­ny (i powin­ni) to być studentki/studenci. Ten dru­gi wymóg tyl­ko na pozór mógł wyda­wać się opre­syw­ny i reduk­cjo­ni­stycz­ny: w isto­cie cho­dzi­ło nam o to, by zak­ty­wi­zo­wać tych, od któ­rych naj­peł­niej zale­żeć będzie kształt przy­szłych dys­kur­sów publicz­nych – a któ­rzy być może nie zawsze dosta­ją od medial­ne­go main­stre­amu szan­sę, by zabrać głos w spra­wach, o któ­rych mają do powie­dze­nia i dużo, i cie­ka­wie, i odświe­ża­ją­co. Ich sła­ne na kon­kurs tek­sty mogły – choć nie musia­ły – kon­cen­tro­wać się wokół Biu­ro­wych i Por­to­wych ksią­żek, naj­waż­niej­sze jed­nak było to, żeby doty­czy­ły naczel­nej kwe­stii: nie­obo­jęt­no­ści (rozu­mia­nej tak sze­ro­ko, jak tyl­ko moż­na) lite­ra­tu­ry.

Tak pomy­śla­na deba­ta auto­ma­tycz­nie nie­ja­ko zmie­ni­ła się w kon­kurs, w któ­rym posta­no­wi­li­śmy nagro­dzić trzy tek­sty – na razie nie może­my jesz­cze mówić, któ­re i kogo, bo tego uczest­ni­cy deba­ty dowie­dzą się dopie­ro póź­nym wie­czo­rem pierw­sze­go dnia tego­rocz­ne­go Euro­pej­skie­go Por­tu Lite­rac­kie­go Wro­cław. Ale żad­ną tajem­ni­cą nie będzie przy­po­mnie­nie, że losy wer­dyk­tu tra­fi­ły w ręce czwór­ki uzna­nych (i zna­nych – rów­nież, a raczej nade wszyst­ko, ze swo­jej nie­chę­ci do zaskle­pia­nia języ­ków lite­ra­tu­ro­znaw­stwa w jak naj­go­rzej rozu­mia­ne kon­ser­wa­ty­zmy) posta­ci pol­skiej wie­dzy o lite­ra­tu­rze: Ingi Iwa­siów, Anny Mar­chew­ki, Joan­ny Orskiej oraz Mar­ci­na Jawor­skie­go.

Jako że – by spa­ra­fra­zo­wać zna­ny wiersz Zbi­gnie­wa Her­ber­ta – wyzna­czo­no mi pośled­nią (na któ­rą to pośled­niość bynaj­mniej nie narze­kam) rolę kogoś w typie sekre­ta­rza kon­kur­su, więc nie mam zamia­ru (ani ocho­ty, ani czel­no­ści) wcho­dzić w nie­swo­je buty i w jaki­kol­wiek spo­sób pod­su­mo­wy­wać wszyst­kich wąt­ków, spo­strze­żeń i pomy­słów, któ­re poja­wi­ły się w osiem­na­stu kon­kur­so­wych tek­stach. Ale myślę, że mam pra­wo do wstęp­ne­go wygło­sze­nia rytu­al­nej for­muł­ki, że kon­kurs stał – w mojej tyleż skrom­nej, co wygła­sza­nej w naj­lep­szej wie­rze opi­nii – na wyso­kim pozio­mie. Wła­śnie tak: nie na bardzo/niewiarygodnie/zaskakująco wyso­kim, ale wła­śnie „wyso­kim”. Poka­zał – udo­wod­nił – rzecz naj­waż­niej­szą: że zagad­nie­nie nie­obo­jęt­no­ści lite­ra­tu­ry rów­nież dla naj­młod­sze­go poko­le­nia o lite­ra­tu­rze mówią­cych spra­wą obo­jęt­ną nie jest; że potra­fią o tym mówić z róż­nych punk­tów widze­nia, z róż­ny­mi czy­tel­ni­czy­mi sym­pa­tia­mi i anty­pa­tia­mi, a co naj­waż­niej­sze: zawsze swo­im gło­sem.

O AUTORZE

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.