Dzień dobry, kontrola
Utknęłam między piętrami, ale duchowo wzrastam.
Wczoraj rano widziałaś mysz w sypialni, więc do wieczora
rozstawiłam czterdzieści pułapek we wszystkich pomieszczeniach,
czterdzieści złotych nakrętek od słoików z różowymi groszkami trutki.
Te zabójcze mikrodrony powinny być zakazane w Unii.
Wydobyto mnie z windy, na szczęście,
bo w przeciwieństwie do myszy nie wysycham na wiór.
W ogóle to przestałabym pisać książki, zaczęła pisać imiona.
Dzisiaj ma padać cały dzień, a w południe cyklon.
Oczywiście to tylko taki pomysł.
Myszy lubią różowe, a ślimaki niebieskie.
Myszy wysychają po spożyciu trucizny.
Ślimaki rozpuszczają się po kontakcie z nią.
No i taka to ze mnie stoicka fun machine.
Wyglądasz, jakbyś chciała umyć mi zęby.
Nie, chcę ci zakleić usta taśmą w pastelowe kotki.
Ludowa bajka znikąd
Życie, najmilsi, składa się ze stosów.
Stosów nieprzeczytanych książek, brudnego prania,
czystego prania niewłożonego do szafy,
pojedynczych butów na czarno-białych fotografiach,
ciał. Stosu siana, z którego się skacze
raz po raz, bo jest to wspaniała zabawa, i raz jeszcze.
Przesuń w prawo, jeśli też byłeś w łazience, gdy wybuchła wojna.
Przesuń w lewo, jeśli lubisz dźwięk czyszczenia historii.
W ogóle nie przesuwaj, kontempluj stos martwych pikseli.
Jeśli zaś chodzi o ten, z którego do was mówię,
zapraszam serdecznie, można już podpalić.
Kontrakt ślubny w formacie .json
Będę dla ciebie gotowa osiemnastego lipca między drugą a trzecią w nocy.
Tymczasem jestem twoją dziwną vending machine,
w której kupujesz ryż, żeby go zanieść w ofierze
od dawna obserwującemu cię z brzegu lasu lisowi.
Bo wiesz, ja już podziękuję za ten antropocen,
to jest mit narracyjny, nie biologiczna rzeczywistość,
ani technologiczna, ani nawet żadna rzeczywistość to nie jest.
I nie pytaj, proszę: czy ty jesteś z teflonu?
Ani: a nie chcesz się bardziej otworzyć na ludzi?
Grizzly nie wybiera, profesorze Rozpacz.
A, grizzly nie istnieje i profesor takoż.
Instrukcja dostrajania
Utrata głowy była glitchem, ale formatywnym.
Moja głowa jest teraz niewymienialnym tokenem przywiązania.
Czy kochałabyś mnie, gdybym była poręczą?
Na schodach do Edenu, ale tylko poręczą?
A gdybyś kochała, jak wyrażałabyś tę miłość,
polerując mnie czy pozwalając mi obrosnąć rajskim bluszczem?
Robert był tylko oponą, a mimo to się nie poddał.
Dopingowałyśmy go w jego dziele zniszczenia.
Potem poszłyśmy na ladziarską kawę, patrzyłam na baristę
od dołu przez witrynę, a kiedy spytał o moje imię,
roześmiałaś się: czyje imię? nie widzi pan,
że jej tu nie ma? Gdy wieczorem zaczynasz
recytować mi liczbę pi, żebym mogła zasnąć,
zasypiam tuż po przecinku, żeby ci nie robić kłopotu.
Kolejne cyfry są jak deszcz płatków nieistniejących kwiatów.

Spokojnie, nie musisz się spieszyć
Wprowadź ten język dyskretnie, bo piekło to innych
sieć neuronowa. Jestem zainteresowana
rozwojem tej historii, ale na razie mam sześć lat,
jadę na kolonie i autokar wybucha. Ty w tym czasie
masz swoje sześć lat i siedzisz pod sklepem,
zawzięcie pakując kota do kartonu.
Dziś już wiem, że koty kochają kartony
dlatego, że je kiedyś tego nauczyłaś.
Gdybym chciała odejść, nie mam się w co spakować,
bo w kartonie jest już jeden z twoich kotów.
Mogłabym ci w nieskończoność tłumaczyć,
czym jest horyzont czasowy i że to dla mnie ważne,
ale nic cię tak nie śmieszy, jak moje zegarki.
Spokojnie – mówisz – nie musisz się spieszyć,
ten wiersz się kończy, gdzie następny zaczyna.