
Wiersze zebrane, tom 4
nagrania / transPort Literacki Antonina Car Bohdan ZaduraCzytanie z książki Wiersze zebrane, tom 4 z udziałem Bohdana Zadury w ramach festiwalu TransPort Literacki 30. Muzyka Antonina Car.
WięcejFragmenty książki Bohdana Zadury Wiersze zebrane, tom 4, wydanej w Biurze Literackim 9 czerwca 2025 roku.
profesorowi Janowi Wosiowi z Trydentu
dwóch sympatycznych bliźniaków
Andrzej Okrasa i Tadeusz Okrasa
z którymi nic wspólnego chyba nie ma
prezenter późniejszego o czterdzieści lat
programu telewizyjnego
Gotuj z Okrasą
Nigdy nie wiedziałem
który z nich zanim zaczął studia
był maszynistą elektrowozu
i przejechał człowieka
Staś Butryn
który na wykładach bawił się
sprężynowym nożem
Zbyszek Krawczonek
który chodził w futrze
nosił na palcu sygnet
spóźniał się na wykłady z logiki
w przerwie podchodził
do Janiny Kotarbińskiej
i się usprawiedliwiał
wszystko po to
żeby go zapamiętała
Twierdził
że wywodzi się z ruskich bojarów
Zmienił nazwisko na Krawczonok
Wyjechał z Polski Podobno
ożenił się z jakąś wiekową
włoską księżną
i nad drzwiami przybił sobie
książęcą mitrę
Jola Jaszczuk
o której nie wiedziałem
czy jest z tych Jaszczuków
wtedy wicepremierowie budzili
przynajmniej respekt
(nie była)
Piękna Iza
która spotykała się w kawiarni
Europejskiego
z Bohdanem Tomaszewskim
i to jej zazdrościłem nie jemu
bo przecież wychowałem się
na radiu
Adam Schaff
z żoną w kinie
Moskwa
a może Stolica
rząd przede mną
na Jak być kochaną
ale nie mam pewności
Profesor Gablewicz
zdejmujący półbuty
podczas wykładu
w auli Czarnowskiego
Maskota z kotem
Anna Bojarska z czekoladą
Zyta Oryszyn w paletku
jak szara myszka
Jednak dzisiaj chyba najbardziej
Staś i Zbyszek
Jeden chce obejrzeć nóż
drugi sygnet
Nakłada go na palec
przygląda się swojej ręce
chucha
i przeciera rękawem swetra
A poza tym
dziesiątki nazwisk które
przewalają się po pustej głowie
jak zeschłe liście
Anaksagoras Demokryt Plotyn Platon
Arystoteles Tomasz Hume Locke
Marks Sartre Husserl Heidegger
do których nic się nie może przyczepić
bo wiatr pokruszył im ogonki
Henryk Repczuk chłop na schwał
(leży na włostowickim cmentarzu)
był prokuratorem a ojciec pił z nim wódkę
(dzieli ich kilkadziesiąt metrów)
czy kto widział bezpartyjnego prokuratora?
to pierwsze bolało bardziej niż to drugie
wygląda na to że byłem polskim patriotą
choć nie słyszałem o młodzieży wszechpolskiej
a jedynie o sodalicji mariańskiej
i potrząsałem nie pięścią a ministranckim dzwonkiem
w latach pięćdziesiątych
w latach siedemdziesiątych ojciec zaprosił
na obiad do domu dyrektora PIW‑u
(PIW to nie tylko Państwowy Instytut Wydawniczy
ale również Państwowy Instytut Weterynarii)
Stanisława Kraussa posła na sejm
czy kto widział bezpartyjnego dyrektora?
czy kto widział bezpartyjnego posła?
matka się postarała (starała się codziennie)
i upiekła przepiórki i tort makaronikowy
do kawy i koniaku ale dzisiaj bardziej niż te przepiórki
które jadłem pierwszy raz w życiu
pamiętam że wbrew temu co wiedziałem
o naturze i roli sejmu pan poseł jednak budził mój szacunek
pierwszy poseł u nas w domu na obiedzie
chwileczkę bo dygresja odciska się dygresją
a ja przecież dokądś zmierzam i nie chodzi o tę alejkę
bo tam też ale to żadne odkrycie przesadziłem
z tym swoim polskim patriotyzmem skoro
chciałem by nazwisko Zadura miało hiszpańskie
albo włoskie pochodzenie
a Repczuk? kiedy poznałem Mykołę Riabczuka
i dowiedziałem się o Bohdanie Rubczaku
zaczęło brzmieć inaczej a głuchy włostowicki proboszcz?
a sekretarz Hołosyniuk (jego córka była niezłą szprychą)
a nauczycielka historii Apolonia Koehler
a Grundbeckowie Duerowie Hania Turketti
a mąż mojej ciotki Józef Kochman
a moja przyszła żona Zdzisława Konty
Maria Zolech Wanda Sipajłło Krzysztof Kuźma
jak wyjść z tego puławskiego kosmopolitycznego tygla
kiedy nawet nazwisko mojej prababki
Groch gdyby z niego wyjąć przedostatnią literę
brzmiałoby z węgierska?
już wiem Henryk Czech pewnie z Rudy Czechowskiej
nie Czeskiej
W tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym którymś
Poetendampfer „Stechlin”
dopłynął do ewangelickiej katedry
w Halle a może w Jenie
(Po tylu latach te wszystkie
wschodnie miasta byłej NRD
zlewają się w jedno
jakby alianckie samoloty
w 1944 zbombardowały
nie tylko Drezno)
i wyszedł Andrzej Szczypiorski
i pewien czeski pisarz
który czytał swoje humoreski
a Szczypiorski ich polski przekład
Jedno zdanie
mnie i nie tylko mnie
rozbawiło
Mężczyzna, wierny z natury,
wierny jest wszystkim swoim kochankom
Po tylu latach
potrafię je powtórzyć
z dokładnością do dwóch
przecinków
Reszta utonęła
w niepewności niepamięci
Zdaje się że po przemówieniach
i po czytaniach
w tej samej katedrze
był bankiet
Ale nie było popielniczek?
Wychodziło się na dwór?
Na dworze padał deszcz?
kiedy ktoś w przedziale
dla palących
zapala papierosa
ona wychodzi na korytarz
ma ładną twarz
pozbawioną wyrazu
i niebudzącą emocji
albo jedzie z daleka
albo dużo pije
bo litrowa butelka wody mineralnej
jest już prawie pusta
odbiera telefon
jesteś zapatrzonym w siebie gówniarzem
mam cię dość
– mówi beznamiętnym płaskim głosem
i odkłada komórkę
kimkolwiek jesteś chłopcze
masz dużo szczęścia
Henrykowi Berezie
opowieść wraca do właściciela
jego jest balkon pokój przedpokój i kuchnia
balkon za zamkniętymi drzwiami
których nie otwiera z obawy że nie miałby siły ich zamknąć
jego jest osiemdziesiąta czwarta jesień życia
na czwartym piętrze w centrum stolicy środkowoeuropejskiego
państwa
przy ulicy Widok z widokiem na trzynastopiętrowy biurowiec
który zasłonił rotundę która kiedyś wzleciała w powietrze
w którego otwartych oknach młode eleganckie kobiety
palą papierosy strząsając popiół na zewnątrz
a młodzi mężczyźni w garniturach niezależnie od pory roku
nie są od nich lepsi
i z widokiem na wielki plazmowy billboard za rondem
Romana Dmowskiego
na którym śmigają siatkarze modelki aligatory i kwiatki
i pewnego październikowego dnia widzi
na tym balkonie balkoniku raczej bo głęboki jest
na czterdzieści centymetrów długi na metr dwadzieścia
małego zakrwawionego ptaszka z poderżniętym
a może rozszarpanym gardełkiem
nie zna takiego ptaszka a wśród książek
które są jego i wypełniają całe mieszkanie
nie ma atlasu ptaków w którym mógłby odnaleźć jego imię
wielkości wróbla lub młodego szpaka
ten szary ptaszek to na pewno nie sikorka
tym bardziej sroka wielkomiejski wyciruch
której białe przed laty w Skierniewicach piórka
teraz wyglądają jak śnieg na przednówku
a czarne i granatowe nie lśnią jakby pokryła je spadź
jego ptaszek jest szary na brzuszku ma niebieski puszek
to skrzydlate truchełko budzi jego czułość
skąd się tu wzięło na tej brązowej terakocie – myśli –
zimnej jak ołtarz albo jak prosektoryjny stół
czy był wiatr poprzedniej nocy czy wypadło ze szponów
ptasiego bratobójcy a może sąsiedzi
z piątego piętra go zrzucili kto wie co tam siedzi
w głowach ludzi których się nie zna
koty nie wchodzą w rachubę bo nie chodzą
po ścianach przecież to jest czwarte piętro
mijają dwa tygodnie ktoś kto byłby w stanie
otworzyć drzwi balkonowe a potem je zamknąć
właśnie kicha i kaszle więc się nie pojawia
obecność ptaszka staje się natrętna
i irytuje choć dalej jest ładna ta kompozycja szarości
z niebieskim odcieniem złamana krwawą plamką
dziesiąta z minutami dzwoni dzwonek do drzwi
gdy wstaje by otworzyć rzuca okiem na balkon
nic się nie zmieniło ptaszek leży jak leżał
czyta jakieś pisemko które ma podpisać
dozorczyni wychodzi wraca do pokoju
balkon jest pusty ptaszek zniknął
wieczorem tego dnia znajduje na dywanie
szary puszek z niebieskim koniuszkiem
drugiego dnia w przedpokoju na podłodze
szare piórko
trzeciego dni są ciepłe okno w przedpokoju uchylone
słyszy w kuchni hałas stukot albo trzepot
podnosi się z tapczanu i idzie o sufit i ściany
obija się fruwając ten ptaszek z balkonu
otwiera na oścież okno
ptaszek wylatuje
mój jest tylko tytuł
opowieść jest Twoja
27.10.2010
Do przedszkola. Do przytułku. Do szkoły. Do sklepu. Do kościoła. Do szpitala. Do domu. Do lasu. Do prokuratury. Do prefektury. Do szewca. Do krawca. Do miasta. Na wieś. Do diabła. Do hospicjum. Do lombardu. Do prosektorium. Do lupanaru. Do Watykanu. Do teatru. Do księgarni. Na stadion. Do Sztokholmu. Do więzienia. Do fryzjera. Do parku. Do łóżka. Do toalety. Do kina. Na uniwersytet. Do wojska. Do przechowalni. Do biblioteki. Do ogrodu. Do filharmonii. Do pubu. Do Brukseli. Do portu. Do końca. Do źródła. Do studni. Do wniosku, że to niewiele mówi i dobrze, że nikt cię nie pyta: quorsum vadis.
dała mi wycisk
i kęsek
kiedy wiozłem to
do technika
pomyślałem
o swojej głupiej
reakcji
wtedy
jechałem na niedzielę
ze studiów do domu
weekend jeszcze nie zadomowił się
w polszczyźnie
w przedziale kolejowym
między Pilawą a Dęblinem
pełnym ludzi
czterdziestoparoletni
elegancki mężczyzna
przystojny jak Zapasiewicz
odkłada grubą książkę
oprawioną w skórę
drukowaną na cienkim
żółtym biblijnym papierze
którą wziąłem za
Pismo Święte
kładzie rękę na moim kolanie
i mówi
cały przedział to słyszy
ma pan zęby
jak młody wilk
gdyby dzisiaj
to była prawda
nigdy bym sobie
nie przypomniał
tego docenta anglistyki na uw
wykładającego
gościnnie na kul‑u
który zapewne już
nie żyje
aniśmy się obejrzeli
a nie ma już niczego co byłoby trudne
wszystko jest ciężkie
Pewien średnio inteligentny
prezydent USA
po rozmowach w Camp David
posłużył się tą metaforą
jakby bał się
że plan pokojowy
zabrzmi
jak tysiąc sześćset pięćdziesiąte siódme
poważne ostrzeżenie
Chińskiej Republiki Ludowej
wobec Stanów Zjednoczonych
z tego porozumienia
które zaowocowało natychmiast
trzema śmiesznymi Noblami
dla Arafata Netanjahu i Cartera
(a więc to był on)
niewiele wyszło poza tym
że tysiące dziennikarzy
i polityków
podchwyciło
tę mapę drogową
Pewna okazja do łagodnej okolicy ściąga ćmy
Odrobina sensu zostaje ukrywa się towarzystwo wśród ostów
Lepiej innym zostać uwarzyć sobie ojcostwo stworzyć teorię wszechmocnego oka
Smutek krótkiego urlopu ranny wysyp ystad samo ypsylon ń spółgłoski to wojenny okrzyk
Kolejnych okręgów łatwy teraz uskok nocy erotyk ryzyka i arytmetyki
Inaczej na fali anielica mała i anioł
Łagodny asfalt jazda daleka ale czemu tylko wokół ogrodu
Antycypacja niskich alp ciasnych himalajów rusza orkan nagły i zmienia morze
Dalej ruina albo „ń” staje tobie w opisie
Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.