recenzje / IMPRESJE

Każde dzieło sztuki istnieje niejako podwójnie

Tymoteusz Karpowicz

Esej Tymoteusza Karpowicza towarzyszący premierze książki Dzieła zebrane, tom 2.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jest abso­lut­ną praw­dą, że każ­de dzie­ło sztu­ki ist­nie­je nie­ja­ko podwój­nie, rodzi się dwu­krot­nie. Raz jako samo dzie­ło, a dru­gi raz kie­dy jest absor­bo­wa­ne, kie­dy sta­je się cząst­ką spo­łecz­ne­go myśle­nia, spo­łecz­ne­go odczu­wa­nia. Nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że te dru­gie naro­dzi­ny dzie­ła sztu­ki są waż­niej­sze, że jeże­li sztu­ka nie zosta­je ode­bra­na, to w ogó­le nie ist­nie­je. Oczy­wi­ście jestem temu prze­ciw­ny. Abso­lut­nie. Od począt­ku. To jest solip­syzm – zało­że­nie, że jeże­li nie widzę pew­nej rze­czy­wi­sto­ści, to ona nie ist­nie­je. Na przy­kład byłem odwró­co­ny i nie widzia­łem moich ulu­bio­nych liści za oknem, a zatem ich nie było. Tak mówił biskup Ber­ke­ley. Wyni­ka z tego, że w sytu­acji zagro­że­nia wystar­czy tyl­ko odwró­cić oczy od zagra­ża­ją­cej rze­czy, żeby się jej pozbyć. Ale kie­dy na Ber­ke­leya idą­ce­go kie­dyś w towa­rzy­stwie swe­go ucznia lon­dyń­ską uli­cą wysko­czył nagle zza zakrę­tu powóz zaprzę­żo­ny w czwór­kę koni, Ber­ke­ley bez namy­słu dał susa na bok razem z uczniem. Kie­dy ochło­nę­li, uczeń zagad­nął: „Mistrzu, po co robi­li­śmy te usko­ki, czy nie wystar­czy­ło­by nam tyl­ko zamknąć oczy?”.

Ten­den­cja do postrze­ga­nia odbio­ru, „dru­gich naro­dzin” dzie­ła jako waż­niej­szych jest bar­dzo sil­na. Jesz­cze nie tak daw­no Bene­det­to Cro­ce, filo­zof, este­tyk wło­ski powie­dział: „Myśl nie wyra­żo­na nie ist­nie­je”. To zna­czy myśl prze­sta­je ist­nieć, jeśli się jej nie wyra­zi i ktoś jej nie odbie­rze. Do tego punk­tu wszyst­ko jest faj­nie, ale dalej koń­czy się moja wspól­na z nim wędrów­ka. Ist­nie­je bowiem wiel­ka ilość dzieł, któ­re są odkry­wa­ne dopie­ro przez następ­ne poko­le­nia. Takie dzie­ła nie­ja­ko odzy­sku­ją to podwój­ne życie. Nie zna­czy to jed­nak prze­cież, że nie trwa­ły przed takim „odkry­ciem”.

Odbior­ca jako part­ner nie ist­nie­je we mnie w ogó­le. To okrut­ne i obra­ża­ją­ce czy­tel­ni­ków, ale tak napraw­dę jest. Nie ist­nie­je we mnie zamysł, żeby wpro­wa­dzić czy­tel­ni­ka w zamęt, wtrą­cić w trud­ną sytu­ację. Kie­dy przez lata pra­cu­ję nad jakimś jed­nym tek­stem, to zma­gam się przede wszyst­kim sam ze sobą, sta­ram się sam dla sie­bie wyja­śnić te ciem­ne, trud­ne, hera­kli­tań­skie pro­ble­my. Nie jestem w sta­nie (uznał­bym to wręcz za naru­sze­nie praw czło­wie­ka) pod­szyć się pod czy­jąś per­cep­cję, zało­żyć, że ktoś odbie­rze coś tak jak ja mu zaser­wu­ję. To nie­moż­li­we – żeby wynieść moje wewnętrz­ne lustro na zewnątrz i wsta­wić do czy­jejś oso­bo­wo­ści.

Być może wpro­wa­dzam odbior­cę tą moją pisa­ni­ną w stan zamie­sza­nia, ale w żad­nym wypad­ku nie jest to moim celem. Jeże­li poszu­ku­jąc moż­li­wo­ści prze­kro­cze­nia gra­nic pozna­nia dotych­czas nie­prze­kro­czo­nych i uwa­ża­nych za nie­prze­kra­czal­ne chcę kogoś wpro­wa­dzić w stan zamie­sza­nia, to tym kimś, tym czy­tel­ni­kiem jestem tyl­ko ja. Ja sam jestem tą ofia­rą tor­tu­ro­wa­ną poznaw­czo i wyobraź­nio­wo. Stąd wie­lo­let­nie trud­no­ści z ufor­mo­wa­niem tej przed­osta­tecz­nej wypo­wie­dzi (nigdy nie będzie u mnie wypo­wie­dzi osta­tecz­nej, gdyż pan­ta rhei – „wszyst­ko pły­nie”).

Tuż po prze­ło­mie gomuł­kow­skim (kie­dy zwró­co­no mi pra­wo do publi­ka­cji po dzie­się­ciu latach mil­cze­nia i kie­dy – na usil­ne proś­by róż­nych kole­gów i insty­tu­cji – zosta­łem pre­ze­sem Związ­ku Lite­ra­tów we Wro­cła­wiu) poje­cha­łem do Chin, m.in. jako repre­zen­tant Związ­ku Pisa­rzy Pol­skich. Towa­rzy­szył mi, w oso­bli­wy spo­sób, pan Roman Karst – zapew­ne jako gwa­rant bez­pie­czeń­stwa, że nie będę się tam zacho­wy­wał ide­olo­gicz­nie dzi­ko, ale był uro­czy. W jed­nej z pro­win­cji, pod­czas posto­ju, dale­ko na połu­dniu Chin spo­strze­głem star­sze­go czło­wie­ka sie­dzą­ce­go przy dro­dze, na wypa­lo­nej tra­wie, ze ster­tą paty­ków, z któ­rych coś ukła­dał. Zapy­ta­łem, co on robi, kim jest. Na co mój opie­kun, kapi­tan bez­pie­ki chiń­skiej odpo­wie­dział: „O, to jest bar­dzo zna­ny poeta tutej­szy”. „No dobrze, ale co on robi?” – docie­ka­łem. „A, to jest bar­dzo mądre pyta­nie, ja nigdy nie sły­sza­łem tak mądre­go pyta­nia” – odpo­wie­dział mi „opie­kun” Tao (oni zawsze są tacy ele­ganc­cy). – „On jest poetą, ale nie­pi­śmien­nym. Nie zna alfa­be­tu ani gra­ma­ty­ki. Wobec tego te tutaj swo­je wier­sze…” – użył for­my sti­chij, bo roz­ma­wia­li­śmy po rosyj­sku – „…ukła­da swo­je wier­sze z paty­ków. W ten spo­sób się wypo­wia­da”.

Wyda­je mi się, że to wła­śnie jest klucz: że poezja, meta­fo­ra pisze się, wyra­ża się wszyst­kim, w rela­cjach wszyst­kie­go z wszyst­kim. Przyj­rzyj­my się takiej meta­fo­rze rze­czo­wej, reistycz­nej. Jeże­li posta­wi­cie pano­wie buty pod łóż­kiem (natu­ral­nie jeże­li macie łóż­ko, bo ja na przy­kład śpię na mate­ra­cu, na pod­ło­dze. Cią­gle nie mogę się zdo­być na kupie­nie łóż­ka. Żona bar­dzo ubo­le­wa z tego powo­du, ale mnie się to bar­dzo podo­ba, moje sta­re kości zupeł­nie dobrze się tam czu­ją), jeże­li posta­wi­cie buty pod łóż­kiem, to nic się nie zda­rzy. Będzie to potocz­na sytu­acja, zwy­kła rela­cja tych przed­mio­tów. Ale sta­wia­jąc te same buty – prze­pra­szam za dra­stycz­ną, może nawet etycz­nie nie­do­zwo­lo­ną część tej wypo­wie­dzi – na przy­kład na ołta­rzu, sytu­acja zmie­ni się rady­kal­nie: treść kon­tek­sto­wa nada zupeł­nie inne zna­cze­nie tym samym przed­mio­tom.

Dla­te­go twór­cy z tak wiel­ką uwa­gą śle­dzą to, co dzie­je się w rze­czy­wi­sto­ści, prze­su­wa­nie, wza­jem­ne sytu­owa­nie się ele­men­tów rze­czy­wi­sto­ści. Parę dzie­sią­tek lat temu para fran­cu­skich auto­rów opu­bli­ko­wa­ła wie­lo­to­mo­we zna­ko­mi­te dzie­ło pod tytu­łem Réa­li­té dépas­se la fic­tion (Rze­czy­wi­stość prze­kra­cza fik­cję). Sfo­to­gra­fo­wa­li, wyna­leź­li te ele­men­ty rze­czy­wi­sto­ści, któ­re w swo­ich obocz­no­ściach są nie­sły­cha­nie meta­fo­rycz­ne. Posta­wio­ne obok sie­bie prze­kra­cza­ją siłę meta­fo­ry lite­rac­kiej. To oczy­wi­ście żad­na nowość. To zna­ne z Nor­wi­da, któ­ry pisał w słyn­nym frag­men­cie: „nie potrze­ba żad­nej lite­ra­tu­ry, wiel­kiej poezji, aże­by wypo­wie­dzieć dra­mat rze­czy­wi­sto­ści ludz­kiej, pol­skiej. Wystar­czy tyl­ko posta­wić trum­nę przy trum­nie w sze­re­gu…” – są to zatem języ­ki rze­czy­wi­sto­ści – „…trum­nę przy trum­nie w sze­re­gu i wiatr kąta­mi onych zaświ­śnie”. Ta sytu­acja o wie­le głę­biej wypo­wia­da pew­ną rze­czy­wi­stość, któ­rą chcia­ła prze­chwy­cić w sło­wach pol­ska poezja roman­tycz­na.

Takie zagad­nie­nia inte­re­su­ją mnie teraz naj­bar­dziej. Spra­wa roz­prze­strze­nia­nia moich utwo­rów abso­lut­nie mnie nie zaj­mu­je. To już nie mój świat, nie moja spra­wa. Olbrzy­mią ilość tek­stów wyrzu­cam, nisz­czę, palę, po pro­stu dla­te­go, że nano­sząc na kart­kę kolej­ne wer­sje pier­wot­ne­go zamy­słu, wyj­ścio­wej fra­zy, fra­zy beetho­ve­now­skiej, dopro­wa­dzam do momen­tu, w któ­rym nie jestem już w sta­nie odczy­tać zapi­su. Na ukoń­cze­nie cią­gle cze­ka­ją tek­sty, któ­rych począt­ki się­ga­ją nawet lat czter­dzie­stych. Pałę­ta się kil­ka pożół­kłych, roz­pa­da­ją­cych się tek­stów z okre­su oku­pa­cji. Ogrom­nie mnie iry­tu­ją, kie­dy się z nimi raz po raz spo­ty­kam, dla­te­go że po pro­stu nie speł­ni­ło się w nich dotych­czas to, co chcia­łem, żeby było speł­nio­ne. Iry­ta­cja może być ele­men­tem twór­czym, jeśli pro­wa­dzi do gwał­tow­ne­go poszu­ki­wa­nia innych roz­wią­zań niż te, któ­re sam sobie dotych­czas pro­po­no­wa­łem. Może być swo­istą aku­punk­tu­rą wobec same­go sie­bie, wobec wła­snej wyobraź­ni, a przede wszyst­kim wobec tre­ści, któ­rą chcę wyło­nić ze swo­je­go zma­ga­nia. Tre­ści o wie­lo­znacz­nej praw­dzie życia, o rela­ty­wi­stycz­nym porząd­ku praw­dy. Bo wszyst­ko jest kłam­stwem i wszyst­ko jest praw­dą zara­zem.

To okrut­ne. Bar­dzo moż­li­we, że dys­kwa­li­fi­ku­je mnie to cał­ko­wi­cie w oczach odbior­cy, któ­ry chciał­by otrzy­mać od twór­cy pro­po­zy­cję zde­cy­do­wa­nej wizji świa­ta. Ale wiel­kie dzie­ła, nie­ste­ty, pra­wie nigdy nie ofe­ru­ją takiej moż­li­wo­ści. Odbior­ca sta­je wobec koniecz­no­ści wybo­ru.

Wszyst­kie trud­no­ści, któ­re czy­tel­nik będzie miał ze mną do koń­ca mego ist­nie­nia jako „sło­wia­rza” (jak kie­dyś nazwa­no moich poprzed­ni­ków) wyni­ka­ją z tego, że pozo­sta­ję pod olbrzy­mim wra­że­niem pew­ne­go cało­ścio­we­go widze­nia rze­czy­wi­sto­ści, któ­re moż­na okre­ślić swo­istym „uni­zmem” bycia i two­rze­nia (moż­na też użyć dość popu­lar­ne­go ter­mi­nu „holizm”). Kie­dy zaczy­na­łem swo­je pierw­sze tek­sty wie­dzia­łem, że one nicze­go nie koń­czą, a tyl­ko zaczy­na­ją i że uwi­kła­ją mnie w wiel­ką roz­pra­wę, holi­stycz­ną bitwę, któ­rej staw­ką jest zoba­cze­nie życia w jak naj­więk­szej ilo­ści wymia­rów, zna­ków, prawd. W ten spo­sób, z tomi­ku na tomik, aż do „Odwró­co­ne­go świa­tła” potę­go­wa­łem tę holi­stycz­ną wie­lo­znacz­ność. „Odwró­co­ne świa­tło” było pew­ną pró­bą syn­te­zy, uję­cia cało­ścio­we­go opar­te­go na struk­tu­rze ewan­ge­licz­nej.

Zorien­to­wa­łem się jed­nak, że opar­łem całość na jed­nym micie naro­dzin, męczeń­stwa i śmier­ci. Tym­cza­sem to dopie­ro począ­tek przy­go­dy czło­wie­ka, któ­rej histo­ria ta abso­lut­nie nie wyczer­pu­je. Stąd kolej­na z moich holi­stycz­nych prób pole­ga­ła na dopro­wa­dze­niu pew­nej kul­tu­ro­wej obocz­no­ści (zmy­ślo­nej oczy­wi­ście): dopusz­cze­niu do gło­su repre­zen­tan­tów histo­rii, kul­tu­ry, świa­ta w „Roz­wią­zy­wa­niu prze­strze­ni”. „Roz­wią­zy­wa­nie prze­strze­ni” jest moją naj­dal­szą pró­bą holi­stycz­ne­go widze­nia rze­czy­wi­sto­ści, któ­ra na pew­no skoń­czy się poznaw­czą klę­ską.

Miesz­kał w Chi­ca­go pewien ame­ry­kań­ski poeta, Carl Sand­burg, dla któ­re­go jako poety nie mam podzi­wu, ale jako czło­wie­ka nie­ustę­pli­we­go tak. Ten­że Sand­burg w swo­ich afo­ry­zmach powie­dział kie­dyś coś bar­dzo dla mnie istot­ne­go – mogę coś oczy­wi­ście zde­for­mo­wać, cytu­ję z pamię­ci – że poezja jest dzien­ni­kiem zwie­rząt mor­skich, któ­re żyją na lądzie, a któ­rym chcia­ło­by się latać. Ileż w tym krót­kim zda­niu zawarł sta­nów, oglą­dów i zupeł­nie róż­nych, nawet bio­lo­gicz­nych deter­mi­nan­tów.

Z dużym opo­rem uży­wam ter­mi­nu „poezja”, wolę raczej mówić o „meta­fo­rycz­nym widze­niu świa­ta”. Poezja jest dla mnie czymś znacz­nie szer­szym niż pisa­nie tek­stów poetyc­kich. Poezja – to zna­czy „meta­fo­rycz­ne widze­nie rze­czy­wi­sto­ści” jest zawar­te we wszyst­kich innych dys­cy­pli­nach arty­stycz­nych.

Szczy­tem poezji jest dla mnie na przy­kład „IX Sym­fo­nia Beetho­ve­na” lub „Pieśń Zie­mi” Mah­le­ra. To utwo­ry naj­do­sko­nal­sze w sen­sie meta­fo­rycz­nym. To wszyst­ko wła­śnie pcha mnie (w pra­wie nie­ludz­ki spo­sób) do tego, żeby z tych sprzecz­no­ści, anty­no­mii itd. pró­bo­wać zbu­do­wać pew­ną ogól­ną for­mu­łę życia – to cze­go w ostat­niej fazie swe­go ist­nie­nia poszu­ki­wał Albert Ein­ste­in. Chciał się dopra­co­wać wzo­ru, jak jego poprzed­nie wzo­ry doty­czą­ce fizy­ki, wzo­ru doty­czą­ce­go praw­dy życia. Nie zdo­łał, bo to nie­moż­li­we. Poniósł klę­skę, zarzu­cił to.

Zatem roz­sze­rzam swo­je hory­zon­ty poznaw­cze, ale w pew­nym para­dok­sal­nym celu. Żeby gdzieś u koń­ca swo­jej twór­czo­ści nagle zna­leźć się w ogni­sku, w ogni­sko­wej, przy pew­nej posta­ci jed­no­znacz­no­ści. Wiem jed­nak, że do tego nie doj­dzie. Mimo to nadal podej­mo­wał będę swo­je pró­by, jak to robi­łem dotych­czas.


Frag­ment książ­ki Mówi Kar­po­wicz pod redak­cją M. Spy­chal­skie­go oraz J. Szo­dy.

O autorze

Tymoteusz Karpowicz

Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.

Powiązania

Małe cienie wielkich czarnoksiężników

dzwieki / WYDARZENIA Tymoteusz Karpowicz

Zapis wyda­rze­nia poświę­co­ne­go książ­ce Małe cie­nie wiel­kich czar­no­księż­ni­ków Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Odwrócona strefa

nagrania / stacja Literatura Tadeusz Różewicz Tymoteusz Karpowicz

Czy­ta­nie z książ­ki Odwró­co­na stre­fa w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Odwrócona strefa (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Różewicz Tymoteusz Karpowicz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Odwró­co­na stre­fa, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 13 grud­nia 2021 roku.

Więcej

Zmyślony człowiek, Credo, Prawdziwe życie bohatera

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Zmy­ślo­ny czło­wiek Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, Cre­do Tade­usza Róże­wi­cza i Praw­dzi­we życie boha­te­ra Rafa­ła Wojacz­ka z udzia­łem Joan­ny Roszak, Jana Sto­lar­czy­ka, Bogu­sła­wa Kier­ca, Joan­ny Orskiej i Karo­la Mali­szew­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Czym jest poezja?

recenzje / KOMENTARZE Tymoteusz Karpowicz

Komen­tarz Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, przy­to­czo­ny w związ­ku z wyda­niem książ­ki Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza Zmy­ślo­ny czło­wiek, w opra­co­wa­niu Joan­ny Roszak, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2020 roku.

Więcej

Zmyślony człowiek

utwory / zapowiedzi książek Tymoteusz Karpowicz

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza Zmy­ślo­ny czło­wiek, w opra­co­wa­niu Joan­ny Roszak, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2020 roku.

Więcej

O twórczości Krystyny Miłobędzkiej

recenzje / IMPRESJE Tymoteusz Karpowicz

Szkic Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Śmierć która sercu śpiewa

recenzje / KOMENTARZE Tymoteusz Karpowicz

Frag­ment szki­cu Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza o poezji Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Poza drzewa, poza języki

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Einstein poezji

recenzje / IMPRESJE Stanisław Srokowski

Esej Sta­ni­sła­wa Sro­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Odwrócić odwrócone

recenzje / IMPRESJE Bianka Rolando

Esej Bian­ki Rolan­do o książ­ce Odwró­co­ne świa­tło Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Lekcje lasu w poezji Tymoteusza Karpowicza

recenzje / ESEJE Joanna Roszak

Szkic Joan­ny Roszak towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza Zmy­ślo­ny czło­wiek, w opra­co­wa­niu Joan­ny Roszak, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2020 roku.

Więcej

W błysku tasaka. Komentarz Bogusława Kierca do trzech dramatów Tymoteusza Karpowicza

recenzje / KOMENTARZE Bogusław Kierc

Komen­tarz Bogu­sła­wa Kier­ca do trzech dra­ma­tów Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

„Kotwice rzeczowości” w dramatach Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Zbigniew Solski

Esej Zbi­gnie­wa Sol­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze szó­ste­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, któ­ry uka­zał się 24 sierp­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

„Rewolucję trzeba robić każdego dnia…”

recenzje / ESEJE Ewelina Godlewska-Byliniak

Tekst Ewe­li­ny Godlew­skiej-Byli­niak towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze we Wro­cław­skim Teatrze Współ­cze­snym dra­ma­tu „Nie­wi­dzial­ny chło­piec”, pocho­dzą­ce­go z szó­ste­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, któ­ry uka­zał się 24 sierp­nia 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Dramat jako sufler. Przypadek Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Joanna Roszak

Esej Joan­ny Roszak towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze pia­te­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 13 kwiet­nia 2015 roku.

Więcej

Aleatoryzm niekontrolowany. Noc jest to tylko wygnanym dniem Tymoteusza Karpowicza

recenzje / KOMENTARZE Jakub Momro

Komen­tarz Jaku­ba Mom­ry do dra­ma­tu Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza z pią­te­go tomu Dzieł zebra­nych, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 13 kwiet­nia 2015 roku.

Więcej

Otwarcie ciężkich drzwi. Słowo o czwartym tomie Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza

recenzje / IMPRESJE Bartosz Małczyński

Esej Bar­to­sza Mał­czyń­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 4 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Autonomia i metonimia

recenzje / IMPRESJE Jakub Momro

Esej Jaku­ba Mom­ro towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 3 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Słowa ogromne niby pierścienie Saturna

recenzje / ESEJE Patrycja Wojkowska

Recen­zja Patry­cji Woj­kow­skiej z książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 3 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Każde dzieło sztuki istnieje niejako podwójnie

recenzje / IMPRESJE Tymoteusz Karpowicz

Esej Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2.

Więcej

Poza drzewa, poza języki

recenzje / IMPRESJE Jacek Gutorow

Esej Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Einstein poezji

recenzje / IMPRESJE Stanisław Srokowski

Esej Sta­ni­sła­wa Sro­kow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 2 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Niechęć wobec dźwigów

recenzje / ESEJE Paweł Kozioł

Recen­zja Paw­ła Kozio­ła z pierw­sze­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Karpowicz: zarys encyklopedyczny

recenzje / ESEJE Jakub Momro

Recen­zja Jaku­ba Mom­ro z pierw­sze­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

We wszystkim będę pana słuchał. O pierwszych kontaktach z Tymoteuszem Karpowiczem

recenzje / IMPRESJE Janusz Styczeń

Esej Janu­sza Stycz­nia towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze pierw­sze­go tomu Dzieł zebra­nych Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Interpretacja interpretacji. Konieczność poezji niemożliwej

recenzje / IMPRESJE Joanna Roszak

Esej Joan­ny Roszak o twór­czo­ści Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Odwrócić odwrócone

recenzje / IMPRESJE Bianka Rolando

Esej Bian­ki Rolan­do o książ­ce Odwró­co­ne świa­tło Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Mały cień wielkiego czarnoksiężnika

recenzje / ESEJE Joanna Mueller

Esej Joan­ny Muel­ler o Tymo­te­uszu Kar­po­wi­czu.

Więcej

Jak wszedłem w posiadanie tych tekstów

recenzje / ESEJE Andrzej Falkiewicz

Posło­wie Andrze­ja Fal­kie­wi­cza do książ­ki Małe cie­nie wiel­kich czar­no­księż­ni­ków Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 23 kwiet­nia 2007.

Więcej

O Małych cieniach wielkich czarnoksiężników

recenzje / NOTKI I OPINIE Bogusław Kierc Jacek Gutorow Karol Maliszewski

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Karo­la Mali­szew­skie­go i Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

Apetyt na Karpowicza

wywiady / o książce Artur Burszta Mirosław Spychalski

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Miro­sła­wem Spy­chal­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Mówi Kar­po­wicz, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 11 listo­pa­da 2005 roku.

Więcej