Fabiano Alborghetti
Pieśń 10
Śniła, że frunie w nowym ciele i nie było mowy
o tym, jak trudno osiągnąć
telewizyjną figurę modelki, którą się mogła poszczycić.
W okresie przed ślubem było całkiem inaczej
ale wiesz, jak to jest po porodzie, poród cię rujnuje.
Na siłowni rozglądała się, czy ktoś patrzy
na jej zmęczony tyłek, odchudzony
po diecie z telewizji. A po powrocie do domu
na ekożywności budowała bardziej tę ideę niż ciało:
jej organizm działał inaczej przed ślubem
a jej ciało było esencją młodości.
Bez wysiłku i perfekcyjnie
nie liczyła nawet spojrzeń na tę jędrną
dobrze zdefiniowaną sylwetkę, którą krok po kroku
wypracowała i z której była taka dumna;
świetnie ubrana, z gołym pępkiem i ze zsuniętym ramiączkiem
zakładała nogę na nogę lekko i bez widocznych rozstępów.
A teraz zobacz ją, co za katastrofa:
już jest jedną z owych wiotczejących kobiet
widywanych w supermarkecie. To nie dla mnie
powtarzała, ja zasłużyłam na inny los
niż mąż, którego stale nie ma, i syn, który niszczy
moją radość życia… Nie odpuszczała ćwiczeń na siłowni
chodziła zawzięcie po bieżni, przymykając oczy i tęskniąc
za romantycznym spotkaniem w drzwiach… I marząc o życiu
bez syna, bez małżeństwa, za to z kimś, kto przywróci
szansę, by się odegrać, kto sens przywróci staraniom
by wrócić na powierzchnię, podejmowanym do utraty tchu…
Przełożył Maciej Woźniak
Yari Bernasconi
Connemara
Zdajesz odradzać się pośród tych łąk i dróg
wyboistych, kreślonych szparami wkłuwającymi się
w ziemię. Owce są tu owcami, mury murami:
wysiadasz z auta i rozglądasz się – coś starego powraca
jakby powidok, oczywistość, instynkt.
Choć tego nie wiesz, idziesz, dzwonisz do mnie
dwa razy – przyjedź, ładnie tu, dobrze. Nic więcej.
Przełożyła Natalia de Barbaro
Matteo Campagnoli
Rękawiczki
Od dobrych dziesięciu dni
znajduję na ulicy
pojedyncze rękawiczki.
Pierwsza była dziecięca:
malusieńka
tęcza z wełny.
A co gdyby Bóg
potrzebował pomocnej dłoni?
Panie zagubionych
miej baczenie na rzeczy
które istnieją nie do pary.
Przełożył Jacek Dehnel
Massimo Gezzi
Cegły
Jeśli chcesz cegłę, powinieneś wziąć
cegłę, by naprawić mur
lub żeby załatać dziurę
w podłodze w jodełkę.
Cegła, która żyje: bryła o trzech wymiarach,
swoje waży, w dotyku wydaje się
szorstka i porowata, razem z innymi
piętrzy się w rumowisko, gniazdo
dla stonogi, skorka i pająka.
Cegła, która istnieje, rozbita młotkiem
pęka tylko jeden raz, piękny jest dźwięk
cegły, suchy i precyzyjny.
Cegła waży więcej niż słowa,
które potrafią tylko imitować ciężar,
kładąc się jedno na drugim.
Chciałbym z wierszy robić cegły.
Przełożył Radosław Kobierski
Vanni Bianconi
Kosmogonia
„I know – mówisz do Loren, chociaż wcale nie wiesz,
co ją pobudza do płaczu (innego niż wtedy, gdy o szóstej rano zdziera
papier z naszego dnia albo gdy płacze z nudów, ze złości, z głodu). – I know”.
Tak samo kosmolodzy zakładają istnienie dark matter, energy i flow.
Tyle wysiłków, by zrozumieć, rozpływa się jak alka-seltzer
zostawiony na mokrym kuchennym blacie; ich śladem
podąża smuga cienia, a jeśli objawia się w pisaniu, w mowie,
w metrum oddechu i materii, następuje rozejm.
Lecz to, co niepojęte, życie niewidzialne u swego początku,
twój wzrok niekiedy wypłaszał w minionych miesiącach
w ów punkt w powietrzu, który przy drgnieniu powiek staje się przeplatanym
rymem pomiędzy czernią twych źrenic, światłem i pomalowanymi rzęsami.
Uderzasz się o kant i Loren, która nie umie mówić, mówi ci: „Ainóu”,
a jeśli nawet uronisz jakąś łzę, to słodką i niespieszną,
podobną do twoich ciemnych, miękkich pożałunków, jasną niczym płatki
kwiatu koniczyny, ostatnia kropla mleka między wami i biel tej pierwszej kartki.
Przełożyła Joanna Wajs