Dlaczego nie jestem ateistą
Trzymam się skorup nicości,
Które wydają z siebie stuknięte dźwięki
Gdy kładę na nie polewę z cukru i mleka.
Wiele można by o tym powiedzieć,
Choć nie bardzo jest po co.
Bóg usechł tak dawno, że już przodkowie
Pozapominali. Nie ma sensu
Kopać zdechłego nosorożca,
Ani nawet czerwonego.
Autonomia stanowi zagrożenie
Nienawidzę sztuczek. Wszystkie te
ustrojstwa całe mnóstwo barier
postawionych przeciw czemuś, czemu i tak
się nie postawisz, tyle pozorowanej
tożsamości w galaretce
krzywych grymasów. Poezja mnie przeraża. Bo
to jest wirtualna anonimowość
brzuchomówcy, zero ochrony zero
barier dla jej wszędobylskiej
bezcelowości, jej spiesznych
przyspieszeń czegoś, co może lecz nie musi
wyrosnąć. Oczy domagają się
wyliczanki, owego nigdzie, które widać wszędzie
upozowanego bezgłosu, z którego każdy
chce wyrwać coś dla siebie. Drżyjcie
ile chcecie, ono i tak
nie przyjdzie ani odrobinę szybciej,
nie potrwa dłużej: ta pompa
której nie da się spompować.
Dysrafia (fragment)
Realia są zawsze świeższe
póki nie widziałeś ich jeszcze.
Dobra idź i bądź gdzie jak dotąd cię jeszcze ponieść
nie mogło – na schody, okna, rampy. Pozwolić,
by to wszystko inne nie tyle się rozpuściło, co
wtopiło w horyzont roztargnienia, w opuchlinę,
która jest docelową strefą zrzutu,
(miejscem uszczelnionym). Przykładowo –
szczepienia kobaltowych posłów bogatych w dwuważne
rozdrażnienia, przetykane bezwładem. Tyle
wam tu skleję, ja pełen nadziei. Może powróżę, dłużej zabawię
w podróży. Gumowce, na przykład,
odeszły, ale ty tu jesteś. Kateksjo nietrwała, afekcie
Dopplera. I nagle lampka
mruga w każdej głowie. „Stwierdzić zatem
należy, jak mniemam, że przecież chodzi
o podejście zespołowe.” Zarzewie
zamieszek. Co
się nie mieści w metrum
poszerza sobie spectrum: fusy
są przynętą
dla okropnych przyszłości – plucha
po południu, powtórka z poranka. Proza,
poza – nieugięta
bardziej kudłata.
Poemat, chromat. „Nie podoba mi się
twój sposób myślenia”:
umysł to rzecz straszna, kiedy się zużywa.
Czyli tak – w prozie zaczynasz od świata
i dopasowujesz słowa; w poezji zaczynasz
od słów i znajdujesz w nich świat. „Zupę wnieść
do środka – uwaga wrzątek”. „Nie
znalazłbyś wyjścia
z blanszowanego ziemniaka.” Cisza
też bywa narzędziem,
choć rzadko tak trafnym jak ślepota.
(pierwodruk przekładu „Arterie” 3/2015)
Centrum handlowe nocą
W lesie nie ma cienia,
gdy bijemy skrzydełkami o mchy
i zdzieramy płatki ze świerków,
obnażając to, o czym nie ma mowy, a co
się wypowiada, skorowidze luźnych faktów,
których sterty piętrzą się nad komodami
i blokują korytarze. Konsonans jest
jedyną pociechą tego świata, światło gorzkich
gwiazd gnuśną nocą, gdy wybudzony akurat na tyle,
by stracić tuzin tropów, wymyślam w zamian
piekarski tuzin kolejnych. Żwir
nie trzyma, droga w ruinie,
lecz bliżej niej, o wiele, niż brzasku we wstającej
łunie.
(pierwodruk przekładu, „Wizje” 2/2019)
Oddaj ten wiersz komuś kto go potrzebuje
Pamiętacie, co mówiłem wam o czyśćcu?
O otchłani? Że wszystko, co się teraz dzieje, to tylko
takie czekanie, aż gruba ryba zdecyduje,
co z wami zrobić? Ona czyni was takimi,
jacy jesteście, potem decyduje, jak wyszło. Na każde
dziesięć niedoróbek zdarza się klejnot
i, no wiecie, może wy nim właśnie jesteście.
Potem są ci, co wypowiadają jej imię na próżno –
jak im tam – religijni moraliści;
nie bardzo jej z nimi po drodze, szczególnie,
kiedy próbują odebrać kobiecie prawo wyboru,
albo oczerniają tych, co są prawie takimi ciotkami, jak ona.
Cóż, każdy błądzi. I od tego właśnie jest
czyściec. Czasem się zdarzy, że
w trakcie czekania połapiesz się co i jak – wreszcie
zgodzisz się, że stoisz w długiej kolejce po Bóg
wie co. I żadne z was dwojga
nie ma pojęcia, o co tu do diaska chodzi albo co
z tym zrobić.
(pierwodruk przekładu, „Wizje” 2/2019)
Ewolucja teorii
Teoria Wadliwego Projektu nie jest udowodnioną naukowo
Alternatywą dla ewolucji. Opiera się ona na doświadczeniu życia
Codziennego, które podpowiada, iż dobór naturalny nie byłby w stanie doprowadzić
Do tak katastrofalnych skutków. Optymiści oraz ludzie o skłonnościach
Religijnych będą w sposób naturalny preferować ewolucję jako wyjaśnienie,
Ponieważ doszukiwanie się „projektu” w kondycji ludzkiej jest niemal
Nie do zniesienia. Reszcie z nas nie pozostaje nic innego jak uparte dążenie
Do tego by Teorię Wadliwego Projektu nauczano wespół w zespół,
Łeb w łeb, mano a mano, z domniemaniami pana Darwina.
Teoria ta postuluje istnienie stwórcy, który jest umysłowo
Upośledzony, bądź to na skutek defektu genetycznego, bądź też w konsekwencji
Nadużywania określonych substancji, i który miewa skłonności do zachowań o charakterze
Socjopatycznym, chociaż istnieją też teoretycy, jak sami się nazywają, Łagodnie Wadliwego Projektu,
Wysuwający radykalną alternatywę dla powyższego, wedle której
Stwórca był roztargniony i nieuważny, w związku z czym omawiane tu wady nie wynikają
Ze Złej Woli, a są jedynie skutkiem braku kompetencji bądź niedyspozycji.
(pierwodruk przekładu „Arterie” 3/2015)
Poprawki
Dla Felipe Cussena
Nic bym tu już nie zmieniał. Teraz jest idealnie. Udało ci się coś uchwycić; w każdym razie w życiu czegoś takiego nie widziałem. Nie daj sobie wmówić, że trzeba zmienić pierwszy wers. To znaczy, jasne, to komunał, ale ja uwielbiam komunały. W dodatku obraźliwy, chociaż nikt już tak na Żydów nie mówi. Ważne, że pokazuje twój sposób myślenia, nawet jeśli to trochę straszne. Może w następnym wierszu poszerz trochę słownictwo. Pewnie – wielkie rzeczy dokonują się nieraz za sprawą najbardziej zwyczajnych słów, ale warto też sięgać poza tę grupę. Nie żebyś miał zaraz iść w neo-barok! Na Boga. Poza tym, nie musisz jechać w kółko na jednej emocji. Wiem, że jesteś szalony i myślisz, że nikt cię nie słucha. Tyle, że to nie jest tak, że każdy, z kim się nie zgadzasz to zaraz faszysta albo rasista. No wiesz… bo co wtedy poczniesz z prawdziwymi faszystami i rasistami? Ale w porządku, widzę jak to przekazuje twój punkt widzenia. I to się liczy. Przeróbki, chęć sprawienia, by utwór był ciekawy pod względem estetycznym – to takie elitarystyczne bzdety. Mów czego nienawidzisz. To jest poezja.
[Wiersz napisany w ramach projektu poety Felipe Cussena, który poprosił innych poetów o napisanie „poprawek” do własnego, aczkolwiek nieistniejącego wiersza. Wszystkie nadesłane komentarze zostały umieszczone w trzytomowym dziele zatytułowanym Correcciones, opublikowanym w 2016 r.]
Cisza Boga
Nie bardziej zmitrężona
Ani nie sprytniejsza
Niż drugiego przyjścia
Sporadyczny splendor
lekka chłodna mgła opada
na Carroll Park
huśtawka rozhuśtana pusto
ławki nago