
Oclone przyjemności
dzwieki / WYDARZENIA Bogusław Kierc Krzysztof Jaworski Tadeusz PióroZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Krzysztofa Jaworskiego, Bogusława Kierca i Tadeusza Pióry podczas Portu Wrocław 2009.
WięcejFragmenty książki Bogusława Kierc Cło, wydanej w Biurze Literackim 16 czerwca 2008 roku.
Wszystko pogmatwał: przeciągnął przez krzaki
żyłkę i w poprzek drogi na konarach
napiął jak struny; starannie się starał,
żeby mu z tego wyszedł jakiś taki
zarys kryształu niedowidzialnego,
o jakim nie śnił żaden przechodzący
tędy, więc czeka, trzymając dwa końce
żyłki. – Nie wgapiaj się w podrostka, przegoń
go; to nie żaden posłaniec niebieski.
Ale mnie złapał. Zaraz go przeproszę,
że się wplątałem. Chce dwadzieścia groszy
za poplątanie i rozluźnia kreski.
Mam, poza blaskiem na morzu, te prawie
niewyrażalne sprawy, odrobinę
naciągające fabuły snów (przecież
nie sprawdzających się nijak na jawie);
choćby czekanie na wolną kabinę
w sanitariacie (czytaj: toalecie);
bo na mnie wyszło wejść po żółtodziobie
miłym, co jednak – nawet tutaj – peszy,
zwłaszcza, gdy jeszcze udami się czuje
ciepłotę, jaką zostawił po sobie
na ebonicie sedesu – że przeszył
mnie strach przed sobą; a jeżeli tu jest
cela (ty powiesz: entelechia) twoich
ciemnych oczyszczeń, czego nie udało
się powybielać, a co się odwlekło
w oczekiwaniu na Sąd i tu stoi
sobie przed tobą? Byle jak na biało
zamalowany na drzwiach napis piekło.
Oto się dotknął ten węgiel warg moich.
Iz 6, 7
Czternastoletni Balthus gra Romea, w Julii
sukni dygocze jego rówieśnik Biorn Spengler,
piękny Norweg: no właśnie – chłopiec się przytulił
do chłopca i pomyślał naiwnie: to węgle
jego oczu poczułem na wargach i płaczę,
ale nie wiem i nie chcę wiedzieć, skąd się wzięło
to niemęskie mazgajstwo, nie chcę wiedzieć, na czym
to polega; czy płacze Julia czy Romeo,
czy Klossowski de Rola czy Spengler, jedynie
wiem, że węgle są z Księgi Izajasza, a nie
z ognia zaprószonego w chłopcu czy „dziewczynie” -
skazanych: ten – na sławę, „ta” – na rozstrzelanie.
A potem – już nie.
Norwid
Ani mną, ani nie mną
jest to nijakie ciemno
topniejące w jasności
dnia. Wywleczona pościel
utraciła ciepłotę
ciała i przed namiotem
leży jak zwiędły żagiel.
A ciemno całkiem nagie
łazi sobie i pływa
w powietrzu, i w pokrzywach
się cieszy, choć je parzą
(a zwłaszcza – czuły narząd).
I, takie poparzone,
nasuwa się na żonę,
która nie wie, że ciemno
nie jest mną ani nie mną
i niczego nie widzi,
więc nie musi się wstydzić,
gdy czuje łaskocące
(bardziej niż zwykle) słońce.
Niemniej tu nie o porno
chodzi, ale o wolność
od swojego ciążenia,
od błądzenia w promieniach,
od pełzania w piwnicach,
od słońca, od księżyca,
od uporu pór roku;
chodzi o Święty Spokój.
Naga, leżysz na gołym chłopcu; mówiąc ściślej:
na fotografii chłopca, który pokazuje
ręką na serce, leży twoje zdjęcie (myślę
w podobnej sytuacji pstryknięte) i tu jest
koincydencja waszych przeznaczeń (powołań)
czy upodobań tego i tego drugiego
specjalisty od aktów; no więc leżysz goła
na gołym, chociaż stoisz właściwie na brzegu
morza i długie włosy prawie ci zakryły
twarz, ale nie zakryły jaśniejszych od całej
ciebie piersi; w szarości fotografii miły
wyjątek podwojony cudownie te białe
lampiony masz, by nimi karmić gołe ciemno,
które stoi przed tobą, a na fotografii
pod twoją fotografią (tak, jak ty pode mną)
ma postać żółtodzioba, który nie potrafi
powiedzieć, po co przyszedł nago, więc położył
rękę na piersi; chyba więcej nie jest w stanie
dać nam do zrozumienia; a może to boży
anioł grany przez chłopca, co gra zwiastowanie?
Poeta, aktor, reżyser, pedagog. Edytor utworów Rafała Wojaczka, dramaturg. Mieszka we Wrocławiu.