wywiady / o książce

Martwe języki w hali odjazdów milczą o tym, o czym żywe mówią szeptem lub krzyczą

Jakub Pszoniak

Jakub Sęczyk

Rozmowa Jakuba Sęczyka z Jakubem Pszoniakiem, towarzysząca premierze książki lorem ipsum Jakuba Pszoniaka, wydanej w Biurze Literackim 31 października 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jakub Sęczyk: Pierw­szym wier­szem z lorem ipsum, któ­ry usły­sza­łem, była na pew­no „pesz­mer­ga”. Czy­ta­łeś ten tekst kil­ka razy we Wro­cła­wiu. Spo­dzie­wam się, że nie tyl­ko we mnie utkwi­ły powta­rza­ne tam kil­ku­na­sto­krot­nie sło­wa „patrzą śmier­ci w oczy”. Potem, pod koniec ubie­głe­go roku, komen­to­wa­łem „wten­czas”, „zajutrz”, „lament” i „wszyst­kie oczy to pio­ru­nian rtę­ci lub azy­dek oło­wiu” (tego ostat­nie­go nie znaj­dzie­my w książ­ce) w „KON­TEN­Cie”. Zaglą­dam teraz do swo­jej wypo­wie­dzi i wiem, że nie­wie­le z ówcze­snej pew­no­ści mi zosta­ło. A Ty jak czu­jesz się po napi­sa­niu dru­giej książ­ki?

Jakub Pszo­niak: Natkną­łem się kie­dyś na erra­tę do pew­nej książ­ki. Brzmia­ła: „jest: źle, powin­no być: dobrze”. [L]orem ipsum ma być taką wer­sy­fi­ko­wa­ną erra­tą do rze­czy­wi­sto­ści – jest źle, powin­no być dobrze.

Książ­kę koń­czy­łem dwa razy – za pierw­szym razem czu­łem, że czu­ję. Potem przy­szedł 24 lute­go. Dopi­sa­łem wów­czas wier­sze, któ­re nigdy nie powin­ny musieć być napi­sa­ne. Odtąd rośnie we mnie zro­dzo­ny jesz­cze przed wyda­niem debiu­tu lęk, że sta­je­my się poeta­mi przed­wo­jen­ny­mi. Dziw­ny rodzaj stra­chu, któ­ry nie­ro­ze­rwal­nie jest sple­cio­ny ze zło­ścią i potrze­bą dzia­ła­nia.

Rów­no­le­gle do pisa­nia wier­szy, któ­ry­mi zamkną­łem skoń­czo­ną, jak mi się wcze­śniej wyda­wa­ło, książ­kę, prze­kła­da­łem wier­sze Kate­ry­ny Micha­li­cy­ny – ukra­iń­skiej poet­ki. Jej utwo­ry są zapi­sem stra­chu, któ­rym jest pod­szy­ta odwa­ga. Tłu­ma­cze­nie na pol­ski tych pisa­nych cudzym alfa­be­tem świa­dectw roz­bi­cia, macie­rzyń­stwa i dora­sta­nia w pierw­szych tygo­dniach woj­ny dodat­ko­wo to uczu­cie pod­sy­ci­ło. Pra­ca nad prze­kła­da­mi nie pozo­sta­ła też z pew­no­ścią bez wpły­wu na to, jak napi­sa­ne wów­czas wier­sze brzmią.

Woj­na w Ukra­inie zda­je się dopi­sy­wać też kolej­ny tra­gicz­ny dys­tych do wier­sza „pesz­mer­ga”, o któ­rym wspo­mnia­łeś. Kur­do­wie znów sta­ją się przed­mio­tem han­dlu, tym razem pod­czas nego­cja­cji doty­czą­cych wstą­pie­nia Fin­lan­dii i Szwe­cji do NATO. Ale to tyl­ko część opo­wie­ści, któ­rą w lorem ipsum moż­na zna­leźć.

Erra­ta jest jed­nak korek­tą goto­we­go już tek­stu, wska­za­niem jego popraw­ne­go i peł­ne­go brzmie­nia. Zacie­ka­wi­łeś mnie porów­na­niem jej do lorem ipsum. Wyobra­zi­łem sobie taki wiersz jak pla­stycz­ną masę, któ­ra bar­dziej niż opo­wia­da o świe­cie, wle­wa się w jego for­my, uka­zu­jąc ich rze­czy­wi­sty kształt. Poza tym, że peł­ni funk­cje prak­tycz­ne, sta­je się też labo­ra­to­rium, w któ­rym testo­wać moż­na róż­ne poten­cjal­no­ści zanim jesz­cze się wyda­rzy­ły czy pomi­mo to, że się wyda­rzy­ły. W wier­szu „było sobie życie”, nawią­zu­ją­cym do „Foto­gra­fii z 11 wrze­śnia” Wisła­wy Szym­bor­skiej, nie poda­jesz daty jej śmier­ci, piszesz; „tyl­ko to mogę dla niej zrobić/ nie doda­wać”.

Bo osta­tecz­nie tra­ge­dia zawsze doty­ka kon­kret­ne­go czło­wie­ka. To auto­ry­ta­tyw­ne roz­strzy­gnię­cie spo­ru fizy­ków, zamknię­te przez Mar­ga­ret That­cher w for­mu­le: „nie ma fal, są tyl­ko poje­dyn­cze foto­ny”, oka­za­ło się, oczy­wi­ście, bzdu­rą. Ale przy­ję­cie odwrot­nej logi­ki jest rów­nie dale­kie od praw­dy. My to my, ale my to też wie­lu ja. [L]orem ipsumjest książ­ką o napię­ciu mię­dzy tym, co pry­wat­ne i spo­łecz­ne, co małe i wszech­ogar­nia­ją­ce, co powsze­dnie i zanu­rzo­ne w wiel­kiej histo­rii.

Rze­czy­wi­stość, czy­li to, co jest i to, co było, jest rodza­jem zapi­sa­ne­go tek­stu, bo prze­cież dopie­ro moż­li­we do opo­wie­dze­nia doświad­cze­nie sta­je się dla nas świa­do­me i nama­cal­ne. [L]orem ipsum jest w zna­ko­mi­tej mie­rze wska­za­niem tego, co powin­no być inne. Zaś ten ele­ment erra­ty, któ­ry wska­zu­je na co błąd winien być zmie­nio­ny, pisze się – ufam w to głę­bo­ko – pod­czas każ­dej lek­tu­ry na nowo. Na tym pole­ga, jak mi się wyda­je, poezja. W tek­ście, któ­ry napi­sa­łeś do „KON­TEN­Tu”, świet­nie roz­szy­fro­wu­jesz to, czym te wier­sze są. Zro­bi­łeś to lepiej niż ja. Mówię to zupeł­nie poważ­nie – w two­im tek­ście jest frag­ment, w któ­rym czy­tasz jeden z wier­szy ina­czej, niż ja, kie­dy go pisa­łem. I to, że ten wiersz czy­ta­ny przez cie­bie był tro­chę o czymś innym, niż wiersz, któ­ry pisa­łem, daje mi wia­rę w siłę lite­ra­tu­ry. Pew­nie też dla­te­go, że Two­je odczy­ta­nie było nie tyl­ko bar­dzo inte­re­su­ją­ce, ale też zgod­ne z tym, co myślę o świe­cie. Erra­ta do rze­czy­wi­sto­ści, któ­rą napi­sa­li­śmy w ten spo­sób wspól­nie, jest lep­sza, bo szer­sza, niż ta, któ­rą napi­sał­bym sam. Jest lep­sza, bo wspól­na.

Wiersz „było sobie życie” napi­sa­łem jakieś osiem lat temu. Pod­czas poby­tu w Nowym Jor­ku kupi­łem sobie taką popo­wą, kie­szon­ko­wą ksią­żecz­kę z wier­sza­mi o tym mie­ście. O’Ha­ra, Ash­be­ry, Gins­berg. No i Szym­bor­ska. Książ­ka była wyda­na przed śmier­cią poet­ki. Przy jej nazwi­sku tkwi­ła wzię­ta w nawias data uro­dze­nia, myśl­nik i miej­sce na datę śmier­ci. Ta edy­tor­ska decy­zja wyda­ła mi się tym, o czym jest wiersz „Foto­gra­fia z 11 wrze­śnia”. Ten utrzy­mu­ją­cy boha­te­ra w wiecz­nym locie zapis roz­cią­gam rów­nież na przy­pi­sy, któ­re są inte­gral­ną czę­ścią książ­ki.

Kie­dy zasta­na­wiam się nad tym, co mówisz o poetach przed­woj­nia, myślę o wspól­nym życiu, któ­re zani­ka, i rosną­cym wpły­wie na poje­dyn­cze życia bez­po­śred­niej prze­mo­cy, któ­rej nie może­my sta­wić sku­tecz­ne­go opo­ru. [L]orem ipsum wyda­je mi się bar­dziej pry­wat­na niż Twój debiut w tym sen­sie, że poka­zu­je to życie w całej swo­jej kru­cho­ści i wspa­nia­ło­ści jed­no­cze­śnie. Pomi­mo to, a może wła­śnie dzię­ki temu, nie tra­cisz kon­tak­tu z oso­bi­sty­mi tra­ge­dia­mi wojen­ny­mi i uchodź­czy­mi. A przy tym, jak w wier­szu „zajutrz”, upo­mi­nasz się (nie despe­rac­ko prze­cież?) o teraz, nawet jeśli teraz to „to co pomiędzy/ strzęp na wpół mar­twe­go choć udo­mo­wio­ne­go świa­tła”.

Tak! Zale­ża­ło mi na tym, żeby w tej książ­ce poli­tycz­ne pisa­ło się przez pry­wat­ne, a pry­wat­ne czy­ta­ło się przez spo­łecz­ne. Prze­moc jest nie­ste­ty jed­nym z moto­rów świa­ta. To imma­nent­na siła, choć dyk­to­wa­na prze­cież wolą. Natu­ra zła – a prze­moc jest jej prze­ja­wem – to pro­blem, z któ­rym filo­zo­fia mie­rzy się od swe­go począt­ku. Nie spo­sób go osta­tecz­nie zro­zu­mieć, a co dopie­ro sobie z nim pora­dzić.

Chcia­łem, żeby lorem ipsum nie było Chy­ba na pew­no 2. Jed­no­cze­śnie chcia­łem zmie­nić i zacho­wać wła­sny język. Dru­gą książ­kę zaczą­łem zresz­tą pisać koń­cząc jesz­cze poprzed­nią.

Fra­za, któ­rą przy­to­czy­łeś, przy­śni­ła mi się. Zbu­dzi­łem się z nią i przez tydzień szu­ka­łem, skąd się wzię­ła. Obdzwo­ni­łem wszyst­kie poet­ki, któ­re podej­rze­wa­łem o jej autor­stwo, przej­rza­łem książ­ki, z któ­rych mogła­by być. I nie zna­la­złem, więc jest chy­ba moja. A w grze­ba­niu w prze­szło­ści i wró­że­niu przy­szło­ści zawsze cho­dzi o teraz. Histo­ria pozwa­la zro­zu­mieć i zako­rze­nić teraź­niej­szość. Psy­cho­ana­li­za, któ­ra ma pomóc czło­wie­ko­wi dziś, pole­ga na uświa­da­mia­niu i oswa­ja­niu wczo­raj. Przy­szłość z kolei to wyobra­żo­na teraź­niej­szość, na któ­rą się przy­go­to­wu­je­my. Jed­no­cze­śnie myśle­nie tyl­ko o tym, co teraz, jest naj­czę­ściej wyra­zem głu­po­ty – cza­sem inten­cjo­nal­nej. U nas się mówi przy takiej oka­zji: „Żyje się tyl­ko raz”, w Indiach: „Nie wia­do­mo, czy nie odro­dzisz się jako śli­mak”. Zasad­ni­czo cho­dzi o to samo.

„[P]rzeszłość nie będzie nasza/ przy­szłość nie była nasza” – piszesz w tym samym wier­szu. To odzy­ski­wa­nie teraz, czy raczej reduk­cja wszyst­kie­go, czym mogło­by jesz­cze być i czym już nie jest, wyda­je mi się kon­kret­ną pro­po­zy­cją poli­tycz­ną, odpo­wie­dzią na pyta­nie o spo­łecz­ną odpo­wie­dzial­ność sztu­ki czy, kon­kret­niej, poezji. Jeże­li pocią­gnąć jesz­cze temat przed­wo­jen­no­ści lorem ipsum, trze­ba powie­dzieć, że na pew­no nie moż­na wpi­sać tych wier­szy w nurt kata­stro­ficz­ny. Kie­dy piszesz o zło­żach natu­ral­nych, sku­piasz się raczej na wska­za­niu win­nych kon­flik­tów zbroj­nych. Mam też wra­że­nie, że wyko­rzy­stu­jesz motyw wymia­ny ener­ge­tycz­nej do opi­su świa­ta i pro­ce­sów spo­łecz­nych. Przy­po­mi­na mi się tutaj film poetyc­ki autor­stwa Dany Kave­li­ny, któ­ry na tego­rocz­nym Survi­va­lu zdo­był jed­ną z nagród publicz­no­ści. Artyst­ka nakła­da w nim na sie­bie histo­rycz­ne obra­zy pra­cy don­ba­skich gór­ni­ków przy wydo­by­ciu węgla i nagra­nia doku­men­tu­ją­ce rosyj­skie ata­ki rakie­to­we na te tere­ny. 

W przy­szło­ści wal­czy się o prze­szłość, bo to ona fun­du­je i uza­sad­nia. W prze­szło­ści wal­czy się z kolei o przy­szłość, bo to ona moty­wu­je do dzia­ła­nia. Plan pię­cio­let­ni, plan sied­mio­let­ni. „Jesz­cze nie wy, ale już wasze wnu­ki i pra­wnu­ki…”. Ale jesz­cze nie jest jesz­cze, a już prze­sta­ło być już. Jest „teraz” – uskok tych płyt tek­to­nicz­nych, z któ­re­go cza­sem się wydo­by­wa lawa. Plu­je pie­kło. Film, o któ­rym mówisz, też pró­bu­je to uchwy­cić. Nie zna­łem go wcze­śniej, dzię­ku­ję, że mi go poka­za­łeś.

Jeśli w opi­sie, o któ­rym mówisz, widzisz szer­szy obraz, to zna­czy, że wła­śnie ten obraz tam jest. Gdy­byś go tam nie widział, zna­czy­ło­by, że go tam nie ma. Śmierć auto­ra. Skre­mo­wa­ny w mie­ście bez kre­ma­to­riów. Podob­no powo­ła­no spe­cjal­ną komi­sję mają­cą wyja­śnić przy­czy­nę tego zagad­ko­we­go zgo­nu. Prze­grza­nie orga­ni­zmu? Udu­sze­nie powie­trzem, w któ­rym węgiel zastą­pił tlen? Może wyzię­bie­nie z bra­ku węgla? A może autor żyje, tyl­ko się ukry­wa z prze­szcze­pio­ną twa­rzą Nico­la­sa Cage­’a, albo Joh­na Tra­vol­ty. Albo, co gor­sza, obu na raz. Bie­da­świa­to­wid o dwóch twa­rzach. Cho­ciaż w Byto­miu aku­rat kre­ma­to­rium jest – mam na nie widok z okna. Swo­ją dro­gą budyn­kiem sąsia­du­ją­cym z bytom­skim kre­ma­to­rium jest bur­del, któ­ry kie­dyś nazy­wał się „Can­dy Shop”. I ten bur­del z tym domem pogrze­bo­wym ofe­ru­ją­cym kre­ma­cję są tak bli­sko sie­bie, że nawet mają wspól­ny par­king. Eros i Tana­tos. Ten par­king to jest wła­śnie to odwiecz­ne „teraz”.

Aż chce się powtó­rzyć pierw­sze wer­sy wier­sza „wten­czas”: „to jest o czasie/ w tym miej­scu była kie­dyś rzeźnia/ to jest o miejscu/ potem posta­wi­li blo­ki”. Auto­ra na razie zostaw­my, niech bawi na taj­nych ban­kie­tach, a skup­my się na boha­te­rach, bo z tych moż­na by zło­żyć nie­mal Zapis socjo­lo­gicz­ny Zofii Rydet. Jest cały prze­krój bytom­skie­go świat­ka: wię­zień w prze­gu­bie pocią­gu, prze­mar­z­nię­ci poli­cjan­ci w suce, ćpun z dwor­ca. Są też Woj­ciech Brzo­ska, Maciej Tara­nek, Yahya Has­san, Her­man Field i inni. W obszer­nych przy­pi­sach, któ­re zamiesz­czasz na koń­cu książ­ki, każ­de­mu z tych boha­te­rów poświę­casz tro­chę uwa­gi. Są wyda­rze­nia, ludzie (kon­se­kwent­nie jak w przy­pad­ku Szym­bor­skiej nie dopi­su­jesz dat ich śmie­ci), miej­sca – aneg­do­ta sąsia­du­je tu z humo­rem, któ­ry prze­sła­nia z kolei gro­za. Repor­taż? kome­dia ludz­ka?

Nie dopi­su­ję, bo oni są cały czas żywi, nawet jak daw­no pomar­li. Mało­pol­scy chło­pi opo­wia­da­li, że Mic­kie­wicz noca­mi wyła­ził z wawel­skiej kryp­ty. Żywy był nie­zwy­kle – szcze­gól­nie jak na kogoś, kto miał dwa pogrze­by. Moi boha­te­ro­wie też są żywi. Czas zawsze odno­si się do prze­strze­ni, a prze­strzeń zawsze wystę­pu­je w cza­sie. Te wymia­ry są nie­ro­ze­rwal­ne. W miej­scu, w któ­rym dora­sta­łem, fak­tycz­nie wcze­śniej była rzeź­nia. Zapis socjo­lo­gicz­ny w nie­ru­cho­mych, powta­rzal­nych kadrach zapi­sy­wał żywy obraz Pol­ski. Podo­ba mi się to sko­ja­rze­nie, cho­ciaż moi boha­te­ro­wie sami sobie wybie­ra­ją tło, na któ­rym sto­ją. Cho­ciaż czy oni wła­ści­wie sto­ją? Cie­ka­we, że miesz­kań­ców tych wier­szy przy­pi­sa­łeś do Byto­mia. Suka, w któ­rej mar­z­ną poli­cjan­ci, prze­cież pozba­wio­na jest nume­rów bocz­nych, wię­zień jadą­cy pocią­giem nie wia­do­mo, gdzie miesz­ka, skąd jest, gdzie sie­dział.

Jedy­nie dwo­rzec – jak wyni­ka z pew­nych tro­pów – ulo­ko­wa­ny był w Kato­wi­cach. Ale opi­sa­ny nar­ciarz, któ­ry walił tam po kablach, fak­tycz­nie mógł przy­je­chać z Byto­mia. Dale­ko by nie miał. Przed remon­tem kato­wic­ki dwo­rzec był miesz­ka­niem dla buzo­kle­jów, hero­ini­stów i gołę­bi. Tytu­ło­we kie­li­chy były ele­men­tem kon­struk­cji i sym­bo­lem jego roz­biór­ki. Być może przy­pi­sy obse­syj­nie, czę­sto bez więk­sze­go związ­ku odno­szą­ce do moje­go mia­sta, jakoś kie­ru­ją sko­ja­rze­nia. To tro­chę żart. Kie­dyś w jed­nym z tutej­szych barów mlecz­nych moż­na było kupić „pla­cek po bytom­sku”. Pla­cek po bytom­sku był dokład­nie tym samym, co pla­cek po węgier­sku, ale dum­nie swo­ją nazwą wpi­sa­ny został w lokal­ność. Tu jest trosz­kę tak samo – ci boha­te­ro­wie rów­nie dobrze mogą być z Wro­cła­wia, Kra­ko­wa albo Mosz­ny. Ta obse­syj­ność w przy­pi­sach jest więc pusz­cze­niem oka. Sta­ra­łem się wpu­ścić do książ­ki moż­li­wie dużo humo­ru, cho­ciaż jest to humor dosyć ciem­ny. Tra­ge­dia, kome­dia, powa­ga, gro­te­ska. Pamię­tasz, jak Tomasz Lis po masa­krze w Man­che­ste­rze wyra­żał swój żal emo­ti­ko­na­mi ze śmie­ją­cą się do łez buzią? Ukon­sty­tu­ował wów­czas przez przy­pa­dek ide­ał wier­sza, po któ­ry się­gam cza­sem w tej książ­ce. Tyl­ko wiel­kie umy­sły tak potra­fią. Kome­dia to zresz­tą podob­no tra­ge­dia plus czas, a w koń­cu „to jest o cza­sie”.

Wiersz o Mać­ku Taran­ku jest na jakimś pozio­mie wier­szem o pol­skiej poezji. Dzie­li nas rap­tem kil­ka lat, ale tych kil­ka lat potra­fi deter­mi­no­wać nasze doświad­cze­nia w skraj­nie róż­ny spo­sób. W tym jest źró­dło, moim zda­niem, wie­lu ani­mo­zji śro­do­wi­sko­wych. Może odbi­cie się w tym wier­szu pozwo­li komuś nie­co bar­dziej zro­zu­mieć, co deter­mi­nu­je spo­sób myśle­nia kogoś, z kim się bie­rze za bary. Mać­ka Taran­ka bar­dzo lubię i cenię. Przed włą­cze­niem wier­sza do książ­ki, wysła­łem mu go. Z kolei wiersz dedy­ko­wa­ny Woj­cie­cho­wi Brzo­sce napi­sa­łem zaraz po wyj­ściu ze spo­tka­nia, na któ­re mnie zapro­sił do kato­wic­kie­go wię­zie­nia. Pod­czas tego spo­tka­nia napraw­dę padło sto­ją­ce w wier­szu pyta­nie.

Wiesz, rze­czy­wi­ście myślę o lorem ipsum, jak­by mia­ło swo­je cen­trum, któ­rym bar­dziej niż Bytom (czy Gór­ny Śląsk), jest chy­ba po pro­stu lokal­ność, a raczej odmien­ne lokal­no­ści. Cie­ka­we jest, jak w tych wier­szach opo­wie­dzia­na zosta­ła prze­strzeń. „[L]inie blo­ko­wisk ulic tram­wa­jo­wych trakcji/ zbie­ga­ły się w punkcie/ po doj­ściu do któ­re­go wszystko/ zaczy­na­ło zbie­gać się w innym miej­scu” – piszesz w wier­szu „połącz krop­ki”. Wyda­je się, że nie jest to ani mapa, ani sieć, a taki model, któ­ry jest zawsze otwar­ty na nowe połą­cze­nia, nie­do­koń­czo­ny. Roz­pro­szo­ne wspól­no­ty?

Tak – lokal­ność to jest ta kate­go­ria, któ­ra mnie szcze­gól­nie inte­re­su­je, a im wię­cej świa­ta pozna­łem, tym mam więk­szą sym­pa­tię i wyro­zu­mia­łość wobec iry­tu­ją­cych mnie czę­sto wcze­śniej prze­ja­wów wła­snej lokal­no­ści. Co nie zna­czy oczy­wi­ście, że wobec mnó­stwa innych jej ele­men­tów nie jestem kry­tycz­nie, a nawet wro­go nasta­wio­ny. Rów­nie dale­ki jestem od fety­szy­zo­wa­nia tra­dy­cji, co od jej mar­gi­na­li­zo­wa­nia. W przy­to­czo­nym wier­szu myśla­łem o budo­wa­niu post­trans­for­ma­cyj­nej per­spek­ty­wy w upa­da­ją­cym mie­ście. Mia­sto to prze­strzeń zanu­rzo­na w cza­sie, w kon­tek­stach, w spo­so­bie życia, w sfe­rze sym­bo­li. Nie może być ode­rwa­na od tych warstw, bo to one ją two­rzą. Momen­ty roz­pa­du wspól­not dez­in­te­gru­ją też więc prze­strzeń. Zdez­in­te­gro­wa­na prze­strzeń z kolei pocią­ga za sobą dal­szy roz­pad wspól­no­ty. Pró­ba zła­pa­nia per­spek­ty­wy jest zatem pró­bą ponow­ne­go zin­te­gro­wa­nia wspól­no­ty i prze­strze­ni, w któ­rej ma ona żyć.

Wra­ca­my tu chy­ba tro­chę do tego, od cze­go zaczę­li­śmy roz­mo­wę, kie­dy pyta­łem Cię, czy wier­sze, któ­re piszesz, peł­nią rolę labo­ra­to­riów form spo­łecz­nych. Teraz powie­dział­bym jesz­cze, że to raczej bada­nia kry­tycz­ne niż wytwa­rza­nie świa­tów moż­li­wych. 

Zasta­na­wia mnie też to, co wcze­śniej powie­dzia­łeś o róż­ni­cy poko­le­nio­wych doświad­czeń, któ­re mogą być pod­ło­żem spo­rów w dys­ku­sji o naj­now­szej poezji i kon­flik­tów w śro­do­wi­sku lite­rac­kim. Czy pew­ne spo­so­by opi­su zdo­mi­no­wa­ły deba­tę ostat­nich lat? Jeże­li tak, o jakich kon­kret­nie myślisz? I co zosta­ło prze­sło­nię­te albo nie­do­po­wie­dzia­ne. 

Jestem prze­ko­na­ny, że tak. Wiem, że pęk­nię­cie nie­ko­niecz­nie idzie wzdłuż linii poko­le­nio­wej i że ładu­ję się w dale­ko idą­ce uogól­nie­nia, ale na potrze­by odno­to­wa­nia zauwa­żal­nej ten­den­cji będę się trzy­mał tego świa­do­me­go nad­uży­cia. Kaje­tan Koź­mian, daw­no zapo­mnia­ny kla­sy­cy­sta, pisał o Mic­kie­wi­czu, że jest „brud­ny i kar­czem­ny”, a jego „nie­sfor­ny zapał roz­dmu­cha­ły brud­ne, litew­skie pomy­wacz­ki”. Jego nie­chęć do Mic­kie­wi­cza spla­ta­ła nie­chęć este­tycz­ną i ide­olo­gicz­ną. Dla poko­le­nia Bru­lio­nu wzmo­że­nie moral­ne nowo­fa­low­ców było nie­zno­śnym obcią­że­niem, któ­re nie pozwa­la dotknąć praw­dzi­we­go życia. Nic nowe­go. Lechoń w mię­dzy­woj­niu też chciał wio­snę wio­sną zoba­czyć. I też było to wymie­rzo­ne w poprzed­ni­ków, któ­rzy nie mogli zrzu­cić z ple­ców kon­ra­dow­skie­go man­tla. Dziś obsa­dza­my te same sta­re role nowy­mi akto­ra­mi – tym razem bru­lio­now­cy (wiem, wiem, nie­upraw­nio­ne uogól­nie­nie) są nie­zno­śny­mi, ego­cen­trycz­ny­mi star­ca­mi, a mło­dzi widzą pro­ble­my, któ­re im ich posta­wa zafun­do­wa­ła. Mło­dzi poeci odnaj­du­ją inny język budo­wa­ny przez inne bodź­ce i doświad­cze­nia, biją się też o inne spra­wy. Te, któ­re są już zała­twio­ne, uzna­ją za oczy­wi­ste. Wal­czą o rów­no­upraw­nie­nie, eman­cy­pa­cję kolej­nych grup, ucy­wi­li­zo­wa­nie ryn­ku, wspól­no­to­wość, w koń­cu o prze­trwa­nie w obli­czu spa­la­nia się pla­ne­ty. Pew­ne spo­so­by tego upo­mi­na­nia się, w poprzed­nim poko­le­niu budzą sko­ja­rze­nia z tym, z czym oni się bili, są przez nich widzia­ne jako narzu­ce­nie pew­nej opty­ki, zadep­ta­nie indy­wi­du­ali­zmu, w koń­cu zamach na wol­ność. Jed­ni oba­wia­ją się, że dru­dzy chcą im zabro­nić nazy­wa­nia idio­tów idio­ta­mi, dru­dzy oba­wia­ją się, że pierw­si rosz­czą sobie pra­wo do tego, żeby z pie­de­sta­łu móc wska­zy­wać, kogo nale­ży uwa­żać za idio­tę. Dla star­sze­go poko­le­nia mło­de, prze­wraż­li­wio­ne na wła­snym punk­cie poko­le­nie toczy absur­dal­ną wal­kę o to, żeby do Chan­dle­ra były dopi­sa­ne przy­pi­sy z Butler, a Bond jadą­cy na miej­skim rowe­rze, wal­czył o femi­na­ty­wy. Dla mło­de­go poko­le­nia sta­rzy wal­czą o to, żeby móc dalej nie oglą­dać się na nic poza czub­kiem wła­sne­go nosa lub odgry­wać rolę nie­złom­nych bojow­ni­ków pod­zie­mia w daw­no zakoń­czo­nej sztu­ce. Gdy­by uda­ło się nam przyj­rzeć sobie wza­jem­nie, mogli­by­śmy stać się uważ­ni na zagro­że­nia, któ­re baga­te­li­zu­je­my, ale też na pułap­ki swo­je­go myśle­nia. Obie stro­ny kary­ka­tu­ry­zu­ją obraz tego, o co cho­dzi dru­giej stro­nie. Myślę, że war­to przyj­rzeć się temu, co do powie­dze­nia mają ci, z któ­ry­mi się prze­krzy­ku­je­my. Przy odro­bi­nie empa­tii i dobrej woli byli­by­śmy w sta­nie przyj­rzeć się wza­jem­nie swo­im racjom, a przez to nie tyl­ko zro­zu­mieć inną opty­kę, ale też kry­tycz­nie przyj­rzeć się swo­jej. Wza­jem­nie się od sie­bie cze­goś nauczyć. To oczy­wi­ście spo­re uprosz­cze­nie, ale cza­sem uprosz­cze­nie uła­twia szer­sze spoj­rze­nie. Oczy­wi­ście obok tego są śro­do­wi­ska, z któ­ry­mi mi rów­nież nie po dro­dze, ale są poetyc­ko tak kosz­mar­nie nud­ne, że nie chce mi się nawet o nich myśleć. Gdzieś tam cza­sem usły­szę ich wyso­kie piski, cza­sem spad­nie mi na gło­wę jakiś odłu­pa­ny frag­ment jakie­goś sty­li­zo­wa­ne­go orna­men­tu. Nie zwal­nia­jąc kro­ku, otrze­pu­ję łeb i idę dalej.

Rol­ka­rze-indy­wi­du­ali­ści pod ban­de­rą kolek­ty­wi­zmu mone­ty­zu­ją­cy auto­no­mię poetyc­ką w rzą­do­wych cza­so­pi­smach? Wyda­je mi się, że to tro­chę tak, jak­by powie­dzieć o jed­no­roż­cu, że jest wyso­ki, cho­ciaż nie ist­nie­je. Podo­ba mi się Twój postu­lat – mówić skąd się mówi i jaki inte­res (dla sie­bie i gru­py, z któ­rą się utoż­sa­miam) w tym się upa­tru­je. Sko­ro już sobie zaczę­li­śmy pro­jek­to­wać taką trans­pa­rent­ną, uczci­wą spo­łecz­ność – co kon­kret­nie w deba­cie lite­rac­kiej z tych poetów sta­ją­cych oko­niem prze­ga­pi­li­śmy i jak mogło­by to nam (wszyst­kim) pomóc?

„Jest ogrom­na ilość rze­czy, któ­rych nie ma. Na nich opar­li­śmy świat”. A żebym ja to wie­dział… Jeśli miał­bym coś dora­dzić, to – przy zacho­wa­niu wier­no­ści sobie same­mu – bar­dziej kry­tycz­ne­go oglą­du wła­snych prze­ko­nań. A w tym czy­ta­nie kogoś, kto ma inną per­spek­ty­wę, bywa bar­dzo pomoc­ne. Cha­rak­te­ry­stycz­ne dla poko­le­nia, któ­re doświad­czy­ło poprzed­nie­go ustro­ju, wyczu­le­nie na zagro­że­nie wol­no­ści może swo­imi prze­ja­wa­mi iry­to­wać, ale ono się z nie bie­rze z nicze­go. Mam wra­że­nie, że to czę­sto jest baga­te­li­zo­wa­ne. Sta­ram się nie igno­ro­wać symp­to­mów, na któ­re oni zwra­ca­ją uwa­gę. Być uważ­nym, zacho­wu­jąc jed­no­cze­śnie zdro­wy roz­są­dek i pró­bu­jąc mie­rzyć pro­por­cje. War­to pamię­tać, że wzmo­że­nie moral­ne nie­za­leż­nie od wyzna­wa­nych war­to­ści potra­fi przy­jąć nie­zno­śnie gar­gan­tu­icz­ny wymiar. Sta­ram się pamię­tać, że każ­da ide­olo­gia potra­fi łatwo stać się wła­sną kary­ka­tu­rą. Kry­tycz­ne myśle­nie moż­na oczy­wi­ście też przedaw­ko­wać i może ono stać się rodza­jem reli­gii, do któ­rej pod­cho­dzić zaczy­na się zgo­ła bez­kry­tycz­nie.

Wspól­no­to­wość jest nie­zwy­kle cen­na, war­to ją odbu­do­wy­wać po nie­mal trzech deka­dach odwro­tu od tego, co spo­łecz­ne. Ale trze­ba pamię­tać, że budo­wa­nie tego, co wspól­ne potra­fi wymu­szać stad­ne zacho­wa­nia i kon­for­mizm. Uwa­żam, że w sytu­acji, w któ­rej ście­ra­ją się ze sobą rów­nie istot­ne war­to­ści, któ­re pozo­sta­ją ze sobą w sprzecz­no­ści – na przy­kład wol­ność i bez­pie­czeń­stwo – nale­ży dbać o tę, któ­ra jest w odwro­cie. Szar­pać za lin­kę w zależ­no­ści od wia­tru… Nie zno­szę mary­ni­stycz­nych meta­for.

Wolisz świetl­ne? Na koniec mam pro­po­zy­cję. Może resz­tę zała­twi­my serią krót­kich pytań i odpo­wie­dzi? Na przy­kład: Czy mia­sto jest jak sen Her­ma­na Fiel­da, ame­ry­kań­skie­go archi­tek­ta uwię­zio­ne­go przez Józe­fa Świa­tło?

Zde­cy­do­wa­nie wolę – wycho­dzi tu jakieś moje poką­sa­nie plo­ty­now­skie.

Zale­ży któ­re mia­sto. War­sza­wa – któ­rą swo­ją dro­gą bar­dzo lubię – zde­cy­do­wa­nie nie jest. To jest urba­ni­stycz­na aber­ra­cja. Mam taką teo­rię, że War­sza­wa jest tak cie­ka­wym i faj­nym mia­stem, bo jest tak bez­na­dziej­na. Nie była sama w sobie atrak­cyj­na, w związ­ku z czym musia­ła wymy­ślić się na nowo i zro­bić faj­na. Są mia­sta, któ­re nie mia­ły tego pro­ble­mu, są pięk­ne, więc sta­ją się nud­ne, bo nie muszą się zmie­niać. „Mia­sta odmie­nia­ją się czę­sto przez zupeł­ne przy­pad­ki”, nie tyl­ko zresz­tą War­sza­wa. Po kon­gre­sie urba­ni­stycz­nym w Kato­wi­cach Mika­el Colvil­le-Ander­sen, duń­ski urba­ni­sta, uznał, że to mia­sto to kosz­mar­na sta­li­now­sko-ame­ry­kań­ska, dys­to­pij­na hybry­da. Bar­dzo lubię Kato­wi­ce i mimo że ma tro­chę racji, to podej­rze­wam, że to jest taj­ny agent na usłu­gach Sosnow­ca.

Dys­to­pij­na hybry­da nekro­po­lii i super­mar­ke­tu? A Ty co wybie­rasz, „z Carrefoura/ sztucz­ne chry­zan­te­my” („Wcze­sny paź­dzier­nik”) czy „z Reala w pro­mo­cyj­nej cenie/ znicz z pozy­tyw­ką gra­ją­cą wstań powiedz nie jesteś sam ” („Póź­ny paź­dzier­nik”)?

Zde­cy­do­wa­nie gra­ją­cy znicz! Jeśli ktoś mnie na łożu śmier­ci spy­ta, czy cze­goś żału­ję, to bez waha­nia odpo­wiem, że tego, że ta pro­mo­cja się skoń­czy­ła. I tego, że się na nią nie zała­pa­łem. Poza wszyst­kim znicz to świa­tło.

„[O] czym mil­czą mar­twe języ­ki” w „Hali odjaz­dów” i czy moż­na w nich zamiesz­kać, albo cho­ciaż je zeskło­to­wać?

Mar­twe języ­ki w hali odjaz­dów mil­czą o tym, o czym żywe mawia­ją szep­tem lub krzy­czą. Od kogo i za ile. I że jesz­cze tyl­ko ten jeden raz. Skło­to­wać bym ich nie chciał, bo zim­no w nich i ciem­no. Ale ostat­nio rodzi­na lisów zeskło­to­wa­ła mi ogró­dek dział­ko­wy i upra­wia w nim wol­ną miłość. Pro­po­no­wał­bym bar­dziej iść w ich śla­dy, tyl­ko bez mor­do­wa­nia kur sąsia­da.

Chy­ba nie mam nic do doda­nia. Dzię­ki za roz­mo­wę i trzy­maj się, do zoba­cze­nia gdzieś na tra­sie. 

Dzię­ki i do zoba­cze­nia!

O autorach i autorkach

Jakub Pszoniak

Urodzony w 1983 r. w Bytomiu. Poeta i grafik, autor książek poetyckich Chyba na pewno (Biuro Literackie 2019), za którą otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius, Lorem ipsum (Biuro Literackie 2022) oraz Karnister (Biuro Literackie 2024). Tłumacz tomów Głosy Kateriny Michalicyny (Pogranicze 2022), Oddychaj Oleny Stepanenko (Pogranicze 2023) oraz Tryb Switłany Powalajewej (Pogranicze 2024), autor wyboru wierszy Mirona Białoszewskiego Z dnia robię noc (Biuro Literackie 2022).

Jakub Sęczyk

Ur. 1993. Teksty poetyckie i krytyczne publikował m.in. w „Odrze”, „Kontencie”, „Stonerze Polskim”, „Nowym Napisie”, „Wizjach”, „Drobiazgach”, „Czasie Literatury”, „biBLiotece” i „Tlenie Literackim”. Debiutował w antologii Połów. Poetyckie debiuty 2019 (Biuro Literackie, 2020). Laureat Nagrody Specjalnej w XXVI Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jacka Bierezina i IV Ogólnopolskiego Konkursu na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy”. Wolny elektron w inicjatywnie wydawniczej papierwdole. W październiku ukaże się jego debiutancka książka poetycka Święta pracy.

Powiązania

Język łamanego oporu

wywiady / o książce Jakub Pszoniak Jakub Skurtys

Roz­mo­wa Jaku­ba Skur­ty­sa z Jaku­bem Pszo­nia­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kar­ni­ster Jaku­ba Pszo­nia­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 paź­dzier­ni­ka 2024 roku.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 34 Roman Honet

nagrania / transPort Literacki Antonina Tosiek Jakub Pszoniak Roman Honet

Trzy­dzie­sty trze­ci odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 29.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 33 Joanna Mueller

nagrania / transPort Literacki Antonina Tosiek Jakub Pszoniak Joanna Mueller

Trzy­dzie­sty trze­ci odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 29.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 28 Jakub Pszoniak

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Jakub Pszoniak Jakub Skurtys

Dwu­dzie­sty ósmy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

lorem ipsum

nagrania / stacja Literatura Jakub Pszoniak Resina

Czy­ta­nie z książ­ki lorem ipsum z udzia­łem Jaku­ba Pszo­nia­ka ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Zaproszenie do wspólnej podróży

recenzje / ESEJE Jakub Pszoniak

Impre­sja Jaku­ba Pszo­nia­ka na temat poezji Micha­ła Dzie­dzi­ca, wyróż­nio­ne­go w ramach pro­jek­tu „Pra­cow­nie otwar­te wier­szem 2023”.

Więcej

Wiersze o splątaniach

recenzje / ESEJE Jakub Pszoniak

Impre­sja Jaku­ba Pszo­nia­ka na temat poezji Anny Rosło­niec, wyróż­nio­nej w ramach pro­jek­tu „Pra­cow­nie otwar­te wier­szem 2023”.

Więcej

Manikiry, plakaty, miejscowe idiotki i tutejsi kretyni

wywiady / o książce Aleksander Trojanowski Jakub Pszoniak

Roz­mo­wa Jaku­ba Pszo­nia­ka z Alek­san­drem Tro­ja­now­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Któ­ra godzi­na, gów­nia­rzu? Julia­na Tuwi­ma i Alek­san­dra Tro­ja­now­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 4 wrze­śnia 2023 roku.

Więcej

Romantyczność 2022

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Roman­tycz­ność. Współ­cze­sne bal­la­dy i roman­se inspi­ro­wa­ne twór­czo­ścią Ada­ma Mic­kie­wi­cza w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Z dnia robię noc

nagrania / transPort Literacki Hubert Zemler Jakub Pszoniak Miron Białoszewski

Czy­ta­nie z książ­ki Z dnia robię noc Miro­na Bia­ło­szew­skie­go z udzia­łem Jaku­ba Pszo­nia­ka w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 8 Miron Białoszewski (Jakub Pszoniak)

nagrania / transPort Literacki Antonina Tosiek Jakub Pszoniak Jakub Skurtys

Ósmy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Historia jednego wiersza: „wtenczas”

recenzje / KOMENTARZE Jakub Pszoniak

Autor­ski komen­tarz Jaku­ba Pszo­nia­ka, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki lorem ipsum, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

lorem ipsum (2)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

lorem ipsum (1)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

„Któregoś marca (2022)”

recenzje / KOMENTARZE Jakub Pszoniak

Autor­ski komen­tarz Jaku­ba Pszo­nia­ka, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Z dnia robię noc Miro­na Bia­ło­szew­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 kwiet­nia 2022.

Więcej

Koryto dzikiej rzeki

wywiady / o książce Jakub Pszoniak Przemysław Suchanecki

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Sucha­nec­kie­go z Kubą Pszo­nia­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Miro­na Bia­ło­szew­skie­go Z dnia robię noc, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 kwiet­nia 2022.

Więcej

Warunki wstępu

utwory / premiery w sieci Jakub Sęczyk

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Jaku­ba Sęczy­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Pierw­sza książ­ka wier­szem”.

Więcej

Połów. Poetyckie debiuty 2019

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2019 z udzia­łem Paw­ła Har­len­de­ra, Nata­li Kubi­cius, Paw­ła Kusia­ka, Micha­ła Myt­ni­ka, Mar­le­ny Nie­miec, Klau­dii Piesz­czoch, Aga­ty Puwal­skiej i Jaku­ba Sęczy­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Czasu jest mało

wywiady / o książce Aleksander Trojanowski Jakub Sęczyk Konrad Góra

Roz­mo­wa Alek­san­dra Tro­ja­now­skie­go i Jaku­ba Sęczy­ka z Kon­ra­dem Górą, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Kon­ra­da Góry Woj­na (pie­śni lisów), któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Po pracy praca, czasem nawet poprzez sen

wywiady / o pisaniu Jakub Sęczyk Natalia Kubicius

Roz­mo­wa Nata­lii Kubi­cius z Jaku­bem Sęczy­kiem, lau­re­atem 14. edy­cji „Poło­wu”.

Więcej

Katalog ofert

utwory / premiera w sieci z Połowu Jakub Sęczyk

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Jaku­ba Sęczy­ka Kata­log ofert. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Poetyc­kie debiu­ty 2019”.

Więcej

Chyba na pewno

nagrania / stacja Literatura Jakub Pszoniak

Czy­ta­nie z książ­ki Chy­ba na pew­no z udzia­łem Jaku­ba Pszo­nia­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Czy warto być radykalnym, wąchając kwiaty?

wywiady / o pisaniu Jakub Sęczyk Paweł Harlender

Jakub Sęczyk roz­ma­wia z Paw­łem Har­len­de­rem, lau­re­atem 14. edy­cji „Poło­wu”.

Więcej

Bo język bywa komunikatem

wywiady / o książce Jakub Pszoniak Tomasz Bąk

Roz­mo­wa Toma­sza Bąka z Jaku­bem Pszo­nia­kiem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Chy­ba na pew­no, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

ajnfart

recenzje / KOMENTARZE Jakub Pszoniak

Autor­ski komen­tarz Jaku­ba Pszo­nia­ka do książ­ki Chy­ba na pew­no, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Chyba na pewno (2)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Chy­ba na pew­no Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Chyba na pewno (1)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Chy­ba na pew­no Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Wiersz doraźny: Gwatemala

utwory / premiery w sieci Różni autorzy

Fina­ło­wy zestaw „Wier­szy doraź­nych 2018” autor­stwa Jaku­ba Głu­sza­ka, Paw­ła Har­len­de­ra, Aglai Jan­czak, Anto­ni­ny Mał­go­rza­ty Tosiek, Alek­san­dra Tro­ja­now­skie­go, Jaku­ba Pszo­nia­ka.

Więcej

szkody górnicze

utwory / premiery w sieci Jakub Pszoniak

Pre­mie­ro­wy zestaw wier­szy Jaku­ba Pszo­nia­ka. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Pierw­sza książ­ka”.

Więcej

Mija mi ja

wywiady / o pisaniu Jakub Pszoniak Krzysztof Sztafa

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Szta­fy z Jaku­bem Pszo­nia­kiem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Lux ex Silesia

recenzje / KOMENTARZE Jakub Pszoniak

Autor­ski komen­tarz Jaku­ba Pszo­nia­ka w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 28 Jakub Pszoniak

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Jakub Pszoniak Jakub Skurtys

Dwu­dzie­sty ósmy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

lorem ipsum

nagrania / stacja Literatura Jakub Pszoniak Resina

Czy­ta­nie z książ­ki lorem ipsum z udzia­łem Jaku­ba Pszo­nia­ka ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Historia jednego wiersza: „wtenczas”

recenzje / KOMENTARZE Jakub Pszoniak

Autor­ski komen­tarz Jaku­ba Pszo­nia­ka, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki lorem ipsum, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Oko przyłożone do dziurki, którą najpierw trzeba wydrapać (tylko notatki)

recenzje / ESEJE Karol Maliszewski

Recen­zja Karo­la Mali­szew­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

lorem ipsum (2)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

lorem ipsum (1)

utwory / zapowiedzi książek Jakub Pszoniak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Oko przyłożone do dziurki, którą najpierw trzeba wydrapać (tylko notatki)

recenzje / ESEJE Karol Maliszewski

Recen­zja Karo­la Mali­szew­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki lorem ipsum Jaku­ba Pszo­nia­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 24 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Czterobrygadówka

recenzje / IMPRESJE Dawid Mateusz

Impre­sja Dawi­da Mate­usza na temat zesta­wu wier­szy Kata­log ofert Jaku­ba Sęczy­ka, lau­re­ata 14. edy­cji „Poło­wu”.

Więcej

Przekład wewnętrzny – uwaga wstępna do wierszy Kuby Pszoniaka

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Kuby Pszo­nia­ka „Chy­ba na pew­no”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej