recenzje / IMPRESJE

Każde dzieło sztuki istnieje niejako podwójnie

Tymoteusz Karpowicz

Esej Tymoteusza Karpowicza towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jest absolutną prawdą, że każde dzieło sztuki istnieje niejako podwójnie, rodzi się dwukrotnie. Raz jako samo dzieło, a drugi raz kiedy jest absorbowane, kiedy staje się cząstką społecznego myślenia, społecznego odczuwania. Niektórzy uważają, że te drugie narodziny dzieła sztuki są ważniejsze, że jeżeli sztuka nie zostaje odebrana, to w ogóle nie istnieje. Oczywiście jestem temu przeciwny. Absolutnie. Od początku. To jest solipsyzm – założenie, że jeżeli nie widzę pewnej rzeczywistości, to ona nie istnieje. Na przykład byłem odwrócony i nie widziałem moich ulubionych liści za oknem, a zatem ich nie było. Tak mówił biskup Berkeley. Wynika z tego, że w sytuacji zagrożenia wystarczy tylko odwrócić oczy od zagrażającej rzeczy, żeby się jej pozbyć. Ale kiedy na Berkeleya idącego kiedyś w towarzystwie swego ucznia londyńską ulicą wyskoczył nagle zza zakrętu powóz zaprzężony w czwórkę koni, Berkeley bez namysłu dał susa na bok razem z uczniem. Kiedy ochłonęli, uczeń zagadnął: “Mistrzu, po co robiliśmy te uskoki, czy nie wystarczyłoby nam tylko zamknąć oczy?”.

Tendencja do postrzegania odbioru, “drugich narodzin” dzieła jako ważniejszych jest bardzo silna. Jeszcze nie tak dawno Benedetto Croce, filozof, estetyk włoski powiedział: “Myśl nie wyrażona nie istnieje”. To znaczy myśl przestaje istnieć, jeśli się jej nie wyrazi i ktoś jej nie odbierze. Do tego punktu wszystko jest fajnie, ale dalej kończy się moja wspólna z nim wędrówka. Istnieje bowiem wielka ilość dzieł, które są odkrywane dopiero przez następne pokolenia. Takie dzieła niejako odzyskują to podwójne życie. Nie znaczy to jednak przecież, że nie trwały przed takim “odkryciem”.

Odbiorca jako partner nie istnieje we mnie w ogóle. To okrutne i obrażające czytelników, ale tak naprawdę jest. Nie istnieje we mnie zamysł, żeby wprowadzić czytelnika w zamęt, wtrącić w trudną sytuację. Kiedy przez lata pracuję nad jakimś jednym tekstem, to zmagam się przede wszystkim sam ze sobą, staram się sam dla siebie wyjaśnić te ciemne, trudne, heraklitańskie problemy. Nie jestem w stanie (uznałbym to wręcz za naruszenie praw człowieka) podszyć się pod czyjąś percepcję, założyć, że ktoś odbierze coś tak jak ja mu zaserwuję. To niemożliwe – żeby wynieść moje wewnętrzne lustro na zewnątrz i wstawić do czyjejś osobowości.

Być może wprowadzam odbiorcę tą moją pisaniną w stan zamieszania, ale w żadnym wypadku nie jest to moim celem. Jeżeli poszukując możliwości przekroczenia granic poznania dotychczas nieprzekroczonych i uważanych za nieprzekraczalne chcę kogoś wprowadzić w stan zamieszania, to tym kimś, tym czytelnikiem jestem tylko ja. Ja sam jestem tą ofiarą torturowaną poznawczo i wyobraźniowo. Stąd wieloletnie trudności z uformowaniem tej przedostatecznej wypowiedzi (nigdy nie będzie u mnie wypowiedzi ostatecznej, gdyż panta rhei – “wszystko płynie”).

Tuż po przełomie gomułkowskim (kiedy zwrócono mi prawo do publikacji po dziesięciu latach milczenia i kiedy – na usilne prośby różnych kolegów i instytucji – zostałem prezesem Związku Literatów we Wrocławiu) pojechałem do Chin, m.in. jako reprezentant Związku Pisarzy Polskich. Towarzyszył mi, w osobliwy sposób, pan Roman Karst – zapewne jako gwarant bezpieczeństwa, że nie będę się tam zachowywał ideologicznie dziko, ale był uroczy. W jednej z prowincji, podczas postoju, daleko na południu Chin spostrzegłem starszego człowieka siedzącego przy drodze, na wypalonej trawie, ze stertą patyków, z których coś układał. Zapytałem, co on robi, kim jest. Na co mój opiekun, kapitan bezpieki chińskiej odpowiedział: “O, to jest bardzo znany poeta tutejszy”. “No dobrze, ale co on robi?” – dociekałem. “A, to jest bardzo mądre pytanie, ja nigdy nie słyszałem tak mądrego pytania” – odpowiedział mi “opiekun” Tao (oni zawsze są tacy eleganccy). – “On jest poetą, ale niepiśmiennym. Nie zna alfabetu ani gramatyki. Wobec tego te tutaj swoje wiersze…” – użył formy stichij, bo rozmawialiśmy po rosyjsku – “…układa swoje wiersze z patyków. W ten sposób się wypowiada”.

Wydaje mi się, że to właśnie jest klucz: że poezja, metafora pisze się, wyraża się wszystkim, w relacjach wszystkiego z wszystkim. Przyjrzyjmy się takiej metaforze rzeczowej, reistycznej. Jeżeli postawicie panowie buty pod łóżkiem (naturalnie jeżeli macie łóżko, bo ja na przykład śpię na materacu, na podłodze. Ciągle nie mogę się zdobyć na kupienie łóżka. Żona bardzo ubolewa z tego powodu, ale mnie się to bardzo podoba, moje stare kości zupełnie dobrze się tam czują), jeżeli postawicie buty pod łóżkiem, to nic się nie zdarzy. Będzie to potoczna sytuacja, zwykła relacja tych przedmiotów. Ale stawiając te same buty – przepraszam za drastyczną, może nawet etycznie niedozwoloną część tej wypowiedzi – na przykład na ołtarzu, sytuacja zmieni się radykalnie: treść kontekstowa nada zupełnie inne znaczenie tym samym przedmiotom.

Dlatego twórcy z tak wielką uwagą śledzą to, co dzieje się w rzeczywistości, przesuwanie, wzajemne sytuowanie się elementów rzeczywistości. Parę dziesiątek lat temu para francuskich autorów opublikowała wielotomowe znakomite dzieło pod tytułem Réalité dépasse la fiction (Rzeczywistość przekracza fikcję). Sfotografowali, wynaleźli te elementy rzeczywistości, które w swoich obocznościach są niesłychanie metaforyczne. Postawione obok siebie przekraczają siłę metafory literackiej. To oczywiście żadna nowość. To znane z Norwida, który pisał w słynnym fragmencie: “nie potrzeba żadnej literatury, wielkiej poezji, ażeby wypowiedzieć dramat rzeczywistości ludzkiej, polskiej. Wystarczy tylko postawić trumnę przy trumnie w szeregu…” – są to zatem języki rzeczywistości – “…trumnę przy trumnie w szeregu i wiatr kątami onych zaświśnie”. Ta sytuacja o wiele głębiej wypowiada pewną rzeczywistość, którą chciała przechwycić w słowach polska poezja romantyczna.

Takie zagadnienia interesują mnie teraz najbardziej. Sprawa rozprzestrzeniania moich utworów absolutnie mnie nie zajmuje. To już nie mój świat, nie moja sprawa. Olbrzymią ilość tekstów wyrzucam, niszczę, palę, po prostu dlatego, że nanosząc na kartkę kolejne wersje pierwotnego zamysłu, wyjściowej frazy, frazy beethovenowskiej, doprowadzam do momentu, w którym nie jestem już w stanie odczytać zapisu. Na ukończenie ciągle czekają teksty, których początki sięgają nawet lat czterdziestych. Pałęta się kilka pożółkłych, rozpadających się tekstów z okresu okupacji. Ogromnie mnie irytują, kiedy się z nimi raz po raz spotykam, dlatego że po prostu nie spełniło się w nich dotychczas to, co chciałem, żeby było spełnione. Irytacja może być elementem twórczym, jeśli prowadzi do gwałtownego poszukiwania innych rozwiązań niż te, które sam sobie dotychczas proponowałem. Może być swoistą akupunkturą wobec samego siebie, wobec własnej wyobraźni, a przede wszystkim wobec treści, którą chcę wyłonić ze swojego zmagania. Treści o wieloznacznej prawdzie życia, o relatywistycznym porządku prawdy. Bo wszystko jest kłamstwem i wszystko jest prawdą zarazem.

To okrutne. Bardzo możliwe, że dyskwalifikuje mnie to całkowicie w oczach odbiorcy, który chciałby otrzymać od twórcy propozycję zdecydowanej wizji świata. Ale wielkie dzieła, niestety, prawie nigdy nie oferują takiej możliwości. Odbiorca staje wobec konieczności wyboru.

Wszystkie trudności, które czytelnik będzie miał ze mną do końca mego istnienia jako “słowiarza” (jak kiedyś nazwano moich poprzedników) wynikają z tego, że pozostaję pod olbrzymim wrażeniem pewnego całościowego widzenia rzeczywistości, które można określić swoistym “unizmem” bycia i tworzenia (można też użyć dość popularnego terminu “holizm”). Kiedy zaczynałem swoje pierwsze teksty wiedziałem, że one niczego nie kończą, a tylko zaczynają i że uwikłają mnie w wielką rozprawę, holistyczną bitwę, której stawką jest zobaczenie życia w jak największej ilości wymiarów, znaków, prawd. W ten sposób, z tomiku na tomik, aż do “Odwróconego światła” potęgowałem tę holistyczną wieloznaczność. “Odwrócone światło” było pewną próbą syntezy, ujęcia całościowego opartego na strukturze ewangelicznej.

Zorientowałem się jednak, że oparłem całość na jednym micie narodzin, męczeństwa i śmierci. Tymczasem to dopiero początek przygody człowieka, której historia ta absolutnie nie wyczerpuje. Stąd kolejna z moich holistycznych prób polegała na doprowadzeniu pewnej kulturowej oboczności (zmyślonej oczywiście): dopuszczeniu do głosu reprezentantów historii, kultury, świata w “Rozwiązywaniu przestrzeni”. “Rozwiązywanie przestrzeni” jest moją najdalszą próbą holistycznego widzenia rzeczywistości, która na pewno skończy się poznawczą klęską.

Mieszkał w Chicago pewien amerykański poeta, Carl Sandburg, dla którego jako poety nie mam podziwu, ale jako człowieka nieustępliwego tak. Tenże Sandburg w swoich aforyzmach powiedział kiedyś coś bardzo dla mnie istotnego – mogę coś oczywiście zdeformować, cytuję z pamięci – że poezja jest dziennikiem zwierząt morskich, które żyją na lądzie, a którym chciałoby się latać. Ileż w tym krótkim zdaniu zawarł stanów, oglądów i zupełnie różnych, nawet biologicznych determinantów.

Z dużym oporem używam terminu “poezja”, wolę raczej mówić o “metaforycznym widzeniu świata”. Poezja jest dla mnie czymś znacznie szerszym niż pisanie tekstów poetyckich. Poezja – to znaczy “metaforyczne widzenie rzeczywistości” jest zawarte we wszystkich innych dyscyplinach artystycznych.

Szczytem poezji jest dla mnie na przykład “IX Symfonia Beethovena” lub “Pieśń Ziemi” Mahlera. To utwory najdoskonalsze w sensie metaforycznym. To wszystko właśnie pcha mnie (w prawie nieludzki sposób) do tego, żeby z tych sprzeczności, antynomii itd. próbować zbudować pewną ogólną formułę życia – to czego w ostatniej fazie swego istnienia poszukiwał Albert Einstein. Chciał się dopracować wzoru, jak jego poprzednie wzory dotyczące fizyki, wzoru dotyczącego prawdy życia. Nie zdołał, bo to niemożliwe. Poniósł klęskę, zarzucił to.

Zatem rozszerzam swoje horyzonty poznawcze, ale w pewnym paradoksalnym celu. Żeby gdzieś u końca swojej twórczości nagle znaleźć się w ognisku, w ogniskowej, przy pewnej postaci jednoznaczności. Wiem jednak, że do tego nie dojdzie. Mimo to nadal podejmował będę swoje próby, jak to robiłem dotychczas.


Fragment książki Mówi Karpowicz pod redakcją M. Spychalskiego oraz J. Szody.

O AUTORZE

Tymoteusz Karpowicz

Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.

powiązania

Małe cienie wielkich czarnoksiężników

dzwieki / WYDARZENIA Tymoteusz Karpowicz

Zapis wydarzenia poświęconego książce Małe cienie wielkich czarnoksiężników Tymoteusza Karpowicza podczas Portu Wrocław 2007.

WIĘCEJ

Odwrócona strefa (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Różewicz Tymoteusz Karpowicz

Fragmenty zapowiadające książkę Odwrócona strefa, która ukaże się w Biurze Literackim 13 grudnia 2021 roku.

WIĘCEJ

Zmyślony człowiek, Credo, Prawdziwe życie bohatera

nagrania / Stacja Literatura Bogusław Kierc Jan Stolarczyk Joanna Orska Joanna Roszak Karol Maliszewski Rafał Wojaczek Tadeusz Różewicz Tymoteusz Karpowicz

Spotkanie wokół książek Zmyślony człowiek Tymoteusza Karpowicza, Credo Tadeusza Różewicza i Prawdziwe życie bohatera Rafała Wojaczka z udziałem Joanny Roszak, Jana Stolarczyka, Bogusława Kierca, Joanny Orskiej i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.

WIĘCEJ

Czym jest poezja?

recenzje / KOMENTARZE Tymoteusz Karpowicz

Komentarz Tymoteusza Karpowicza, przytoczony w związku z wydaniem książki Tymoteusza Karpowicza Zmyślony człowiek, w opracowaniu Joanny Roszak, która ukazała się w Biurze Literackim 24 czerwca 2020 roku.

WIĘCEJ

Zmyślony człowiek

utwory / zapowiedzi książek Tymoteusz Karpowicz

Fragment zapowiadający książkę Tymoteusza Karpowicza Zmyślony człowiek, w opracowaniu Joanny Roszak, która ukaże się w Biurze Literackim 24 czerwca 2020 roku.

WIĘCEJ

O twórczości Krystyny Miłobędzkiej

recenzje / IMPRESJE Tymoteusz Karpowicz

Szkic Tymoteusza Karpowicza opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.

WIĘCEJ

Śmierć która sercu śpiewa

recenzje / KOMENTARZE Tymoteusz Karpowicz

Fragment szkicu Tymoteusza Karpowicza o poezji Rafała Wojaczka.

WIĘCEJ

Poza drzewa, poza języki

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jacka Gutorowa towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Einstein poezji

recenzje / IMPRESJE Stanisław Srokowski

Esej Stanisława Srokowskiego towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Odwrócić odwrócone

recenzje / IMPRESJE Bianka Rolando

Esej Bianki Rolando o książce Odwrócone światło Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Lekcje lasu w poezji Tymoteusza Karpowicza

recenzje / ESEJE Joanna Roszak

Szkic Joanny Roszak towarzyszący wydaniu książki Tymoteusza Karpowicza Zmyślony człowiek, w opracowaniu Joanny Roszak, która ukazała się w Biurze Literackim 24 czerwca 2020 roku.

WIĘCEJ

W błysku tasaka. Komentarz Bogusława Kierca do trzech dramatów Tymoteusza Karpowicza

recenzje / KOMENTARZE Bogusław Kierc

Komentarz Bogusława Kierca do trzech dramatów Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

"Kotwice rzeczowości" w dramatach Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Zbigniew Solski

Esej Zbigniewa Solskiego towarzyszący premierze szóstego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się 24 sierpnia 2015 roku nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

"Rewolucję trzeba robić każdego dnia…"

recenzje / ESEJE Ewelina Godlewska-Byliniak

Tekst Eweliny Godlewskiej-Byliniak towarzyszący premierze we Wrocławskim Teatrze Współczesnym dramatu „Niewidzialny chłopiec”, pochodzącego z szóstego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się 24 sierpnia 2015 roku nakładem Biura Literackiego.

WIĘCEJ

Dramat jako sufler. Przypadek Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Joanna Roszak

Esej Joanny Roszak towarzyszący premierze piatego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się nakładem Biura Literackiego 13 kwietnia 2015 roku.

WIĘCEJ

Aleatoryzm niekontrolowany. Noc jest to tylko wygnanym dniem Tymoteusza Karpowicza

recenzje / KOMENTARZE Jakub Momro

Komentarz Jakuba Momry do dramatu Tymoteusza Karpowicza z piątego tomu Dzieł zebranych, który ukazał się nakładem Biura Literackiego 13 kwietnia 2015 roku.

WIĘCEJ

Otwarcie ciężkich drzwi. Słowo o czwartym tomie Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Bartosz Małczyński

Esej Bartosza Małczyńskiego towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 4 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Autonomia i metonimia

recenzje / IMPRESJE Jakub Momro

Esej Jakuba Momro towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 3 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Słowa ogromne niby pierścienie Saturna

recenzje / ESEJE Patrycja Wojkowska

Recenzja Patrycji Wojkowskiej z książki Dzieła zebrane, tom 3 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Każde dzieło sztuki istnieje niejako podwójnie

recenzje / IMPRESJE Tymoteusz Karpowicz

Esej Tymoteusza Karpowicza towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2.

WIĘCEJ

Poza drzewa, poza języki

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jacka Gutorowa towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Einstein poezji

recenzje / IMPRESJE Stanisław Srokowski

Esej Stanisława Srokowskiego towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2 Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Niechęć wobec dźwigów

recenzje / ESEJE Paweł Kozioł

Recenzja Pawła Kozioła z pierwszego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Karpowicz: zarys encyklopedyczny

recenzje / ESEJE Jakub Momro

Recenzja Jakuba Momro z pierwszego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

We wszystkim będę pana słuchał. O pierwszych kontaktach z Tymoteuszem Karpowiczem

recenzje / IMPRESJE Janusz Styczeń

Esej Janusza Stycznia towarzyszący premierze pierwszego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Interpretacja interpretacji. Konieczność poezji niemożliwej

recenzje / IMPRESJE Joanna Roszak

Esej Joanny Roszak o twórczości Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Odwrócić odwrócone

recenzje / IMPRESJE Bianka Rolando

Esej Bianki Rolando o książce Odwrócone światło Tymoteusza Karpowicza.

WIĘCEJ

Mały cień wielkiego czarnoksiężnika

recenzje / ESEJE Joanna Mueller

Esej Joanny Mueller o Tymoteuszu Karpowiczu.

WIĘCEJ

Jak wszedłem w posiadanie tych tekstów

recenzje / ESEJE Andrzej Falkiewicz

Posłowie Andrzeja Falkiewicza do książki Małe cienie wielkich czarnoksiężników Tymoteusza Karpowicza, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 kwietnia 2007.

WIĘCEJ

O Małych cieniach wielkich czarnoksiężników

recenzje / NOTKI I OPINIE Bogusław Kierc Jacek Gutorow Karol Maliszewski

Komentarze Jacka Gutorowa, Karola Maliszewskiego i Bogusława Kierca.

WIĘCEJ

Apetyt na Karpowicza

wywiady / O KSIĄŻCE Artur Burszta Mirosław Spychalski

Rozmowa Artura Burszty z Mirosławem Spychalskim, towarzysząca premierze książki Mówi Karpowicz, wydanej w Biurze Literackim 11 listopada 2005 roku.

WIĘCEJ