książki / POEZJE

Gospel

Agnieszka Wolny-Hamkało

Premiera książki Agnieszki Wolny-Hamkało Gospel.

Biuro Literackie

meldunek

Oko­li­ca jest nie­bie­ska. Musia­ło tu kie­dyś
być mia­sto, teraz łuna tyl­ko łuska gwiaz­dy.
Eks­pe­dy­cja nawa­lo­na, kto z nich tra­fi w wyrwę
ten zapad­nie w sen. Na obóz spa­dły noski lip,
choć wzię­li je za łuski wystrze­lo­ne w nie­bo
pod­czas kar­na­wa­łu zero zero, kie­dy byli­śmy
tyl­ko dym­kiem z cyga­ret­ki Pana Bogu­sia i
tro­chę nas ponio­sło. Cie­nie pierz­cha­ją. Sen
instant koły­sze się na czub­ku języ­ka.
Eks­pe­dy­cja zanu­rzo­na w aksa­mit­ny szyb.


pocztą podziemną

Ludz­ki cień, podróż­ny, o jakim się śni­ło,
książ­ka, za któ­rą tęsk­ni. Wypa­dło
wyrzu­cić klu­cze, sko­ro nawet świec­ki
czło­wiek wie – nie ma do cze­go wra­cać.
Maj jest jak żylet­ka (lek­ki). Pociąg
tra­ci roz­pęd, my – wyso­kość
i las modrze­wio­wy łyka nas jak błysz­czek.
Stam­tąd też myślę o tobie, zasy­piam
w popie­le, mijam z powo­ła­niem.


odys

Naświ­nio­ne, pew­nie się psy
zerwa­ły z łań­cu­cha i naświ­ni­ły.
Do cze­go to podob­ne. Nie dość,
że czło­wiek wra­ca z niczym,

to jesz­cze brud oglą­da. Nie dość,
że ma w zębach ubyt­ki
i mole mu tra­wią futra po krew­nych,
to naświ­nio­ne musi oglą­dać i bać się.


wiosna dla dorosłych

Krew na gaze­tach i rosół z toreb­ki, na któ­rej
kura raź­no zachę­ca do zje­dze­nia roso­łu z cał­kiem
świe­żej sie­bie, a ty całą noc w mie­ście uja­da­łeś
i jesteś rów­nie nie­ży­wy. I cię nie doty­czy fizjo­lo­gia
wio­sny, a wio­sna jest krwa­wa. No prze­cież lubisz
jak się roz­kle­jam, jak mi wyra­sta peł­no­spraw­ne ser­ce
(kolej­ne) i mówisz śpisz jesz­cze w śro­decz­ku i mówisz
uzbro­ję zie­mię, żeby z ulgą wyje­chać przy­je­chać
i stwier­dzić: radzisz sobie beze mnie.


trop

Może pocho­dzisz z języ­ka algon­kin,
może jesteś popro­mien­ny, bo mat­ka
aku­rat dwa dni po par­ty w Czar­no­by­lu
upro­wa­dzi­ła cię na spo­tka­nie z radio­lo­giem
– stąd ta sła­bość do kobiet z prze­szło­ścią?
Nie­wie­le cię obe­szło, że Bar­tek zna­lazł
dino­zau­rzy ząb w psich odcho­dach
(żeby sobie nie zna­lazł jakichś żela­znych cukier­ków!).
W ogó­le: wio­sna to czas pod­pa­leń,
któ­re poja­wia­ją się w całej Pol­sce.
Ludzie jak musz­ki w zady­mio­nej lor­net­ce
bie­ga­ją. A mi już nic nie prze­szka­dza, cień
mnie uni­ka od wie­lu dni. Język puch­nie w gar­dle
kie­dy mam cię na musz­ce, psie.


życiorys.fm

Zda­rza­ją się takie histo­rie na tra­sie:
auto­sto­po­wicz mówi: „gdzie­kol­wiek”,
a ty wiesz dokąd. Jest takie łagod­ne przej­ście, są
takie miej­sca: roz­le­wi­ska świa­teł chłod­ne jak menaż­ki,
nie­spiesz­ne tęt­na mija­nych mia­ste­czek. Noc tam
sma­ku­je arsze­ni­kiem, mię­tą. Zni­kąd-mój-przy­ja­cie­lu, kie­dy byłam mała
myłam wło­sy cytry­no­wym mydłem, na wia­duk­tach
widy­wa­łam zja­wy nie-z-tej-zie­mi. A tu UKF – życio­rys
się pisze: pro­gno­za pogo­dy dla „podró­żu­ją­cych
nocą”. Zała­pu­je­my: jutrzej­sze słoń­ce będzie z welu­ru
i roz­strze­la­ne. Kol­by kuku­ry­dzy pło­ną już
z cichym trza­skiem, i bie­dron­ki, pasi­ko­ni­ki,
bia­łe ścin­ki suche­go kopru. Koń­czy się sezon, po nas,
bra­cisz­ku, po nas choć­by potocz­nie.

O autorze

Agnieszka Wolny-Hamkało

Urodzona 24 lutego 1979 roku we Wrocławiu. Poetka, publicystka. Współpracuje m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką” i „Lampą”. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania