Ona jest mną
(zapowiedź poematu)
Choćbyś miał obrócić się w słup soli, choćby wszyscy stracili zainteresowanie,
ty wierz, że człowiek jest ważny, ty pamiętaj to wbrew nakazom, zakazom,
naciskom, przyciskom i wszelkim społecznym pilotom… Powtarzaj im prosto w twarz,
jakbyś lazł uparcie za panem Cogito do tego mroku nicości: Ona jest mną!
Nawet jeśli uczucia religijne dotyczą cię tylko z własnej perspektywy, nawet jeśli
nie masz uczuć religijnych, a tylko zaczątek umiejętności zrozumienia, że ktoś
może wierzyć w coś innego niż ty, nawet jeśli wydaje ci się, że posiadłeś wiedzę,
jeśli już z pochodnią podbiegniesz do stosu, rozgrzany przez głoszących prawdy
jedyne, spójrz w oczy stojącej tam czarownicy, spójrz i powtórz trzy razy, zanim
kur zapieje (bo prawdą, co powiedziane po trzykroć): Ona jest mną.
Zanim kur zapieje
Joanna d’Arc nigdy nie używała walkmana. Prawdopodobnie. Prawdopodobnie nie używała też iPoda i nie słuchała The Smiths.
*
Żona Lota okazała się dla opowieści o swoim mężu tak nieistotna, że nie jest dane nam poznać jej imienia. Za to wiemy, że spotyka ją straszliwa kara za jedno spojrzenie. Zamienić człowieka w słup soli, zamienić człowieka w sól? To, nawet stosując kryteria miłosiernego Jahwe, wydaje się okrutne.
Zabija ją za to, że obejrzała się w stronę miasta, które właśnie opuszcza, bo ów Jahwe obdarował mieszkańców deszczem siarki i ognia. Za co? Za sodomię. Chociaż do czynów godnych siarki nie zalicza się proponowania swoich córek na gwałt. Lot zasługuje nadal na łaskę Pana, na którą nie może zasłużyć jego żona – za jedno spojrzenie.
Bliżej mi do żony Lota niż do samego Lota. Nawet jeśli kieruje nią ciekawość. Ciekawość mniejszą winą niż propozycja gwałtu.
Bliżej mi nawet do jego córek.
*
Ani żona Lota, ani jej córki prawdopodobnie nie słuchały na walkmanach piosenek The Smiths. Nie słuchały piosenek tego zespołu także czarownice z Salem ani z Doruchowa.
*
Joanna d’Arc zostaje skazana na spalenie w wieku 19 lat. Nic nie pomaga późniejsza kanonizacja. Nie wyobrażam sobie, aby którykolwiek sędzia miał odwagę spojrzeć jej w oczy, chyba że jego wzrok przypominał wzrok szaleńca.
*
Kaci w tej opowieści mają twarz mężczyzn. Kipiących złością z zazdrości mężczyzn. W tej opowieści nawet Bogiem jest facet.
*
W 1775 w Doruchowie, niedaleko mojego rodzinnego Ostrzeszowa, ogień pożarł ciała i przyszłość czternastu kobiet. Przeżyli inni. Są w Doruchowie nadal kościoły. Ludzie modlą się i kupują alkohol w sklepikach. Dzieci uczą się w szkołach. Kobiety nie płoną już. Nie pytam, co się dzieje w domach.
Bliskość Doruchowa spowodowała jednak, że obraz płonących czarownic stał się bardzo sugestywny.
Choć za nimi szły przez lata kolejne, nawet te bardziej znane z Salem…
*
Pisząc ten fragmentaryczny komentarz do własnego wiersza “Ona jest mną”, który jest zaledwie zapowiedzią tego, co spoczywa w jednym z plików na twardym dysku, słucham The Smiths. Ciągle wracam do utworu “Bigmouth Strikes Again”.
Obraz płonącej Dziewicy Orleańskiej i jej topniejącego walkmana zda się równie sugestywny jak obraz czternastu czarownic z Doruchowa.
*
Drzemie we mnie obawa, która czasami budzi się i sennie daje o sobie znać; obawa, że tłum ludzi łatwo może podsycić płomień rzucony nienawistnie przez szaleńca. Jakby wraz z czarownicami z Doruchowa święty ogień nie odszedł do lamusa. Dookoła pełno ludzi głosi, że posiadło wszelkie odpowiedzi. Wierzą, że wiedzą.
Brzmi groźnie.
Wolę, aby nie stali pod stosami wznoszonymi w imię nowej lub starej wiary. Wolę, abyśmy nie musieli płonąć. Nawet jeśli następcy trzymających pochodnię mają nas kanonizować.
*
Dzisiaj niektórzy historycy podważają ilość ludzi płonących w Doruchowie w 1775. Niektórzy podważają całą opowieść. Nie da się jednak podważyć istnienia opowieści.
Nie uda się także podważyć istnienia Inkwizycji, nie uda się podważyć spalenia na stosie Barbary Zdunek, którą oczyszczający według niektórych ogień pochłonął na początku XIX wieku.
*
Wśród czarownic z Salem było aż siedmiu mężczyzn.
*
Barbara Zdunek ponoć została oskarżona nie o czary, ale o podpalenie. A może podpalenie miało być wynikiem czarów?
Pewne jest, że jej wina nie jest pewna.
Wyrok wykonano. Uduszono Barbarę, a potem spalono na stosie.
Prawdopodobnie nie słuchała wtedy The Smiths.
*
Nasza kultura od czasów mitycznej Ewy chce całą winę zrzucić na kobiety. Czyni to z takim uporem, że nawet mężczyźni oskarżeni w Salem o czary stali się w końcu czarownicami.
*
Dzisiaj też jest pełno czarownic. Niektóre z nich pewnie nawet słuchają The Smiths. Niewinne kobiety, które obwinia się za zło tego świata. Czasami płoną bardzo dosłownie. Czasami ogień zastępuje inna kara cielesna. Przykładów współczesnych kobiet wrzuconych w wyimaginowany świat wartości znamy wiele. Wiele ich odnaleźć można w Wojnie kobiet Sally Armstrong.
Za co można karać ustalają trzymający władzę. Nawet jeśli władza jest pozorna.
*
Utwór “Bigmouth Strikes Again” jest tylko artystycznym komentarzem. Podobnie mój wiersz. Zmyśleniem. Może takim samym zmyśleniem są opowieści o czternastu czarownicach oraz o żonie i córkach Lota.
Opowieści jednak istnieją. I wiele mówią o naszej kulturze, historii oraz…
*
W Polsce też mamy pełno czarownic. Znam niektóre. Na razie nie płoną. Ale ogień ma się dobrze. Jest cierpliwy.
*
Jedna z tych czarownic jest mną.