teksty / Esej

„Widzimy się, jacy jesteśmy naprawdę”, czyli światło pokawałkowanej „Europy”

Kacper Bartczak

Recenzja Kacpra Bartczaka, towarzysząca premierze książki Europa Johna Ashbery’ego w tłumaczeniu Andrzeja Sosnowskiego, wydanej w Biurze Literackim 9 września 2025 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Co pamię­ta­my z Joh­na Ashbery’ego? Co ma nam do zaofe­ro­wa­nia ten łagod­ny iro­ni­sta, któ­ry jesz­cze cał­kiem nie­daw­no, na pro­gu będą­ce­go naszym dzi­siej­szym udzia­łem gni­cia, śmiał tytu­ło­wać swo­je wier­sze osten­ta­cyj­ny­mi bana­ła­mi, na przy­kład „Życie jest snem”? Co robi wśród nas kry­ją­cy się za iro­nią alche­mik doświad­cze­nia este­tycz­ne­go, ze swo­im upo­rem trzy­ma­nia się tej wła­śnie eks­plo­ra­cji jako impul­su wio­dą­ce­go, jak gdy­by miał on być waż­niej­szy od wszel­kich socjo­lo­gii, eko­no­mii i poli­to­lo­gii?

Żaden obli­czo­ny na dłu­go poeta nie wie, co robi, a bez­miar tej nie­wie­dzy jest naj­sil­niej­szy u deli­kat­nych począt­ków, gdzie zamiast wie­dzy dzia­ła intu­icja. W przy­pad­ku Ashbery’ego, począ­tek był prze­czu­tym posłan­nic­twem – nie­świa­do­mym lecz nie­omyl­nym otwar­ciem tra­jek­to­rii napę­dza­nej napię­ciem mię­dzy sobą a tajem­ni­cą sie­bie, mię­dzy powierzch­nią świa­ta a jej pożą­da­nym zakrzy­wie­niem. „We see us as we tru­ly beha­ve” – czy­ta­my w pierw­szym wer­sie debiu­tanc­kie­go zbio­ru Some Tre­es, wer­sie nie­zwy­kłym, sta­wia­ją­cym dziw­ny opór prze­kła­do­wi, w któ­rym banał abso­lut­nie zda­wa­ło­by się zwy­czaj­ne­go języ­ka daje pier­wia­stek nie­sa­mo­wi­to­ści[1]. Gdzie i kie­dy dostęp­ne jest takie widze­nie? A jed­nak już w tym wer­sie zało­ży­ciel­skim, w jego mie­szan­ce wie­dzy i nie­spo­dzian­ki, w nie­sa­mo­wi­to­ści prze­by­wa­nia zawsze w pew­nym nie­unik­nio­nym odda­le­niu od nas samych – naszych prawd, pra­gnień, lęków, marzeń – w tej wła­śnie odwró­co­nej epi­fa­nii, kry­je się tajem­ni­cza i nie­usta­ją­ca siła dzie­ła Joh­na Ashbery’ego.

Mniej wię­cej w cza­sie, gdy powsta­wa­ły wier­sze z Some Tre­es, natchnio­ny lek­tu­rą Aude­na mło­dziut­ki Ash­be­ry pisał tak: „pięk­no [bie­rze się] z tajem­ni­cy, z nie­świa­do­mej jako­ści”. Doda­wał też, że na ścież­ce tych poszu­ki­wań poeta sta­je się „nie­po­cie­szo­nym podróż­ni­kiem” (unsa­tis­fied voy­ager). Jeśli pierw­szy wers Ashbery’owskiego kor­pu­su suge­ru­je „praw­dę” jako temat prze­wod­ni, to wie­my też, że dzie­ło poety prze­kie­ru­je to zagad­nie­nie, puści je torem okręż­nym, utrzy­ma w grze, dając jed­nak pierw­szeń­stwo pyta­niu o pięk­no, jak zro­bił to uko­cha­ny prze Fran­cu­zów przo­dek Ashbery’ego, inny nie­po­cie­szo­ny podróż­nik, Edgar Allan Poe. Praw­da – owszem, miesz­ka w poezji, ale ina­czej niż w sąsia­du­ją­cych z nią dzie­dzi­nach języ­ka. Tutaj będzie zawsze spo­wi­no­wa­co­na z este­ty­ką.

Oczy­wi­ście takie posta­wie­nie spra­wy – owa szta­fe­ta mię­dzy praw­dą i pięk­nem – sygna­li­zu­je kon­wen­cję kla­sycz­ną, z jej nie­na­gan­nie skro­jo­nym języ­kiem, przej­rzy­stą dyk­cją, któ­ra skła­nia do reflek­sji, ale nie zakłó­ca prze­ka­zu. Czym­że jed­nak jest pięk­no? Artur Rim­baud, poeta nie­zwy­kle waż­ny dla Ashbery’ego, pisał prze­cież: „Pew­ne­go wie­czo­ru wzią­łem na kola­na Pięk­no. – I prze­ko­na­łem się, że jest gorz­kie. Znie­wa­ży­łem je”[2].

Kie­dy debiu­tanc­kie Some Tre­es, wyróż­nio­ne lau­rem nagro­dy Yale Youn­ger Poets, decy­zją skąd­inąd niko­go inne­go, jak wła­śnie wspo­mnia­ne­go już Aude­na, uka­zy­wa­ły się w dru­ku, Ash­be­ry zaczy­nał rozu­mieć, że dro­ga jego poety­ki będzie wio­dła nie tyle z dala od pięk­na, ile w innej niż zakła­da kla­sycz­na liry­ka rela­cji z nim. Some Tre­es było dla poety, jak sam ujmo­wał to póź­niej po wie­lo­kroć, „poże­gna­niem z poezją, jaką zna­my”. Już za chwi­lę, po upra­gnio­nym, umoż­li­wio­nym przez sty­pen­dium Ful­bri­gh­ta przy­by­ciu do Fran­cji, mło­dy poeta miał pisać wier­sze włą­czo­ne póź­niej do skan­da­li­zu­ją­ce­go tomu The Ten­nis Court Oath[3], któ­ry dla jed­nych był pora­ża­ją­cym fia­skiem, dla innych nato­miast naj­bar­dziej fascy­nu­ją­cym zbio­rem poety. Harold Blo­om, suro­wy ojciec, patro­nu­ją­cy ogrom­ne­mu suk­ce­so­wi Ashbery’ego w świe­cie kry­ty­ki lite­rac­kiej, widział w „Euro­pie” „prze­ra­ża­ją­cą kata­stro­fę”, a o całym zbio­rze twier­dził, że sta­no­wił on przy­kład osu­nię­cia się poety w „bagno”. Inni, szcze­gól­nie poeci Lan­gu­age, jak na przy­kład Lynn Heji­nian czy Susan Howe, widzie­li w tej książ­ce waż­ne dla sie­bie otwar­cie for­mal­ne[4].

Jak czy­ta­my dziś Ashbery’ego w Pol­sce? Owszem, Ash­be­ry jest obec­ny w naszej deba­cie poetyc­kiej, sil­niej być może nawet niż jaki­kol­wiek inny poeta ame­ry­kań­ski prze­ło­mu wie­ków. Po „nie­bie­skim” nume­rze „Lite­ra­tu­ry na Świe­cie” w 1992 roku poja­wił się tom prze­kła­dów No i wiesz, z pokaź­ną gru­pą prze­kła­dów zało­gi tego nie­śmier­tel­ne­go pisma. Kil­ka­na­ście wio­sen póź­niej, w 2006 roku, „Lite­ra­tu­ra na Świe­cie” poświę­ci­ła pisa­rzo­wi osob­ny numer, uzu­peł­nia­jąc wcze­śniej­sze prze­kła­dy, pre­zen­tu­jąc nowe, ofe­ru­jąc świe­że odczy­ta­nia, zagra­nicz­ne i rodzi­me, pod­su­mo­wu­jąc pewien etap recep­cji. Jak gdy­by czu­jąc, że ape­ty­ty rosną w mia­rę jedze­nia, albo po pro­stu zda­jąc sobie spra­wę, że dys­ku­sja pozo­sta­je otwar­ta, Andrzej Sosnow­ski wydał w roku 2012 tom Czte­ry poema­ty, pre­zen­tu­jąc kom­plet oce­anicz­nych próz z prze­ło­mo­we­go zbio­ru Trzy poema­ty i na deser dorzu­ca­jąc „Falę”, tytu­ło­wy wiersz naj­sil­niej­sze­go zbio­ru Ashbery’ego z lat osiem­dzie­sią­tych.

Sta­rań dokła­da­li rów­nież kry­ty­cy. Wyda­na w 2014 roku książ­ka Paw­ła Mar­cin­kie­wi­cza Oni przy­by­li, żeby wysa­dzić Ame­ry­kę to impo­nu­ją­co obszer­ne, popar­te skrzęt­nym bada­niem stu­dium „po cało­ści”, kom­pen­dium wie­dzy o kon­tek­stach, któ­re regu­lu­ją rela­cję dzie­ła Ame­ry­ka­ni­na z kolej­ny­mi dwu­dzie­sto­wiecz­ny­mi awan­gar­da­mi[5]. Nato­miast pocho­dzą­ce z roku 2020 Życie w kuli Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza to autor­skie odczy­ta­nie obsy­pa­ne­go nagro­da­mi Auto­por­tre­tu w wypu­kłym lustrze, w któ­rym pol­ski kry­tyk uka­zał filo­zo­ficz­ny i ezo­te­rycz­ny poten­cjał pisar­stwa Ame­ry­ka­ni­na[6]. Róż­no­rod­ność dys­ku­sji wokół Ashbery’ego pre­zen­to­wa­na jest też w zbio­ro­wym tomie Poeci Szko­ły Nowo­jor­skiej, wyda­nym w 2018 roku[7].

Ash­be­ry zatem, zarów­no ten ory­gi­nal­ny, jak i ten widzia­ny przez pry­zmat prze­kła­dów i omó­wień, to zja­wi­sko, rucho­me i roz­le­głe, fascy­nu­ją­ce, ale nie­do­mknię­te. Czy już je rozu­mie­my? Czy dzie­ło nie pęka w pół, wzdłuż róż­ni­cy uwi­docz­nio­nej w podej­ściach Mar­cin­kie­wi­cza (awan­gar­da) i Jan­ko­wi­cza (kul­tu­ra kla­sycz­na, filo­zo­fia, ezo­te­ry­ka)? A jeśli nawet jeste­śmy w sta­nie wyobra­zić sobie jakąś syn­te­zę tych pól, czy Ash­be­ry wytrzy­mu­je pró­bę cza­su? Czy przy­pad­kiem cechu­ją­ce tę poezję odda­nie spra­wie eks­pe­ry­men­tu este­tycz­ne­go, o któ­rym, w przy­pad­ku przy­naj­mniej nie­któ­rych jego wier­szy, chcia­ło­by się powie­dzieć, że jest este­ty­ką w sta­nie „czy­stym”, nie eli­mi­nu­je go jako poety w cza­sach doświad­cza­nej przez nas poli­tycz­nej zapa­ści? Czy w związ­ku z nie­moż­li­wo­ścią upo­li­tycz­nie­nia jego wier­szy, Ash­be­ry jest wol­ny od podej­rzeń o tępie­nie rewo­lu­cyj­ne­go ostrza awan­gar­dy poetyc­kiej i tym samym odda­nie pola neo­li­be­ral­nym pro­ce­som w kul­tu­rze? A może, w naj­lep­szym razie, Ash­be­ry to Jan Chrzci­ciel toru­ją­cy dro­gę praw­dzi­wie rady­kal­niej sty­li­sty­ce spod zna­ku baro­ko­wo-Deleu­ziań­skiej ale­go­rii przy­no­szo­nej przez nowe­go mesja­sza, Toma­ža Šala­mu­na?

Gdzie, jak, przy pomo­cy jakich narzę­dzi potra­fi­li­by­śmy pomie­ścić poetę, któ­re­go nie­za­spo­ko­jo­ny głód doznań obej­mu­je Pol­loc­ka i Ver­me­era, Cage’a i Weber­na, ale też Poulen­ca, Wallace’a Ste­ven­sa i Ray­mon­da Rous­se­la, poetę „awan­gar­dy nie­wi­dzial­nej”, któ­re­go kla­sy­cyzm zada­je kłam kla­sycz­no­ści defi­nio­wa­nej przez Elio­ta, i któ­re­go awan­gar­do­wość odże­gnu­je się zawsze od pro­gra­mo­wych auto­ma­ty­zmów awan­gar­dy sur­re­ali­stów i dada­istów. Jak potra­fi­my czy­tać poetę zdol­ne­go do zawrot­nych prze­kształ­ceń wła­snej sty­li­sty­ki, któ­ry prócz kla­sycz­nie brzmią­cych, prze­pięk­nych zdań ekfra­stycz­ne­go poje­dyn­ku z Par­mi­gia­ni­nem, czy też zapie­ra­ją­cych niczym oce­an dech w pier­siach pły­wach pro­zy Trzech Poema­tów, potra­fił też opu­bli­ko­wać zbiór, w któ­rym język się osy­pu­je, odma­wia współ­pra­cy, chrzę­ści w narzą­dach mowy niczym sucha mate­ria obca, jak na przy­kład w takim frag­men­cie:

pra­gnąc żebyś był jakimś
tą butel­ką napraw­dę nim umy­te
tra­fi­ły do jej rąk:
set­ki
nad nią świa­tło
wie­sza­jąc ją
może pamię­tasz

Tego rodza­ju kako­fo­nie i kako­gra­fie, spo­ra­dycz­nie prze­ry­wa­ne włą­cza­ny­mi nie­spo­dzie­wa­nie frag­men­ta­mi przej­rzy­stej i sma­ko­wi­cie banal­nej pro­zy, wypeł­nia „Euro­pę”, cen­tral­ny poemat The Ten­nis Court Oath. Taką, roz­cią­gnię­tą na kil­ka­dzie­siąt stron mie­szan­ką, Andrzej Sosnow­ski, naj­waż­niej­szy pol­ski inter­lo­ku­tor Ashbery’ego, sta­wia nas ponow­nie w obli­czu pyta­nia o nasze rozu­mie­nie Ashbery’owskiej spu­ści­zny. Prze­ło­żo­na wła­śnie przez nie­go „Euro­pa” nie pozwa­la nam zapo­mnieć, z jak nie­sa­mo­wi­tym zja­wi­skiem mamy w tej spu­ściź­nie wciąż do czy­nie­nia. Się­ga­jąc po „Euro­pę” i pre­zen­tu­jąc prze­kład cało­ści tego obszer­ne­go poema­tu (wcze­śniej, we wspo­mnia­nej już książ­ce, Paweł Mar­cin­kie­wicz pre­zen­to­wał frag­men­ty „Euro­py” we wła­snym prze­kła­dzie), Sosnow­ski dorzu­ca kolej­ny, dotych­czas bra­ku­ją­cy ele­ment ukła­dan­ki. Co ma gest awan­gar­do­wy do momen­tu poli­tycz­ne­go roz­pa­du? Co się dzie­je na linii awan­gar­da-rewo­lu­cja? Czy doko­na­ne przez Ashbery’ego dość już daw­no temu, choć wciąż powra­ca­ją­ce w róż­nie usta­wio­nych echach, poszar­pa­nie ple­cio­nej przez tra­dy­cyj­ną liry­kę tka­ni­ny figu­ra­tyw­nej jest tym, co póź­niej prze­nio­sła na inny poziom inten­syw­no­ści poety­ka Šala­mu­now­skiej ale­go­rii? Czy Ashbery’owskie opust­ki rów­nież zdą­ża­ją osta­tecz­nie ku sta­nom gęsto­ści, w któ­rych mate­rie i ener­gie zna­czeń mie­lą się, ale­go­rycz­nie, w fał­dach jed­nej sub­stan­cji?

Takie, dla przy­kła­du, wstęp­ne zapy­ta­nia moż­na sobie łatwo wyobra­zić, jako dys­ku­syj­ne otwar­cia ini­cjo­wa­ne udo­stęp­nie­niem cało­ści „Euro­py” (któ­ra, przy­po­mnij­my, sta­no­wi tyl­ko cząst­kę zbio­ru The Ten­nis Court Oath) pol­skie­mu czy­tel­ni­ko­wi. Oczy­wi­ście jest bar­dzo praw­do­po­dob­ne, może nawet pew­ne, że żad­ne z powy­żej pod­su­nię­tych pytań nie zaprzą­ta­ło wca­le gło­wy Andrze­ja Sosnow­skie­go w jego pra­cy prze­kła­do­wej. Moż­na domnie­my­wać, że wyko­nał ją z chę­ci pozo­sta­nia wier­nym pew­ne­mu wezwa­niu, któ­re sta­no­wi pod­sta­wo­wy łącz­nik mię­dzy poezją Ame­ry­ka­ni­na a jego wła­sną twór­czo­ścią. Z bra­ku lep­szych okre­śleń, nazwał­bym je zewem tek­stu­al­nej przy­jem­no­ści, ale zda­ję sobie spra­wę z bra­ku pre­cy­zji tego wyra­że­nia. Bo jest to przy­jem­ność nie­zwy­kła, taka, jakiej doświad­cza­my w prze­strze­ni, w któ­rej two­rzy­wo języ­ko­we jed­no­cze­śnie zama­zu­je piszą­ce­go (lub czy­ta­ją­ce­go) i go prze­pi­su­je, tym samym go budu­jąc, dzię­ki cze­mu ów piszą­co-czy­ta­ją­cy uczest­ni­czy w nie­wy­mier­nym zda­rze­niu wier­sza, w jego anu­lu­ją­cym podział na fik­cję i rze­czy­wi­stość ośrod­ku. I moż­na by pod­su­mo­wać powyż­sze roz­wa­ża­nia życze­niem, by i czy­tel­ni­ko­wi w ten spo­sób uda­ło się czy­tać „Euro­pę” – poza eko­no­mią „zna­cze­nia”, „inten­cji”, „rozu­mie­nia” – by tej przy­jem­no­ści doświad­czył. Wów­czas oka­że się być może, że wspo­mnia­na „przy­jem­ność” jest dobrym wstę­pem do udzie­le­nia odpo­wie­dzi na posta­wio­ne prze­ze mnie pyta­nia.

Oczy­wi­ście sytu­acja taka była­by z gatun­ku ide­al­nych, co mogło­by spra­wić wra­że­nie, że, powo­łu­jąc się na nią, uchy­lam się jed­no­cze­śnie od obo­wiąz­ku recen­zen­ta. Dla­te­go, nim prze­sta­nę się narzu­cać i pchnę czy­tel­ni­ka ku nie­zwy­kłej przy­go­dzie obco­wa­nia z tek­stem „Euro­py” w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, dorzu­cę jesz­cze kil­ka szcze­gó­łów do szki­co­wa­ne­go powy­żej tła, sta­ra­jąc się zbli­żyć nas do przy­szłych dys­ku­sji.

Napo­ty­ka­jąc sza­leń­czą języ­ko­wą wydzie­ran­kę, będą­cą w dużej mie­rze prze­pi­sa­niem, czy może raczej znisz­cze­niem, wcze­śniej opu­bli­ko­wa­ne­go tek­stu lite­rac­kie­go[8], czy­tel­nik może odnieść wra­że­nie, że mło­dy poeta powie­lił wyce­lo­wa­ny w insty­tu­cje sztu­ki i kul­tu­ry obra­zo­bur­czy tekst sur­re­ali­stów i dada­istów, od Ducham­pa po Bre­to­na, Elu­ar­da, Artau­da i innych przed­sta­wi­cie­li awan­gar­dy histo­rycz­nej. Rze­czy­wi­ście, pobyt we Fran­cji, w cza­sie któ­re­go Ash­be­ry pisał „Euro­pę” i inne wier­sze z The Ten­nis Court Oath, z pew­no­ścią zbli­żył Ashbery’ego do tych tra­dy­cji, a nawet, co waż­niej­sze, ode­słał do jed­ne­go z ich pre­kur­so­rów, Ray­mon­da Rous­se­la, któ­ry miał pozo­stać jego naj­sil­niej­szą fran­cu­sko­ję­zycz­ną fascy­na­cją. Ash­be­ry chło­nie te inspi­ra­cje przez poszu­ki­wa­nia wła­sne i zawie­ra­ne przy­jaź­nie. Czy­ta i pisze o jed­nym z czo­ło­wych wów­czas fran­cu­skich poetów, cenio­nym przez Bre­to­na Pier­rze Rever­dym, któ­ry sta­no­wi dla nie­go przy­kład, jak kon­ty­nu­ować impuls awan­gar­do­wy przy jed­no­cze­snym unik­nię­ciu „eks­tre­mów poezji sur­re­ali­stycz­nej”. Pozna­je się z Har­rym Mat­thew­sem, z któ­rym w 1961 roku zakła­da­ją pismo „Locus Solus” (tytuł odsy­ła do Rous­se­la). Na jego łamach sze­ro­ko poję­ta awan­gar­da nowo­jor­ska, posia­da­ją­ca teraz swo­ją pary­ską filię, prze­kła­da­ła tek­sty André Bre­to­na, René Cha­ra, Pau­la Élu­ar­da.

Ale Ash­be­ry pra­co­wał już wów­czas na wła­sne rozu­mie­nie tam­tej spu­ści­zny. Przede wszyst­kim, nie ufał idei upra­wia­nia sztu­ki przez jej rady­kal­ne kwe­stio­no­wa­nie, czy nawet celo­we nisz­cze­nie. Zwra­cał uwa­gę, że sama prak­ty­ka twór­cza będzie nio­sła sku­tek odwrot­ny od zamie­rzo­ne­go. „To po pro­stu nie dzia­ła” – mówił w wywia­dzie z Mar­kiem For­dem – „już dada­iści to wyka­za­li: nisz­cząc sztu­kę, tak napraw­dę two­rzy się ją”. Co wię­cej, nowo­jor­czyk nie ufał tak­że zwią­za­ne­mu z Bre­to­now­skim pro­gra­mem poję­ciu pisa­nia auto­ma­tycz­ne­go. „Czy nie jest tak, że każ­dy rodzaj pisa­nia ma w sobie coś auto­ma­tycz­ne­go?” – pytał reto­rycz­nie w komen­ta­rzach do poezji Reverdy’ego. Meto­da ta wyda­wa­ła mu się prze­kła­mu­ją­cym zło­żo­ność pro­ce­su twór­cze­go dogma­tem, two­rzą­cym sztucz­nie nie­prze­pusz­czal­ną barie­rę mię­dzy świa­do­mo­ścią i tre­ścia­mi pod­świa­do­my­mi. Zamiast takie­go uszczel­nie­nia Ash­be­ry wybie­rał niu­an­so­wa­nie mie­szan­ki rze­czy­wi­sto­ści i snu, narzu­co­ne­go przez for­mal­ną ramę ogra­ni­cze­nia i prze­kra­cza­ją­cej je spon­ta­nicz­no­ści para­dok­su. Bre­to­no­wi prze­ciw­sta­wiał więc na przy­kład Jose­pha Cor­nel­la, któ­re­mu jego zda­niem uda­wa­ło się dotrzeć do praw­dziw­sze­go, wykra­cza­ją­ce­go poza świa­do­mość i nie­świa­do­mość, życia przed­mio­tów, połą­czo­ne­go tym samym z psy­chicz­nym życiem pod­mio­tu.

Szcze­gól­nie uwa­gi o Cor­nel­lu wyda­ją się wio­dą­ce. Poka­zu­ją, że poeta chło­nął doświad­cze­nie este­tycz­ne poza podzia­ła­mi sank­cjo­no­wa­ny­mi przez przy­ję­te nar­ra­cje histo­rii sztu­ki. Obok rodzi­mych awan­gar­do­wych eks­pe­ry­men­ta­to­rów (de Kooning, Pol­lock), inte­re­so­wa­li go wymy­ka­ją­cy się pro­gra­mom sur­re­ali­ści (de Chi­ri­co, Yves Tan­guy), a nawet reali­ści (Ver­me­er, Yves Tan­guy, Char­din) – pod warun­kiem, że na ich płót­nach gra two­rzy­wa z przed­mio­tem prze­py­cha­ła ten dru­gi wła­śnie ku waż­nej dla poety gra­ni­cy mię­dzy jawą a snem, ku obsza­ro­wi, na któ­rym jawa i sen nawza­jem się wzbo­ga­ca­ją. Na tym pole­gał utrzy­ma­ny przez poetę do koń­ca życia pro­gram poszu­ki­wa­nia „pojem­niej­sze­go reali­zmu” (a more inte­gral realism).

Reali­za­cja tego zamie­rze­nia, czy może nawet uświa­do­mie­nie sobie tego este­tycz­ne­go stan­dar­du, była jed­nak moż­li­wa po wstęp­nym okrzep­nię­ciu, po eta­pie odważ­ne­go eks­pe­ry­men­tu, po swo­istym prę­że­niu for­mal­nych i tech­nicz­nych musku­łów, testo­wa­niu swo­jej nie­za­leż­no­ści – od mód, histo­rii (w tym histo­rii awan­gar­dy euro­pej­skiej), być może zaś przede wszyst­kim od sce­ny ame­ry­kań­skiej. The Ten­nis Court Oath i jego cen­tral­ny poemat, „Euro­pa”, są przede wszyst­kim labo­ra­to­rium wła­snym poety, jego dekla­ra­cją nie­za­leż­no­ści, o wie­le bar­dziej, niż jaką­kol­wiek imi­ta­cją, cho­ciaż moty­wy imi­ta­cyj­ne są tu pew­nie nie do unik­nię­cia.

Kie­dy Ash­be­ry wyjeż­dżał w 1955 roku do Fran­cji, na upra­gnio­ne (wcze­śniej, jak pisał do przy­ja­ciół, „nigdzie nie bywał”) sty­pen­dium Ful­bri­gh­ta, był co praw­da auto­rem wyse­lek­cjo­no­wa­ne­go do pre­sti­żo­wej nagro­dy tomu poezji, wyróż­nio­ne­go w ten spo­sób przez same­go W.H. Aude­na (któ­ry nie tyl­ko posta­no­wił tom nagro­dzić, ale w dodat­ku swo­ją decy­zją unie­waż­nił wcze­śniej­szą nega­tyw­ną opi­nię redak­to­rów wydaw­nic­twa Uni­wer­sy­te­tu Yale, któ­rzy odrzu­ci­li manu­skrypt na eta­pie pre­se­lek­cji), jed­nak­że wła­śnie w związ­ku z tym wyróż­nie­niem tar­ga­ły nim zaska­ku­ją­co sprzecz­ne uczu­cia. Auden zde­cy­do­wał się na nagro­dze­nie zbio­ru Some Tre­es, jak gdy­by wbrew sobie, bez prze­ko­na­nia, być może po to tyl­ko, by spro­stać juror­skie­mu obo­wiąz­ko­wi. W swo­im po wie­lo­kroć już omó­wio­nym wstę­pie przy­rów­nał Ashbery’ego do Rim­bau­da, ale sty­li­sty­kę obu poetów umie­ścił w prze­gród­ce wyobraź­ni nie­doj­rza­łych, zbyt wsob­nych, odcię­tych od świa­ta, wła­ści­wie dzie­cin­nych, kasu­ją­cych w ogó­le moż­li­wość upra­wia­nia poezji.

Auden się mylił. Cho­ciaż Ash­be­ry nie był wów­czas w sta­nie stwier­dzić, o co mu cho­dzi­ło, to eska­pi­stycz­na wsob­ność z pew­no­ścią nie jest czymś, co zasi­la linij­ki takie, jak cyto­wa­ny już prze­ze mnie wers „We see us as we tru­ly beha­ve”, tak cha­rak­te­ry­stycz­ny dla atmos­fe­ry tajem­ni­cze­go nie­do­po­wie­dze­nia w Some Tre­es. Lau­da­cja Aude­na sma­ko­wa­ła więc auto­ro­wi nagro­dzo­ne­go tomu raczej jak ocet niż wino. „Moje imię poja­wia się kil­ka­krot­nie, wymie­nio­ne obok Rim­bau­da” – zda­wał póź­niej rela­cję Jame­so­wi Schuy­le­ro­wi, ale w taki spo­sób, jak­by obaj poeci wyzna­cza­li linię poetyc­kiej „roz­wią­zło­ści”, linię schył­ko­wą, któ­rą Ash­be­ry, w swo­im pierw­szym tomie, miał według sta­re­go mistrza wła­ści­wie domy­kać. Obraz odma­lo­wa­ny we wstę­pie Aude­na zda­niem Ashbery’ego wio­nął „swą­dem palo­nej Biblio­te­ki Alek­san­dryj­skiej”.

A prze­cież cho­dzi­ło o począ­tek – o otwar­cie – a nie koniec. I to otwar­cie nastę­pu­je wraz z upra­gnio­nym wyjaz­dem do Fran­cji. Ash­be­ry nie tyle pali mosty za sobą, co prze­sta­je się przej­mo­wać (uzna­niem, nagro­da­mi, Ame­ry­ką). „Nie potrze­bu­ję już jego akcep­ta­cji” – pisał o Aude­nie, koń­cząc swój list do Schuy­le­ra. Pere­gry­na­cja euro­pej­ska, zawsze nie­co fik­cyj­na „Euro­pa”, uwal­nia go też nie­wi­dzial­nej bań­ki sły­sze­nia wokół sie­bie tyl­ko języ­ka rodzi­me­go. Ash­be­ry prze­sta­je sły­szeć język angiel­ski wokół sie­bie, co ozna­cza, że zaczy­na go sły­szeć ina­czej. Z języ­kiem ojczy­stym łączą go poeci prze­twa­rza­ją­cy ame­ry­kańsz­czy­znę z dystan­su, jak Ger­tru­da Ste­in, któ­rej wła­sna odmia­na frag­men­tu i powtó­rze­nia była dla Ashbery’ego wów­czas waż­nym dodat­kiem do tra­dy­cji sur­re­ali­stycz­nej i kubi­stycz­nej.

Taki jest wła­śnie grunt, na któ­rym mia­ły poja­wić się wier­sze two­rzą­ce The Ten­nis Court Oath, jeden z eta­pów wraż­li­wych począt­ków, w któ­rym twór­cza oso­bo­wość testu­je swój kształt. W przy­pad­ku Ashbery’ego była to faza pie­czo­ło­wi­cie pie­lę­gno­wa­na i nie­krót­ka. Obej­mu­je łagod­ne obra­zo­wa­nie Some Tre­es, a następ­nie nie­okieł­zna­ną ener­gię rady­kal­ne­go kola­żu w Ten­nis Court Oath, w któ­rej poeta odre­ago­wy­wał wyraź­nie ogra­ni­cze­nia wła­snej kul­tu­ry lite­rac­kiej. Rów­nież do tej fazy zali­cza się poszu­ku­ją­cy rów­no­wa­gi, kolej­ny zbiór, Rivers and Moun­ta­ins, na cze­le z napi­sa­nym nie­dłu­go po „Euro­pie” poema­tem „Łyż­wia­rze”.

Cha­rak­te­ry­stycz­ny dla tego utwo­ru jest auto­re­fe­ren­cyj­ny gest mie­sza­nia deta­lu i abs­trak­cji, w któ­rym wiersz otwar­cie nego­cju­je swój kształt i temat, sta­le tę nego­cja­cję pod­trzy­mu­jąc. Stru­mie­nio­wość doznań, reflek­sji i spo­strze­żeń two­rzy rytm oscy­lu­ją­cy mię­dzy prze­czu­ciem jakiejś więk­szej, miesz­czą­cej wszyst­ko świa­do­mo­ści a kon­cen­tra­cją na izo­lo­wa­nych przez nią zda­rze­niach w ska­li mikro. Kształt wier­sza two­rzy się w sta­łym ryt­mie przejść mię­dzy tymi wymia­ra­mi. Wyła­nia się styl, któ­ry pozo­sta­nie zna­kiem roz­po­znaw­czym poety na lata. Wła­śnie na „Łyż­wia­rzy” zwra­cał uwa­gę Andrzej Sosnow­ski, kie­dy, na wcze­snym eta­pie recep­cji poezji Ame­ry­ka­ni­na pisał w swo­im posło­wiu do No i wiesz o poczu­ciu uwol­nie­nia, wol­no­ści od stra­chu zde­rze­nia z nigdy nie­ob­ję­tym nad­mia­rem. „Łyż­wia­rze” – komen­to­wał Sosnow­ski – to płyn­ny pochód „nad­mia­ru pozor­nych sen­sów dosłow­nych”, przy jed­no­cze­snym „bra­ku sen­su zasad­ni­cze­go”.

Ten wła­śnie rytm jest Ashbery’owską uwer­tu­rą do kon­stru­owa­nia wła­snej wer­sji pod­pa­trzo­ne­go u Cor­nel­la i Rous­se­la „pojem­niej­sze­go reali­zmu”. Cho­dzi o odda­nie sta­łej pra­cy świa­do­mo­ści, któ­ra idzie w świat po kra­wę­dzi kon­wen­cji (bana­łu, nawet kiczu, wszyst­kie­go, co przy­ziem­ne i zna­jo­me) oraz cze­goś nie­ocze­ki­wa­ne­go, co, jak Ash­be­ry prze­czu­wał, ota­cza zna­jo­mą rze­czy­wi­stość, pra­gnie się z niej wydzie­lić w nie­sa­mo­wi­tość. Pra­ca ta zawie­ra w sobie trud­ność, nie­raz rodzi znu­że­nie, przy czym, jak u Ste­in, będzie to nuda para­dok­sal­nie potrzeb­na, imi­tu­ją­ca roz­po­zna­nie tej nigdy prze­cież z góry nie danej kra­wę­dzi. I w tym nasta­wie­niu Ash­be­ry był w sta­nie czer­pać z poetów tak od sie­bie odle­głych jak Ste­in, Wal­la­ce Ste­vens czy Ray­mond Rous­sel. Pobie­ra­jąc lek­cję z ich utwo­rów, celo­wał w sub­stan­cję poetyc­ką, któ­ra, nawet jeśli domi­nu­je w niej stru­mie­nio­wy prze­pływ zja­wisk i per­cep­cji, to jed­no­cze­śnie sta­le prze­cho­wu­je kod zawsze moż­li­we­go rady­kal­ne­go zerwa­nia – kata­pul­to­wa­nia się ze stru­mie­nia, docie­ra­nia do bra­ku w obrę­bie tego, co stru­mie­nio­we, albo też nawet apli­ko­wa­nia bra­ku, two­rze­nia usko­ku. „Euro­pa” to labo­ra­to­rium takich wła­śnie spre­pa­ro­wa­nych ubyt­ków.

Sam poeta dosko­na­le rozu­miał ową współ­za­leż­ność płyn­no­ści i dys­junk­cji. Jego wła­sne pod­su­mo­wa­nie tej stra­te­gii otwie­ra „Nowe­go ducha”, pierw­szą pro­zę Trzech poema­tów:

Myśla­łem, że gdy­by to wszyst­ko dało się zapi­sać, był­by to pewien spo­sób. A potem przy­szło mi na myśl, że gdy­bym wszyst­ko opu­ścił, był­by to inny, i praw­dziw­szy, spo­sób.
wypra­ne morze
Kwia­ty były.
To są przy­kła­dy opu­stek. Ale było, nie było, wkrót­ce coś zaj­mu­je ich miej­sce. Nie sama praw­da, być może, tyl­ko – ty[9].

Jed­nym z cen­tral­nych zagad­nień poety­ki Ashbery’ego jest toż­sa­mość owe­go „ty”. Dla Mar­jo­rie Per­loff cyto­wa­ny powy­żej frag­ment, sta­no­wią­cy pod­su­mo­wa­nie eks­pe­ry­men­tu „Euro­py” lub innych, nie­co ina­czej „poka­wał­ko­wa­nych” wier­szy w Ten­nis Court Oath, jest wła­ści­wie osta­tecz­nym poże­gna­niem z pod­mio­tem lirycz­nym, wyka­za­niem jego nie­moż­li­wo­ści w świe­cie nad­wyż­ki zna­ku, paro­dią lub pasti­szem[10]. W podob­nym tonie wypo­wia­da­li się póź­niej­si kry­ty­cy zachod­ni, pod­kre­śla­jąc zapo­ży­czo­ną przez Ashbery’ego z fran­cu­skie­go „Nowe­go reali­zmu” fascy­na­cję bana­łem, przed­mio­tem jako takim, arte­fak­tem, ogo­ło­co­nym już z sur­re­al­nej nie­sa­mo­wi­to­ści pro­duk­tem prze­my­słu, jedy­nie eks­po­nu­ją­cym wypłasz­czo­ny mariaż este­ty­ki i pro­duk­cji prze­my­sło­wej. David LeHar­dy Swe­et, na przy­kład, autor stu­dium na temat związ­ków „Euro­py” z róż­ny­mi tra­dy­cja­mi awan­gar­dy w malar­stwie, dowo­dzi, że pra­cu­jąc z ready-made ist­nie­ją­ce­go tek­stu lite­rac­kie­go – tek­stu, któ­ry sam sta­no­wi cząst­kę maso­wo pro­du­ko­wa­nej pulp fic­tion – Ash­be­ry prze­ciw­sta­wia się dra­ma­ty­zmo­wi głę­bo­kie­go prze­ży­cia, typo­we­mu dla abs­trak­cyj­ne­go eks­pre­sjo­ni­zmu, i kon­stru­uje posta­wę abne­ga­cji lub wyrze­cze­nia się wszel­kich typo­wych dla liry­ki pod­mio­to­wo­ści, sta­jąc się „kola­ży­stą o nie­ru­cho­mym obli­czu” (dead­pan col­la­gist). W tej nar­ra­cji „Euro­pa” sta­wia na wymknię­cie się wszel­kim inten­syw­no­ściom, jest „dada­izmem spóź­nio­nym”, celo­wo wypłasz­czo­nym, prze­ciw­sta­wio­nym reszt­kom roman­tycz­ne­go ago­nu Pol­loc­ka.

Czy na pew­no? Czy w poroz­dzie­ra­nym anty-tek­ście „Euro­py” cho­dzi tyl­ko o owo anty-pod­mio­to­we wypłasz­cze­nie, neo­re­ali­stycz­ne zbli­że­nie do bana­łu pro­duk­tów maso­wych? Andrzej Sosnow­ski sły­szy chy­ba jed­nak coś inne­go. Powra­ca w swo­im prze­kła­dzie, sta­no­wią­cym prze­cież spo­sób prze­czy­ta­nia wier­sza ory­gi­nal­ne­go, do dokład­nie tego same­go poczu­cia uwol­nie­nia, jakie wcze­śniej znaj­do­wał w „Łyż­wia­rzach”. Język w „Euro­pie” – mówi pol­ski poeta w wywia­dzie – jest, owszem, jedy­nie „two­rzy­wem”, jak „far­ba i dźwięk”. Jedy­nie i aż. Rady­kal­na mate­ria­li­za­cja jest prze­cież grą pust­ki i obec­no­ści, bo two­rzy­wo języ­ka nigdy nie jest „czy­ste”, zawsze, bar­dziej niż pla­ma far­by lub poje­dyn­czy dźwięk, suge­ru­je zna­cze­nia, odsy­ła do nich, a tak­że, szcze­gól­nie w tkan­ce wier­sza takie­go jak „Euro­pa”, każe odczu­wać ich nie­obec­ność.

„Euro­pa” to eks­tre­mal­na pró­ba tego odczu­cia – lek­tu­ra wier­sza sta­wia nas w warun­kach wybra­ko­wa­nia per­ma­nent­ne­go. Stąd wła­śnie bie­rze się powrót do tej samej wol­no­ści, któ­rą Sosnow­ski czy­tał w płyn­nych modu­la­cjach deta­lu i cało­ści, jaki­mi posłu­gi­wał się poemat „Łyż­wia­rze”. Tutaj wol­ność dzia­ła w prze­kła­dzie-jako-lek­tu­rze. „Sło­wa i fra­zy w tym tek­ście prze­waż­nie mają tyle wol­no­ści, że mogą spo­koj­nie cze­kać na wie­lo­ra­kie decy­zje co do swo­je­go zna­cze­nia lub jego bra­ku” – komen­tu­je pol­ski poeta. Moż­na by rzec, że „Euro­pa” to tekst, któ­ry zaczy­na żyć wła­ści­wie dopie­ro w czyn­no­ści prze­kła­du, że jej poety­ka jest wła­śnie pro­jek­tem pole­ga­ją­cym na woła­niu o prze­kład.

W tej sta­łej oscy­la­cji mię­dzy wybra­ko­wa­niem ory­gi­na­łu a swo­bod­nym poszu­ki­wa­niem jego ekwi­wa­len­tu wra­ca też inny zasad­ni­czy ele­ment poety­ki Ashbery’owskiej – tajem­ni­ca. W prze­ci­wień­stwie do „Łyż­wia­rzy” i pro­zy w Trzech poema­tach, „Euro­pa” eks­po­nu­je uskok, któ­ry jed­nak­że, w mia­rę czy­ta­nia, pro­du­ku­je tajem­ni­cę podob­ną do tajem­ni­czo­ści nie­ob­ję­te­go nad­mia­ru impli­ko­wa­ne­go przez tam­te utwo­ry. Zamiast naiw­nej opo­wiast­ki szpie­gow­skiej – kan­wy prze­chwy­co­ne­go przez poetę tek­stu ory­gi­nal­ne­go – mamy absurd opi­sy­wa­ne­go prze­zeń świa­ta: szy­fry woj­ny, zasadz­ki, taj­ne bro­nie, tech­nicz­ne apa­ra­ty – to wszyst­ko rekwi­zy­ty zdzie­cin­nia­łej ludz­ko­ści, gubią­cej się we wła­snej absur­dal­nej histo­rii[11].

Na tym roz­po­zna­niu budu­je się samo­sta­no­wią­cy gest owe­go tajem­ni­cze­go Ashbery’owskiego „ty”, czy­li „ja” – jego róż­ni­ca z absur­dal­nym świa­tem, jego dystans wobec nie­go. Tak, „ja to kto inny”, Ash­be­ry zga­dza się z Rim­bau­dem, ale cho­dzi o inność nawra­ca­ją­cą, nawie­dza­ją­cą „ja” – by ją wyzwo­lić. Wyzwo­le­nie jest w dystan­sie nie tyl­ko od pro­duk­tów spłasz­czo­nej kul­tu­ry, ale też od naszej absur­dal­nej histo­rii. Prze­rób­ka Ashbery’owska uka­zu­je inne dno wojen­nej opo­wiast­ki, jej oni­rycz­ną i zara­zem absur­dal­ną pod­bit­kę.

Pod koniec „Euro­py” kolaż jak gdy­by zwal­niał. Poja­wia­ją się uryw­ki dłuż­sze, bar­dziej kom­plet­ne. Poeta pra­cu­je z mate­ria­łem źró­dło­wym tak, że sza­lo­ne wyczy­ny boha­te­rów popu­lar­ne­go czy­ta­dła zaczy­na­ją przy­po­mi­nać dziw­ny rytu­ał. Ktoś kogoś goni, ktoś ucie­ka, trwa jakaś zacie­kła wal­ka, ale na plan pierw­szy wyła­nia się powta­rzal­na czyn­ność nada­wa­nia, kodo­wa­nia infor­ma­cji, przy czym nośni­kiem kodu jest świa­tło:

Pół godzi­ny póź­niej
Ronald go roz­po­znał.
Ujrze­li nagle wiąz­kę sil­ne­go, bia­łe­go świa­tła,
Minia­tu­ro­wy reflek­tor o wiel­kiej jasno­ści
[…]
Roz­po­zna­li tu teraz jakiś ace­ty­len,
cylin­der usta­wio­ny
na lek­kim trój­no­gu z alu­mi­nium
z odbły­śni­kiem za pal­ni­kiem gazo­wym,
kie­dy świa­tło zaczę­ło „mru­gać”,
[…]
Świa­tło nagle zosta­ło wyłączone—przez pięć minut według
Ronal­do­we­go zegar­ka nie było widać roz­bły­sku
Po czym nagle, jesz­cze raz, seria „SSS” się powtó­rzy­ła[12]

Tytuł Ten­nis Court Oath odsy­ła do rewo­lu­cji, ale rewo­lu­cyj­ność tego poety nie ma wie­le wspól­ne­go z rewo­lu­cyj­nym czy­nem. Cho­dzi w pierw­szej mie­rze o bez­czel­ną, zupeł­nie poli­tycz­nie nie­po­praw­ną przy­jem­ność[13]. A póź­niej o dystans, z któ­re­go wresz­cie „widzi­my się, jacy jeste­śmy napraw­dę”. Kolaż tnie wyj­ścio­wy mate­riał tak, by czyn­no­ści świa­ta odda­ły blask swo­je­go absur­du. Nar­ra­cje kul­tu­ry i poli­ty­ki wca­le się nie sypią, nie rezy­gnu­ją ze swo­ich ide­ałów – walecz­no­ści, prze­myśl­no­ści, spry­tu, patrio­ty­zmu, bojo­wej odwa­gi. Te cen­tral­ne osno­wy zawsze mia­ły się dobrze, a dziś, jak widzi­my aż nad­to wyraź­nie – mają się lepiej niż kie­dy­kol­wiek. Rzecz jed­nak w tym, że, kie­dy tyl­ko zaczną emi­to­wać swo­ją treść, nie­za­leż­nie od histo­rycz­ne­go momen­tu, bez­wied­nie pro­du­ku­ją trud­ną do uchwy­ce­nia pochod­ną. I to ona jest szan­są pod­mio­tu.

Pra­cu­jąc z mate­ria­łem trak­tu­ją­cym o woj­nie, Ash­be­ry nie ma do zaofe­ro­wa­nia żad­ne­go prze­ka­zu pacy­fi­stycz­ne­go ani rewo­lu­cyj­ne­go. Pro­po­nu­je wła­ści­wie bar­dzo nie­wie­le – przy­jem­ność de-figu­ra­cji tych tre­ści, któ­re usta­na­wia­ją naszą rze­ko­mo racjo­nal­ną rze­czy­wi­stość. Wyda­je się, że efek­tem tych defi­gu­ra­cji nie jest pastisz pod­mio­tu ani paro­dia popkul­tu­ro­wej pła­sko­ści. Raczej efek­tem jest wydzie­le­nie się czy­ta­nej przez powra­ca­ją­cy w innym wymia­rze pod­miot nie­ocze­ki­wa­nej pochod­nej, dziw­nej poświa­ty, nie­wy­mier­ne­go świa­tła. Czy jest to świa­tło mro­żą­ce, cią­żą­ce ku zagła­dzie? Czy raczej obiet­ni­ca inno­ści?

Wyda­je mi się, że to ono, to wyżej wspo­mnia­ne świa­tło, przy­ku­ło uwa­gę Andrze­ja Sosnow­skie­go. To ono tkwi u pod­staw owej nie­odzow­no­ści prze­kła­du, o któ­ry „Euro­pa” dopo­mi­na się już w wer­sji ory­gi­nal­nej i któ­ra sta­no­wi cały jest sens.


Przy­pi­sy:
[1] „Widzi­my sie­bie, gdy jeste­śmy sobą” – tak prze­czy­tał Ashbery’ego Paweł Mar­cin­kie­wicz. Moż­na omi­nąć warun­ko­wość i, podą­ża­jąc za dają­cym się sły­szeć w ory­gi­na­le tonem uwal­nia­ją­ce­go otwar­cia, śmia­ło wyjść z afo­ry­zmu ku odno­wio­ne­mu widze­niu zwy­czaj­no­ści. Na przy­kład: „widzi­my się, jacy jeste­śmy napraw­dę”. W obu wer­sjach czy­tel­nik pozo­sta­je z pyta­niem o kon­kret takie­go widze­nia.
[2] W prze­kła­dzie Artu­ra Mię­dzy­rzec­kie­go.
[3] Ash­be­ry powie­la tytuł nie­do­koń­czo­ne­go obra­zu, czy raczej szki­cu, Jacques’a‑Louis Davi­da, nawią­zu­ją­cy do waż­nej chwi­li w przeded­niu Rewo­lu­cji Fran­cu­skiej, kie­dy posło­wie fran­cu­skiej kla­sy nie­uprzy­wi­le­jo­wa­nej ufor­mo­wa­li Zgro­ma­dze­nie Naro­do­we, a następ­nie, kie­dy zosta­li wyklu­cze­ni z obrad w głów­nych pomiesz­cze­niach Wer­sa­lu, na znak pro­te­stu prze­nie­śli się do pomiesz­cze­nia będą­ce­go kor­tem teni­so­wym, czy raczej tzw. „salą do gry w pił­kę” (sal­le du jeu de pau­me), gdzie zło­ży­li przy­się­gę, że nie rozej­dą się, dopó­ki Fran­cja nie przyj­mie spi­sa­nej kon­sty­tu­cji.
[4] Szer­sze stresz­cze­nie anta­go­ni­zu­ją­cych obo­zy kry­tycz­ne reper­ku­sji The Ten­nis Court Oath czy­tel­nik znaj­dzie w arty­ku­le Anny War­so, „John Ash­be­ry i gościn­ność zaim­ków. Oko­li­ce The Ten­nis Court Oath, „Mały For­mat”, 12/2018, https://malyformat.com/2018/12/john-ashbery-i-goscinnosc-zaimkow-okolice-the-tennis-court-oath/
[5] P. Mar­cin­kie­wicz, Oni przy­by­li żeby wysa­dzić Ame­ry­kę. John Ash­be­ry i dwu­dzie­sto­wiecz­ne awan­gar­dy ame­ry­kań­skie (Miko­łów, 2014).
[6] G. Jan­ko­wicz, Życie w kuli. Par­mi­gia­ni­no, Ash­be­ry i sztu­ka prze­mia­ny (Kra­ków, 2020).
[7] Poeci Szko­ły Nowo­jor­skiej, red. K. Bart­czak (War­sza­wa, 2018).
[8] Pisząc „Euro­pę”, Ash­be­ry bawił się tek­stem popu­lar­nej powiast­ki wojen­no-szpie­gow­skiej, autor­stwa Wil­lia­ma Le Queux, zaty­tu­ło­wa­nej Beryl of the Bibla­ne (1917). Ksią­żecz­ka, zna­le­zio­na na pchlim tar­gu w Pary­żu, wyda­ła wyda­ło mu się cza­ru­ją­cą mie­szan­ką powiast­ki wojen­nej, szpie­gow­skiej i detek­ty­wi­stycz­nej. Żeby było jesz­cze bar­dziej eks­cy­tu­ją­co, powiast­ka jest roman­sem – głów­ny­mi boha­te­ra­mi jest zako­cha­na w sobie dam­sko męska para lot­ni­ków woj­sko­we­go dwu­pła­tow­ca. W fabu­le roi się od słu­żą­cych wojen­nej machi­nie tech­no­lo­gicz­nych gadże­tów, nowych bro­ni i apa­ra­tów, rywa­li­zu­ją­cych o nie podwój­nych agen­tów, szy­fro­wa­nia, for­te­li. A to wszyst­ko okra­szo­ne jest uczu­ciem kwit­ną­cym wśród sza­lo­nych awia­cyj­nych wyczy­nów z okre­su pierw­szej woj­ny świa­to­wej.
[9] J. Ash­be­ry, „Nowy duch”, [w:] id., Czte­ry poema­ty, przeł. Andrzej Sosnow­ski (Wro­cław, 2012), s. 7.
[10] War­to przy­po­mnieć, na co zwró­ci­ła już uwa­gę w przy­wo­ła­nym powy­żej arty­ku­le Anna War­so, że Per­loff od „Euro­py” zde­cy­do­wa­nie wola­ła inne wier­sze w Ten­nis Court Oath. „Euro­pa”, zda­niem ame­ry­kań­skiej kry­tycz­ki, oka­zy­wa­ła się, jak para­fra­zu­je to War­so, „nie­wy­star­cza­ją­co nie­spój­na” – gdzieś pod lub za war­stwą frag­men­ta­cji tli się jesz­cze wid­mo line­ar­nej nar­ra­cji.
[11] Paweł Mar­cin­kie­wicz zwra­ca uwa­gę, że poemat Ashbery’ego nie pozwa­la też zapo­mnieć o okru­cień­stwach histo­rii, któ­re dzia­ła­ją w „sche­ma­tach” prze­ra­bia­nej przez poetę popu­lar­nej powie­ści. Patrz P. Mar­cin­kie­wicz, op. cit., s. 102.
[12]  J. Ash­be­ry, Euro­pa, przeł. A. Sosnow­ski (Koło­brzeg, 2025), s. 32.
[13] W wywia­dzie z Mar­kiem For­dem poeta wspo­mi­na, że tytuł obra­zu Davi­da prze­mknął mu przez myśl, kie­dy prze­jeż­dżał w Pary­żu obok kor­tów teni­so­wych. Opo­wia­da, jak patrzył na gra­ją­cą w teni­sa „mło­dzież w bia­łych stro­jach”, ale zaraz przy­po­mniał sobie to „moc­ne i bru­tal­ne zda­rze­nie” poli­tycz­ne, spor­tre­to­wa­ne przez fran­cu­skie­go mala­rza. Dalej mówi o tym, że jakiś czas póź­niej oglą­dał szki­ce, jakie arty­sta wyko­nał do tego dzie­ła, posta­na­wia­jąc naj­pierw wyobra­zić sobie wystę­pu­ją­ce na nim posta­cie nago. Inte­re­su­ją­cy jest ten kon­trast mię­dzy pięk­nem cia­ła i bru­tal­no­ścią rewo­lu­cyj­nej wal­ki. Vide: „Po cało­ści. Z Joh­nem Ash­be­rym roz­ma­wia Mark Ford”, przeł. Łukasz Som­mer, „Lite­ra­tu­ra na Świe­cie” 7/8 (2006), s. 84–5.

O autorze

Kacper Bartczak

Ur. w 1972 roku. Poeta, krytyk, tłumacz poezji, amerykanista. Wydał kilka tomów poetyckich, m.in. Wiersze organiczne (2015), za które był nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius oraz Nagrody Literackiej Nike, Pokarm suweren (2017), a także zbiór Naworadiowa (2019). Autor monografii o Johnie Ashberym (2006) oraz zbioru esejów o poezji i teorii Świat nie scalony (2009), za który otrzymał Nagrodę „Literatury na Świecie”. Tłumaczył wiersze Johna Ashbery’ego, Rae Armantrout, Charlesa Bernsteina i Petera Gizziego. Stypendysta Fundacji Fulbrighta (dwukrotny) i Fundacji im. T. Kościuszki. Wykłada literaturę amerykańską na Uniwersytecie Łódzkim. Mieszka w Łodzi.

Powiązania

Autobiografia śmierci

nagrania / transPort Literacki Kacper Bartczak Kim Hyesoon Lynn Suh

Spo­tka­nie z udzia­łem Kim Hyeso­on, Lyn­na Suh, Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 21 Kacper Bartczak

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dwu­dzie­sty pierw­szy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Czas kompost

nagrania / transPort Literacki Kacper Bartczak Resina

Czy­ta­nie z książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Uwagi wstępne do lektury „Autobiografii śmierci” Kim Hyesoon

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Auto­bio­gra­fia śmier­ci Kim Hyeso­on w tłu­ma­cze­niu Ewy Suh, Lyn­na Suha i Kata­rzy­ny Szu­ster-Tar­di, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 wrze­śnia 2023 roku.

Więcej

Afirmacja w splątaniu

wywiady / o książce Anna Kałuża Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Anny Kału­ży i Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza: „Błąd w legendzie (wakacyjna przygoda)”

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

czas kompost (2)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

czas kompost (1)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Autokreacja postkonfesyjna i jej program nieczysty

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Bagaż Jerze­go Jar­nie­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 6 mar­ca 2023 roku.

Więcej

Dalej pójdzie jak z płatka

debaty / ankiety i podsumowania Kacper Bartczak

Odpo­wie­dzi Kac­pra Bart­cza­ka na pyta­nia Tade­usza Sław­ka w „Kwe­stio­na­riu­szu 2022”.

Więcej

Widoki wymazy

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak

Czy­ta­nie z książ­ki Wido­ki wyma­zy z udzia­łem Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 7 Kacper Bartczak

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Jakub Skurtys Kacper Bartczak

Siód­my odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Najsłabszy opór i Zegary w pokoju matki

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek „Naj­słab­szy opór” Addy Djørup i „Zega­ry w poko­ju mat­ki” Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić z udzia­łem Addy Djørup, Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić, Kac­pra Bart­cza­ka i Bogu­sła­wy Sochań­skiej w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Odsiecz 2006

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Mar­ka K.E. Baczew­skie­go, Kac­pra Bart­cza­ka, Jac­ka Deh­ne­la i Macie­ja Rober­ta pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Historia jednego (lub więcej) wiersza, z trzema dygresjami i kodą

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Z niedanych jestem

wywiady / o książce Kacper Bartczak Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Świat w ogniu

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Świat w ogniu Char­le­sa Bern­ste­ina z udzia­łem Char­le­sa Bern­ste­ina, Kac­pra Bart­cza­ka, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Widoki wymazy

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kac­pra Bart­cza­kaWido­ki wyma­zy, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

„Ulotne momenty performatywnego zatracenia”, czyli formy życia politycznego

wywiady / o książce Charles Bernstein Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Char­le­sem Bern­ste­inem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Żywiczne wtrącenia, czyli „badania zakrzywione” Charlesa Bernsteina

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Szkic Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy (2)

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Świat w ogniu: wiersze i przemowy

utwory / zapowiedzi książek Charles Bernstein Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Char­le­sa Bern­ste­ina Świat w ogniu: wier­sze i prze­mo­wy, w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Listy z wewnątrz

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ramie­go Al-Asze­ka, Fadie­go Dżo­ma­ra, Kac­pra Bart­cza­ka i Nata­lii Malek w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Naworadiowa

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak

Czy­ta­nie z książ­ki Nawo­ra­dio­wa z udzia­łem Kac­pra Bart­cza­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Ciemna materia

nagrania / stacja Literatura Kacper Bartczak Rae Armantrout

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ciem­na mate­ria z udzia­łem Rae Arman­tro­ut, Kac­pra Bart­cza­ka i Bar­to­sza Kraj­ki w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Substancja nie esencja

wywiady / o książce Kacper Bartczak Zuzanna Sala

Roz­mo­wa Zuzan­ny Sali z Kac­prem Bart­cza­kiem towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Nawo­ra­dio­wa, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Naworadiowa

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Nawo­ra­dio­wa Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 sierp­nia 2019 roku.

Więcej

Poza granicą czasu i przestrzeni

wywiady / o książce Kacper Bartczak Rae Armantrout

Roz­mo­wa z Rae Arman­tro­ut, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Ciem­na mate­ria Rae Arman­tro­ut w tłu­ma­cze­niu Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Ciemna materia i błona wiersza

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Esej Kac­pra Bart­cza­ka doty­czą­cy książ­ki Ciem­na mate­ria Rae Arman­tro­ut, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Intymność w wierszu

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22, w któ­rym udział wzię­li Asja Bakić, Char­lot­te Van den Bro­eck, Llŷr Gwyn Lewis i Kac­per Bart­czak.

Więcej

Symulacja świata

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22, w któ­rym udział wzię­li Kac­per Bart­czak, Mar­ty­na Buli­żań­ska, Roman Honet, Szy­mon Słom­czyń­ski i Maciej Jaku­bo­wiak.

Więcej

Tribute to John Ashbery

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Tri­bu­te to John Ash­be­ry” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Llŷr Gwyn LEWIS

wywiady / o pisaniu Kacper Bartczak Llŷr Gwyn Lewis

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Llŷr Gwyn Lewis. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Charlotte VAN DEN BROECK

wywiady / o pisaniu Charlotte Van den Broeck Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Char­lot­te Van den Bro­eck. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu „Nowe gło­sy z Euro­py”.

Więcej

Nowe głosy z Europy: Asja BAKIĆ

wywiady / o pisaniu Asja Bakić Kacper Bartczak

Roz­mo­wa Kac­pra Bart­cza­ka z Asją Bakić. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Echo-sfera wiersza

wywiady / o książce Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Paw­ła Kacz­mar­skie­go z Kac­prem Bart­cza­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pokarm suwe­ren, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Historia jednego wiersza, czyli pamięć wielu rzeczy

recenzje / KOMENTARZE Kacper Bartczak

Autor­ski komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do książ­ki Pokarm suwe­ren, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Nieistniejąca pocztówka

dzwieki / RECYTACJE Kacper Bartczak

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Odsiecz” z festi­wa­lu Port Wro­cław 2006.

Więcej

Pokarm suweren (2)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Pokarm suweren (1)

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Frag­ment książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Nowe głosy z Europy 2016: Poezja

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Zapis ze spo­tka­nia autor­skie­go „Nowe gło­sy z Euro­py 2016: Poezja i Pro­za”, w któ­rym udział wzię­li Kac­per Bart­czak, Anja Golob, Juana Adcock oraz Árpád Kol­lár. Spo­tka­nie odby­ło się w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

Dom wad

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Julii Miki „Wier­sze czysz­czą­ce”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wiersz na święta: Konsubstancje

utwory / zapowiedzi książek Kacper Bartczak

Wiersz pocho­dzi z książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, któ­ra uka­że się w przy­szłym roku w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Przekład wewnętrzny – uwaga wstępna do wierszy Kuby Pszoniaka

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Kuby Pszo­nia­ka „Chy­ba na pew­no”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bartek Zdunek i jego melodyjne geodezje

recenzje / ESEJE Kacper Bartczak

Komen­tarz Kac­pra Bart­cza­ka do zesta­wu wier­szy Bart­ka Zdun­ka „Sól z zie­mi”. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych alma­nach Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2016, któ­ry uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Sprawa szerszego programu

wywiady / o książce Anna Kałuża Kacper Bartczak

Z Anną Kału­żą o książ­ce Bume­rang roz­ma­wia Kac­per Bart­czak.

Więcej

Poezja nie jest już liryką

wywiady / o książce Jakub Skurtys Kacper Bartczak Paweł Kaczmarski

Z Kac­prem Bart­cza­kiem o książ­ce Świat nie sca­lo­ny. Este­ty­ka, poety­ka, prag­ma­tyzm roz­ma­wia­ją Paweł Kacz­mar­ski i Jakub Skur­tys.

Więcej

O Żółtym popołudniu

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Edwar­da Pase­wi­cza, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

O Raju w obrazkach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Ane­ty Kamiń­skiej, Kami­la Zają­ca i Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka o książ­ce Raj w obraz­kach D.J. Enri­gh­ta.

Więcej

Niewymuszone znaczenia

wywiady / o pisaniu Kacper Bartczak Kuba Mikurda

Z Kac­prem Bart­cza­kiem roz­ma­wia Kuba Mikur­da.

Więcej

Wymknąć się każdemu bogu

recenzje / IMPRESJE Kacper Bartczak

Recen­zja Kac­pra Bart­cza­ka z książ­ki Dowód z toż­sa­mo­ści Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Po prostu czytać albo nie czytać

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Artur Burszta

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Andrze­jem Sosnow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Euro­pa Joh­na Ashbery’ego w tłu­ma­cze­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 wrze­śnia 2025 roku.

Więcej

Nieczyste kompozycje

recenzje / ESEJE Łukasz Żurek

Recen­zja Łuka­sza Żur­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Czas kom­post Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 sierp­nia 2023 roku.

Więcej

Prędkości obrazów i znaków. O Widokach wymazach Kacpra Bartczaka

recenzje / ESEJE Anna Kałuża

Recen­zja Anny Kału­ży towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Wido­ki wyma­zy Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 19 kwiet­nia 2021 roku.

Więcej

Przeciw scaleniu. Krytyczne tropy

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Świat nie sca­lo­ny Kac­pra Bart­cza­ka.

Więcej

„I to jest jakieś otwarcie na przyszłość” – Kacpra Bartczaka wstęp do poetyki pragmatystycznej

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki Świat nie sca­lo­ny Kac­pra Bart­cza­ka.

Więcej