recenzje / ESEJE

Konceptualizm podwójnie fizyczny

Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej, towarzysząca premierze książki Bagaż Jerzego Jarniewicza, wydanej w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jerzy Jarniewicz jest dziś poetą świetnie przeczytanym; jego twórczości towarzyszy wachlarz interpretacji niezwykle czułych, wnikliwych, poznawczo owocnych – trudno się mierzyć z rozmachem takiego wielogłosu. Trudno wcisnąć w intensywną i emocjonalną wymianę tej jakby poliamorycznej, pełnej pasji lektury jeszcze trzy grosze – tak by dla osób sięgających po nową książkę Jarniewicza, po Bagaż, było to z jakimkolwiek pożytkiem. A jednak wybór sześćdziesięciu pięciu wierszy, przygotowany przez samego autora, z konieczności układa się w całość na częściowo przynajmniej odmiennych zasadach. Dlatego parę uwag szkolarskich i trochę z boku – i w związku z samą konstytucją jego „wierszowej maszyny”.

Zaryzykowałabym tezę, że dla Bagażu – autorskiego przeglądu twórczości ułożonego w sposób niezwykle konsekwentny – ważne pozostają symetrie i sprzeczności. Wraz z symetriami, które w wielu tekstach stanowią regułę budującego wiersz konceptu, pojawiają się rozmaite figury podwojenia, nie tylko w postaci przeciwstawienia obrazu konkretowi, jak w przywoływanych często w poezji Jarniewicza technikach fotografii lub filmu. Konceptualne eksperymenty z ciałem artysty to ważny temat sztuki lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych; zmierzały w podobny sposób do tego, by potraktować ciało jako twórczą materię czy też jako nośnik twórczości, zgodnie ze zradykalizowanym założeniem przekraczania granicy między sztuką a życiem. Zaniknąć miał przedział między nośnikiem a znaczeniem – wyobcowujący sztukę w zestetyzowanej przestrzeni muzeum. W wierszach Jarniewicza na podobnej zasadzie trudno mówić o obrazach, przedstawieniach – i o autentycznym doświadczeniu mówiącego. Często zaś rzeczywistość odbija się, czy też powiela, w rzeczywistości, konkret przegląda w konkrecie, przedstawienie w przedstawieniu, zdanie w zdaniu – tak jak podmiot w oczach czytelnika. Podobnie rozumiana zasada twórcza, okazjonalnie odnajdująca swoją rację w figurze pisania ciałem/pisania cielesnego lub na ciele – a zatem licznych operacji artystycznych wokół figury i na figurze autorskiej – odnajduje się także, zgodnie z konceptualną logiką, w prze-pisywaniu/odbijaniu, czyli kopiowaniu czy to cudzych, czy też własnych tekstów. W wierszach autora Makijażu konsekwencja takiej strategii znajduje swój punkt dojścia w kategoriach raczej filozoficznych – w refleksji nad ontologią, którą można by nazwać metafizyczną w charakterze – gdyby coś temu nie przeszkadzało. Gdyby nie stała temu na przeszkodzie dogłębna „fizyczność” wierszy Jarniewicza, którą niekoniecznie trzeba rozumieć w zgodzie z (auto)biograficzną dyrektywą liryki. Ponieważ – zdaję sobie sprawę – brzmi to na razie zawile, spróbuję odnieść się do tekstu lub dwóch, żeby na przykładzie pokazać, jak widzę pracę wierszy Jarniewicza.

Zacznijmy od wiersza tytułowego, „Bagaż, rzeczy osobiste”, pochodzącego z książki Mondo cane:

Mogliśmy dojeżdżać do Zgierza. Spał, naprzeciw mnie,
z otwartymi ustami. I patrzyłem na te jego usta,
w usta otwarte patrzyłem, w usta, bez języka, otwarte
tak szeroko, że nawet gdyby nie spał, nie przemówiłyby, a
spał tak pięknie, jakby młodo umarł, albo w tę ostatnią godzinę
przed Łodzią Kaliską nie miał nic, naprzeciw mnie, nic
nie miał do ukrycia. Zawstydziłem się
i zacząłem czytać.

Zastanawiając się w pierwszej chwili nad tym tekstem, moglibyśmy zapytać, na czym w ogóle polega wstyd tego, co osobiste – czy też wstyd wobec tego, co osobiste? Rozdwojenie takie, widoczne w tym miejscu w (mojej) składni, pozostaje oczywiście pogłosem symetrii podróżnych siedzących naprzeciw siebie w pociągu; miejsce i czas zaś muszą być oznaczone w manierze dokumentacyjnej. Usta otwarte we śnie i zamknięte usta obserwującego, sam sen wobec jawy, a w końcu (młoda i piękna) śmierć ujęta ze stanowiska życia pozostają figurami wiersza, który oddaje zupełnie codzienną sytuację. Symetrii dwustronnego przedziału, osób i ust – połączonych spojrzeniem w ciemnię otworu bez języka i nicość – w puencie tekstu odpowiada „nic” powtórzone na piśmie za otwartymi i niemymi ustami. Wydaje się, że wstydliwe „nic do ukrycia” wpisuje się w sens tej negacji, nieznany i niewypowiedziany, a zarazem rozwija go i dopowiada. Jeśli ten wiersz zawierałby jakąś metaforę, to w innym niż słownikowy sensie – stanowiłaby ona podstawę rozwijanego w kilku wersach konceptu, „doświadczenia myślenia”, działającego jak w angielskiej poezji barokowej, zwanej czasami metafizyczną. Thomas Stearns Eliot pisał, że polega ona na: „rozbudowywaniu figur mowy do najdalszych granic, jakie pomysłowość autora może osiągnąć. (…) nie tylko wydobycie wszystkiego, co się zawiera w porównaniu, lecz myśl rozwiniętą za pomocą nieoczekiwanego skojarzenia, które wymaga od czytelnika dużej ruchliwości wyobraźni”[1]. Być może również wymagam od moich czytających dużej ruchliwości wyobraźni, gdy każę im widzieć w siedzących naprzeciwko siebie podróżnych retoryczną zasadę porównania; w koncepcie jednak mechanizm rozbudowującej się do granic figury może stanowić właśnie sytuacja. Dynamicznie działające zamienniki, reprezentujące wnętrze jako zewnętrze, mikrokosmos w kategoriach makrokosmosu i odwrotnie, dociążały przy tym sferę doczesności filozoficznymi odniesieniami w sposób, który pozostawał sprzeczny z artystycznym decorum; na tej zasadzie szokująco mogły oddziaływać erotyczne wiersze Johna Donne’a, budujące cały system odpowiadających sobie, quasi-analogicznych miłosnych odniesień w teologii. Także Eliotowi ta maniera kojarzy się z poezją eksperymentalnie nowoczesną, a żeby uzasadnić konieczność „barokowej” strategii dla oddania całościowego doświadczenia nowego świata, przywołuje jako orędownika Jeana Epsteina, teoretyka kinopoezji, i jego Poezję dzisiejszą (1921). Radzi przy tym poetom patrzenie nie tylko sercem i w serce – ale też w korę mózgową, system nerwowy oraz narządy trawienia.

Również Jerzy Jarniewicz wydaje się pisać w tradycji występującej przeciwko oświeceniowym dysocjacjom, które przeciwstawiały konwencję doświadczeniu; próbuje poetyckiego doświadczenia konwencji, dla którego pretekstem pozostaje doraźnie odnaleziony konkret. Wiersze autora Mondo cane stanowią więc często, jak wspominałam, koncepty; ich mechanizm zależy od rozwijanych do granic ambiwalencji, tworzących sytuacyjne, dynamiczne metafory (w charakterze figury retorycznej) – nawet jeśli w krótszych tekstach granice te zostają osiągnięte dość szybko. Jednocześnie trudno określić poezję Jarniewicza jako „metafizyczną” w tradycyjnym rozumieniu – jego teksty bowiem odsyłają w większości od fizyczności do fizyczności; pomiędzy odbijające się w sobie fizyczności wprowadzają zaś jedynie znaki i czas, w dobitnym geście kontrkulturowej niewiary w znaczenia odnajdujące porządek w społecznych instytucjach (chociażby takich jak religia – co zostaje wyrażone na przykład w przedrukowanym w Bagażu wczesnym wierszu „Ala ma koncepcję Boga”). Być może dlatego „nic”, negatyw – często więc jednak marność – okazuje się czysto „technicznym” punktem dojścia, spawem czy też momentem przekroczenia (Aufhebung) dychotomii konstytuujących sytuacyjne metafory. W wierszu „[stoję na moście]”, otwierającym wybór, w gnomiczny sposób zostaje wyrażony sens bardzo bliski temu, jaki mamy w „Bagażu, rzeczach osobistych”:

stoję na moście
czekam
aż przepłynie rzeka

O obecności metafory odbicia, obecności symetrii informuje nas w tym miejscu właściwie tylko niedokładny rym: „czekam – rzeka”. Kiedy go jednak raz zobaczymy, najważniejsze w wierszu stanie się to, co ustanowi mechanizm retoryczny metafory jako wnętrza-zewnętrza – symetria czekającego na moście i odbijającego się pod mostem, w rzece, symetria odbijającego się w moście mostu, symetria samej przepływającej rzeki i czekania, zamykającego wiersz nieuchronną klamrą porażki – której z jednej strony odpowiada trwonienie czasu, a z drugiej niemożność zaprzestania tego. Jarniewicz wydaje się mieć przy tym dobry powód, żeby czerpać energię dla swoich wielokrotnych odbić właśnie z negacji. Pisanie poezji w Bagażu – ze swoją podwójną możliwością porządkowania języka na zapas, układania go w niepodżyrowane niczym obietnice dotyczące przyszłości i ujmowania poprzez słowa tego, co jako przeszłe nie może w nich znaleźć sobie miejsca – uzasadnia taki antymetafizyczny gest u samej podstawy. Dialektykę, której zasadą pozostają wyłącznie odbicia – a która jest jednocześnie dialektyką obrazu, filozofii i doraźnego doświadczenia – daje się zapisać w poetyckiej, dynamicznej, ale też symetrycznie ograniczonej, samorzutnie zamykającej się konstrukcji. Jest ona obecna na przykład w pierwszym zdaniu „Erotyku milenijnego”: „jedynie wiersze miłosne/ mają dziś rację bytu// lecz byt – pomyślał/ żadnej racji nie ma”.

Niektóre z tekstów wybranych na początek Bagażu w sposób szczególny korzystają z dynamiki czasu – przyszłości, co do której jesteśmy w stanie wypowiedzieć się jedynie negatywnie, skoro jeszcze nie nadeszła, oraz przeszłości, która z konieczności pozostaje negacją tego, co było, i wyrazem własnego niedokonania. Tak pozornie proste, a jednocześnie do granic nabite informacjami jest otwarcie wiersza „Przez ścianę” pochodzącego z tomu Niepoznaki: „Zrobiło się jasno. Dziesięć sekund./ Piorun musiał uderzyć na Bałutach.// Albo z drugiej strony,/ tak samo daleko. Chojny?”. Za każdym razem Jarniewicz dociąża wyłaniającą się z doświadczenia „filozofię odbić” czasoprzestrzennym konkretem, który nadaje tekstowi charakter dokumentu jakiegoś „ciągu życia”. To, co mówi poeta, wydaje się całkowicie naturalne do wypowiedzenia – nie mogę znaleźć lepszego słowa niż angielskie casual, które wypada gdzieś pomiędzy zwykłą „sprawką” czy przypadkiem a prawnym kazusem, a więc case, tym, co zaistniało konkretnie, jako przedmiot sporu, i co z zasady ma zmierzać ku widocznemu na horyzoncie końcowi.

Nie dziwimy się szczególnie, kiedy w innym wierszu milenijnym „Dwa i trzy zera” czytamy: „W Trójce od rana puszczają Cohena./ To zły znak. Pewnie umarł. Lub nagrał/ nową płytę. W dziewięćdziesiątym dziewiątym/ będzie miał sześćdziesiąt pięć lat. Tyle samo co ja/ w dwa tysiące dwudziestym trzecim”. Niepokojąca jednak okazuje się klamra wiersza, która z przeszłości powtarza i ogranicza jego „konstrukcję dla przyszłości” proroczym i samospełniającym się zarazem (w naszym teraz) paralelizmem: „Czas umierać lub wydać nową książkę”. Te rachunki oczywiście mają być zabawne, podobnie jak niejednokrotnie stanowiący esencję angielskiego wit – dowcipu – erotyczny intelektualizm barokowych konceptów. Trzy trójki z milenium w tytule odbijają się w radiowej Trójce odtwarzającej Cohena; rok 1999, w którym Cohen będzie miał sześćdziesiąt pięć lat, odpowiada swoją troistością poprzednim cyfrom. 2023 (znowu trójka) – jako przyszły rok sześćdziesiątych piątych urodzin bohatera wiersza – determinuje nas do odnotowania kolejnego odbicia: autoironicznego spotkania naszego poety z bardem kontrkulturowej i wolnej miłości. To sześćdziesiątka piątka, która wysyła nas w przyszłość, której z perspektywy zapisu nie ma, ale która jednak pozostaje w tekście domknięta, skonceptualizowana, nawet jeśli to „śmieszne” i „nieprawdziwe”, a nawet w końcu jest – jest dzisiaj – przedrukowana i jeszcze raz powtórzona. W puencie dowiadujemy się, że tytułowe milenium to wydarzenie, od którego dzielą nas dwa lata (znowu dwójka, ale i rok powstania utworu zostaje ostatecznie precyzyjnie oznaczony jako punkt wyjścia, 1998) – a „Moje palce nerwowo powtarzają twój numer”… Pytanie: kiedy? W trakcie słuchania Cohena? Podczas pisania utworu? W jakimś sfikcjonalizowanym „teraz”? Czy numer ten zostaje w takim razie w tekście miłośnie zaszyfrowany, „na zawsze” odbity? Czy powinniśmy go wybrać? Czego moglibyśmy się wtedy dowiedzieć?

A jednak… trudno czytać „po barokowemu” wiersze, w których ewentualna kunsztowność składni czy granie jakby-manierycznym konceptem stawiane są „do pionu” poprzez pozbawiony estetycznego namaszczenia idiom. Poprzez użycie w wierszu materii, której „wszystkoizm” może nasuwać skojarzenia z działaniem w stylu Merzbau Kurta Schwittersa: kolażowym, pracującym na kliszach, więc znowu odbiciach, w których przedmiotem przedstawienia może być wszystko i które same z siebie są także dosłownie właśnie przedmiotami. I nagle jesteśmy wobec wysokobrytyjskich, szkolarskich skojarzeń jak najbardziej odlegli. Jednym ze znaków rozpoznawczych poetyk lat dziewięćdziesiątych XX wieku w Polsce – powiązanych z przepuszczaniem przez pryzmat własnych polskojęzycznych i postsocjalistycznych doświadczeń rozmaitych pomysłów, technicznych osiągnięć europejskiej i amerykańskiej neoawangardy – była ciekawa predylekcja, łączona czasami ze strategiami twórczymi Bohdana Zadury. Chodziło o zbijające z tropu polskich odbiorców – przyzwyczajonych skądinąd, że „miejsce poezji jest wysokie” – wykorzystanie klasycznych form wiersza, na przykład sonetu, w roli wehikułu języka, komunikatu czy też rzeczywistości jak najdalszych od poetyckiego decorum. W perspektywie Zadury działaniom takim przyświecały m.in. przekłady wierszy Tony’ego Harrisona, jednego z brytyjskich barbarzyńców, o których Jarniewicz pisał w swoich esejach literaturoznawczych. Nabywanie „społecznych praw językowych”, kojarzonych z uprawianiem klasycznej, a więc akademickiej formy poezji, będącej wyróżnikiem wykształconej elity, wiązało się z awansem klasowym, który stał się udziałem brytyjskich poetów urodzonych w latach czterdziestych, mieszczących się w grupie pokoleniowej naszej Nowej Fali, w związku z wprowadzeniem tam po wojnie darmowej edukacji w szkołach średnich. W ten sposób poezja brytyjska doczekała się pisanych pięciostopowym, bohaterskim jambem elegii o całkiem doczesnym życiu robotników, gdzie nie stroniono nie tylko od brzydoty przedmieść, ale też od wulgarnych słów czy bełkotliwych wypowiedzi w „niepoprawnej” angielszczyźnie.

Jarniewicz nie pisze w żaden sposób poezji chuligańskiej, jak Harrison; postępowałby raczej tropem tłumaczonego przez siebie w podobnym czasie (w końcu XX wieku) Craiga Raine’a – i jego mieszczących się w spektrum wyborów kontrkultury zabiegów przedstawiania tego, co zwykłe, z „marsjańskiego” punktu widzenia. Jednak dynamiczna metaforyka rozwijającego się wiersza polskiego autora skłania do przyjęcia odmiennych wyjściowo założeń niż te, które mogą się nam przysłużyć przy czytaniu Raine’a. Jak pisze Jarniewicz W brzuchu wieloryba: „[N]ajpierw czeka nas szok spowodowany konfrontacją z czymś obcym, nieznanym i niezrozumiałym, potem zaś przyjemność rozpoznania w dziwnym początkowo obrazie elementów dobrze nam znanej rzeczywistości”[2]. Zaryzykowałabym tezę, że w związku ze stylem wypracowanym przez Jarniewicza mielibyśmy do czynienia z zasadą dokładnie odwrotną: rzeczy być może jawią się znajomo, ale jako elementy „figur mowy” zostają doprowadzone „do najdalszych granic”, jakich sięgnie konceptualna praktyka autora. Strategią autora Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną pozostaje więc podwajanie, a nawet mnożenie punktów widzenia – poniekąd odwrotność „obiektywnego korelatu” jako formuły poezji intelektualnej, pełniącej funkcję narzędzia poznania i porządkowania nowoczesności w najsłynniejszych wierszach Eliota z lat dwudziestych. W ten sposób z postsocjalistycznego brzegu nowoczesności jej początkom – zaznaczonym przez „The Love Song of J. Alfred Prufrock” – odpowiada u Jarniewicza tylko znacznie skrócona „Love Song”. W podobnie rozmywającej się we mgle Łodzi zanika przede wszystkim całe zawstydzenie i nieporadność sentymentalnego, modernistycznego podmiotu, a zamiast Eliotowskich, onieśmielających salonowych lwic („women come and go/ Talking of Michelangelo”) pojawiają się symbolicznie robotnice, włókniarki. Zamiast salonów z keksami, herbatą i łyżeczkami do kawy „odmierzającymi życie” mamy bardziej dogłębnie, a zarazem gnomicznie wyznaczające współrzędne wyobraźni na toponimicznej mapie miasta: Feminę, Próchnik i Uniontex. Samo miasto zaś – zamiast osuwać się w modernistyczną toń snów o syrenach, w morze zbliżającej się groteskowej, męskiej starości – staje się miejscem do wspólnego odbudowania… z mgły – choć alternatywnie może chodzić po prostu o „nasz na okrągło oglądany film”. Klisza męskiego podmiotu, modernistycznego kochanka, przechadzka w Łodzi ukliszowionej – włókniarskiej i filmowej, pogrążającej się w słynny wieczór „jak pacjent eterem uśpiony na stole” – daje „odbitą” nadzieję na ironicznie „wieczne” powroty pozornie pełnej afektu i pobrzmiewającej socrealistycznie kody: „Przyjedź,/ zbudujemy to miasto. Włókniarki czekają”.

Jeśli doświadczenie Nowej Fali – czy też raczej lat siedemdziesiątych i wczesnych osiemdziesiątych – miałoby być jakoś dla Jarniewicza formacyjne, to ze względu na zanurzenie tego czasu w zachowującym jeszcze swoją krytyczną, emancypacyjną energię żywiole kontrkultury. Powiązana z nim przestrzeń sztuki eksperymentalnej w Polsce, przystającej do strategii – transnarodowych u podstaw, a więc i trans-zimnowojennych – konceptualizmu oraz ruchu Fluxus, była przede wszystkim radykalnie antymuzealna i antyprzedstawieniowa; w krajach bloku socjalistycznego oddźwięk znajdowały takie koncepcje, które umożliwiały tworzenie z tego, co się ma pod ręką, naprędce, na zasadzie happeningowej, dzięki materiałowi wyrzuconemu, bezużytecznemu, ale także z samego krajobrazu, jak w przypadku land artu. Autor Mondo cane niewątpliwie zafrapowany jest takimi możliwościami przekraczania romantycznych jeszcze, ontologicznych dualizmów (świata i przedstawienia), dotąd organizujących w polskiej recepcyjnej wyobraźni zasadnicze napięcia, jeśli chodzi o nasze interesy załatwiane w wierszu. Nawet w perspektywie posthumanistycznej zasadniczy dreszcz wywołuje w krytyce modernistyczne dość, a zarazem najbardziej urynkowione zagadnienie możliwości autentyzmu komunikacji: tego, dokąd naprawdę pobiegła autorka i w jakim (posthumanistycznym) zrobiła to celu. Właśnie takie odruchy w sztuce konceptualnej – uniemożliwiającej zazwyczaj powtórne wykorzystanie wizerunku autora – opatrywane były ironicznym nawiasem, a Baudrillardowska symulakryczność nie uzasadniała jeszcze, po odpowiedniej symplifikacji, niekrytyczności takiego działania. Sztuce wyrastającej z doświadczeń konceptualizmu, ale jednocześnie zatopionej nieuchronnie w literackich tradycjach, bez których trudno byłoby pomyśleć „poezję”, będącą w odróżnieniu od sztuki konceptualnej zawsze i jedynie sztuką dokumentu, pozostaje jeszcze mniej emancypacyjnych, krytycznych, trudnych do jednoznacznego zakwalifikowania gestów. Z drugiej strony być może właśnie poezja, działająca poprzez widoczną konwencję, najbardziej dobitnie urealnia iluzję (jak chciał Włodzimierz Borowski w słynnym Manifeście lustrzanym [1966]). Było to przecież często podstawą zamierzeń artystycznych chociażby w landartowych działaniach szkockiego poety konkretnego Iana Finleya, o którym chętnie pisał bohater tego posłowia. Konstrukcję właściwie każdego z wierszy Jarniewicza po prostu widać; wiersz – jak chyba nic poza nim samym – najskuteczniej przeczy prawdzie jako pewnej współdzielonej przez odbiorców iluzji, a jednocześnie nie przeczy prawdzie jako takiej, czymkolwiek ona by była. Myślę, że tworzona przez Jarniewicza poezja konceptualnych klisz właśnie do sfery takich twórczych przemyśleń (między innymi) przynależy.


Przypisy:

[1] T.S. Eliot, „Poeci metafizyczni” [1921], w: tegoż, Kto to jest klasyk i inne eseje, przeł. M. Żurowski, Kraków 1998, s. 131.

[2] J. Jarniewicz, W brzuchu wieloryba: szkice o dwudziestowiecznej poezji brytyjskiej i irlandzkiej, Poznań 2001, s. 135–136.

O AUTORZE

Joanna Orska

Urodzona w 1973 roku. Krytyk i historyk literatury. Recenzje i artykuły publikuje w "Odrze", "Nowych Książkach", "Studium". Autorka książek: Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce, Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006, Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce, Performatywy. Składnia/retoryka, gatunki i programy poetyckiego konstruktywizmu oraz wspólnie z Andrzejem Sosnowskim antologii Awangarda jest rewolucyjna albo nie ma jej wcale. Jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu.

powiązania

Bojownicy bez broni, Przełykanie włosa i Pernambuco

nagrania / Stacja Literatura Ivan Wernisch Ján Ondruš Joanna Orska Karol Maliszewski Leszek Engelking Morten Nielsen Zbigniew Machej

Spotkanie wokół książek Bojownicy bez broni Mortena Nielsena, Przełykanie włosa Jána Ondruša i Pernambuco Ivana Wernischa z udziałem Bogusławy Sochańskiej, Zbigniewa Macheja, Leszka Engelkinga, Karola Maliszewskiego i Joanny Orskiej w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.

WIĘCEJ

Zmyślony człowiek, Credo, Prawdziwe życie bohatera

nagrania / Stacja Literatura Bogusław Kierc Jan Stolarczyk Joanna Orska Joanna Roszak Karol Maliszewski Rafał Wojaczek Tadeusz Różewicz Tymoteusz Karpowicz

Spotkanie wokół książek Zmyślony człowiek Tymoteusza Karpowicza, Credo Tadeusza Różewicza i Prawdziwe życie bohatera Rafała Wojaczka z udziałem Joanny Roszak, Jana Stolarczyka, Bogusława Kierca, Joanny Orskiej i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.

WIĘCEJ

Instruktaż zwijania ciała

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej towarzysząca premierze książki Agaty Jabłońskiej dla moich dziewczyn, wydanej w Biurze Literackim 8 marca 2021 roku.

WIĘCEJ

Klasyka europejskiej poezji: Blake, Espriu, Todorović, Župančič

nagrania / Stacja Literatura Filip Łobodziński Jakub Kornhauser Jakub Skurtys Joanna Orska Miłosz Biedrzycki Miroljub Todorović Oton Župančič Salvador Espriu Tadeusz Sławek William Blake

Spotkanie wokół książek Wyspa na Księżycu Williama Blake’a, świnia jest najlepszym pływakiem Mirjoluba Todorovicia, Kielich upojenia Otona Župančiča oraz Skóra byka Salvadora Espriu z udziałem Tadeusza Sławka, Jakub Kornhauser, Miłosza Biedrzyckiego, Filipa Łobodzińskiego, Joanny Orskiej i Jakuba Skurtysa w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.

WIĘCEJ

Módl się do zwierząt

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej, towarzysząca wydaniu książki Konrada Góry Wojna (pieśni lisów), która ukazała się w Biurze Literackim 19 października 2020 roku.

WIĘCEJ

Mordercze ballady

nagrania / Stacja Literatura Joanna Orska Karol Maliszewski Marta Podgórnik

Spotkanie wokół książki Mordercze ballady Marty Podgórnik z udziałem Marty Podgórnik, Joanny Orskiej i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.

WIĘCEJ

Poetyckie książki trzydziestolecia

nagrania / Stacja Literatura Anna Kałuża Jakub Skurtys Joanna Mueller Joanna Orska Karol Maliszewski

Spotkanie z udziałem Anny Kałuży, Karola Maliszewskiego, Joanny Mueller, Joanny Orskiej oraz Jakuba Skurtysa w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.

WIĘCEJ

Co sygnalizuje wąż?

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej, towarzysząca wydaniu książki Miroljuba Todorovicia świnia jest najlepszym pływakiem, w tłumaczeniu Kingi Siewior i Jakuba Kornhausera, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 marca 2020 roku.

WIĘCEJ

Makijaż zaczyna się od demakijażu

wywiady / O KSIĄŻCE Jerzy Jarniewicz Joanna Orska

Rozmowa Joanny Orskiej z Jerzym Jarniewiczem, opublikowana w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.

WIĘCEJ

Poezja może mniej niż serial na Netflixie

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej książki Kalendarz majów Konrada Góry, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 14 maja 2019 roku.

WIĘCEJ

Pozytywki i marienbadki

nagrania / Między wierszami Andrzej Sosnowski Anna Kałuża Jacek Gutorow Joanna Orska Kamil Zając Piotr Śliwiński Wojciech Bonowicz

O twórczości Andrzeja Sosnowskiego wypowiadają się Wojciech Bonowicz, Jacek Gutorow, Anna Kałuża, Joanna Orska, Piotr Śliwiński, Kamil Zając.

WIĘCEJ

O poezji (i krytyce) zaangażowanej

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej, towarzysząca premierze antologii Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, wydanej w Biurze Literackim 20 września 2016 roku, a w wersji elektronicznej 18 grudnia 2017 roku.

WIĘCEJ

Podróż sentymentalna

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki W Marcina Sendeckiego, wydanej w Biurze Literackim w wersji papierowej 27 grudnia 2016 roku, a w wersji elektronicznej 3 lipca 2017 roku.

WIĘCEJ

Maszyny Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej towarzysząca premierze książki Dom ran Andrzeja Sosnowskiego, która ukazała się w Biurze Literackim 9 lutego 2015 roku.

WIĘCEJ

O składnię wiersza polskiego

debaty / ANKIETY I PODSUMOWANIA Joanna Orska

Głos Joanny Orskiej w debacie „Formy zaangażowania”, towarzyszącej premierze antologii Zebrało się śliny, która ukaże się w Biurze Literackim.

WIĘCEJ

Poeta uczony

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Szkic Joanny Orskiej towarzyszący premierze książki Rytmy jesienne Jacka Łukasiewicza, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 21 lipca 2014 roku. 

WIĘCEJ

Była sobie raz królewna

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Farsz Marcina Sendeckiego.

WIĘCEJ

Królowa poezji

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Rezydencja surykatek Marty Podgórnik.

WIĘCEJ

Próby nowej krytyki

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Esej Joanny Orskiej poświęcony książkom Stratygrafie Joanny Mueller i Bumerang Anny Kałuży.

WIĘCEJ

Czy wiersze mogą być trendy?

recenzje / NOTKI I OPINIE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z arkusza Artykuły pochodzenia zwierzęcego Bartosza Sadulskiego.

WIĘCEJ

Negatywność

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.

WIĘCEJ

Baśń dla znużonych ludzi

recenzje / IMPRESJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Studium temperamentu Ronalda Firbanka.

WIĘCEJ

Jak może wyglądać we współczesnej poezji rozpowiadanie tajemnic

recenzje / ESEJE Joanna Orska

Recenzja Joanny Orskiej z książki Słynne i świetne Mariusza Grzebalskiego.

WIĘCEJ

Rozmowy na koniec: odcinek 16 Jerzy Jarniewicz

nagrania / TransPort Literacki Antonina Tosiek Jakub Skurtys Jerzy Jarniewicz Resina

Szesnasty odcinek z cyklu “Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.

WIĘCEJ

Wiersz to istota społeczna

wywiady / O KSIĄŻCE Artur Burszta Jerzy Jarniewicz

Rozmowa Artura Burszty z Jerzym Jarniewiczem, towarzysząca premierze książki Bagaż Jerzego Jarniewicza, wydanej w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.

WIĘCEJ

Autokreacja postkonfesyjna i jej program nieczysty

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Recenzja Kacpra Bartczaka, towarzysząca premierze książki Bagaż Jerzego Jarniewicza, wydanej w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.

WIĘCEJ

Bagaż (2)

utwory / zapowiedzi książek Jerzy Jarniewicz

Fragmenty zapowiadające książkę Bagaż Jerzego Jarniewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.

WIĘCEJ

Bagaż (1)

utwory / zapowiedzi książek Jerzy Jarniewicz

Fragmenty zapowiadające książkę Bagaż Jerzego Jarniewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.

WIĘCEJ