książki / SZKICE

Szkice, recenzje, felietony. Tom 2

Bohdan Zadura

Fragmenty książki Szkice, recenzje, felietony (tom 2) Bohdana Zadury, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 7 czerwca 2007 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kapitalny biały serek

Maciej Malic­ki zaist­niał dla mnie naj­pierw chy­ba w jakichś opo­wie­ściach Pio­tra Som­me­ra, pierw­szy raz go pew­nie zoba­czy­łem, kie­dy zaczął pra­co­wać jako sekre­tarz w redak­cji „Lite­ra­tu­ry na Świe­cie”, zmie­nia­jąc na tym sta­no­wi­sku Dar­ka Fok­sa. Ponie­waż Dar­ka lubi­łem, to może czu­łem odro­bi­nę rezer­wy w sto­sun­ku do Mać­ka, ale trwa­ło to kró­ciut­ko, bo się oka­zał – by cha­rak­te­ry­stycz­ne­go dla nie­go epi­te­tu użyć – kapi­tal­nym face­tem. W trak­cie jed­ne­go z Por­tów, a może jesz­cze For­tów, wymy­śli­łem sobie dla nie­go ksyw­kę Czyn­gis-chan z ludz­ką twa­rzą. Ze wzglę­du na chust­kę na łysej gło­wie i czar­ne oku­la­ry sko­ja­rze­nia z pira­tem też były­by na miej­scu, a jasny pro­cho­wiec przy jego postu­rze i tych­że oku­la­rach mógł­by pod­po­wia­dać coś zwią­za­ne­go z mia­stem (w każ­dym mie­ście jest mia­sto). O nic go nie podej­rze­wa­łem, a już naj­mniej o to, że pisze. Znów chwi­la nie­pew­no­ści, kie­dy z waha­niem, jak­by bał się, że popeł­nia nie­takt, zapy­tał kie­dyś, czy bym w wol­nej chwi­li nie rzu­cił okiem na jego pro­zę, takie tam, może coś war­te, może nie. Nie było w tym nic z kry­go­wa­nia, raczej oba­wa, że ja mogę się zna­leźć w nie­zręcz­nej sytu­acji, kie­dy się na przy­kład oka­że, że nie zro­bi na mnie ta pro­za dobre­go wra­że­nia. Też się tro­chę bałem, bo nigdzie nie jest powie­dzia­ne, że kapi­tal­ny facet musi pisać – by kolej­ny raz posłu­żyć się ulu­bio­nym sło­wem Mać­ka – fan­ta­stycz­ną pro­zę. Ode­tchną­łem z ulgą, to się czy­ta­ło bar­dzo przy­jem­nie.

W grun­cie rze­czy nic się nie wie o ludziach, któ­rych niby się zna, a któ­rych z pew­no­ścią się lubi. „Ogryz­ki z NY”, któ­re dru­ko­wał „Akcent” w nume­rze 4/2000, skłon­ny byłem uwa­żać za debiut Mać­ka, nic nie wie­dząc o jego wier­szach w „Odrze”, o publi­ka­cjach w „Nowym Wyra­zie” – albo raczej nie pamię­ta­jąc, sko­ro zda­rzy­ły się w cza­sach, kie­dy czy­ta­łem wszyst­ko. Po tych pro­zach, któ­re pozna­łem w maszy­no­pi­sie, już mnie tak bar­dzo nie zasko­czy­ły „Dra­ma­ty i Bale­ty legnic­kie” w nr 7 „Dzien­ni­ka Por­to­we­go”, nie­zwy­kle zabaw­ny, inte­li­gent­ny i magne­to­fo­no­wo wier­ny zapis festi­wa­lo­we­go kli­ma­tu i po czę­ści jego kro­ni­ka towa­rzy­ska. Co do towa­rzy­sko­ści to może oba­wa przed posą­dze­niem o nią spra­wi­ła, że nie wyka­za­łem dosta­tecz­ne­go upo­ru, by parę opo­wia­dań z tych, któ­re weszły w skład tomu Kawa­łek wody, zoba­czy­ło wcze­śniej świa­tło dru­ku w „Twór­czo­ści”.

Po paru mie­sią­cach od książ­ko­we­go debiu­tu wycho­dzi dru­ga książ­ka Macie­ja Malic­kie­go, tym razem powieść? pod intry­gu­ją­cym tytu­łem 60% słów. Dało­by się o niej powtó­rzyć (zastę­pu­jąc tyl­ko czymś sło­wo debiut) to, co napi­sał na czwar­tej stro­nie okład­ki Kawał­ka wody Piotr Som­mer. „Ludz­kie ucho nie sły­sza­ło, albo – nie usły­szeć mogło. A prze­cież Maciej Malic­ki rela­cjo­nu­je tę nie­sły­cha­ną przy­go­dę ucha bez zmru­że­nia powiek i z taką płyn­no­ścią, jak­by spi­sy­wał roz­mo­wy swo­ich boha­te­rów z jakiejś magicz­nej taśmy, lub przy­naj­mniej – z pamię­ci. Tyl­ko to jest cie­ka­we – co idzie w bok. Ojco­wie zało­ży­cie­le tych wysu­nię­tych pla­có­wek pol­sz­czy­zny – Bucz­kow­ski, Bia­ło­szew­ski – byli­by Macie­jo­wi Malic­kie­mu radzi. Tak doj­rza­ły debiut pro­za­tor­ski to czy­sta radość, tak przy­ja­zny języ­ko­wi to wiel­ka rzad­kość”.

Sko­ro mowa o rado­ści i przy­ja­zno­ści (jest taki rze­czow­nik?) to nie od rze­czy będzie powie­dzieć, że 60% słów jest nie tyl­ko książ­ką przy­ja­zną języ­ko­wi, ale też świa­tu i ludziom. To, jak myślę, rów­nie wiel­ka rzad­kość, może nawet jesz­cze więk­sza. To coś, co moż­na by nazwać kul­tu­rą uczuć, tak­tem, wraż­li­wo­ścią. Zero krzy­ku, zero cham­stwa, zero akcji. Bo cóż to za akcja – opi­sy i dia­lo­gi? Opi­sy tego, co w pocią­gu, i głów­nie tego, co za oknem pocią­gu. Dia­lo­gi? Co to za dia­lo­gi, kie­dy „Wsze­dłem do ciem­ne­go prze­dzia­łu. Wrzu­ci­łem na pół­kę ple­cak, a kurt­kę powie­si­łem na wie­sza­ku, nad fote­lem obok. Prze­cież byłem sam”.


Otwory wentylacyjne

Naj­le­piej wsia­dać na począt­ko­wej sta­cji, to daje duży pro­cent praw­do­po­do­bień­stwa, że wej­dziesz jako pierw­szy do któ­re­goś z trzech prze­dzia­łów dla palą­cych, jakie są w wago­nie, o ile jed­ne­go nie zaj­mu­je dru­ży­na kon­duk­tor­ska.

Czy masz ocho­tę na papie­ro­sa, czy nie – powi­nie­neś natych­miast zapa­lić, samo poło­że­nie pacz­ki papie­ro­sów i zapal­nicz­ki na widocz­nym miej­scu to za mało.

Jeśli wsia­dłeś na dwor­cu War­sza­wa Zachod­nia, powi­nie­neś zapa­lić następ­ne­go papie­ro­sa, gdy pociąg będzie wjeż­dżał na Dwo­rzec Cen­tral­ny, następ­nie powtó­rzyć to przy War­sza­wie Wschod­niej.

Potem masz spo­kój do Otwoc­ka, gdzie znów wypa­da dać znak ewen­tu­al­nym nowym współ­to­wa­rzy­szom podró­ży, jaki to prze­dział, ope­ra­cję ostat­ni raz powta­rzasz w Dębli­nie.

Co w ten spo­sób zysku­jesz? Oszczę­dzasz sobie wido­ku twa­rzy, cza­sem nawet ład­nej, na któ­rej poja­wia się nie­smak, obrzy­dze­nie i złość, kie­dy ten ktoś szyb­ko, choć za póź­no, orien­tu­je się, że w tym prze­dzia­le się pali. Zbie­ra bam­be­tle i obra­żo­ny wycho­dzi bez sło­wa.

Kie­dy nie jesteś pierw­szy w prze­dzia­le, może być dużo gorzej. Daw­ne sche­ma­ty zawo­dzą, ktoś obsta­wio­ny pusz­ka­mi z piwem może się oka­zać wro­giem niko­ty­ny. Podob­nie jak kobie­ta o wyglą­dzie eme­ry­to­wa­nej pra­cow­ni­cy agen­cji towa­rzy­skiej, gdy­by trzy­dzie­ści lat temu były takie agen­cje. Podob­nie trzech face­tów w śred­nim wie­ku wyglą­da­ją­cych na praw­ni­ków lub żur­na­li­stów albo spe­cja­li­stów od mar­ke­tin­gu.

Kie­dy zapa­lisz – nie od razu, bo to już nie ma zna­cze­nia – któ­ryś zapy­ta, czy nie mógł­byś wyjść na kory­tarz. Nie, nie mógł­byś, bo na kory­ta­rzu nie moż­na palić. Zapro­po­nu­je ci przed­sio­nek, odpo­wiesz, że nie pali­łeś w mło­do­ści w szkol­nym kiblu, nie będziesz na sta­rość palił w sra­czu (tam też nie wol­no, ale to teren poza kon­tro­lą). Nagle oka­że się zwo­len­ni­kiem demo­kra­cji – powi­nien pan zauwa­żyć, powie, że nas tu jest pię­cio­ro, a tyl­ko pan jeden pali.

Czy ci ludzie pierw­szy raz w życiu jadą pocią­giem? Czy ci ludzie są anal­fa­be­ta­mi i nie umie­ją czy­tać nawet obraz­ko­we­go pisma? Być może myślą, że świat zalud­nia­ją wyłącz­nie tacy jak oni.

Przed każ­dym wej­ściem do pocią­gu myślę źle o spo­łe­czeń­stwie, myślę źle o jego sta­no­wią­cej pra­wo repre­zen­ta­cji, myślę źle o wszyst­kim.

Myślę o szko­le, gdzie Fery­dur­ke jest lek­tu­rą obo­wiąz­ko­wą. Myślę o pry­ma­sie wystę­pu­ją­cym w tele­wi­zji, ape­lu­ją­cym, żeby w Wiel­ka­noc tele­wi­zji nie oglą­dać. Myślę o udu­pia­niu, jun­cie apte­ka­rzy, kosme­ty­czek, pro­du­cen­tów prosz­ków, sie­ci komór­ko­wych, kolo­ro­wej pra­sy, pomie­sza­niu z poplą­ta­niem.

Myślę o tym, że życie jest nie­moż­li­we i wszy­scy robią wszyst­ko, żeby je innym obrzy­dzić.

Na szczę­ście czę­sto nie wie­dzą, co robią. Czyż nie cie­szy „Infor­ma­cja dla palą­cych”, dołą­cza­na do każ­dej pacz­ki papie­ro­sów, w któ­rej moż­na prze­czy­tać takie roz­kosz­ne aka­pi­ty:

„Nie ma bez­piecz­nych papie­ro­sów. Jeśli ktoś ma oba­wy zwią­za­ne z wpły­wem papie­ro­sów na swe zdro­wie, powi­nien prze­stać palić.”

„Licz­by doty­czą­ce zawar­to­ści niko­ty­ny i sub­stan­cji smo­li­stych nie­ko­niecz­nie muszą odzwier­cie­dlać ilość niko­ty­ny i sub­stan­cjo smo­li­stych fak­tycz­nie wdy­cha­nych przez pala­cza, ponie­waż ludzie nie pala w taki sam spo­sób, jak urzą­dze­nia sto­so­wa­ne w testach maszy­no­wych.”

„Ilość fak­tycz­nie wdy­cha­nej niko­ty­ny i sub­stan­cji smo­li­stych jest uza­leż­nio­na od spo­so­bu pale­nia. Będzie ona wyż­sza niż poda­na na opa­ko­wa­niu, jeśli, na przy­kład, palacz głę­biej wdy­cha dym, wyko­nu­je wię­cej zacią­gnięć lub zamy­ka otwo­ry wen­ty­la­cyj­ne”.


Odpowiedź na piśmie

Do Wil­na moż­na pole­cieć, moż­na też poje­chać – zapew­ne, gdy­by mieć dość cza­su, moż­na też by pójść na pie­cho­tę. Dwa lata temu wybra­łem pociąg, już nie pamię­tam, czy to był mój wła­sny nie­przy­mu­szo­ny wybór, czy tak zde­cy­do­wa­ła twar­da rze­czy­wi­stość budże­to­wa, któ­ra powie­dzia­ła samo­lo­tom: takie­go wała!. Pamię­tam nato­miast świet­nie, że choć gość­mi festi­wa­lu Poezi­jos pava­sa­ris byli oby­wa­te­le kil­ku­na­stu kra­jów, wśród nich i takich, co ucho­dzą za dużo bied­niej­sze od Pol­ski, ja jeden przy­je­cha­łem pocią­giem. I patrzy­li na mnie dość dziw­nie – doro­sły facet, a boi się latać samo­lo­ta­mi? Jak redak­tor pew­ne­go nie­złe­go cza­so­pi­sma lite­rac­kie­go zwykł mawiać, że p… w czap­kę tele­wi­zję, ja zwy­kłem p… w czap­kę patrio­tyzm, ale cze­muś jak toną­cy brzy­twy chwy­ta­łem się tego wytłu­ma­cze­nia: boję się latać, to był mój wybór, za Chi­ny nie wsiadł­bym do samo­lo­tu.

Na począt­ku 2004 roku dosta­łem zapro­sze­nie na mię­dzy­na­ro­do­wy festi­wal w Maastricht – w tym roku orga­ni­za­to­rzy posta­no­wi­li zro­bić ukłon w stro­nę poezji kra­jów nowo przy­ję­tych do Unii Euro­pej­skiej, to z nich zapro­si­li poetów, już nie mia­łem być sam jak palec w Wil­nie, a w towa­rzy­stwie redak­to­ra naczel­ne­go pew­ne­go nie­złe­go cza­so­pi­sma lite­rac­kie­go i pew­ne­go bar­dzo zdol­ne­go poety ze Skier­nie­wic.

Mając skru­pu­ły, jak zawsze musi je mieć ktoś, kogo zmu­sza­no w mło­do­ści do czy­ta­nia Żerom­skie­go, jak toną­cy brzy­twy ucze­pi­łem się nie­chę­ci młod­sze­go kole­gi do lata­nia i popro­si­łem tak jak on Cen­tral­ną Insty­tu­cję o zafun­do­wa­nie tej podró­ży kole­ją. Wro­dzo­na mi nie­chęć do wycią­ga­nia ręki po pie­nia­dze podat­ni­ka spra­wi­ła, że to poda­nie zło­ży­łem dość póź­no. W zapro­sze­niu holen­der­scy orga­ni­za­to­rzy wska­zy­wa­li dwie moż­li­wo­ści uzy­ska­nia środ­ków na podróż – zwią­zek pisa­rzy i Cen­tral­ną Insty­tu­cję. Ponie­waż nie nale­żę do żad­ne­go związ­ku pisa­rzy, pozo­sta­ła mi tyl­ko Cen­tral­na Insty­tu­cja, do któ­rej w jakiejś mie­rze nale­żę, czy chcę tego, czy nie.

W Cen­tral­nej Insty­tu­cji są róż­ne Depar­ta­men­ty. Czy jeśli cho­dzi o podróż do Maastricht (pół­to­ra mie­sią­ca po histo­rycz­nej dacie 1 maja 2004) może być bar­dziej obie­cu­ją­cy Depar­ta­ment niż Depar­ta­ment o nazwie Depar­ta­ment Współ­pra­cy Mię­dzy­na­ro­do­wej i Inte­gra­cji Euro­pej­skiej? Cen­tral­na Insty­tu­cja ma wie­le Depar­ta­men­tów, któ­re ze sobą współ­pra­cu­ją. Tak więc takie poda­nie Depar­ta­ment Inte­gra­cji wysy­ła do Depar­ta­men­tu Sztu­ki powiedz­my, by ten wyra­ził swo­ją opi­nię. Z opi­nią wra­ca toto tam, gdzie zosta­ło zło­żo­ne i podej­mo­wa­na jest decy­zja. Ach, świet­ną opi­nią cie­szą się pano­wie w Depar­ta­men­cie Sztu­ki, powie­dział sym­pa­tycz­ny pan z Depar­ta­men­tu Inte­gra­cji bar­dzo zdol­ne­mu poecie ze Skier­nie­wic, gdy ten zanie­po­ko­jo­ny bra­kiem sygna­łu z Cen­tral­nej Insty­tu­cji i coraz szyb­szy­mi kro­ka­mi zbli­ża­ją­cym się ter­mi­nem wyjaz­du zadzwo­nił do Depar­ta­men­tu.

No to mamy te bile­ty w kie­sze­ni – pomy­ślał poeta ze Skier­nie­wic, a ja mu do wtó­ru. Jed­na­ko­woż pani Dyrek­tor Depar­ta­men­tu była łaska­wa prze­by­wać na zwol­nie­niu lekar­skim, a to ona podej­mu­je decy­zje. Przy kolej­nym tele­fo­nie poeta ze Skier­nie­wic dowie­dział się, że prze­cież w Cen­tral­nej Insty­tu­cji jest jesz­cze Depar­ta­ment Finan­so­wy, a ten obwie­ścił o dra­koń­skich cię­ciach. Na panów miej­scu nie liczył­bym na te bile­ty – powie­dział ten sam miły pan. Źle zro­bi­łem, zosta­wia­jąc spra­wę w rękach mło­de­go nie­do­świad­czo­ne­go kole­gi, pomy­śla­łem i zadzwo­ni­łem sam. Otrzy­ma pan odpo­wiedź na piśmie – powie­dział miły pan, ale nie­ofi­cjal­nie mogę powie­dzieć, że będzie nega­tyw­na. Na pyta­nie, kie­dy ją dosta­nę, nie był w sta­nie odpo­wie­dzieć.

O, Holen­der! Cho­ciaż Holen­drzy nie pokry­wa­ją kosz­tów podró­ży, Hans napi­sał, żeby gdy­by były z tym kło­po­ty, dać im znać. Niech wie­dzą, kogo przy­ję­li do tej Unii? Ład­nie to tak pod­ka­blo­wy­wać swój kraj, jego – za prze­pro­sze­niem – dzia­do­stwo? Tele­pać się auto­bu­sem za wła­sne pie­nią­dze, bo na taką podróż by mnie było stać? (Po auto­ka­ro­wej podró­ży do Nie­miec parę lat temu tak mi się poro­bi­ło w kola­nach, że wid­mo poru­sza­nia się na wóz­ku zaj­rza­ło mi w oczy). Wysta­wić Holen­drów do wia­tru i wca­le nie poje­chać, a żeby mieć uspra­wie­dli­wie­nie to umrzeć dwa dni wcze­śniej? (Znam ludzi, któ­rzy tyl­ko śmierć uzna­ją za dosta­tecz­ne uspra­wie­dli­wie­nie odwo­ła­nych spo­tkań).

Ale jak tu umie­rać, kie­dy cią­gle dzie­je się coś zaska­ku­ją­ce­go, a dopó­ki zacho­wu­je­my zdol­ność do zdzi­wie­nia, wciąż jeste­śmy dzieć­mi, umie­rać jako dziec­ko? Przy­kła­dy? Naj­wyż­sza Izba Kon­tro­li wypo­wia­da­ją­ca się o jako­ści pol­sz­czy­zny sto­so­wa­nej w urzę­dach. Kto miał w ręce jakiś pokon­trol­ny pro­to­kół spo­rzą­dzo­ny przez tę fir­mę, wie w czym rzecz. Albo Jaro­sław Marek Rym­kie­wicz jako poeta wie­ku śred­nie­go. Kto nie wie­rzy, niech zaj­rzy na stro­nę:


Teczka ojca / Łże-sny?

26.12.2005 Od paru dni miesz­kam w pen­sjo­na­cie, w Gre­cji. To jakiś mar­ny pen­sjo­nat, par­te­ro­wy, niby barak, z prze­ci­na­ją­cym go wzdłuż kory­ta­rzem, po któ­re­go obu stro­nach umiesz­czo­ne są poko­je. Z wypo­sa­że­niem bar­dziej przy­po­mi­na­ją­cym pol­skie aka­de­mi­ki z lat sześć­dzie­sią­tych niż hotel. Fatal­na pogo­da, przez kil­ka dni nic nie widać z okna poza desz­czem, nie wycho­dzi się w ogó­le na dwór. Jakieś swo­je rze­czy zło­ży­łem w swo­im poko­ju, ale miesz­kam w poko­ju vis a vis z Dzid­ką i Mar­kiem. Teścio­wie mają pokój przy dru­gim koń­cu kory­ta­rza. Kie­dy pogo­da się popra­wia, do pen­sjo­na­tu zaczy­na­ją przy­jeż­dżać goście, sami Pola­cy. Do tej pory byli­śmy w nim chy­ba tyl­ko my. Zabie­ram rze­czy z tego nie­wy­ko­rzy­sty­wa­ne­go poko­ju. Nowi loka­to­rzy pyta­ją, czy przy­je­cha­łem samo­cho­dem i kie­dy wra­cam. Zasta­na­wiam się, kie­dy wra­ca­my. Przy­je­cha­li­śmy na dwa tygo­dnie, więc powin­ni­śmy wyjeż­dżać koło dwu­dzie­ste­go. Domy­śla­jąc się, że być może któ­ryś chce się zabrać, mówię, że jest nas pię­cio­ro, to fiat 125 i nie mamy miejsc. Z tego, co męż­czy­zna mówi o 20 minu­tach, wnio­sku­ję, że chciał­by poży­czyć samo­chód na jakiś krót­ki wyjazd do pobli­skie­go mia­sta. Tłu­ma­czę mu, że tak napraw­dę to ten samo­chód jest samo­cho­dem teścia. Wyglą­dam z okna poko­ju Dzid­ki i Mar­ka, pod oknem jest morze, czę­ścio­wo fun­da­men­ty pen­sjo­na­tu sto­ją w wodzie, nie na palach, a w wodzie. Woda jest sza­ra, ale dość przej­rzy­sta. To Morze Egej­skie, pły­wa­ją w nim wodo­ro­sty, kąpią się jacyś ludzie. Mam ocho­tę się wyką­pać, może popły­wać.

Dzwo­ni tele­fon, odbie­ram – Jerzy Lesz­czyń­ski z Lubli­na, wła­śnie zaczy­na kon­fe­ren­cję pra­so­wą, zwią­za­ną z nowym spek­ta­klem Teatru Wizji i Ruchu, pro­si, żebym nie odkła­dał słu­chaw­ki, chce, żebym pod koniec tej kon­fe­ren­cji coś powie­dział. Trzy­mam słu­chaw­kę przy uchu przez kil­ka­dzie­siąt minut, nie mam pod­słu­chu. Myślę, że sza­sta pie­niędz­mi, takie dłu­gie połą­cze­nie musi kosz­to­wać, myślę, że mój kon­takt z tym teatrem urwał się już daw­no, nie wiem nic o przed­sta­wie­niu, nie wiem, co miał­bym mówić. Po jakimś cza­sie kła­dę słu­chaw­kę na wideł­ki.

W puław­skim miesz­ka­niu odkor­ko­wu­ję gąsior ze ścią­gnię­tym i skla­ro­wa­nym winem, któ­re sta­ło już kil­ka mie­się­cy. Led­wie wycią­gną­łem korek, wino zaczy­na się burzyć; boję się, że wyki­pi; zakry­wam otwór dło­nią, nie wie­rząc, że to cokol­wiek pomo­że. Zdej­mu­ję dłoń z szyj­ki, wino już nie kipi, ale zni­ka, gwał­tow­nie go uby­wa, wypa­ro­wu­je do dwóch trze­cich obję­to­ści.

Ocie­pla­no nasz blok, w maju poja­wi­ły się ogło­sze­nia, naka­zu­ją­ce uprząt­nię­cie bal­ko­nów, zde­mon­to­wa­nie wszel­kich dasz­ków, dra­bi­nek, skrzy­nek bal­ko­no­wych. Parę tygo­dni wcze­śniej posa­dzi­li­śmy pelar­go­nie, tro­chę innych kwia­tów. W trzy­dzie­sto­stop­nio­wym upa­le demon­to­wa­li­śmy kon­struk­cję ze zbro­jo­ne­go szkła, z któ­re­go dwa­dzie­ścia dwa lata wcze­śniej zro­bi­li­śmy z teściem obu­do­wę bal­ko­nu. Pod­próch­nia­łe listew­ki, zardze­wia­łe śru­by. Zdu­mie­nie, że sami we dwóch byli­śmy to w sta­nie pociąć, dopa­so­wać, poskrę­cać, poma­lo­wać. Pot kapał duży­mi kro­pla­mi z czo­ła, brwi, nosa. Tacha­łem z synem te szkla­ne tafle do piw­ni­cy, cięż­kie, duże, nie­po­ręcz­ne. Zadzwo­ni­łem do Paw­ła Gem­ba­la, czy mógł­by nam pomóc wywieźć na dział­kę kwia­ty. I cho­in­kę, któ­ra rosła w donicz­ce od zimy, raczej dogo­ry­wa­ła, i jakieś igla­ki… Całe lato bal­kon stał pusty, rusz­to­wa­nia zaczę­li sta­wiać pod koniec sierp­nia. A teraz w grud­niu ocie­pla­ją piw­ni­ce, te piw­ni­ce trze­ba udo­stęp­nić, a wcze­śniej przy­go­to­wać tak, żeby na pół metra od sufi­tu była wol­na prze­strzeń. Po doświad­cze­niach z bal­ko­na­mi nikt się spe­cjal­nie nie spie­szył. I teraz w piw­ni­cy wszy­scy sąsie­dzi z klat­ki jed­no­cze­śnie, i już robot­ni­cy z tafla­mi jakiejś waty ciepl­nej, któ­rą będą przy­kle­jać war­stwa­mi do sufi­tów, by potem kłaść na to natry­sko­wo tynk. Mło­dzi, sym­pa­tycz­ni i klną jak szew­cy, sąsie­dzi też klną. Oni się uspra­wie­dli­wia­ją: „Ja tego nie wymy­śli­łem”. „Męża nie ma, sama jestem, niech pano­wie robią, co chcą” – podo­ba mi się wie­lo­znacz­ność tej kwe­stii sąsiad­ki z góry. Wąskie kory­ta­rze zawa­lo­ne fote­la­mi z jakiejś łady, sta­re opo­ny, meta­lo­we zardze­wia­łe wanien­ki, sta­re krze­sła. Nasz pro­blem to sza­fa, była kie­dyś wnę­ko­wą sza­fą w przed­po­ko­ju w miesz­ka­niu przy Woj­ska Pol­skie­go, zro­bio­na na mia­rę, z nakła­da­ną, przy­krę­ca­ną na śru­by górą. Z niskie­go miesz­ka­nia nie mie­ści­ła się w cało­ści w jesz­cze niż­szej piw­ni­cy. Nowa, pakow­na, żal się było jej pozbyć. Ta nakład­ka zawi­sła więc tuż pod sufi­tem przy bocz­nej ścia­nie, kor­pus sta­nął na zie­mi pod ścia­ną prze­ciw­le­głą. W nakład­ce leża­ły sta­re maszy­no­pi­sy, moje i redak­cyj­ne, któ­rych nie chcia­łem wyrzu­cać na maku­la­tu­rę, nie mia­łem cza­su podrzeć na strzęp­ki, nie mia­łem jak spa­lić; gdy­by w domu była węglo­wa kuch­nia lub kaflo­we pie­ce, nie było­by pro­ble­mu. Kie­dyś nie było­by pro­ble­mu. Poje­dyn­cze egzem­pla­rze cza­so­pism lite­rac­kich, rocz­ni­ki „Współ­cze­sno­ści” („Życie Lite­rac­kie” i „Kul­tu­rę” zamie­ni­łem kie­dyś na w pory­wie owcze­go patrio­ty­zmu na Mic­kie­wi­cza, jak się ta akcja nazy­wa­ła? „Lek­tu­ry z maku­la­tu­ry”? A może „Arcy­dzie­ła lite­ra­tu­ry z maku­la­tu­ry”?), „Bur­da” kupo­wa­na dla wykro­jów (teścio­wa szy­ła?), kobie­ca pra­sa kolo­ro­wa, cięż­ka jak ołów. Jak była wsta­wia­na ta nakład­ka? Czy trze­ba będzie zdej­mo­wać drzwi od piw­ni­cy, żeby ją wynieść? Namiot, pod któ­rym kie­dyś spę­dzi­li­śmy zim­ną noc w górach Riła pod Sofią, w dro­dze do Sozo­po­la. Pon­ton, na któ­rym pły­wa­li­śmy któ­re­goś lata po Bala­to­nie, a potem w jakimś zako­lu Wisły pod Męć­mie­rzem. Dwa wio­sła od tego pon­to­nu. Spar­cia­łe pokrow­ce. Waliz­ki z ubra­nia­mi, któ­rych nigdy nikt już na sie­bie nie wło­ży. Wor­ki z żoł­nie­rzy­ka­mi i pił­ka­rzy­ka­mi Mar­ka, wor­ki z jego inny­mi zabaw­ka­mi. Pral­ka Fra­nia. Pudła po tele­wi­zo­rach, kom­pu­te­rach, pudła po garn­kach. Pokryw­ki od garn­ków. Deski, listew­ki, poprzed­nie drzwi od miesz­ka­nia. Sta­re firan­ki, sta­re zasło­ny. Sta­re bate­rie wan­no­we i umy­wal­ko­we, rury od sta­rych odku­rza­czy. Buty, buty z łyż­wa­mi. Kocio­łek do bie­li­zny, póź­niej do paste­ry­zo­wa­nia wecków, teraz wypeł­nio­ny pia­chem. Bal­ko­no­we rupie­cie, któ­re tra­fi­ły tu w maju, no bo gdzie mia­ły tra­fić. Butel­ki po winie, wód­ce, whi­sky, bran­dy i innych alko­ho­lach, z któ­rych każ­da mogła­by opo­wie­dzieć jakąś histo­rię. Folio­wa tor­ba z jed­no­ra­zo­wy­mi strzy­kaw­ka­mi, któ­ra opo­wie­dzieć by mogła parę róż­nych smut­nych histo­rii. Kocio­łek ze sta­li kwa­so­od­por­nej, zama­sko­wa­ny pudłem po bana­nach. Sło­iki puste i peł­ne, na nie­któ­rych kawał­ki pla­stra z ręcz­nie wypi­sa­nym rokiem przez tych, któ­rych już nie ma. Sło­ików nie trze­ba ruszać, sto­ją tak, że nie tara­su­ją doj­ścia do sufi­tu. Też by coś opo­wie­dzia­ły, o uro­dza­ju na to, na tam­to. Śliw­ko­we powi­dła sprzed kil­ku­na­stu lat, kiszo­ne ogór­ki, ogór­ki kon­ser­wo­we, kom­po­ty z tru­ska­wek, cze­re­śni, gru­szek, wiśni, pra­żo­ne jabł­ka, prze­cie­ry pomi­do­ro­we, kon­ser­wo­wa papry­ka, kon­ser­wo­we bura­ki, kon­fi­tu­ra z pigwy, sałat­ka z zie­lo­nych pomi­do­rów, lec­so, grusz­ki w occie, sok z malin, sok z aro­nii, sok z wiśni, pikle, sło­je z tar­ni­ną i dere­niem spod nale­wek… Cement, far­ba w wia­drach i sło­ikach, płyt­ki par­kie­to­we, sto­sik gla­zu­ry, sto­sik tera­ko­ty, wia­dro z zaschłym kle­jem atlas, łubian­ki – z łyka i pla­sty­ku. Klu­cze – hydrau­licz­ne i do zam­ków yale, szkie­le­ty para­so­li i para­so­lek… Nasze nie­szczę­ście, że piw­ni­ca jest zawsze bli­żej niż śmiet­nik. I pomy­śla­łem o wier­szu o piw­ni­cy jako o eta­pie, jako o czyść­cu przed­mio­tów, z któ­re­go dro­ga pro­wa­dzi zawsze tyl­ko dalej, a nigdy wzwyż, dalej, na śmiet­nik, do pie­kła śmiet­ni­ka, ale że mi się wier­sze od jakie­goś cza­su nie piszą, tego też nie napi­sa­łem.


Miła podróż

Zanim z War­sza­wy poje­cha­łem do Wro­cła­wia, jecha­łem do War­sza­wy z Puław. Ponie­waż poprzed­nie dwie podró­że pocią­giem o 8.20 zawie­ra­ły nie­pla­no­wy pół­go­dzin­ny postój na Dwor­cu Wschod­nim, tym razem zde­cy­do­wa­łem się na pociąg wcze­śniej­szy. Pędził jak rączy koń, gdy nagle zatrzy­mał się w polu, gdzieś przed Otwoc­kiem. Stał jakiś dobry kwa­drans i wte­dy roz­legł się komu­ni­kat: „Sza­now­ni pań­stwo, infor­mu­ję, że pociąg nasz doznał prze­rwy w podró­ży z przy­czyn tech­nicz­nych. Naszą podróż wzno­wi­my za pięt­na­ście minut”. Kwa­drans plus 15 minut – zno­wu pół godzi­ny. Przy­czy­ny tech­nicz­ne, tak jak­by­śmy mogli stać dla­te­go, że maszy­ni­sta wysko­czył na piwo albo kie­row­nik pocią­gu chciał zło­żyć życze­nia imie­ni­no­we miesz­ka­ją­ce­mu w pobli­żu dróż­ni­ko­wi, albo kon­duk­tor posta­no­wił zoba­czyć, czy bra­ta­ni­ca dobrze się pro­wa­dzi i czy poszła do szko­ły, bo jej rodzi­ce gdzieś wyjeż­dża­jąc, popro­si­li go, by od cza­su do cza­su rzu­cił na nią okiem. Szko­da słów, pomy­śla­łem; jeśli mam zostać poin­for­mo­wa­ny, że sto­imy z przy­czyn tech­nicz­nych, to mogę w ogó­le nie być infor­mo­wa­ny. Wystar­czy­ło­by, że ruszy­my za kwa­drans. Led­wie te myśli prze­bie­gły mi przez gło­wę i zanim jesz­cze usły­sza­łem trzask wyłą­cza­ne­go mikro­fo­nu, pociąg ruszył. Jakieś pół godzi­ny póź­niej roz­legł się następ­ny komu­ni­kat: „Uwa­ga, pociąg nasz zbli­ża się do sta­cji War­sza­wa Wschod­nia z pięt­na­sto­mi­nu­to­wym opóź­nie­niem. Dzię­ku­je­my za miłą podróż”.

Następ­ne­go dnia wsia­dam do Pano­ra­my na Dwor­cu Cen­tral­nym. W prze­dzia­le trzy kobie­ty, wła­ści­wie dwie kobie­ty i dziew­czy­na. Kobie­ty na miej­scach przy oknie, dziew­czy­na przy drzwiach, twa­rzą do kie­run­ku jaz­dy. Jed­na z kobiet przy oknie – ta tyłem do kie­run­ku jaz­dy – się uno­si, zgod­nie z miej­sców­ką powin­na sie­dzieć przy drzwiach. Mówię, żeby zosta­ła, mnie jest abso­lut­nie wszyst­ko jed­no. To tro­chę nie tak, nie jest mi wszyst­ko jed­no, wolę miej­sce przy drzwiach niż przy oknie. Przy drzwiach jest co zro­bić z papie­ro­so­wym dymem; jeśli się je lek­ko uchy­li, nie sze­rzej niż na pięć cen­ty­me­trów i jeśli rękę z zapa­lo­nym papie­ro­sem trzy­ma się na odpo­wied­niej wyso­ko­ści, cyr­ku­la­cja powie­trza natych­miast wywie­wa cały dym na kory­tarz; kie­dy dym się wydmu­chu­je po zacią­gnię­ciu się, wywie­wa na oko licząc z dzie­więć­dzie­siąt jego pro­cent. Zawsze wte­dy myślę o tym, jak płyn­ne jest pra­wo; łamię je i nie łamię, nie wol­no palić na kory­ta­rzach, a żaden kon­duk­tor, rewi­zor ani nawet soki­sta nie zwró­ci mi uwa­gi – palę prze­cież tam, gdzie palić wol­no, w prze­dzia­le dla palą­cych.

Dziew­czy­na sie­dzą­ca naprze­ciw­ko mnie jest bar­dzo wyso­ka, widać to zwłasz­cza po nogach, sto­py w solid­nych butach o noskach masyw­nych jak gla­ny wykra­cza­ją dale­ko poza nie­na­ry­so­wa­ną linię dzie­lą­cą prze­dział na pół. Jest bar­dzo szczu­pła, wła­ści­wie chu­da, to też widać po jej nogach w sza­ro­nie­bie­skich dżin­sach. Począt­ki ano­rek­sji? Bla­da twarz, nie spe­cjal­nie ład­na, ale sym­pa­tycz­na, jak­by uśmie­cha­ła się przed chwi­lą i jakaś reszt­ka uśmie­chu nie cał­kiem z niej zeszła. Twarz o jak­by nie do koń­ca ukształ­to­wa­nych rysach, tro­chę dzie­cię­ca. Dzie­więt­na­ście lat? Dwa­dzie­ścia dwa? Oku­la­ry. Minia­tu­ro­wa słu­chaw­ka w uchu, minia­tu­ro­wy podłuż­ny odtwa­rzacz w ręce; żaden walk­man, żaden disc­man, coś now­szej gene­ra­cji, może do odsłu­chi­wa­nia pli­ków mp3, jakoś to się nazy­wa, ale nie wiem jak.

W salo­ni­ku pra­so­wym – jak mawia Darek – na Dwor­cu Cen­tral­nym kupi­łem „Gaze­tę Wybor­czą” i „Zwier­cia­dło”, nie, nie w salo­ni­ku, w zwy­czaj­nym kio­sku. Dla roz­mo­wy Mag­dy Rybak z Andru­cho­wy­czem i dla wier­sza „Fami­liya Hru­zi­na” w moim prze­kła­dzie. Czy wypa­da mi czy­tać „Zwier­cia­dło”? Pokaż mi, co czy­tasz, a powiem ci, kim jesteś. Nie­daw­no, w innym pocią­gu czy­ta­łem maszy­no­pis frag­men­tu powie­ści Tade­usza Koziu­ry i kie­dy już dosze­dłem do koń­ca i z powro­tem wepchną­łem plik kar­tek do koper­ty A‑4, zaadre­so­wa­nej zresz­tą na Hen­ry­ka Bere­zę, współ­to­wa­rzysz­ka podró­ży zapy­ta­ła: – „I co, panie pro­fe­so­rze? Dobrą pra­cę stu­dent napi­sał? Zali­czył?” Więc ludzie patrzą i zasta­na­wia­ją się, co się czy­ta. Sam to robię prze­cież dość namięt­nie, choć wyma­ga to cza­sem tro­chę zacho­du; kie­dy oku­la­ry mam w kie­sze­ni, muszę wycią­gnąć bodaj notes, żeby uspra­wie­dli­wić ich zało­że­nie. Jeże­li teraz wyj­mę z tor­by to „Zwier­cia­dło”, to co sobie o mnie pomy­ślą? Więc jed­nak naj­pierw „Gaze­ta”. Nie tak jed­no­znacz­na jeśli cho­dzi o płeć i wiek, ale prze­cież też coś odsła­nia­ją­ca – poglą­dy. W tym wol­nym kra­ju czy­ta­nie wyma­ga pew­nej odwa­gi? W przy­pad­ku „Gaze­ty” nie aż takiej jak w przy­pad­ku „Nie”, ale jed­nak. Czy po Insty­tu­cie Moni­to­ro­wa­nia Pra­sy powsta­nie Insty­tut Moni­to­ro­wa­nia Czy­tel­ni­ków Pra­sy? Z lot­ny­mi – pocią­go­wy­mi rów­nież – bry­ga­da­mi? Swo­ją dro­gą „Zwier­cia­dło” mia­łem w ręce ostat­ni raz chy­ba ze dwa­dzie­ścia lat temu, kie­dy Wik­tor Woro­szyl­ski reda­go­wał w nim poetyc­ki kącik, poetyc­kie okien­ko, zaty­tu­ło­wa­ne bodaj „Album poezji miło­snej”. Ubie­gło­wiecz­ne, dwu­dzie­sto­wiecz­ne jesz­cze „Zwier­cia­dło”… Mag­da Rybak jako następ­czy­ni auto­ra „Państw faszy­stow­skich”…
Jedzie wózek z dar­mo­wym poczę­stun­kiem. Kawa, kawa, kawa – panie spod okna i ja. „Czy zamiast kawy mogła­bym popro­sić o dru­gi wafe­lek?” – pyta moje ano­rek­tycz­ne vis-a-vis. Zasta­na­wiam się, jak ma na imię. Przez podo­bień­stwo uśmie­chu do uśmie­chu jed­nej z moich cio­tecz­nych sio­strze­nic nazy­wam ją sobie Joasią. Zasta­na­wiam się (czyż­by przez tego pro­fe­so­ra?), co stu­diu­je. Je wafel­ka, je dru­gie­go. Nic mi nie przy­cho­dzi do gło­wy.
Tym­cza­sem dzwo­ni komór­ka krót­ko ostrzy­żo­nej blon­dyn­ki, któ­rą mam po prze­kąt­nej. Pięć­dzie­siąt parę lat, pod­nisz­czo­na cera, na któ­rej odci­snę­ła się ero­zja słoń­ca, wia­tru, papie­ro­sów. Przed chwi­lą prze­glą­da­ła jakieś papie­ry w sko­ro­szy­cie, wyglą­da­ły na fak­tu­ry. Jed­nak żad­nej pew­no­ści, na taką odle­głość potrzeb­na by mi była lor­net­ka, a nie oku­la­ry. Ma czym oddy­chać i na czym sie­dzieć, to dru­gie widać było, kie­dy wsta­ła, by zdjąć bagaż z pół­ki; czer­wo­ne dopa­so­wa­ne spodnie bar­dziej pod­kre­śla­ły niż masko­wa­ły owal poślad­ków. Ale to nie ten typ, któ­ry nazwa­łem sobie oglą­da­jąc kon­ku­ren­cje alpej­skie na olim­pia­dzie w Tury­nie. Tym razem – kie­dyś były cał­kiem inne uję­cia, czy tyl­ko nie zauwa­ży­łem? – start poka­zy­wa­ła kame­ra sto­ją­ca za zawod­nicz­ką, nie z boku. Przy­siad, moc­ne ode­pchnię­cie kij­ka­mi – dupy alpe­jek, pomy­śla­łem, nie­odróż­nial­ne, jed­na w jed­ną. Asek­su­al­ne, mało kobie­ce, bez wdzię­ku. Snow­bo­ar­dzist­ki to zupeł­nie co inne­go, na luzie, ład­ne buzie, kokie­te­ryj­ne, zawa­diac­kie uśmie­chy. Jak na zimo­wym pik­ni­ku, a nie na olim­pia­dzie. W luź­nych, jak­by zbyt obszer­nych kom­bi­ne­zo­nach. Bawią się, jak­by od tego star­tu – gdy­by wygra­ły – nie zale­ża­ły wiel­kie pie­nią­dze i zabez­pie­cze­nie na całe życie, no na resz­tę życia, tę póź­niej­szą – spor­to­wa eme­ry­tu­ra. Tyl­ko ten język: hal­fpi­pe, 180, 360, 540, 720, grab – słu­cha­jąc komen­ta­to­rów nicze­go w pierw­szej chwi­li nie rozu­miem.
Blon­dyn­ka mówi, że jesz­cze nie wie, nikt nie wie, loso­wa­nie będzie dopie­ro wie­czo­rem. Słu­chaj, dobrze było­by kupić kul­ki przed tym loso­wa­niem, żeby to jakoś wyglą­da­ło… Mamy pie­nią­dze na opła­ce­nie sędziów? Skon­tak­tuj się z nimi. Słu­chaj, muszę koń­czyć, komór­ka mi się wyła­do­wu­je, a cze­kam jesz­cze na parę tele­fo­nów.
A więc nie jest przed­sta­wi­ciel­ką jakiejś hur­tow­ni, tyl­ko chy­ba związ­ku spor­to­we­go, ale jakie­go?
Prze­czy­ta­łem „Gaze­tę”, oprócz „Zwier­cia­dła” mam w tor­bie „Pra­wa natu­ry” Ryszar­da Kapu­ściń­skie­go, poprzed­nie­go dnia przej­rza­łem te wier­sze, otwo­rzy­ły mi się na stro­nie 36, a tam trze­cia linij­ka utwo­ru bez tytu­łu:

jak znu­rzo­ne zwie­rzę

Zatrze­po­ta­łem powie­ka­mi, jesz­cze raz, nic się nie zmie­nia: jak znu­rzo­ne zwie­rzę, zaj­rza­łem na koniec, na stro­nę redak­cyj­ną: „Korek­ta Krzysz­tof Lisow­ski, Anna Rud­nic­ka, Lidia Timo­fiej­czyk. Gdzie kucha­rek sześć – pomy­śla­łem.
Minę­li­śmy Kut­no, minę­li­śmy Konin, cze­go bym nie zauwa­żył, gdy­by nie to, że pociąg tam sta­wał, kie­dyś sta­wał, potem nie sta­wał, teraz znów sta­je. Prze­czy­ta­łem „Pra­wa natu­ry” od deski do deski, wiersz po wier­szu, stro­na po stro­nie. Część wier­szy zebra­nych, któ­re wcze­śniej uka­za­ły się po wło­sku i po pol­sku i przy­nio­sły auto­ro­wi nagro­dę Pre­mio Napo­li. No dobrze. Scho­wa­łem książ­kę wyda­ną przez Wydaw­nic­two Lite­rac­kie. Wycią­gną­łem nie­szczę­sne „Zwier­cia­dło”.
Zadzwo­ni­ła komór­ka Joasi. „Cześć, mamo. Jak było?, świet­nie. Tyl­ko on ma takich dziw­nych zna­jo­mych. No wiesz, nie­mo­ral­nych. Ale było faj­nie”. Coś o super samo­cho­dzie, pra­cy w jakiejś fir­mie, o tym, że ktoś spał z kimś, z kim nie powi­nien. „Tak, do Wro­cła­wia, będę po dru­giej, ale na nie­go pocze­kam, przy­je­dzie­my razem, żeby nie kom­pli­ko­wać. O pią­tej czy o szó­stej ma chy­ba pociąg. Tak. Może poszu­kam sobie jakichś butów. Tak, pa, mamo, cześć”. Joasia scho­wa­ła komór­kę do cze­goś, co nazwa­łem sobie pat­chwor­ko­wą kosme­tycz­ką, z włócz­ki i kora­li­ków, na zamek, scho­wa­ła kosme­tycz­kę do tor­by.
Kie­dy zmie­nia­ła pozy­cję – trud­no pięć godzin sie­dzieć w jed­nej, nawet nie na bacz­ność – cza­sem zaha­cza­ła butem o mój but i kie­dy mnie się to przy­da­rza­ło, bo nie byłem jej dłuż­ny, mówi­li­śmy jed­no­cze­śnie prze­pra­szam, ona bar­dziej na poważ­nie, ja z jakimś uśmie­chem w tonie gło­su, któ­ry mnie nie wiem cze­mu iry­to­wał.
Prze­je­cha­ła dziew­czy­na z wóz­kiem War­su, „Pro­szę pani!” – Joasia przy­wo­ła­ła ją gło­sem. – „Popro­szę o wafe­lek” – nie­źle jak na kan­dy­dat­kę na ano­rek­tycz­kę pomy­śla­łem. Wybra­ła coś z sze­ro­kiej ofer­ty wafel­ków, snic­ker­sów i cze­goś tam jesz­cze. Kupi­łem wodę gazo­wa­ną. Jadłem kanap­kę po kanap­ce – jesz­cze z wczo­raj, z domu – i przy­glą­da­łem się krzy­żów­ce w „Zwier­cia­dle”, czy­ta­łem po raz kolej­ny wszyst­kie hasła pozio­mo i pio­no­wo z poczu­ciem abso­lut­nej bez­rad­no­ści.
– Prze­pra­szam – powie­dzia­ła Joasia – widzia­łam, że ma pan nową książ­kę Kapu­ściń­skie­go. Czy mogła­bym ją przej­rzeć? – Oczy­wi­ście, pro­szę bar­dzo – poda­łem jej. Zasta­na­wia­łem się, czy nie dorzu­cić – Ale to są wier­sze. Nie dorzu­ci­łem. Zasta­na­wia­łem się, czy nie ostrzec – Na stro­nie 36 w trze­cim wer­sie od góry jest błąd orto­gra­ficz­ny, znu­rzo­ne powin­no być przez zet z krop­ką, nie przez erzet. Nie ostrze­głem. Zasta­na­wia­łem się, czy nie dodać: – Do Wro­cła­wia zdą­ży ją pani nie tyl­ko przej­rzeć, ale i prze­czy­tać. Nie doda­łem. Przyj­rza­ła się okład­ce z frag­men­tem gip­so­ry­tu Ryszar­da Otrę­by „Pokłon V”, wyko­rzy­sta­ne­go kie­dyś przez Miło­sza na okład­ce Histo­rii lite­ra­tu­ry pol­skiej, zaj­rza­ła na koniec, do kolo­fo­nu, po czym – by użyć pięk­ne­go przy­sło­wio­we­go języ­ka lite­rac­kie­go – pogrą­ży­ła się w lek­tu­rze lub – jak kto woli – dała się pochło­nąć lek­tu­rze bez resz­ty.
Od cza­su do cza­su wyj­mo­wa­ła z tor­by kaje­cik, w twar­dych jak tomik, któ­ry czy­ta­ła, okład­kach, jed­nak nie sza­ro­czar­nych czy sza­ro-czar­no-nie­bie­skich (jeśli uwzględ­nić liter­nic­two), a utrzy­ma­nych w tona­cji cie­płych brą­zów, bra­ła w dłoń dłu­go­pis i coś w tym kaje­ci­ku zapi­sy­wa­ła, jed­nak spo­sób, w jaki prze­no­si­ła wzrok z kart­ki książ­ki na kar­tecz­kę kaje­ci­ku, wska­zy­wał, że prze­pi­su­je jakieś frag­men­ty. Zanim „Pra­wa natu­ry” wraz z bar­dzo dzię­ku­ję tra­fi­ły znów do moich rąk, zro­bi­ła to kil­ka­na­ście razy. Zasta­na­wia­łem się, jakie frag­men­ty wycy­to­wa­ła. Czy prze­pi­sa­ła na przy­kład to:

podejrz­li­wość wobec słów
że sta­wia­ją fał­szy­we dro­go­wska­zy
pro­wa­dzą w śle­pe zauł­ki
wio­dą na poku­sze­nie

a może to

na kart­ce śla­dy zma­gań
mię­dzy
two­rze­niem a zagła­dą

może to

miłość -
pieśń odwiecz­na i naj­prost­sza

może to:

„Roz­my­śla­jąc o Świę­tej Tere­sie z Avi­la
zaczy­na­my rozu­mieć czym jest Bóg:
B ó g j e s t u n i e s i e n i e m”

A może, porwa­na funk­cjo­nal­no­ścią „ponie­waż”, to:

przez moment nie dostrze­gam pięk­na
ponie­waż nie umiem się sku­pić

A może coś na kształt defi­ni­cji „geo­gra­fia jest poję­ciem subiektywnym/rodzajem umo­wy”, „Korze­nie mają kie­ru­nek pionowy/znikają w zie­mi”
Może prze­pi­sa­ła do kaje­ci­ku cały wiersz bez tytu­łu:

***

Poezja to świą­ty­nia
w jej chło­dzie
umysł zaczy­na się żarzyć

sło­wa
to zasty­głe pło­mie­nie

a może począ­tek inne­go:

Kto to jest
Char­lie Par­ker

to jazz­man
sak­so­fo­ni­sta

cały świat wypeł­nia muzy­ką

a może, zasko­czo­na nie­ba­nal­no­ścią skład­ni, z jesz­cze inne­go:

odkąd jesteś
doty­kam świat

W krót­kim odstę­pie cza­su dwa razy zadzwo­nił tele­fon blon­dyn­ki, pod­no­si­ła wiecz­ko, wci­ska­ła przy­cisk „odbierz”, przy­kła­da­ła słu­chaw­kę do ucha, widać połą­cze­nie nie docho­dzi­ło do skut­ku, bo ręka z tele­fo­nem wędro­wa­ła w dół. Zamy­ka­ła wiecz­ko, przy­glą­da­ła się ekra­no­wi, cho­wa­ła tele­fon do toreb­ki. Kie­dy jej tele­fon dzwo­nił, odru­cho­wo pod­no­si­łem oczy znad „Zwier­cia­dła”, kie­ru­jąc wzrok w stro­nę źró­dła dźwię­ku. Naj­pierw Cie­nin, potem Cie­nin Kościel­ny – mignę­ły mi tabli­ce za szy­bą.
Nie mogłem ruszyć, nie mogłem odgad­nąć żad­ne­go hasła z kil­ku­dzie­się­ciu. 37 let­ni hoke­ista prze­czy­ta­łem, dla­cze­go 37 let­ni, to zna­czy sta­ry?, wete­ran?, ilość liter się zga­dza­ła. Wpi­sa­łem. Ale na krzyż się nie zga­dza­ło, jeśli już mia­łem jakiś pomysł, choć na ogół nie mia­łem. Przed obra­zem, pięć liter – dziad? Modły? Szkic!!! Czer­wo­ne i Czar­ne. Kuź­nia kóz.
Moja komór­ka mi donio­sła, że przy­szedł SMS. Wycią­gną­łem ją z wewnętrz­nej kie­sze­ni mary­nar­ki, odblo­ko­wa­łem. JUSTYNA KOWALCZYK BRĄZOWY MEDAL. Nie­pod­pi­sa­ny, numer tele­fo­nu nadaw­cy coś mi mówił, ale mgli­ście. Domy­śla­łem się, że to Artur. Ucie­szy­łem się, ale tyl­ko tro­chę. Tro­chę się zmar­twi­łem? Z tą olim­pia­dą nie wią­za­łem żad­nych nadziei, więc poraż­ki mnie nie bola­ły. Ostat­nie nadzie­je i ostat­nie roz­cza­ro­wa­nie to był Ins­bruck czter­dzie­ści dwa lata temu Nie bola­ła mnie kata­stro­fa, na któ­rą się zano­si­ło. Wie­dzia­łem, że tej kata­stro­fy w prze­ci­wień­stwie do tam­tej tra­gicz­nej, któ­ra tak się uda­ła, na 65 pogrze­bów, nikt nie prze­ku­je w medial­ny suk­ces, a ten nie­spo­dzie­wa­ny medal chy­ba ostat­niej szan­sy – kto wie? Co Joasię może obcho­dzić zimo­wa olim­pia­da i jakieś trze­cie miej­sce? Ale blon­dyn­kę, sko­ro pra­cu­je w jakimś związ­ku i w ogó­le coś mi wyglą­da na nie­gdy­siej­szą spor­t­smen­kę, może tak. Zasta­na­wia­łem się, czy by nie prze­czy­tać SMS‑a gło­śno. Nie prze­czy­ta­łem. Nie chcia­ło mi się nawią­zy­wać prze­dzia­ło­wych roz­mów. Kie­dy pociąg zatrzy­mał się w Pozna­niu, zadzwo­ni­łem do syna. – Mar­ku, dosta­łem ese­me­sa, chy­ba od Artu­ra, że Kowal­czyk zdo­by­ła brą­zo­wy medal na 30 kilo­me­trów. Praw­da czy żart? Żad­ne­go poru­sze­nia wśród pań.
Joasia wsta­ła, wyszła z prze­dzia­łu, poszła w lewo, jak­by do naj­bliż­szej toa­le­ty, za moment wró­ci­ła, poszła w dru­gą stro­nę, wró­ci­ła. – Prą­du żału­ją – rzu­ci­ła, komór­ka mi się roz­ła­do­wa­ła, a w żad­nym gniazd­ku nie ma prą­du. Gdy jej nie było, zoba­czy­łem, że kurt­kę czy płaszcz, spra­wia­ją­cy wra­że­nia samo­dzia­ło­we­go w krat­kę rzu­ci­ła na sie­dze­nie w kącie, nawet nie zło­żo­ny i od począt­ku podró­ży gnie­cie go w naj­lep­sze.
Znów ktoś zadzwo­nił do blon­dyn­ki. Roz­ma­wia­ła z nim o sędziach, o ich upraw­nie­niach, o liście sędziów na War­sza­wę. O licen­cjach i opła­tach za licen­cje. 60 fun­tów. – Prze­sła­łam ci mailem, parę mie­się­cy temu, potwier­dze­nie. Może cię wte­dy nie było. Nie przej­muj się, z nim tak zawsze, w ostat­niej chwi­li. Ale gdy­by nawet to mamy dużo nowych, zawsze moż­na kogoś z rezer­wo­wych wziąć. A jeśli to nie zwią­zek spor­to­wy a kyno­lo­gicz­ny, pomy­śla­łem.
Czer­wo­ne i Czar­ne? Żaden Sten­dhal, żad­na powieść, morze, morze, idio­to. Kuź­nia kóz? No, gdzie kozy kują? Paca­nów, głup­ku. Z koko­sa­mi? Inte­res, mądra gło­wo. Jaki trzy­dzie­sto­sied­mio­let­ni hoke­ista? 37 pozio­mo: let­ni hoke­ista, laskarz, śle­po­to. Im bli­żej Wro­cła­wia, tym czę­ściej blon­dyn­ka pod oknem pali­ła papie­ro­sy, a ja tym szyb­ciej zapeł­nia­łem krat­ki.
Prze­je­chał wózek War­su. Joasia uchy­li­ła drzwi i zapy­ta­ła – Nie wie pani, czy jest gdzieś w tym pocią­gu prąd? Chcia­ła­bym nała­do­wać komór­kę. – W biz­nes­sc­lass – odpo­wie­dzia­ła pra­cow­ni­ca War­su. – Może mnie wpusz­czą. – Powo­dze­nia – bąk­ną­łem. Wyszła, po jakimś cza­sie wró­ci­ła, zado­wo­lo­na, więc chy­ba ją wpu­ści­li. – Zasta­na­wia­łem się, czy zapy­tać – Uda­ło się? Nie zapy­ta­łem.
Wymie­ni­li­śmy jakieś uwa­gi na temat opóź­nie­nia. Z blon­dyn­ką i Jur­kiem Jar­nie­wi­czem, mój pociąg się spóź­niał, jego przy­je­chał przed cza­sem, zadzwo­nił z dwor­ca. Popro­si­łem go, żeby pocze­kał. To już Wro­cław? – zapy­ta­ła blon­dyn­ka. Tak, ale Miko­ła­jów. – Zatrzy­mu­je się w Miko­ła­jo­wie? Zatrzy­mu­je.
Joasia zdję­ła tor­bę, zdję­ła jeden swe­ter, scho­wa­ła go do tor­by, z tor­by wyję­ła dru­gi, zało­ży­ła go na sie­bie. Wsta­ła. Sta­ła tyłem do mnie. Popra­wia­ła wło­sy. Kie­dy pod­nio­sła ręce do góry, do góry pod­je­chał swe­ter, do góry pod­je­cha­ła też baweł­nia­na, pod­wi­ja­ją­ca się od dołu koszul­ka. Słoń­ce wyświe­tla­ło drob­ne wło­ski, blond puch na dol­nej czę­ści jej ple­ców, przy krę­go­słu­pie. Dżin­sy zje­cha­ły parę cen­ty­me­trów w dół, odsła­nia­jąc figi w poprzecz­ne barw­ne paski, jak tęczo­wa koszul­ka mistrza świa­ta w kolar­stwie. Kie­dy obró­ci­ła się odro­bi­nę bokiem, widać było lek­ko wysta­ją­ce kości mied­ni­cy. Pomy­śla­łem, że te par­tie cia­ła ma ład­ne. Pomy­śla­łem, że gdy­bym się schy­lił, uda­jąc, że popra­wiam sznu­ro­wa­dło i prze­krzy­wił lek­ko gło­wę do góry, pew­nie zoba­czył­bym jej pier­si. Nie schy­li­łem się. Wysie­dli­śmy wszy­scy na sta­cji Wro­cław Głów­ny. Z wyjąt­kiem kobie­ty, któ­ra sie­dzia­ła pod oknem po tej samej stro­nie, co ja. Ona wysia­dła już w Lesz­nie, z tor­bą i czer­wo­nym pla­sty­ko­wym rower­kiem, któ­ry gdy leżał na pół­ce, widzia­łem w lustrze, nie wie­dząc, co to jest. Gdy sta­ła w drzwiach prze­dzia­łu, kory­ta­rzem prze­cho­dził kon­duk­tor. – Widzi pan, a ja z wła­snym pojaz­dem – powie­dzia­ła do nie­go.

O autorze

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania

Węgierskie lato

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Zsó­fii Bal­li, Istvána Kovác­sa, Péte­ra Kán­to­ra i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Pospieszny Legnica-Wroclaw

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis roz­mo­wy z udzia­łem Julii Fie­dor­czuk, Jolan­ty Kowal­skiej, Kuby Mikur­dy, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Wszystko gubione

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura Krystyna Miłobędzka Sławomir Elsner

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Sła­wo­mi­ra Elsne­ra, Kry­sty­ny Miło­będz­kiej i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Fest Ukraine

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ołek­san­dra Irwa­ne­cia, Hały­ny Kruk, Ser­hi­ja Żada­na, Boh­da­na Zadu­ry i Dariu­sza Bugla­skie­go w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Piszą, więc żyją

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Z tej mojej bezsilności

wywiady / o książce Bohdan Zadura Łukasz Dynowski

Roz­mo­wa Łuka­sza Dynow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Od Andruchowycza do Żadana

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

Wojna zmienia wszystko…

wywiady / o książce Bohdan Zadura Karol Maliszewski

Roz­mo­wa Karo­la Mali­szew­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

100 wierszy wolnych z Ukrainy (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 30 maja 2022 roku.

Więcej

Ktokolwiek, tylko nie ja

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura Hałyna Kruk

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kto­kol­wiek, tyl­ko nie ja Hały­ny Kruk w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 23 maja 2022 roku.

Więcej

100 wierszy wolnych z Ukrainy

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

Puste trybuny

nagrania / stacja Literatura Bohdan Zadura

Czy­ta­nie z książ­ki Puste try­bu­ny z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 1 Bohdan Zadura

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Bohdan Zadura Jakub Skurtys

Pierw­szy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Książki z Biura: Odcinek 14 Sekcja zabójstw

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Czter­na­sty odci­nek cyklu Książ­ki z Biu­ra. Nagra­nie zre­ali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Kar­to­te­ka 25.

Więcej

Odwiedziny krewnych

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Andre­ja Ada­mo­wi­cza, Andre­ja Cha­da­no­wi­cza, Wasy­la Mach­ny i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Wojna (pieśni lisów), Przepowieść w ścinkach, Gdyby ktoś o mnie pytał, Sekcja zabójstw

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Woj­na (pie­śni lisów), Prze­po­wieść w ścin­kach, Gdy­by ktoś o mnie pytał i Sek­cja zabójstw z udzia­łem Kon­ra­da Góry, Mar­ty Pod­gór­nik, Boh­da­na Zadu­ry, Joan­ny Muel­ler i Karo­la Mali­szew­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

W zdrowym ciele mały duch

dzwieki / WYDARZENIA Andrej Chadanowicz Bohdan Zadura Jurij Andruchowycz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Juri­ja Anru­cho­wy­cza, Andre­ja Cha­da­no­wi­cza i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Dobra wiadomość

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Nie uciekam od rzeczywistości, staram się ją widzieć jasno, choć trudno, żeby w zachwyceniu

wywiady / o książce Bohdan Zadura Marta Podgórnik

Roz­mo­wa Mar­ty Pod­gór­nik z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Małe muzeum

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Puste trybuny

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Puste try­bu­ny Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Piosenki dla martwego koguta

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Juri­ja Andru­cho­wy­cza, Andri­ja Bon­da­ra, Naza­ra Hon­cza­ra, Myko­ły Riab­czu­ka, Osta­pa Sly­wyn­skie­go, Ser­hi­ja Żada­na, Dar­ka Fok­sa oraz Boh­dan Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Spis rzeczywistości

recenzje / ESEJE Bohdan Zadura

Szkic Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 grud­nia 2020 roku.

Więcej

[nie pomyśl, że to bezdomny]

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura Siemion Chanin

Autor­ski komen­tarz Sie­mio­na Cha­ni­na, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Ale nie to (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura Siemion Chanin

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2020 roku.

Więcej

Damski boks

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Julii Fie­dor­czuk, Kla­ry Nowa­kow­skiej, Mar­ty Pod­gór­nik, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło oraz Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Głos wolny wolność ubezpieczający

wywiady / o książce Artur Burszta Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Sekcja zabójstw pracuje bez chwili wytchnienia

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Dzikie wrażenia kreta (poeci trzech pokoleń)

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Toma­sza Maje­ra­na, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Sekcja zabójstw

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Bratanki

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura István Kovács

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Istvána Kovác­sa i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2003.

Więcej

Och, tak Och, nie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Ptasia grypa i Między wierszami

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry w trak­cie Por­tu Legni­ca 2002.

Więcej

Jakie życie – taka śmierć

wywiady / o książce Bohdan Zadura Tomasz Majeran

Zapis roz­mo­wy Toma­sza Maje­ra­na z Boh­da­nem Zadu­rą, opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Po szkodzie

nagrania / stacja Literatura Bohdan Zadura Dawid Mateusz Karol Maliszewski

Spo­tka­nie autor­skie wokół książ­ki Po szko­dzie z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry, Karo­la Mali­szew­skie­go i Dawi­da Mate­usza w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Od kuchni

wywiady / o pisaniu Artur Burszta Bohdan Zadura

Zapis roz­mo­wy Artu­ra Bursz­ty z Boh­da­nem Zadu­rą, opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Na wszelki wypadek

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Poematy

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2001.

Więcej

Poezja z nagrodami: Nocne życie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Boh­dan Zadu­ra odpo­wia­da na pyta­nia w ankie­cie doty­czą­cej książ­ki Noc­ne życie, wyda­nej w wer­sji elek­tro­nicz­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 11 lip­ca 2018 roku. Książ­ka uka­zu­je się w ramach akcji „Poezja z nagro­da­mi”.

Więcej

Trampolina

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszyst­ko, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wszyst­ko gubio­ne” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2009.

Więcej

Noc Zadury

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura

Frag­ment „Nocy Zadu­ry”, pod­czas któ­rej Boh­dan Zadu­ra oprócz czy­ta­nia wier­szy sma­żył tak­że nale­śni­ki.

Więcej

Kraj nieograniczonych możliwości

wywiady / o książce Bohdan Zadura Dawid Mateusz

Roz­mo­wa Dawi­da Mate­usza z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po szko­dzie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (1)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej

Australian Open

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wier­sze z gazet” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Dyskusja „Barbarzyńcy czy nie. Dwadzieścia lat po przełomie”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Port Wro­cław 2009: wypo­wie­dzi Dariu­sza Nowac­kie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Roma­na Hone­ta.

Więcej

Dyskusja „Poeci a ikonosfera współczesności”

nagrania / z fortu do portu Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Adam Wie­de­mann i Boh­dan Zadu­ra spie­ra­ją się o iko­nos­fe­rę współ­cze­sno­ści. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Wiersze z gazet

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura Ryszard Krynicki Zbigniew Machej

Zapis spo­tka­nia autor­skie­go „Wier­sze z gazet” z Ryszar­dem Kry­nic­kim, Zbi­gnie­wem Mache­jem i Boh­da­nem Zadu­rą 20. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2015.

Więcej

Maść przeciw poezji

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura Grzegorz Jankowicz Leszek Engelking

Pre­zen­ta­cja anto­lo­gii Lesz­ka Engel­kin­ga Maść prze­ciw poezji. Prze­kła­dy z poezji cze­skiej. Książ­kę komen­tu­ją Grze­gorz Jan­ko­wicz, Boh­dan Zadu­ra oraz tłu­macz. Wier­sze Jaro­sla­va Vrchlic­kie­go „Śpią­ca Pra­ga” i „Venus Ver­ti­cor­dia” we wła­snej aran­ża­cji muzycz­nej wyko­nu­je Sam­bor Dudziń­ski.

Więcej

Dyskusja „Co to jest barbarzyństwo w poezji?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Mitycz­ne pyta­nie o kla­sy­cy­stów i bar­ba­rzyń­ców zada­ne Dar­ko­wi Fok­so­wi, Tade­uszo­wi Pió­rze, Ada­mo­wi Wie­de­man­no­wi i Boh­da­no­wi Zadu­rze.

Więcej

Wszystko

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura Marcin Świetlicki

W rejs z Boh­da­nem Zadu­rą wyru­szy­li Mar­ta Pod­gór­nik i Krzysz­tof Siw­czyk. Fil­mo­wa etiu­da do wier­sza „Z cze­go wyro­słem” w reży­se­rii Anny Jadow­skiej.

Więcej

Dyskusja „Opozycja Poeta i naród”

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura Marcin Świetlicki

Czy ist­nie­je opo­zy­cja „poeta i naród”? Cze­go lite­rat może potrze­bo­wać od spo­łe­czeń­stwa (i odwrot­nie)? Mówią Boh­dan Zadu­ra i Mar­cin Świe­tlic­ki, Port Legni­ca 2002.

Więcej

Dyskusja „Czy poezja może zmienić świat?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Anna Pod­cza­szy, Boh­dan Zadu­ra, Jerzy Jar­nie­wicz, Zbi­gniew Machej oraz Tomasz Bro­da o tym, czy poezja to pró­ba „dania w pysk świa­tu”, czy może jego zmia­ny?

Więcej

Dyskusja „Słowa ujemne poetycko”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Zbi­gniew Machej, Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki i Boh­dan Zadu­ra zasta­na­wia­ją się, czy ist­nie­ją sło­wa o ujem­nym poten­cja­le poetyc­kim. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Poeci: Bohdan Zadura

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu lite­rac­kie­go „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Who is who

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Kto ma wisieć, nie utonie

wywiady / o książce Bohdan Zadura Monika Brągiel

Roz­mo­wa Moni­ki Brą­giel z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Rozmowa o książce Sposoby na zaśnięcie

wywiady / o książce Różni autorzy

Dzie­ci zada­ją pyta­nia auto­rom i autor­kom książ­ki Spo­so­by na zaśnię­cie, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 13 lip­ca 2015 roku.

Więcej

„Żeby uważnie przeczytać to, co w obcym języku mi się spodobało”

wywiady / o książce Bohdan Zadura Miłosz Waligórski

Z Boh­da­nem Zadu­rą, tłu­ma­czem Tra­ge­dii czło­wie­ka Imre Madácha, roz­ma­wia Miłosz Wali­gór­ski.

Więcej

Zgryz

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszyst­ko, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wszyst­ko gubio­ne” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2009.

Więcej

Komentarz do wiersza „Hotel Ukraina”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 22 wrze­śnia 2015 roku.

Więcej

Tylko nie mów, że była bez

wywiady / o pisaniu Bohdan Zadura Darek Foks

Roz­mo­wa Dar­ka Fok­sa z Boh­da­nem Zadu­rą o jego nowej książ­ce Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 wrze­śnia 2014 roku.

Więcej

Matijasz i Zadura o Powieści o ojczyźnie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura Dzwinka Matijasz

Autor­ski komen­tarz do frag­men­tu tek­stu Powie­ści o ojczyź­nie.

Więcej

Emeryt młodym

recenzje / IMPRESJE Bohdan Zadura

Esej Mai Staś­ko towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Zmartwychwstanie ptaszka

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka.

Więcej

Ius primae noctis

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Ius pri­mae noc­tis z książ­ki Zmar­ty­chw­sta­nie ptasz­ka, któ­ra uka­za­ła się 17 maja 2012 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Logika snu wymusza wiekszą precyzję

wywiady / o książce Bohdan Zadura Malwina Mus

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka roz­ma­wia Mal­wi­na Mus.

Więcej

Dwa akapity przy okazji

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do książ­ki Kla­syk na luzie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Poeta metafizyczny

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Psal­my i inne wier­sze Tade­usz Nowak roz­ma­wia­ją Michał Raiń­czuk i Kata­rzy­na Lisow­ska.

Więcej

Różne miary czasu

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Szki­ce, recen­zje, felie­to­ny roz­ma­wia Anna Krzy­wa­nia.

Więcej

Jestem takim zajączkiem…

wywiady / o książce Andrij Bondar Bohdan Zadura

Z Andri­jem Bon­da­rem o książ­ce Histo­rie waż­ne i nie­waż­ne roz­ma­wia Boh­dan Zadu­ra.

Więcej

Barbarzyńca w parku

wywiady / o książce Bohdan Zadura Jarosław Borowiec

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Noc­ne życie roz­ma­wia Jaro­sław Boro­wiec.

Więcej

Do pełnego szczęścia zabrakło dziewięciu centymetrów

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Bia­ły anioł z książ­ki Noc­ne życie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 paź­dzier­ni­ka 2010 roku.

Więcej

BEZ KOMENTARZA

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wszyst­ko, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 1 wrze­śnia 2008 roku.

Więcej

O Przygodach przyrody

recenzje / NOTKI I OPINIE Bohdan Zadura Tomasz Fijałkowski Wojciech Bonowicz

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Anny Kału­ży oraz Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Przedmowa do pierwszego wydania i Dopowiedzenie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Przed­mo­wa Boh­da­na Zadu­ry do pierw­sze­go wyda­nia anto­lo­gii poezji ukra­iń­skiej Wier­sze zawsze są wol­ne, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Przygoda wciąż trwa

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Anny Krzy­wa­ni z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca wyda­niu w Biu­rze Lite­rac­kim anto­lo­gii Węgier­skie lato.

Więcej

O Somie

recenzje / Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Ingi Iwa­siów, Paw­ła Lek­szyc­kie­go, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Mar­ci­na Orliń­skie­go, Artu­ra Nowa­czew­skie­go, Grze­go­rza Tomic­kie­go, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

O Duszach monet

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Bar­tło­mie­ja Maj­zla i Toma­sza Fijał­kow­skie­go.

Więcej

O Kotach. Podręczniku użytkownika

recenzje / NOTKI I OPINIE Bohdan Zadura Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Komen­ta­rze Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Boże­ny Keff i Lwa Niko­ła­je­wi­cza Mysz­ki­na.

Więcej

Przypisy

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wier­sze zebra­ne (tom 1), wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 maja 2005 roku.

Więcej

Och, nie, No, tak

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pta­sia gry­pa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2002 roku.

Więcej

Komentarze Bohdana Zadury do wierszy z książki „Kopiec kreta”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­szy z książ­ki Kopiec kre­ta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2004 roku.

Więcej

Prawdę mówiąc

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Andrze­ja Sosnow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie. Roz­mo­wy z Boh­da­nem Zadu­rą, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Groziła mi śmierć przez zamarznięcie

wywiady / o pisaniu Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Gabrie­li Bar z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Saga Zadury, krytyka i felietonisty

recenzje / ESEJE Jakub Winiarski

Recen­zja Jaku­ba Winiar­skie­go z dwu­to­mo­wej edy­cji Szki­ców, recen­zji, felie­to­nów Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 czerw­ca 2007 roku.

Więcej

Ważne dokumenty

recenzje / NOTKI I OPINIE Darek Foks

Recen­zja Dar­ka Fok­sa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze dwu­to­mo­wej edy­cji Szki­ców, recen­zji, felie­to­nów Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie 4 czerw­ca 2007 roku.

Więcej

W owalu cyklonu, w oku stadionu

recenzje / ESEJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Nie uciekam od rzeczywistości, staram się ją widzieć jasno, choć trudno, żeby w zachwyceniu

wywiady / o książce Bohdan Zadura Marta Podgórnik

Roz­mo­wa Mar­ty Pod­gór­nik z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Klasyk na luzie, ale jednak klasyk

recenzje / ESEJE Marta Podgórnik

Recen­zja Mar­ty Pod­gór­nik, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Australian Open

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wier­sze z gazet” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Poeci: Bohdan Zadura

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu lite­rac­kie­go „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Wielkie zamknięcie

recenzje / ESEJE Ilona Podlecka

Recen­zja Ilo­ny Pod­lec­kiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Węgierskie lato. Przekłady z poetów węgierskich

recenzje / ESEJE Krzysztof Varga

Recen­zja Krzysz­to­fa Var­gi z książ­ki Węgier­skie lato. Prze­kła­dy z poetów węgier­skich w prze­kła­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się 4 maja 2010 roku na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”.

Więcej