
Małe cienie wielkich czarnoksiężników
dzwieki / WYDARZENIA Tymoteusz KarpowiczZapis wydarzenia poświęconego książce Małe cienie wielkich czarnoksiężników Tymoteusza Karpowicza podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejFragmenty książki Tymoteusza Karpowicza Dzieła zebrane, tom 4, wydanej w Biurze Literackim 12 grudnia 2013 roku.
podwyższyć o życie obcas śmierci
zniżyć ziemskie kopyta wzuć
niebiańskie cholewy ale co zrobić
z szewcem z efezu w starym młotku
łatającym puls krwi?
to on rzemieniem ze stóp bogów
ściągał swe usta poza słowo
człowiek: szewc nic więcej
odparowany z czyjegoś milczenia
ze swojej skóry zelował
język a podkładał ręce
miał szydło szeptu: na pożary
znaczeń przyjdziesz
wraz z artemidą i będziesz podpalał
lód ust na księgach poza twym imieniem
aż krtań przechwyci iskrę pod popiołem
własną choć nią się udławi
cicho puka młotek w bibliotece: czas
krótko buty sznuruje: przestrzeń
między alfą druku a omegą życia
i papirusy serca tlić się zaczynają
przyleciał do ogrodu pterodaktyl
usiadł na gałązce wiśni zaczął śpiewać
wychyliłem się z okna ale drzewko
zapadło się pod ciężarem potwora
pociągając za sobą oprawcę a wróbel
chytrze położył na to miejsce swoje
piórko że to on uwolnił mnie
od sprzątnięcia wybryków natury
i wiatr podrzucił mi jako rachunek
przewracam więc powiew stronę po stronie
i nie wiem jak doczytać się mam sumy
którą zapłacić muszę od miliardów
lat przed erą moich palców w ruchu
by pierwsze narodzone prawo lotu
nie odcięło mnie od kotwicy ciężaru człowieka
tego ranka nie chcę nigdzie lecieć
nad falą niegdyś wielką nad wodą niegdyś czystą prokrust kupuje codziennie miliony łóżek choć do trzech zliczyć nie może w swej radzie i sunie z nimi spocony w podwójną ciemność nocy i okularów w stronę zapadających w drzemkę klientów
potem słychać szczęśliwą siekaninę albo szpikowy śpiew rozciąganej kości i na te deum laudamus wszystko przycicha choć już nie ma ciszy
jest gdzieś tezeusz w wielkiej księdze mitów czyta swój ale dzieci wyrwały mu stąd kartkę więc do kropki dobrnąć nie może
[z okresu pracy nad Rozwiązywaniem przestrzeni]posiwiał mój dom ze strachu przed północą
ale i ty wypłowiałeś demonie:
co trzymasz na tacy: moją głowę czy bochenek chleba
na dni chudsze od siebie
gdzie mieszkasz teraz czy w wypalonym uchu Boga
czy w półszczypcie popiołu łóżka
lewą czy prawą ręką jest natura w tobie
zakrywającą nocą usta dnia a w nocy
zrywającą z nich bandaże ognia
jesteś upadłym światłem na kolana
pod dnem błysku kosy
czy ciemnością wniebowziętą ze skoszonej trawy
która oczy zamknęła za nas
widzisz kupiłem ci kocioł smołę i widły
parę pęczek dusz siedem dziegciowych kropideł
na każdy przyczółek tygodnia oplute tabernakulum
i wyłamaną z krzyża nogę chrystusa
a ty prasujesz koszulę na swojej skórze
bucha para a staje się guzik
i ty i ja czekamy ponownie na wrota piekieł
aby spróbować raz jeszcze siebie przestraszyć
bo przestrach rodzi oczy tak wielkie
że w nie Bóg wchodzi i grozi niebem
tortem z aniołów i manną ze świętych
o już pada obudź się zza oczu spójrz na bramę
czy na niej dante gryzmoli swoje
lasciate ogni speranza to analfabeta
uczuć a z naszym dyplomem na ukończenie
blake’owskiego mostu między niebem i piekłem patrz jak zaczyna się tlić od brzegu poranku
kiedy zabawialiśmy się w piękno nasi oprawcy tworzyli rzeczy brzydkie: pałki gumowe armatki wodne kajdanki okratowane samochody policyjne odrutowane więzienia kiedy jednak i oni spostrzegli że to co robili było sztuką dla sztuki obniżyliśmy próg swego piękna by ułatwić im wejście do naszego pałacu
Théophile Gautier II
[z okresu pracy nad Rozwiązywaniem przestrzeni]…A gdy wreszcie znużeni oddamy swój popiół
Do gwiazd odpływającej nie nazwanej fali
Bóg spotka nas i w niebo własne swe przetopi
I to nam żąć rozkaże, co żeśmy rozsiali…
…na ziemi wiecznych żądań i krótkich niepragnień,
Mocą chwili pożartych, porywów, uniesień.
I wiecie, że nas wówczas straszny lęk ogarnie,
Gdy ów łan ostatni ku oczom się wzniesie.
…Ciężkie kłosy łez pełne… a z gwiezdnych zamętów
Podarte przez nas w biegu wyciągną się dłonie
I bóg sądowe szale rozwiesi na łonie…
…tych gwiazd w które wiecznie szliśmy zapatrzeni,
Kiedy lichy ich przebłysk przeklął i opętał,
A potem nas postrąca w otchłań razem z niemi!…
[1942]
Z czego się kropla zwierza kropli,
Zginając w swej powłoce niebo.
Co opowiada ptak ptakowi
I gniazdo gniazdu, drzewu drzewo.
Jakim sposobem chmura chmurze
Da znak, by zmienić kształt, przeminąć.
Jakimi słowy góra górze
Każe się spotkać nad doliną.
Kiedy języki zmiesza wiatr
Drzew wszystkich – co z ich słów wyłowić.
Gdy brzeg do fali się przykłada,
Krajobraz ku krajobrazowi -
Jakim językiem wtedy gada.
I najważniejsza z wszystkich spraw:
Co człowiekowi życzy człowiek.
- Powiedz, poeto.
*
Co chciałyby zamilczeć krople,
Zanim się w lotny obłok zmienią.
Lub ptak przez ptaka opuszczony,
Jak gdyby cień odarty z cienia.
Co czasem pozostaje w drzewie
Jedynie jego szumu sprawą,
Lub nie wypłacze nigdy chmura,
Co na wiek wieków zieloności
Pragnie przemilczeć w sobie liść,
Lub napełniona chłodem góra,
Kiedy ku górze nie chce iść.
Czego nie wyzna nigdy brzeg,
Gdy obca mu się staje rzeka,
Albo krajobraz, gdy krajobrazowi
Nawet cień wspólny chciałby cofnąć.
Czego nie powie nigdy człowiek,
Aby nie zabić tym człowieka.
- Przemilcz, poeto.
Stanie twój pomnik trwalszy od kamienia -
Z mowy i milczenia.
dziś drzewa rosną
całkiem po naszej stronie
cień ich jest za nami
nie ogląda się nawet
paproć rzuca się
od kwiatu do kwiatu na nas
poszycie wprost od nóg
nie chce się odczepić
gdzie ten wątpliwy jawor
przymrużony chytrze w liściach
ukośny język
całej w rudych zezach wiewiórki
gdzie ta zmyślona łąka
taka pewna od trawy do trawy
[sprzed 1964 r.]
proszę niech pan siada
a ja chcę wisieć
proszę niech pan wisi
a ja chcę siedzieć
no to odczep się pan
od jasnej
zorzy swego kołnierza
taka twoja szyja
Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.