książki / POEZJE

Folia na wietrze

Dariusz Sośnicki

Premiera książki Folia na wietrze Dariusza Sośnickiego, wydanej w Biurze Literackim 1 stycznia 2007 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Deszcz. Pytanie retoryczne

Noc. Poga­sły świa­tła na uli­cy.
Sły­chać psy sąsia­dów
i kro­ple desz­czu ude­rza­ją­ce
o dno cyn­ko­we­go wia­dra.

Wypra­łem spodnie – jesz­cze mokre
trze­ba je było zdjąć ze sznu­ra
i prze­nieść do kuch­ni.
Teraz czy­tam wier­sze Cwie­ta­je­wej.

Czy­ja to wina, że nic w nich
nie mogę zna­leźć? Cwie­ta­je­wej?
Moja? Czy może two­ja,

wła­ści­ciel­ko magne­to­fo­nu,
z któ­rym jadam kola­cję i sypiam?
Gdzie jesteś?


Wiersz przeciwko pieniądzom

To, co się tutaj dzie­je
i nad czym nie umiem cią­gle zapa­no­wać
(ciek­ną­cy kran, jakiś pies idio­ta pod oknem),
to przez pie­nią­dze.

Nie star­czy­ło ich, abym mógł
do cie­bie poje­chać.


Zimą, na trzy godziny przed świtem

Zimą, na trzy godzi­ny przed świ­tem
nawo­łu­ją się na przed­mie­ściach
jak wil­ki, pocią­gi z nocą
opusz­czo­ną do poło­wy masz­tu.

Okna domu nasze­go tak nisko,
otwar­te okien­ni­ce i wiatr
lek­ko ude­rza o ścia­nę
skrzy­dła­mi z pogię­tej bla­chy.

Wol­no tra­wi deski pod­ło­gi
wil­goć i czuć w powie­trzu
woń gni­ją­ce­go drew­na,
a ubra­nia sta­ją się cięż­sze.

Ogrze­wa­my strzę­py poście­li
i cia­ła przy sty­gną­cym pie­cu.


Odwilż

Odwilż. Oazy zgni­łej tra­wy, beto­nu; kału­że.
Brud­ny bał­wan w ogro­dzie sąsia­da. Przed domem
sam sąsiad: cień w dre­li­chu nad­gry­zio­ny przez żonę,
trój­kę dzie­ci, mole i wódę.

Któ­rę­dy? Wczo­raj­sze śla­dy zamie­nio­ne w bajo­ra.
Gaw­ron obcho­dzi kom­post – szu­ka przej­ścia
na cie­plej­szą stro­nę, nakłu­wa­jąc podej­rza­ne miej­sca.
Wil­got­na cela kła­dzie się na ramio­nach

i kar­ku. Żad­nych zgrzy­tów, nagłe­go bla­sku, ruchu.
Powol­ne gesty gałę­zi i cięż­ko, tuż nad szczy­ta­mi akcji
zwie­szo­ne chmu­ry dopeł­nia­ją jedy­nie molo­wej tona­cji.
Stan po wyle­wie nostal­gii do mózgu.


Folia na wietrze

Jakoś mi nie wycho­dzi ta uciecz­ka –
nagły skręt, szyb­ka zmia­na bie­gu.
Na chwi­lę przed kola­cją ktoś skrę­ca pod
bra­mę, gaśnie sil­nik, a ja to sły­szę jedy­nie,
bo koc zamon­to­wa­łem mię­dzy fira­nę a szy­by.

Nie mon­to­wał­bym, gdy­by nie mróz,
ale i świa­tło utknę­ło. Nie­ru­cho­mie­ję
i gasnę jak paty­czak – wie­czór jest czar­ną
krę­pą otu­la­ją­cą sło­ik i czy­jaś cie­kaw­ska dłoń
mani­pu­lu­je przy wie­ku o zapie­czo­nym gwin­cie.

Sła­ba dłoń i powierzch­nia tak śli­ska
jak ław­ka w koście­le – to nawet nie bier­ny
opór, naj­wy­żej zanie­cha­nie. Lód chrzę­ści pod
opo­na­mi czar­ny­mi jak wie­czór i jakieś nie­groź­ne
kłam­stwo już mie­rzę z śla­da­mi po tobie.

O autorze

Dariusz Sośnicki

Urodzony w Kaliszu. Poeta. Absolwent filozofii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Laureat m.in. nagrody „Czasu Kultury” (1994) i Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych (2002), nominowany do Paszportu „Polityki” (2002) i Nagrody Literackiej „Gdynia” (2015). W latach 90. redagował pisma „Już Jest Jutro” i „Nowy Nurt”. W latach 2005–2013 prowadził dział polskiej prozy w Wydawnictwie W.A.B. Publikuje teksty o literaturze w „Dwutygodniku” i „Czasie Kultury”. Mieszka w Poznaniu.

Powiązania